Dane wyjazdu:
Temperatura:25.0
NIEISTNIEJĄCY KANAŁ ELBLĄSKI
Sobota, 18 maja 2024 ·
| Komentarze 4
Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Jelonki-Kąty-Marzewo-Małdyty-Miłomłyn-Liwa-Mozgowo-Zalewo-Myślice-Kwietniewo-Powodowo-Stankowo-Krzewsk-Raczki Elbląskie-ELBLĄG
GPS (całość rajdu)
MAPA (całość rajdu)
GALERIA (z opisem) + SŁAWEK, TOMEK i inni
GALERIA MARIUSZSpoglądając
późną jesienią 2023 r. na plan trasy
Tomka – bosmana Przystani na Wyspie w Miłomłynie zastanawiałem
się, czy aby na pewno fachowiec od żeglugi wie, co planuje dla rowerzystów podczas
dwudniowej imprezy w Krainie Kanału Elbląskiego? ;-)
Z
przesłanej mapy wyłaniały się łąki, pola, lasy ale jakoś mało dróg :-))))
Szybko
dowiedziałem się, że to będzie impreza dla bardziej zaawansowanych rowerzystów,
nie mająca charakteru masowego i że jednak tam są drogi. Odetchnąłem i zaufałem, całe szczęście że
zaufałem :-))
Pozostało
nagłośnić temat w elbląskim świecie rowerowym i ruszyć 18 maja rowerami w kierunku
Miłomłyna. Ekipa 5 osób musiała zerwać się na 5 rano, tak aby na spokojnie
dotrzeć bocznymi drogami do Miłomłyna na godzinę 8:30.
Stamtąd
w towarzystwie Ojca Dyrektora Tomasza i kilku innych bikerów ruszyliśmy do
Liwy, parę km obok Miłomłyna, aby w
Liva Park Ville & Glamp rozpocząć oficjalnie
wyprawę po Krainie Kanału Elbląskiego.
Czekało tutaj na nas rowerowe towarzystwo z
Gdańska oraz z …Elbląga. Kilka osób pod przewodnictwem
Kristofera dotarło do
Liwy transportem kolejowo-rowerowym :-) Łącznie było 21 osób, z czego 11 z
Elbląga.
W Liwie wysłuchaliśmy opowieści Sławomira
Dylewskiego, prezesa Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego ,,Navicula”
oraz otrzymaliśmy okolicznościowe kompasy, przydatne jakby nasze skomplikowane nawigacje
zawiodły ;-)
Na trasę ruszyliśmy kilkanaście minut po
godzinie 9 obierając kierunek północno-zachodni. Założeniem imprezy była
wędrówka szlakiem ,,nieistniejącego Kanału Elbląskiego". Postaraliśmy się, najbardziej jak jest to
możliwe, odkryć plany pierwszej koncepcji jego budowy. Kanał miał połączyć
jezioro Ewingi przy Zalewie z jeziorem Druzno wykorzystując istniejące dolinki
takich potoków jak Rów Kopernika, Dzierzgonka czy Brzeźnica.
Trasa pierwszego dnia liczyła około 100 km i zakończyła
się na polu biwakowym przy pochylni Buczyniec. Ponieważ my o poranku przejechaliśmy
wzdłuż Kanału Elbląskiego od pochylni Jelenie do Buczyńca, odłączyliśmy się od
grupy w Stankowie, niedaleko Jeziora Druzno. Ale po kolei …
Już pierwsze kilometry za Liwą, wzdłuż Kanału
Iławskiego pokazały, że trasa będzie trudna, miejscami mocno zapiaszczona, a
jak do tego doszły lekkie podjazdy to szybko pojawiły się też odcinki pchane.
Wbrew obawom udało się łatwo i sprawnie pokonać
Akwedukt Karnicki między Ligami a Wielowsią za Kanałem. Rzuciliśmy okiem na
wrota przeciwpowodziowe Ligi i Zagadka, wysłuchując opowieści Tomka o systemie
wodnym całego Kanału Elbląskiego.
Szybko zorientowałem się, że drogi asfaltowe to
będą tylko drobnym przerywnikiem tych 100 km, a rządzić będzie teren w różnych
odmianach: trawa, pole, szuter i drogi leśne.
I tak kilometr za kilometrem jechaliśmy na
północ, wzdłuż wspomnianego Kanału Iławskiego, przy brzegu Jezioraka, docierając
do wjazdu na wyspę (półwysep) Bukowiec i podziwiając panoramę Siemian na drugim
brzegu jeziora.
Korzystaliśmy z każdego napotkanego sklepu, bo dzień był bardzo
słoneczny, a co za tym idzie ciepły. Dłuższą przerwę zrobiliśmy w Zalewie,
gdzie odwiedzone zostały chyba ze 3 sklepy.
Trasa przez cały czas wiodła głównie nieoczywistymi
drogami, nawet doskonały znawca lokalnego offroadu, czyli
Kristofer, był zaskoczony
zaproponowanymi rozwiązaniami i wieloma odcinkami jechał po raz pierwszy. O
sobie to już nie będę pisał, a Wy po
prostu wykorzystajcie zamieszczony ślad
GPS i cieszcie się jazdą momentami trudną, ale w przepięknych
okolicznościach przyrody, z urozmaiconymi widokami i ciekawymi miejscami.
Tak było np. między Zalewem a Myślicami, gdzie zamiast
banalnej trasy po asfalcie, jechanej dziesiątki razy, dostaliśmy odcinek
terenowy a sam asfalt pojawił się na 4 km przed tym miastem.
Ten etap może tylko mniej podobać się Koszmarowi,
który zaliczył tutaj niegroźnie wyglądającą glebę, ale uszkadzając manetkę
zmiany biegów pozbawił się możliwości redukcji na kasecie. Na asfalcie to
jeszcze dałoby się ogarnąć, ale w piaskownicach byłoby za trudne i kolega
pojechał do Elbląga nieco na skróty.
Jak już jesteśmy przy awariach to trasa
,,pochłonęła” bodajże 3 dętki i to było na tyle problemów sprzętowych.
Za Myślicami w Rejsytach skręciliśmy na dawną
linię kolejową Elbląg-Myślice i przez Kwietniewo zaczęliśmy tracić wysokość
zaczynając zjazd na Żuławy Wiślane. Ale jaki zjazd! Piękny, terenowy i
wymagający skupienia zjazd do Powodowa. Nie muszę pisać, że robiony po raz
pierwszy, ale na pewno nie ostatni ;-) Zabiorę Was tam przy najbliższej
sposobności.
Z Powodowa przez Stankowo zjechaliśmy już
całkiem w żuławską depresję i tutaj opuściliśmy grupę kierując się przez Krzewsk
i Raczki Elbląskie na zasłużony odpoczynek w swoich domkach.
I tak ten niesamowicie piękny i obfitujący w
emocje dzień dobiegł końca. Szacun Tomek za ułożenie doskonałej, przejezdnej
trasy i wyciśnięcie z
Krainy Kanału Elbląskiego wszystkiego co najlepsze.
Dziękuję także ekipie z którą miałem
przyjemność kręcić te pasjonujące kilometry.
Do zobaczenia na szlakach!