Dane wyjazdu:
412.00 km
150.00 km teren
Temperatura:0.0
KORONOWO-MOST KOLEJOWY
Sobota, 31 stycznia 2015 ·
| Komentarze 7
Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Lubstowo-Nowy Staw-Tczew-Gniew-Nowe-Świecie-Trzeciewiec-Kotomierz-Koronowo-Serock-Świekatowo-Lniano-Drzycim-Jeżewo-Grupa-Dragacz-Grudziądz-Kwidzyn-Sztum-Malbork-ELBLĄG
BIKEMAPFOTOGALERIA (wszystkie zdjęcia autorstwa Krzyśka)
Motto: Nie będzie Anglik pluł nam w okienko, ni dzieci nam angliczył :-))
Inspiracją
do tej wycieczki był wpis na stronie
Artura, gdzie natknąłem się na pierwszą
informację o zabytkowym moście kolei wąskotorowej w Koronowie i jego wykorzystaniu
na potrzeby rowerzystów.
W
piątkowy wieczór (18.30) ruszyliśmy więc z
Krzyśkiem i
Robertem w kierunku
Bydgoszczy. Robert z racji braku czasu
nie mógł nam towarzyszyć na całej trasie, a Krzysiek nie był jeszcze pewien co z tego wyjdzie. Ja
w sumie też, bo to pogoda była głównym rozdającym.
Wyjazd
z Elbląga odbywał się przy bardzo sympatycznej, bezopadowej aurze i bezpiecznej
(ryzyko gołoledzi) temperaturze +1. Tak
miło i dobrze było 10 km do Nogatu w Jazowej gdzie zaczął na nas padać deszcz,
stopniowo przechodzący w deszcz ze śniegiem, tak że od Nowego Stawu jechaliśmy już
w mokrej brei. Od Tczewa (50 km) sytuacja się unormowała i padał już tylko mokry śnieg.
W
Tczewie (21.20) zajrzeliśmy na dworzec PKP planując zakup w lokalnej cukiernio-piekarni
sławnych słodkich bułek, ale ku naszemu smutkowi okazało się że pracuje
tylko do 20.00. Trzeba było obejść się smakiem i zaatakować bar z hamburgerami
i innymi hot-dogami. Złe to nie było, ale jednak bułki z pieca byłyby lepsze :-).
Śnieg nie przestawał padać co skłoniło Roberta aby już
w mieście Republiki zakończyć jazdę z nami i zawrócić do Elbląga. Nie dał się
namówić chociaż na Kwidzyn, gdzie my chcieliśmy zawrócić. To by nastąpiło gdyby
pogoda zupełnie się popsuła. W Tczewie
przeprowadziliśmy telefoniczno-internetowe konsultacje pogodowe z Mariuszem i wynikało z nich że poprawa pogody jest
spodziewana około godziny 2 w nocy.
Tak
więc pojechaliśmy dalej i faktycznie opad śniegu stopniowo zanikał żeby się już wcale później nie pojawić, a
temperatura na szczęście nie spadała poniżej zera. Minimalny ruch samochodowy ułatwiał jazdę,
ale jak pod naszymi oponami pojawiła się zaśnieżona i nierówna trylinka to
Krzysiek zaproponował jazdę po wale. I
tak do Wielkich Walichnów jechaliśmy sobie po równej nawierzchni z płyt
betonowych kilka razy przenosząc rowery nad lub pod szlabanami grodzącymi wał
wiślany przed ruchem samochodowym.
Dalsza
droga zaprowadziła nas do Gniewu, przed którym podjazd od strony
nomen omen Ciepłego zupełnie mnie zatkał
i rozgrzał. Tutaj zamiast wjechać na
dawną DK 1 (obecnie DK 91) i pojechać szybko i prosto na południe
postanowiliśmy jechać bliżej Wisły.
Zatem
w Nicponi skręciliśmy w lewo i na dzień dobry zafundowaliśmy sobie konkretny
podjazd do Tymawy. Dało radę go ogarnąć, ale prawdziwym wyzwaniem stał się dla
mnie zjazd w dolinę Wisły. Warunki pogodowe zupełnie pozbawiły mnie bowiem
klocków hamulcowych w tylnym kole, a przednie to wiecie jak łatwo wprowadzić w
poślizg na śniegu. Na szczęście
protektor na butach działał jak należy a i obniżenie ciśnienia w oponach pomogło :-). Przecięliśmy drogę na nowy
most przez Wisłę w kierunku Kwidzyna i wtedy spojrzałem na Krzyśka czy nie ma
zamiaru jednak zawrócić do domku. Nie zamierzał :-).
Wjechaliśmy
na odcinek znany z 46 Harpagana i pognaliśmy
lekko pod górę w kierunku rezerwatów Wiosło Duże i Małe. Na jakimś skrzyżowaniu Krzysiek odpalił GPS w
komórce bo coś mi się nie zgadzało i po
analizie wjechaliśmy na rowerowy szlak czarny Doliny Dolnej Wisły. Ogarnęła mnie lekka panika bo szlak mocno meandrował, śniegu
było coraz więcej, droga wyglądała jakby się miała skończyć i obawiałem się
jazdy do tyłu. Na szczęście oświetlenie mieliśmy tak potężne, że znaki były nie
do przeoczenia. Był to najbardziej klimatyczny odcinek trasy, środek nocy,
cisza, biało dookoła i dwóch wariatów na kołach. W pewnym momencie zauważyliśmy światełko w
lesie – ktoś sobie biwakował w namiocie :-)
Kilka
kilometrów przed Nowym dostrzegłem odblaskowe znaki Wiślanej Trasy Rowerowej ,
tak więc byłem już pewien że do Nowego trafimy bezproblemowo. Tak też się
stało i na stacji benzynowej w tym mieście (2.30) zatrzymaliśmy się na dłuższy
popas.
Czas
na eksperymenty trasowe zakończył się definitywnie i dalsza droga prowadziła już
DK 91. Była ona konkretnie odśnieżona i posolona więc można było rozwinąć
skrzydła. Ruch panował minimalny, a pobocze jednak nie bardzo nadawało się do
jazdy.
Szybko
dotarliśmy więc do Świecia (5.00), gdzie w wyniku błędnego oznakowania pojawiliśmy
się na S5 stanowiącej obwodnicę tego miasta. Obyło się bez przykrych
konsekwencji ;-).
Większym
problemem stał się wzrastający ruch samochodów wszelakich na DK 5 jadących w kierunku
Bydgoszczy i Świecia. Nie ma ona pobocza i należało jechać w miarę szeroko aby uniknąć
spychania przez spieszące się nie wiadomo gdzie samochody.
Plan
zakładał dojazd do Bydgoszczy i jazdę
ścieżką rowerową do Koronowa wzdłuż DK 25
tak aby wykorzystać wiatr z kierunków południowych. Ponieważ jednak jazda w porannym szczycie to
nie jest to co lubimy najbardziej odwróciliśmy kolejność i postanowiliśmy skupić
się na koronowskim moście wiedząc, że droga rowerowa z pewnością będzie zasypana
śniegiem i jazda nią teraz nie będzie dobrym pomysłem.
Tak
więc skręciliśmy w Trzeciewcu na DK 56 i zostało nam 20 km do Koronowa. Ta
krajówka była cicha i pusta, chociaż istniało ryzyko lądowania nam na głowach
samolotu jako że jest na niej drogowy odcinek lotniskowy :-).
W
Koronowie pojawiliśmy się parę minut po godzinie 7 i udaliśmy się do lokalnej
Biedronki na śniadanie. Po posiłku zafundowaliśmy
sobie ostry podjazd na DK 25 osiągając najwyższy punkt wycieczki, czyli 125
metrów n.p.m. Ruszyliśmy nią na południe wypatrując przy drodze drogi dla rowerów. Udało nam się dojechać do wsi Stopka pod
Koronowem, gdzie na stacji Orlen dowiedziałem
się że ścieżka biegnie pod lasem a most jest w samym Koronowie - o tam prosto :-).
Zawróciliśmy
więc i po kilkudziesięciu metrach skręciliśmy z DK 25 i przez pola pojechaliśmy
w kierunku Brdy. Po chwili byliśmy na poszukiwanej drodze, którą poznałem po
charakterystycznych niebieskich barierkach. Była zaśnieżona i oblodzona, czyli wyglądała tak jak przewidywaliśmy. W końcu kto normalny jeździ rowerem w styczniu ? A jednak kilka śladów opon było widocznych :-).
Opis
techniczny ddr, wrażenia i błędy macie opisane w linku powyżej, więc nie będę się powtarzał. Dodam
tylko że ścieżka nie jest zbyt szeroka i rowery z przyczepkami mogą mieć
problem aby się swobodnie wyminąć. Ostrożnie
popedałowaliśmy więc w kierunku miasteczka, ciesząc się ze świecącego słońca i ładnej
zimy dookoła.
Jeszcze przed mostem
obejrzeliśmy sobie MOR, czyli miejsce odpoczynku rowerzystów. Niebawem tego typu
trzy punkty pojawią się i w Elblągu w związku z budową Szlaku GreenVelo
Sam most wywarł na nas duże wrażenie. Kiedyś jeździł po nim
pociąg wąskotorowy, a teraz cieszyć się z niego mogą rowerzyści i piesi. Most jest
bardzo malowniczo zawieszony nad lustrem Brdy i po remoncie prezentuje się doskonale. Piękne są zwłaszcza ażurowe filary i przęsła. Kilkaset metrów za mostem ścieżka się kończy i należy się włączyć do ruchu po
ulicy.
W
ten sposób podarowaliśmy sobie jazdę do Bydgoszczy, która wydłużyłaby
niepomiernie całą wycieczkę i zaczęliśmy odwrót , tak aby zrobić w sumie więcej
kilometrów niż pewien biker z wysp. On i tak będzie pierwszy ;). Przebiegał lokalnymi drogami o różnym stopniu zaśnieżenia i oblodzenia. Nie obyło
się bez błędu nawigacyjnego kosztującego kilka kilometrów.
Na
drugie śniadanie zatrzymaliśmy się w Lnianie, gdzie w sklepie był stolik jak
znalazł z dwoma krzesłami a miła pani zrobiła Krzyśkowi herbatę. Dalsza droga to spokojne kręcenie w kierunku Grudziądza,
gdzie planowaliśmy zjeść obiad. Za
Jeżewem wjechaliśmy w lasy i mogliśmy podziwiać piękno zimy, jakiej nie ma w
naszych okolicach.
Pewne
zdumienie u nas wywołał tylko fakt, że droga wojewódzka (DW 272) Jeżewo-Dolna Grupa
na pewnym odcinku była drogą gruntową. Za Dolną Grupą po zjeździe w dolinę
Wisły zima i śnieg ustąpiły miejsca czarnej i suchej nawierzchni
asfaltu. Przejazd po długaśnym moście grudziądzkim (1,1 km) to zawsze niezapomniane przeżycie, zwłaszcza jak wieje silny wiatr. Tym razem wiał z południa i bystry nurt Wisły wywoływał duże wrażenie.
Wspięliśmy się na grudziądzką starówkę podziwiając zrewitalizowane nadbrzeże Wisły (przystań jachtowo-kajakowa, ciekawa architektura i kładka pieszo-rowerowa) i w poszukiwaniu obiadu trafiliśmy do przyjaznej rowerowo
Restauracji Tomato, gdzie nafaszerowałem się makaronem, a Krzysiek kotletem
de volaille. Tak przygotowani ruszyliśmy o 16.00 z wiatrem na północ. Prostą i banalną do bólu drogą przez Kwidzyn, Sztum i Malbork dojechaliśmy o 20.30 do Elbląga kończąc po 26 godzinach nasza epopeję styczniową.
Dziękuję Kristofer za dotrzymanie towarzystwa na całej trasie. Maratończyk z Ciebie co się zowie!
Poniżej 4 fotki moje - potem aparat padł. GPS też padł i nic nie zapisał. Reszta fotek autorstwa Krzyśka.
1. Most Tczewski
2. Wielkie Walichnowy
3. Rowerowy szlak czarny Doliny Dolnej Wisły i Rezerwat Wiosło Duże
4. Droga lotniskowa przed Koronowem
Na stacji w Nowym
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Spuszczone powietrze należy uzupełnić
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Siedzę sobie na DK 5
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Na ddr Bydgoszcz-Koronowo
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Miejsce Odpoczynku Rowerzystów w Koronowie na ddr Bydgoszcz-Koronowo
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Koronowo - zabytkowy most kolei wąskotorowej
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Koronowo - zabytkowy most kolei wąskotorowej
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Koronowo - zabytkowy most kolei wąskotorowej
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Koronowo - zabytkowy most kolei wąskotorowej
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Co jest na tej mapie?
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Kociewska zima
© http://kbialy2002.bikestats.pl/
Droga wojewódzka 272
© http://kbialy2002.bikestats.pl/