Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Jelonki-Topolno Wielkie-Wysoka-Marwica-Stankowo-Krzewsk-Raczki Elbląskie-ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Marzęcino-Tujsk-Rybina-Jantar-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Kępki-Kazimierzowo-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Najpierw udałem się na rekonesans trasy
niedzielnej MWR walcząc z podmuchami południowo-wschodniego wiatru. Wracając na miejsce zbiórki
wtorkowych latareczek w środę (tak, to
skomplikowane ;-) już wiedziałem, że latarkowa jazda do Jantara będzie w jedną
stronę bardzo, bardzo szybka.
I taka była, 30 km/h nie schodziło z licznika, a jak jedyny
w naszym gronie rower elektryczny, dosiadany przed Edytę, osiągnął prędkość prawie
40 km/h to na moim rowerze zagościła rzadko widziana na płaskim odcinku prędkość
41 km/h.
Więcej z jazdy tam nie pamiętam - ogień, ogień i ogień :-))
W Jantarze po raz pierwszy miałem okazję zobaczyć
Jantarvia Car Museum, czyli kreatywne połączenie pasji i wypoczynku nad morzem.
Sympatyczni właściciele gościli latareczki już po raz
drugi; mieliśmy możliwość zajrzenia w każdy kąt, urządzony w dobrym,
motoryzacyjnym stylu. Na mnie największe wrażenie wywarł Cadillac z 1964 r.
rodem z Crime Story jak nic. I tylko porucznika Torello zabrakło ;-)
Byliśmy w tym niesamowitym miejscu –
vide galeria
dobrą godzinę i po 20 ruszyliśmy do Elbląga. Wiatr się nie odwrócił, więc wiało
w twarz, ale jakby słabiej. Na pewno słabiej, bo nie przypominam sobie żebym pod
wiatr gnał 30 i więcej km/h. Taka jazda zaczęła mi się kojarzyć z szaleństwem,
ale skoro wszyscy tak się spieszyli na kolację, to i ja się spieszyłem.
Żeby do tej kolacji dożyć pochłonąłem po drodze paczkę moreli i to było
dobre, bo dało możliwość gnania w czołówce i ścigania się z liderami i …
liderką Dorotą!
Wariactwo zakończyło się po wjechaniu do Elbląga, gdzie
każdy udał się w sobie wiadomym kierunku na zasłużony wypoczynek.
Dzięki
Maro za organizację wycieczki w tak ciekawe
miejsce i do następnego razu.