Dane wyjazdu:
Temperatura:26.0
SZCZYTNO MTB TRAILS
Sobota, 1 lipca 2023 ·
| Komentarze 0
Trasa: Olsztyn-Pasym-Szczytno-Sasek Wielki-Jedwabno-Bartąg-Olsztyn
MAPAGALERIARELACJA MARCINDwie trasy do kolarstwa górskiego zwane z angielska ,,singletrackami”,
które powstały w Szczytnie na terenie Nadleśnictwa Korpele wpadły mi w oko
całkiem niedawno. One same także nie są
bardzo stare, powstały bowiem w roku 2018. Ich nazwy: Buchta i Sznoder są nieco
tajemnicze, ale jak
zajrzycie tutaj to już takie nie będą.
Na wycieczkę z Olsztyna do Olsztyna – z opcją powrotu na kołach do Elbląga –
wybrało się w sumie 9 osób. Z Gdańska przybyli samochodem Kasia z Łukaszem, pociągiem z Elbląga podróżowałem wraz z Renią,
Krzysiem i Marcinem, samochodem z Elbląga przybyli Krysia i Krzysztof, a Marta i Kazik to nie wiem jak
i czym przybyli :-)) Grunt że mieli
rowery, a Marta dodatkowo miała dla mnie elegancką mapę Nadleśnictwa Korpele, na terenie
którego są umiejscowione te trasy MTB. Dziękuję za prezent!
Najważniejsze że wszyscy spotkaliśmy się przy olsztyńskim dworcu, chwilowo będącym
w stanie ,,dziura w ziemi” i wspólnie ruszyliśmy w kierunku Purdy, mijając znane
skądinąd
Silice. Po wydostaniu się z Olsztyna dowodzenie
nawigacyjne przejęła Marta, na co dzień mieszkająca w Szczytnie ultraska,
finiszerka
Maratonu Elbląskiego 2021. Moje planowanie trasy palcem po mapie
nijak nie mogło się równać bowiem ze znajomością tych okolic z autopsji.
I tak zaliczaliśmy kolejne kilometry a to po asfalcie, a to
po trawie, a to po szutrze. Dla każdego było coś miłego, a dla posiadaczy opon
MTB wszystko było miłe – o czym wspominałem w komunikacie startowym ;-)
Szczytno osiągnęliśmy przed godziną 11 i udaliśmy się znad Jeziora Domowego
Dużego i spod zamku do kawiarni na małe co nieco. Że to nieco było małe, to
poprawiliśmy konsumpcję na jednym z miejscowych Orlenów i to było dobre. To zawsze jest dobre :-))
Z Orlenu wyjazdowego na Warszawę już niedaleko było do celu wycieczki, czyli
Szczytno MTB Trails. Tam dotarliśmy prowadzeni przez Martę, która tutaj nas pożegnała i udała się do
niecierpiących zwłoki obowiązków. My tymczasem ruszyliśmy na objazd krótszej z tras, o nazwie
Sznoder.
Lekko zamotaliśmy się na jej początku, oznakowanym bardzo symbolicznym
piktogramem na drzewie. Sama trasa nie jest obecnie oznakowana (nie wiem czy w
ogóle była), na szczęście singiel widać i generalnie wiadomo gdzie jechać.
Trasa ma około 2,5 km i jest w zasadzie płaska, dla bardzo początkujących adeptów
MTB. Zwraca uwagę ogromna ilość korzeni, które ,,na sucho” nie są jakąś wielką
trudnością, ale po deszczu już by tak kolorowo nie było. Flow w kilku momentach
szło wyczuć, ale generalnie trzeba kręcić korbami, bo teren jest płaski.
Ze Sznodera przenieśliśmy się na Buchtę, po drugiej stronie asfaltu. Tu miało być około 4,5 km ale mi wyszło prawie
5km. Tutaj były sztuczne przeszkody, w stanie wskazującym że przydałaby się im
lekka renowacja (spróchniałe, popękane drewno), były też większe podjazdy i
zjazdy – jeden z tych ostatnich wyjątkowo nieprzyjemny, bo skręcający o 180 stopni i w dół. Krysia
zaliczyła tutaj glebę, ale na szczęście bez konsekwencji.
Oznakowanie Buchty było znacznie lepsze, na
drzewach tabliczki znajdowały się dość licznie, co chyba wskazuje że ze
Sznodera poznikały na przestrzeni lat. Chociaż podczas jazdy to i tak raczej patrzy
się na kierunek przebiegu singla. A z tym nie było problemu – ścieżka wyraźnie
wiła się w lesie.
Po zakończonym objeździe poczekaliśmy jeszcze na Krzysia, który robił na czas
drugi objazd Buchty. Zajęło mu to bodajże – popraw mnie Kris jak się mylę – 14 minut
i jego wygląd wskazywał, że można tam się zmęczyć, jadąc konkretnym tempem.
Dalsza droga prowadziła przez Jedwabno, gdzie w sklepie uzupełniliśmy zapasy,
bo pogoda zaczęła się robić jakby upalna. Za Jedwabnem kilka osób wyprzedziło mnie, a że
niebawem trasa skręcała ostro w lewo to i oczywiście skręt przegapili. Telefonem
udało się zawrócić Marcina, ale dziewczyny (Renia, Krysia) z Krzyśkiem zobaczyliśmy
dopiero w Olsztynie. Życie – tak się często kończy wyprzedzanie prowadzącego
:-P
My tymczasem kontynuowaliśmy podróż przez warmińskie lasy, drogami z tarką i bez tarki ale zawsze w
pięknym sosnowym zapachu i śpiewie ptaków. Długie, szerokie odcinki naprawdę
mogły się podobać.
Niebawem przekroczyliśmy obwodnicę Olsztyna i zaczęła się
jazda drogami rowerowymi. W miarę dobrymi, ale z liczną frekwencją wszystkiego
co ma koła i sygnalizacjami świetlnymi.
No, ale że czasu na pociąg było dużo to nie stanowiło to problemu.
Bo z powrotu na kołach do Elbląga trzech początkowo chętnych
bikerów zrezygnowało dawno. Ja chyba najszybciej :-))
O godzinie 18 dotarliśmy na dworzec PKP, czyli tam gdzie o 7
rano wycieczka się zaczęła. Każdy wsiadł
w swój lub w nie swój środek lokomocji i tak ten dzień się zakończył.
Dziękuję Ekipie za wspólne kręcenie, a szczególnie Marcie za
wsparcie logistyczne oraz pokazanie ciekawych smaczków tych okolic i ominięcie
nieciekawych asfaltów.
Podsumowanie:
Dla 7 km singli ciężko oczywiście planować przyjazd tylko w tym celu, ale całe
otoczenie leśne Szczytna jak i samo miasto, nazywane czasami ,,Bramą na Mazury”,
warte są odwiedzin jak najbardziej. Co do singli to powinny zyskać wyraźnie
oznakowane wjazdy i końce tras oraz informacje, że są one jednokierunkowe. Tego
obecnie nie ma, co może powodować niebezpieczne sytuacje.