Dane wyjazdu:
Temperatura:27.0
TARNÓW-KRAKÓW
Trasa: TARNÓW-Czchów-Lipnica Murowana-Wieliczka-KRAKÓW
MAPA
GALERIA (całość)
DalejWyjazd z tarnowskiego Starego Miasta okazał się nad wyraz
łatwy – wystarczyło jechać cały czas prosto, aby znaleźć się na DK 94. To był 2
maja, więc ruch o poranku trwał w najlepsze, ale krajówka miała dwie jezdnie,
więc jechało się bezkonfliktowo.
Celem przedostatniego dnia były Wadowice, ale to był cel luźny, jak cały ten
wyjazd :-)))
Za Tarnowem dość szybko skręciliśmy na południe, aby
pokręcić trochę kilometrów przy Dunajcu.
O Velo Dunajec słyszałem dużo dobrego, więc jak ujrzałem znaki tego ciekawego
szlaku Małopolskich Tras Rowerowych to bez wahania na niego skręciliśmy.
Istniało oczywiście jakieś tam ryzyko, że ładny asfalt po wale Dunajca zaraz
się skończy i zostaniem z szosówkami w czarnej d...ie, no ale to nie GreenVelo w
warmińsko-mazurskim ;-)
Prognozy pogody nie pozostawiały złudzeń, co do nadchodzącej fali opadów, które
szły nam naprzeciw. Pytanie było kiedy i jak nas zleje. Pierwszej chmury uniknęliśmy skręcając właśnie
z DK 94 w dolinę Dunajca.
I tak jadąc w pięknych okolicznościach Velo Dunajec
dotarliśmy do Czchowa - co za trudna
nazwa ;-) – aby obejrzeć znajdującą się tam tamę i elektrownię wodną na
Dunajcu. Tworzy ona Jezioro Czchowskie,
będące zbiornikiem retencyjnym dla tej groźnej momentami rzeki.
Tutaj zakończyliśmy naszą przygodę z Dunajcem i zaczęliśmy jazdę
w kierunku Lipnicy Murowanej. Wsi znanej z corocznych konkursów na wielkanocną
palmę , a mniej znanej z faktu, że w 2020 roku prowadziła przez nią trasa
Maratonu Północ-Południe.
Teraz należało obejrzeć znajdujący się tutaj stylowy drewniany kościół św.
Leonarda wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, co nie miało sensu w
roku 2020 by byłem tutaj wtedy w środku nocy.
W Lipnicy zjedliśmy też sensacyjnie tanie lody w cenie 3,50
zł za gałkę. Szok! Zobaczcie, ile u was kosztują i czy mają
… miodowe :-)
Za Lipnicą trasa zaczęła się wznosić i opadać, jechało się wybornie. Asfalty na
ogół były eleganckie, słońce jeszcze świeciło a ruch był znikomy. Do tego
widoki, których w okolicach Elbląga po prostu nie ma.
To wszystko zmieniło się przed Wieliczką. Kolejnym miastem z listy UNESCO,
którego nigdy wcześniej nie odwiedziłem (tak jak Zamościa). Zanim do niego
wjechaliśmy zaliczyliśmy pierwszy deszcz i wzmożony ruch samochodów na wąskiej DW
966.
Wieliczka to oczywiście przede wszystkim kopalnia soli i tam też się udaliśmy –
konkretnie pod szyb Regis. Pod ziemię
nie zjeżdżaliśmy, chociaż miało by to sens, bo zaczął padać deszcz.
Z Wieliczki rzut beretem dzielił nas od Krakowa, a trochę więcej km dzieliło
nas od Starego Miasta w Krakowie. Też na liście UNESCO, ale parokrotnie już
widzianego.
Na wjeździe do dawnej stolicy Polski dostaliśmy taki strzał
wody, że dalsza jazda do Wadowic straciła cały urok i jak Roberto rzucił hasło:
,,A może tutaj śpimy?” to ochoczo je podchwyciłem. Co prawda prognozy na 3 maja
też były słabiutkie, ale to miało być jutro :-))
Znaleźliśmy zatem stosowny hotel i już o godzinie 17
zaczęliśmy odpoczynek i wielkie suszenie. Jedzenie też było.