Dane wyjazdu:
Temperatura:1.0
GRUDNIOWE PĄCZKI
Niedziela, 10 grudnia 2023 ·
| Komentarze 4
Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Lubstowo-Świerki-Nowy Staw-Lubieszewo-Tuja-Nowy Dwór Gdański-Kmiecin-Solnica-Jazowa-Kępki-Nowakowo-ELBLĄG
MAPAGALERIAOsiemnasta wizyta w nowostawskiej cukierni Jędruś oznacza,
że te wycieczki - będące od lat nieformalnym
końcem mojego sezonu rowerowego – wchodzą w pełnoletność. Czyli na spokojnie
będzie można za rok zadbać o konkretne, legalne już, dodatki do słodkości ;-)
Przy napisie ELBLĄG na Starym Mieście o godzinie 9 spotkało
się 21 osób, aby chwilę potem ruszyć w trasę po Żuławach Wiślanych w warunkach
pierwszego pełnego dnia odwilży. Temperatura wskazywała przyjemne +1,4 stopnia
i co najważniejsze, w prognozie nie było żadnych opadów deszczu, który mógłby
nam zrobić Armagedon na trasie wycieczki. Do tego wiało nam w plecy i tak to
można było podróżować.
W grupie mieliśmy super gościa z Grudziądza Lecha Flaczyńskiego, finiszera
kilku ultramaratonów, rocznik – uwaga – 1948 ! Szacun i zazdrość wielka. Nie
darmo mówią, że ultrasi są jak wino. Im starsi, tym lepsi. Lecha będzie można podziwiać i kibicować mu
już podczas najbliższego Maratonu Elbląskiego 15-16 czerwca 2024 r.
Elbląg opuściliśmy ulicą Nizinną i tunelem pod S7 szybko znaleźliśmy
się we Władysławowie. Tutaj wjechaliśmy na starą DK 7 i nią ruszyliśmy w
kierunku mostu na Nogacie w Jazowej. Pod naszymi kołami był asfalt, ograniczony
jednak na szerokość śniegowo-lodową koleiną. W grupie kilka osób miało opony z
kolcami, reszta musiała trochę bardziej uważać.
Kolce najwięcej pracy miały na odcinku Jazowa-Lubstowo, gdzie momentami
jechaliśmy po całkowicie zmrożonej jeszcze nawierzchni . Obyło się jednak bez
upadków, co dobrze świadczy o technice jazdy nieprzypadkowego jednak grona uczestników
tej zimowej, choć jesiennej formalnie, wycieczki.
Od Lubstowa coraz więcej było asfaltu, ograniczonego mniej lub
bardziej koleinami. A od DK55 w okolicach Nowego Stawu już całkiem śnieg
zniknął z asfaltu. Nie było go także na drogach w Nowym Stawie, gdzie zameldowaliśmy
się o godzinie 11:05 i rozpoczęliśmy godzinną fiestę pod znakiem eklerów z
budyniem i eklerów z bitą śmietaną oraz pączków w
towarzystwie kaw i herbat, bo nazwa imprezy jednak
zobowiązuje :-)
W międzyczasie dotarła do nas Patrycja, której data 10 grudnia musiała się
pomylić z godziną 10 i o tej porze znalazła się na naszym miejscu zbiórki, skąd
my ruszyliśmy o godzinie … 9. Na ale na ciacha się załapała, więc zadowolona
powinna być.
Zanim ona przybyła, opuścili nas Sylwek i Roman, których
szybciej do Elbląga wzywały niecierpiące zwłoki obowiązki. Nowy Staw inaczej też opuściła Kasia z Gdańska, która zgodnie z planem zadzwoniła sobie po męża, wcześniej do Elblaga przyjeżdżając pociągiem. Taka to pożyje ;-)
Pobyt w Nowym Stawie zakończyliśmy wspólnym zdjęciem pod
figurą Mikołaja i ruszyliśmy w drogę powrotną do Elbląga. Wiatr już nie
popychał nas tak fajnie, ale za to nawierzchnia pod kołami rowerów była dobra i
bardzo dobra – jak na zimę i odwilż ;-)
Przez Lubstowo dotarliśmy do Tui, skąd do Nowego Dworu Gdańskiego dotarliśmy
ścieżką rowerową, zaśnieżoną i ładnie utwardzoną, bardzo wygodną dla wszystkich
rowerów. Z Nowego Dworu Gdańskiego przez Rychnowo Żuławskie i Kmiecin
pojawiliśmy się ponownie na starej DK7 i
tutaj pojawił się pierwszy tego dnia padający na nas śnieg. Padał w ilościach aptekarskich,
ale odnotować warto, bo była godzina 13, a w prognozach była mowa o … 16.
Na tym odcinku grupa dostała się pod wpływ silnego wiatru, który porwał peleton
na liczne grupki, które dzielnie
walczyły z oporem, jaki on stawiał.
W Jazowej grupa podzieliła się i pojechała w trzy strony. Lechu
w stronę Malborka na pociąg, albo i nie. Rano przyjechał pociągiem, to teraz
może wraca na kołach do swojego miasta? Grupa zasadnicza ruszyła prosto przez
Kazimierzowo do Elbląga.
A Andrzej, Zenek, Marek z Braniewa i piszący te słowa ruszyliśmy do Elbląga przez
Kępki, Kępę Rybacką i Nowakowo. W tym ostatnim miejscu ponownie trochę na nas
popadał śnieg, a na moście nad rzeką Elbląg zauważyliśmy
Marcina-Koszmara,
który gonił nas tak skutecznie, że my dogoniliśmy jego :-)))
I w piątkę ukończyliśmy tę edycję Grudniowych Pączków na rampie przy zbiegu
ulic Mazurskiej i Odrodzenia. Stąd każdy ruszył w sobie znanych kierunkach i
tak się ta 18-tka zakończyła.
Podczas Grudniowych Pączków prezentowałem zawsze swoje plany
wycieczkowe na nowy sezon. Kiedyś były to wydruki, ale że papier i lasy trzeba
oszczędzać, dlatego wydrukom mówię stanowcze NIE i zapraszam Was do mnie na
stronę:
https://marecki.home.pl/aktualnosci/plan-wycieczek-2023.html
Na jej dole są zaplanowane wycieczki 2024, a MWR na nowy sezon pojawią się na
niej niebawem, na pewno pod choinką je znajdziecie ;-)
Dziękuję Wam za dzisiejsze towarzystwo i za wspólne,
całoroczne kręcenie kilometrów dookoła komina, jak i w okolicach nieco
dalszych. Fajnie, że jeszcze jesteście ze mną i nie trzeba samemu jeździć. Na szersze podsumowanie tego niesamowitego i nieprawdopodobnie
emocjonującego rowerowo roku przyjdzie jeszcze czas, a tymczasem do zobaczenia
za tydzień
na ostatniej MWR, a kto wtedy nie będzie mógł, to niech nie zapomni o spotkaniu
noworocznym i pierwszych kilometrach nowego sezonu 2024 – widzimy się 1 stycznia 2024 r. o godzinie
13:00 na parkingu przy Górze Chrobrego.