Dane wyjazdu:
Temperatura:-4.0
ANGLITY
Środa, 17 stycznia 2024 ·
| Komentarze 0
Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Krosno-Pasłęk-Anglity-Gulbity-Pasłęk-Marianka-Bogaczewo-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG
MAPAGALERIA + FILM Podpasłęckie
Anglity miały być celem latareczek już tydzień
temu, ale pogoda była innego zdania i bezpieczne osiągnięcie tej miejscowości,
kojarzącej się słuchowo z Anglią, stało się możliwe dzisiaj.
Na rondzie Bitwy pod Grunwaldem pojawiło się 9 osób
zdecydowanych powalczyć z wiatrem do Pasłęka, aby potem dostać w nagrodę wiatr
w plecy. Trzeba przyznać, że nominalne
-4 nie oddawały realnej temperatury, bo było jakoś … lodowato. Albo to tylko
moje wrażenie?
Na trasie wyróżniała się Sylwia, dzisiaj rodzynka i do tego jedyna jadąca na
szosowych slickach, co generalnie sprawdzało się na 90% trasy, ale te 10% było
biegane, prowadzone albo jechane 5 km/h. Były to okolice Anglit, gdzie leśna
gruntówka była nieco oblodzona, a i samych Anglitach pojawiło się nieco
lodowiska.
Z kilkoma postojami, w tym jednym przy nowiutkim pasłęckim
rycerzu –
vide galeria – dotarliśmy do celu naszej wycieczki.
Anglity, jak pisze nieoceniony Lech Słodownik w swojej
epickiej monografii ,,Dawne wsie pasłęckie i elbląskie”:
,,To dawny majątek ziemski położony około 7 km na wschód od
Pasłęka,w pobliżu Kopiny, kilometr od szosy Pasłęk-Orneta. Do 1945 r. wieś
nazywała się Angnitten, następnie popularnie ,,Jurandowo”, a od 1948 r. Anglity”.
W Anglitach mieliśmy do obejrzenia z zewnątrz pałac
przypominający z wyglądu żuławski dom podcieniowy. Oczywiście wykonany z cegły,
a nie drewniany.
Jest on datowany na koniec XVIII wieku i należał do roku 1945
do rodu von Minnigerode.
Do nich też należały Anglity wraz z okolicznymi
folwarkami.
Obecnie jest częściowo zamieszkały i pewnie dlatego nie dostaliśmy
zgody na wejście do jego środka.
Dokonaliśmy więc zewnętrznej sesji fotograficznej i niebawem ruszyliśmy
w drogę powrotną.
I w tym momencie relacja może się urwać, no bo co pisać o
jeździe z ładnie napędzającym grupę wiatrem? Szybko było i tyle ;-)
Tak szybko, że jadąc z
orgiem Markiem jako zamykający i towarzyszący
Sylwii do samego Elbląga na rondzie Bitwy pod Grunwaldem nie zastaliśmy nikogo
z grupy zasadniczej.
O pożegnaniu się i podziękowaniu za jazdę koledzy
zapomnieli?! Nieładnie, nieładnie :-)) Żeby to się więcej nie powtórzyło! ;-)