Dane wyjazdu:
Temperatura:22.0
MRDP - II etap
Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 ·
| Komentarze 0
Trasa: Stańczyki-Dubicze Cerkiewne.
FOTOGALERIAMijam uśpione miejscowości, docieram do kolejnego punktu kontrolnego w Wiżajnach na polskim biegunie zimna. Nie ma mowy o pieczątce, musi wystarczyć fotka z tablicą. Docieram do Szypliszek przy DK 8 gdzie spotykam otwarty bar. Pora na śniadanie jest dobra (3 rano;-) więc jajecznica z gorzką herbatą ląduje na stole. Po jedzeniu czuję się jak nowo narodzony i ruszam dalej.
Droga prowadzi z góry mapy na dół, więc śmieję się że mam teraz z górki. Stan dróg pozostawia jednak wiele do życzenia, chociaż zdarzają się odcinki przyjemne.
Mijam Sejny (kolejny punkt kontrolny) i już jadę DK 16 w kierunku Augustowa. Na tej drodze mam najbardziej niebezpieczny incydent na trasie MRDP. Tir wyprzedzając traktor zmusza mnie do zjechania na trawiaste pobocze, które na szczęście jest równe i rower utrzymuje równowagę. Serdecznie pozdrawiam kierowcę słowami powszechnie stosowanymi w takich sytuacjach i jadę dalej.
Niebawem opuszczam krajówkę i dalej kryjąc się w cieniu lasów Puszczy Augustowskiej jadę w kierunku Lipska. Tutaj kończą się lasy i wracamy do walki z południowym wiatrem. Do Sokółki gdzie wyznaczono punkt kontrolny docieram około 10 rano. Prowiantuję się w sklepie i ruszam na Supraśl w którym nigdy jeszcze nie byłem. Będąc tam nie mogę sobie odmówić kilku zdjęć prawosławnego klasztoru, a że lokalna restauracja ma w swojej ofercie pierogi z kaszą gryczaną … :-). W międzyczasie mija druga doba od czasu ruszenia z Rozewia. Licznik pokazuje 603 km. Nie mam w zasadzie żadnego zapasu kilometrów przed etapami górskimi.
Po obiedzie drogą przez Puszczę Knyszyńską docieram do Michałowa i zbliżam się do zalewowego Jeziora Siemianowskiego, które słynie z grobli na której jest linia kolejowa. Robię tutaj krótki odpoczynek podczas którego obserwuję spory ruch jachtów i żaglówek na zalewie. Kolejny punkt kontrolny to Narewka na obrzeżach Puszczy Białowieskiej. Jestem w niej przed 16. Niebo w końcu zachmurzone, kropi deszcz, fajnie.
W okolicach Hajnówki korzystam z nowej drogi rowerowej, której asfalt jest równy jak stół i w porównaniu z szosą - ech, to nie ma co porównywać. Jadę tak dobre kilka kilometrów!, aż docieram do Hajnówki. W mieście trzeba bacznie obserwować drogowskazy, bo jest dużo skrzyżowań i łatwo o pomyłkę.
Wyjazd na Białowieżę wyprowadza mnie z miasta i od razu wbijam się w przebudowę drogi i znane z Mazur wahadło. Wykorzystuję ponownie obecność amortyzatora w moim uszosowionym góralu i lecę poboczem. Za szybko jechać się nie da, ale przynajmniej nie stoję w korku i nie wybijam się z rytmu.
Do Siemiatycz, gdzie chciałem nocować mam jeszcze 70 km i raczej nie dotrę tam w rozsądnej porze, a muszę naładować akumulatory do oświetlenia. Korzystam więc z reklamy przydrożnej, która mówi że w Dubiczach Cerkiewnych jest schronisko PTSM. Zjawiam się tam, ale że w nocy nikt nie z niego nie wypuści to dziękuję i idę na kwaterę prowadzoną przez baptystów. Tutaj nie ma problemu, aby o północy wyjść z domu i dlatego zostaję na odpoczynek, który trwa do 1 w nocy. W międzyczasie ładuję baterie i loggera ( nie wiem w sumie po co) i ruszam w trasę.