Dane wyjazdu:
Temperatura:3.0
BEZLEDY
Sobota, 3 stycznia 2015 ·
| Komentarze 6
Trasa: ELBLĄG-Milejewo-Młynary-Wilczęta-Pakosze-Pieniężno-Górowo Iławeckie-BEZLEDY-Bartoszyce-Łankiejmy-Korsze>>>PKP>>>ELBLĄG
FOTOGALERIA (z opisem)
BIKEMAPNa trasę ruszyłem kilka minut po północy i popędzany ,,zefirkiem '' z zachodu sprawnie wspiąłem się do Milejewa. Tam po wykonaniu skrętu w prawo już wiedziałem że jazda będzie bez trzymanki i hamulców -
wind is the limit :-). Wichura w plecy sprawiła że kilometry pokonywałem błyskawicznie, a szum szerokich na 2,2 cala opon Conti Mountain King brzmiał szczególnie sympatycznie. Pomimo silnego wiatru spotkałem na trasie wszystkie i na szczęście krótkotrwałe rodzaje opadów - deszcz, śnieg, grad i śniegodeszcz. Były też chwile bezchmurne, co pozwalało korzystać z pośredniego oświetlenia słonecznego. Jadąc, skupiony byłem też na samej jeździe bo miejscami gałęzie leżały na drodze. Na nocnej całej trasie widziałem zaledwie kilka samochodów i stado czujnych saren na poboczu.
Nocna jazda ma to do siebie, że utrudnione jest podziwianie krajobrazów, dlatego też skupiłem się na fotografowaniu podświetlonych kościołów oraz ozdobionych świątecznie posesji. Inwencja ludzi czasami przechodzi wszelkie wyobrażenie, jak ciekawie można udekorować dom.
Pierwszy postój miałem więc w Młynarach, kolejne zaś w Pieniężnie i Górowie Iławeckim (chyba nigdy nie napiszę tej nazwy bez pomyłki). Na wyjeździe z Górowa musiałem spojrzeć na mapę bo skrzyżowanie dróg było dla mnie nieczytelne.
Do wsi Bezledy dotarłem mając 115 km, a do granicy trzeba jeszcze było 7 km dorzucić. I to był jedyny odcinek walki z wiatrem. Niezapomniane wrażenie - jechałem prawie pół godziny! Na granicy dał się zauważyć kompletny brak TIR-ów. Osobówek było kilkadziesiąt, a innych rowerzystów nie dostrzegłem. Do czasu otwarcia przejścia granicznego w Grzechotkach na S22 było to największe przejście graniczne z Rosją. Chwilę się tam pokręciłem, wykonałem fotkę i ruszyłem na śniadanie do Bartoszyc. Po krótkiej chwili, czyli kilkunastu kilometrach :-) siedziałem w barze na wjeździe do miasta i za całe 12 zł konsumowałem stosowne do okoliczności pierogi ruskie i apolityczny żurek.
Kończące się ciemności wykorzystałem jeszcze na wykonanie zdjęć dwóch bartoszyckich kościołów i pozostało mi już udać się do Korsz, gdzie spodziewałem się uzyskać pomoc w transporcie na zachód od PKP. Jazda rowerem w tych okolicznościach, a zwłaszcza z posiadanym limitem czasowym nie miała sensu i szans na powodzenie.
W Korszach okazało się że mam dobrą godzinę do pociągu, więc pokręciłem się po tym miasteczku, oglądając lokalne atrakcje w postaci trzech wież ciśnień i parowozu z maszynistą. Kiedyś to był bowiem duży węzeł kolejowy w Prusach Wschodnich, a i obecnie stacja obsługuje połączenia dalekobieżne. Ruch towarowy odbywa się także poprzez kolejowe przejście graniczne w Skandawie z Rosją.