Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
GALERIA (z opisem). Zdjęcia dzięki uprzejmości Ewy Kras i moje.
Trzy filmy Ewy Kras połączone przeze mnie w jeden. Wydra skradła całe show :-)
Nie zawsze może świecić słońce, nie zawsze może być ciepło,
nie zawsze jest sucho i nie zawsze wiatr
wieje tylko w plecy. Zawsze jednak warto wyjść z domu i spędzić aktywnie czas
na świeżym i wolnym od smogu powietrzu. Dzisiaj
zdecydowały się na to 54 osoby, które wzięły udział majowej edycji Miejskiej
Wycieczki Rowerowej dookoła Jeziora Druzno.
W organizację wycieczki zaangażowany był Miejski Ośrodek
Sportu i Rekreacji w Elblągu, PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Towarzystwo
Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Biuro Podróży Variustur, Urząd Gminy w Elblągu i
Salon Rowerowy Wadecki.
Po powitaniu zebranych uczestników na placu pod katedrą Św.
Mikołaja (placu katedralnym) ruszyliśmy na trasę zaczynając okrążanie
największego w okolicy Jeziora Druzno od strony zachodniej, czyli najpierw były
Raczki Elbląskie. Przez najniżej położoną miejscowość w Polsce przejechaliśmy
bez zatrzymania, bo sprzyjający nam w pierwszej części jazdy północny wiatr
prowokował do dynamicznej jazdy. No i jeszcze nie padało.
Początkowe kilometry jazdy po asfalcie za Tropami Elbląskimi
zamieniliśmy na słynne płyty betonowe, których dwie odmiany stanowią podstawowe
tworzywo dróg wzdłuż lub na wałach przeciwpowodziowych Jeziora Druzno. Tempo
wyraźnie się uspokoiło i jadąc powoli dotarliśmy do wsi Węgle-Żukowo nad samym
brzegiem jeziora. Tamtejsza rybaczówka była niestety zamknięta i pozostało nam
obejrzeć dom podcieniowy będący w przeszłości zajazdem ,,Trzy Róże’’. Dalsza droga prowadziła przez Jurandowo do
Krzewska i dalej do Dzierzgonki. Na tym odcinku asfaltu zaczął na nas kropić
deszcz i stan ten trwał już do końca naszej jazdy.
W Dzierzgonce za dawnym mostem obrotowym na rzece Dzierzgoń skręciliśmy
w lewo i prawym brzegiem rzeki ruszyliśmy po płytach betonowych w kierunku
niesamowitego domu, do którego można dostać się po pływającym pomoście na
wysepkę, gdzie on stoi. Takie
umiejscowienie sprawia, że podczas dość częstych ,,cofek’’ wody z Zalewu
Wiślanego
domostwo jest podtapiane, ale najwyraźniej mieszkańcom to nie
przeszkadza. Okoliczności przyrody
otaczające tą miejscówkę są doprawdy urzekające
i bardzo klimatyczne.
Teraz czekała nas jazda w pewnym oddaleniu od Jeziora
Druzno, ale po minięciu Stankowa skręciliśmy z powrotem w kierunku Rezerwatu
Jezioro Drużno, który w odróżnieniu od nazwy jeziora pisze się przez ,,ż’’.
Rezerwat powstał w 1966 roku, a w roku 2005 trafił na listę Konwencji z Ramsar obejmującej ochroną tereny wodno-błotne
i ptactwo tam bytujące.
Dzisiaj to ptactwo było jakby milczące i jazdę umilały nam
tylko nieliczne ptaki. Za to wrażenie
wzrokowe mieliśmy pierwszorzędne, bo i
żółty rzepak, i zielona jeszcze pszenica, i soczyście zielona trawa
dzięki padającemu deszczowi prezentowały się znakomicie. Gdzieniegdzie było jeszcze widać białe kwiaty
kwitnących jabłoni i widać było jak na dłoni, że ten deszcz był bardzo
wyczekiwany przez przyrodę.
W połowie dystansu rozdane zostało wsparcie energetyczne w
postaci wafli ,,Grześków’’ bo pomimo płaskiej trasy, dość niska temperatura
spowodowała znaczny ubytek kaloryczny w organizmach dzielnych uczestników
wycieczki. Humory w dalszym ciągu
wszystkim dopisywały, bo w końcu co znaczy taki kapuśniaczek.
Po dotarciu do Kanału Elbląskiego przekroczyliśmy go mostem
w Klepie i już na dobre pożegnaliśmy się z betonową nawierzchnią dróg, bo od
teraz do Elbląga podróżowaliśmy po asfaltowym dywaniku. Raz lepszym, raz
gorszym.
W Komorowie Żuławskim pozostało podstemplować uczestnikom
książeczki turystyki kolarskiej PTTK. W tym celu wykorzystany został … tunel pod linią kolejową Elbląg-Olsztyn, bo
tam było sucho i nie padało, a ściany robiły za stół.
Po tej czynności grupa w tajemniczy i magiczny sposób zniknęła z pola widzenia. Pozostało dotrzeć
do Elbląga, gdzie w towarzystwie kilku osób pożegnaliśmy się na rondzie
Kaliningrad i każdy udał się na zasłużony obiad. Tym samym majowa odsłona Miejskich Wycieczek Rowerowych
dobiegła końca. Dziękuję także wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za wspólnie
spędzony czas i spokojną oraz bezpieczną jazdę.
Przed nami najdłuższa w tym sezonie jazda na dystansie
108 km na Mierzeję Wiślaną i z powrotem.
Odbędzie się ona 9 czerwca i śladem roku ubiegłego będą na nią
obowiązywać zapisy, które ruszą na początku czerwca.
MARECKY | 20:26 środa, 15 maja 2019 | linkujkoszmar67: Grunt, że to coś było wdzięcznym obiektem fotografowania i filmowania :-)
Nefre: To prawda, zwłaszcza że pogoda nikogo nie złamała.
Pozdrowienia.
Nefre | 19:53 wtorek, 14 maja 2019 | linkujSuper wycieczka
koszmar67 | 20:15 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkujWszystko cacy ale to jest KUNA a nie wydra! :)
MARECKY | 15:16 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkujZdrowia życzę. Kuruj się na czerwiec. Wczoraj miałeś godną następczynię, wydrę ujęła mistrzowsko :-)
LUKE_HS | 08:15 poniedziałek, 13 maja 2019 | linkujZazdroszczę. Fajna wycieczka była. Ile materiału można by było nagrać :( niestety mnie chorubsko dorwało :( no to teraz zostaje miesiac na zrobienie sobie formy na 100 :p