Dane wyjazdu:
Temperatura:10.0
GÓRY ŁOSIOWE
Niedziela, 4 maja 2014 ·
| Komentarze 7
Trasa: ELBLĄG-Malbork-(PKP)-Grudziądz-Nowa Wieś-Parski-Zakurzewo-Wielki Wełcz- Mały Wełcz-Rusinowo-Nebrowo Wielkie-Nebrowo Małe-Bronisławowo-Sadlinki-Białki-Rozpędziny-Grabówko-Nowy Dwór-Korzeniewo-Pastwa-Janowo-Gurcz-Ryjewo-Mikołajki Pomorskie-Dzierzgoń-Święty Gaj-Krzewsk-Raczki Elbląskie-ELBLĄG.
GPS
FOTOGALERIA
Nocne pustki panowały na Placu Słowiańskim gdy pojawiłem się na nim kilka minut przed godziną 4.00 . Cicho za to nie było, bo młodzież wracająca z nocnych imprez swoimi rykami budziła okolicznych mieszkańców. Żeby nie rzucać się w oczy wyłączyłem oświetlenie i czekałem na chętnych, chętnego, chętną (niepotrzebne skreślić :-) do rowerowej jazdy po
Górach Łosiowych.
W oddali ulicy Pocztowej dostrzegłem jedno charakterystyczne światło, a że była już czwarta to ruszyłem w jego kierunku. Był to Sylwek i z nim wystartowałem do Malborka na PKP, który miał nas zawieźć do Grudziądza. 30 km do Malborka to walka z czasem ( PKP - 5.26) i słabym, ale przeciwnym wiatrem. Tablicę Malbork przejechaliśmy o godzinie 5.04 i wtedy można było sobie odpuścić szaleńcze tempo.
Nie jest łatwo pędzić na oponach 2.2 z terenowym bieżnikiem z prędkością około 30 km/h :-).
W Malborku czekał na nas
Paweł, który z Elbląga ruszył kilkanaście minut przed nami, a na minutę przed odjazdem PKP na peron wpadł Leszek - i to była prawdziwa precyzja :-)). Szybko i sprawnie, nieco marznąc i przysypiając dotarliśmy do Grudziądza i w końcu można było spokojnie popedałować. W Grudziądzu czekał na nas Fisz, który z Elbląga przyjechał na kołach wyjeżdżając o 1.30 w nocy. Niesamowity facet :-).
W torbie odkryłem, że na wycieczkę po Górach Łosiowych i Powiślu wziąłem mapę ... ,,Kanał Elbląski i okolice'' :-))). Miałem też wydruk z Google i on się przydał, aby sprawnie wyjechać z miasta zahaczając jeszcze o kawę na Statoilu.
Ambitny podjazd do Nowej Wsi pozwolił z powrotem się rozgrzać i rzucić okiem na widoczne już Góry Łosiowe, czyli wzniesienia nad Wisłą od północy Grudziądza. Tutaj też zobaczyliśmy ,,ciepłe'' jeszcze pomarańczowe znaki
Wiślanej Trasy Rowerowej, której przebieg pasował nam do Zakurzewa (kończy się ona zresztą na razie w Wielkim Wełczu na granicy województw kujawsko-pomorskiego i pomorskiego), gdzie zaczęliśmy drugą wspinaczkę, tym razem na punkty widokowe Gór Łosiowych z widokiem na królową polskich rzek. Poruszaliśmy się malowniczym ,,singieltrackiem'', jak też czarnym szlakiem rowerowym ,,Doliny Dolnej Wisły'' i czerwonym ,,kopernikowskim'' szlakiem pieszym. Oba szlaki są terenowo mocno zaniedbane a znaki ledwo widoczne. Generalnie nawigowaliśmy tak, aby jechać jak najbliżej Wisły, co niebawem zaprowadziło nas na jej wał. Droga terenowa na nim okazała się bardzo dobrej jakości, trawa był skoszona, a płyty betonowe jakby nowe.
I tak dotarliśmy do Nowego, którego panorama po drugiej stronie rzeki prezentowała się dobrze. Wcześniej w Rusinowie zrobiliśmy mały popas na którym Leszek oddał się serwisowi ,,grających'' klocków hamulców i odnalazł się Fiszu podróżujący asfaltem u podnóża wału przeciwpowodziowego :-).
W Nebrowie Wielkim skręciliśmy w prawo i popędzani zachodnim wiatrem szybko zbliżyliśmy się do Kwidzyna. Przed miastem w miejscowości Rozpędziny rozpędzeni przejechaliśmy pod wiaduktem nieczynnej linii kolejowej
Kwidzyn-Smętowo Graniczne. Zaraz potem nastąpił w lewo zwrot i wjechaliśmy na nasyp. Po krótkim odpoczynku zmieniłem koncepcję jazdy i korzystając z rowerowej jakości torowiska ruszyliśmy z powrotem w kierunku Wisły :-).
Kilka lat temu bowiem widziałem zburzony most na tej linii kolejowej od strony Opalenia, a nigdy nie byłem przy nim z tej strony Wisły.
I pojechaliśmy. Z nasypu rozciągał się piękny widok na Kwidzyn i dolinę Wisły. Nawet dymiąca celuloza miała swój urok ;-). Największym wyzwaniem okazało się jednak pokonanie mostu kolejowego na Kanale Palemona idąc z rowerem pod pachą po samych drewnianych podkładach kolejowych. Było nieco adrenalinki, co chłopaki ? :-))
Po dotarciu nad Wisłę zobaczyliśmy ogromny obszar pod nazwą ,,Składowisko żużla i popiołu IP Paper w Kwidzynie'' o którym trochę ciekawostek opowiedział nam spotkany tam miejscowy rowerzysta. Pokazał nam też budynek nieodległego ujęcia wody z Wisły dla celulozy, gdzie drogą wałową sobie dojechaliśmy i obiekt sprawdziliśmy.
Dalsza droga wiodła przez Korzeniewo, pod nowym mostem na Wiśle w ciągu DK 90 i przez Janowo do Ryjewa, gdzie zakończył się etap zwiedzania, a rozpoczął asfaltowy powrót do Elbląga. Odbywał się on na trasie przez Mikołajki Pomorskie ( Leszek przebił tutaj dętkę), Dzierzgoń, Święty Gaj i Krzewsk.
Grupa jeszcze przed Dzierzgoniem rozdzieliła się, Sylwek z Pawłem zostali z Fiszem, który zaczął odczuwać trudu zarwanej nocy i trasy, a ja z Leszkiem pojechaliśmy nieco szybciej. Za Świętym Gajem straciłem Leszka z oczu, wiatr zamiast pomagać zaczął przeszkadzać, wszystko zaczęło mnie denerwować, opony za mocno hałasowały, niebo było zbyt błękitne, słońce za żółte, Żuławy za płaskie i do domu dotarłem chyba tylko siłą woli :-).
Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie i przede wszystkim za obecność. Pozdrower.