Dane wyjazdu:
Temperatura:0.0
ROWEROWA NOCKA
Sobota, 18 listopada 2023 ·
| Komentarze 2
Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański (NDG)-Malbork-Sztum-Kwidzyn-Prabuty-Susz-Stary Dzierzgoń-Przezmark-Rychliki-Jelonki-Węzina-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG
MAPAGALERIASporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana jesień i zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultramaratonów.
Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.
Na trzeciej trasie z zaplanowanego na razie do końca roku cyklu ,,Po co spać, jak można jechać" przez Malbork, Sztum i Kwidzyn kręciły korbami ze mną 4 osoby. Na Placu Jagiellończyka pojawiła się Patrycja oraz Robert, Zdzisiek i Tomek.
Już dawno żaden z wyjazdów nie stał pod takim znakiem zapytania, jak ten. Wróże pogodowi zapowiadali albo śnieg, albo deszcz i mróz co w żaden sposób nie korespondowało z planem wielogodzinnej jazdy na rowerach szosowych. Treningów na rowerach górskich z szerokimi oponami nie zamierzam bowiem praktykować, gdyż jeździć trzeba na rowerze, na którym będzie jechało się maraton.
Ciężka praca u podstaw organizatora przyniosła jednak wyśmienite efekty i ostatecznie nie było śniegu, nie było deszczu ani nie było mrozu - byliśmy tylko my, mokre albo suche asfalty i ciemna, listopadowa noc :-))
Do tego doszła wzorcowa współpraca z wiatrem, który napędzał nas do NDG a po zmianie kierunku jazdy ... dalej nas napędzał do Kwidzyna. No, tak to można podróżować, chociaż tego akurat organizator nie załatwił ;-)
Pierwszy postój zrobiliśmy w Malborku na punkcie widokowym na zamek. Potem w Sztumie zgodnie z wcześniejszym planem odłączyła się od nas Patrycja, która przez Kalwę i Stare Pole wróciła do Elbląga. A my popędziliśmy dalej.
Główny postój zaplanowałem na jednym z kwidzyńskich Orlenów, gdzie zadebiutował w moim menu gulasz warzywny z ciecierzycą - vide galeria. Chłopaki zaatakowali się pierogami i to wszystko było dobre.
Po odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Spodziewałem się, że ten przyjemny wiatr teraz będzie nieco nas spowalniał, ale okazało się, że ... przestał wiać. Takie cuda rzadko się zdarzają, ale skoro już wystąpiły to należało to wykorzystać. Energetyczne menu było bardzo w tym pomocne i dalsza jazda to także był ogień na trasie.
Przez Prabuty i Susz dotarliśmy do Kamieńca Suskiego gdzie przed dawnym pruskim Wersalem na chwilę się zatrzymaliśmy. W Rychlikach przejechaliśmy obok otwartej 2 dni temu Biedronki i za chwilę byliśmy w Jelonkach. Pojawił się pomysł nadmiarowego odwiedzenia Pasłęka i konsumpcji pączków Rafiego, ale pora była za wczesna.
W Komorowie Żuławskim na wiadukcie nad S7 zatrzymałem grupę na wykonanie tradycyjnego zdjęcia wschodu Słońca, znaku firmowego wycieczek ,,Po co spać, jak można jechać". Przez doskonałe warunki jazdy do wschodu było oczywiście daleko, ale niebo o 6 rano już robiło się niebieskie. I to dzisiaj musiało wystarczyć, bo w Elblągu byliśmy o 6:25! Bardzo, bardzo szybko.
Pożegnaliśmy się na rondzie Bitwy pod Grunwaldem i każdy oddalił się na zasłużony odpoczynek. Zdzisiek z tego co mówił, ruszył jeszcze dokręcić do 200 km.
Postaram się, abyś za tydzień nie musiał ;-)
Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie i nie ulegnięcie panice pogodowej :-))