Dane wyjazdu:
Temperatura:5.0
SZLAK WZGÓRZ SZYMBARSKICH, KASZUBY
Sobota, 10 października 2015 ·
| Komentarze 3
Trasa: KARTUZY-Sierakowice-Bącz-Borzestowo-Uniradze-Gołubie-Szymbark-Sławki-Borcz-Michalin-Przywidz-Mierzeszyn-PRUSZCZ GDAŃSKI
GPSBIKEMAPFOTOGALERIA
Było pysznie i wspaniale :-)
Już od kilku lat jeżdżę w październiku na Kaszuby podziwiać w urokliwej scenerii pagórków i
jezior polską złotą jesień a przy okazji eksplorować piesze lub rowerowe szlaki
tych okolic. Tym razem wybór padł na
Szlak Wzgórz Szymbarskich meandrujący na dystansie 120 km z Sierakowic do
Sopotu. Jest to bodajże najdłuższy z
kaszubskich szlaków i piechurom jego
pokonanie zajmuje kilka dni. Na rowerach można go przejechać znacznie
szybciej, chociaż w warunkach krótkiego dnia wiedziałem że całego dystansu zrobić
się nie da.
Na wycieczkę namówiłem
Krzyśka,
Mariusza i Sławka i bardzo
bladym świtem pojawiliśmy się w pociągu, który
zawiózł nas do Gdańska. Tam przesiedliśmy się w pachnący świeżością
szynobus pachnącej nowością Pomorskiej
Kolei Metropolitalnej podążający do Kartuz.
Po godzinie byliśmy w sercu Kaszub i przy pierwszych promieniach
wschodzącego słońca ruszyliśmy do Sierakowic.
Dało się odczuć i zobaczyć lekki mróz (-2), który niebawem
zwiększył się do -4 stopni. Nic więc dziwnego, że po 23 km takiej rozgrzewki od
razu zajrzeliśmy do sierakowickiej cukierni na ciepłą kawę i herbatę. Ciacho
też było :-).
Początek szlaku ma swoje miejsce przy kościele, ale czarnej
kropki oznaczającej go tam nie znaleźliśmy.
Dalsze znaki jednak już były i bez trudności wyjechaliśmy z
Sierakowic. Zaraz potem wjechaliśmy w
las i można było skupić się na podziwianiu błyszczącego w promieniach słońca
szronu i klimatycznych jeziorek turzycowych.
Jazdę co i rusz przerywały sesje fotograficzne, a ja się zastanawiałem
kiedy skończy się szeroka terenowa droga, która zupełnie nie przypominała drogi
szlaku pieszego. Jak się miało potem okazać wąskich ścieżek, tak
charakterystycznych dla szlaków pieszych,
na pokonanym odcinku mieliśmy bardzo mało.
Po kilkunastu kilometrach urozmaiconej, interwałowej jazdy
było nam już zupełnie ciepło. Nawigacja przebiegała sprawnie, bo oznakowanie
widać że było odnawiane. Kilka błędów nawigacyjnych jednak się przydarzyło,
jeden był związany z kampanią wyborczą i plakatami kandydatów, które skutecznie
zasłoniły znaki prawoskrętu, inny był powiązany z wycinką drzew i brakiem oznakowania na dystansie
kilkuset metrów. Najzabawniejsze było kręcenie się w kółko w okolicach Uniradza
– sam nie wiem jak tego dokonaliśmy :-).
Szybko jednak wracaliśmy na szlak i kontynuowaliśmy dalszą
jazdę. Pomimo bardzo dobrych warunków pogodowych, suchej i szerokiej drogi
tempo jazdy nie było duże. Dłuższe
postoje mieliśmy w Zgorzałym nad Jeziorem Raduńskim Górnym i w Szymbarku, gdzie
widzieliśmy klimatyczne wozy drabiniaste.
Kulminacją naszej jazdy była wspinaczka na Wieżycę, czyli
najwyższy szczyt Niżu Polskiego. Podjazd nie sprawił nam większych
trudności, miny pieszych turystów były
bezcenne :-). Wejście na wieżę jest obecnie biletowane (szczegóły w
fotogalerii), tak więc jak już zapłaciliśmy to sesja fotograficzna była długa.
Widoczność nam dopisała, Kaszuby prezentowały się oszałamiająco.
Zjazd z każdej góry to duża frajda, nie inaczej było i
teraz. Sucho, szeroko, bez ludzi – można było puścić klamki hamulcowe. Po zjechaniu dobrych 100 metrów w pionie
ruszyliśmy dalej na zachód.
W okolicach wsi Borcz zacząłem się zastanawiać gdzie zdołamy
dotrzeć przed zapadnięciem zmroku, a odpowiedź na to pytanie nadeszła za
Michalinem, gdzie podczas dynamicznego zjazdu po betonowych płytach straciliśmy
z oczu czarne znaki Szlaku Wzgórz Szymbarskich.
Wracać pod górę nikomu się już nie chciało tak więc ruszyliśmy przed siebie, wiedząc że
na wschodzie musi być jakaś cywilizacja ;-). Nazywała się ona Przywidz i była
wyposażona w pierogarnię, gdzie nastąpiła długa pierogowa rozpusta.
Z Przywidza czekał nas zjazd (okraszony najpierw masywnym
podjazdem za Przywidzem) na Żuławy, do Pruszcza Gdańskiego gdzie skorzystaliśmy
z PKP kończąc tą jazdę uchachani jak - nie przymierzając - konie po westernie
(cyt. Frans).
Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie i moc wrażeń
wizualno-smakowych :-). Do zobaczenia w listopadzie, kiedy to sprawdzimy postęp
prac na trasie GreenVelo w obszarze dwóch pierwszych królestw rowerowych.