Dane wyjazdu:
Temperatura:25.0
GTG - ETAP 3
Poniedziałek, 14 lipca 2025 ·
| Komentarze 2
Trasa: RADZIŁÓW-Kolno-Myszyniec-Wielbark-Nidzica-GRUNWALD
GPS (całość)
MAPA (całość)
GALERIA (całość, z opisem) + foto Andrzej, Jacek, Beata, Zenek, Szczepan
WYNIKI
Pobudka o 0:30 została mi zafundowana
przez Zdzisława i dlatego już go nie lubię 😂 Ultra ma to do siebie że śpi się
raczej krótko, albo i wcale 😉
O godzinie 1 opuściliśmy Radziłów do
którego właśnie wjechała Sylwia z Wojtkiem.
Nic nie padało, nie grzmiało,
wyglądało na to że zapanował spokój w niebie i na ziemi. Z tą ziemią to może
nie do końca było spokojnie, bo pod naszymi kołami pojawił się jakiś dziwny,
chropowaty, nierówny, plackowaty, asfalt który na szczęście był generalnie podjazdem
i nie trwał zbyt długo. To było odcinek (z przerwami) Przytuły – Stawiski.
Śniadanie zaplanowałem na Orlenie w
Kolnie, który był nieco poza śladem, ale tylko nieco. Jak to w nocy, piec na
stacji był wyłączony serwisowo i zostało posilić się hot-dogami i popić to
kawą.
W międzyczasie coś tam parę razy błysnęło
się na niebie, ale daleko i zagrożenia nie było.
Nasza grupka powoli nabierała dwóch
prędkości i od okolic Myszyńca ja kręciłem z Andrzejem, a Zdzisiek ruszył z
Jackiem nieco szybszym tempem.
Uprzedzając nieco fakty dodam, że z
chłopakami zobaczyliśmy się na mecie, którą osiągnęli około 100 minut szybciej.
My tymczasem zatrzymaliśmy się na
ciepłe drożdżówki przy sklepie GS Myszyniec i to było dobre 😉
I tak kilometr za kilometrem
przemierzaliśmy Kurpie, a potem południowe
rubieże województwa warmińsko-mazurskiego. Andrzej nieco cierpiał z powodu bólu
stóp, ale kręcił bo motywacji nie brakowało.
Rekord 709 km pokonał już dawno,
gdzieś w okolicach Sejn, a teraz czekał 1000 km tuż przed Grunwaldem.
Zatrzymaliśmy się jeszcze w Wielbarku
żeby uzupełnić picie i wyremontowaną drogą wojewódzką 604 Wielbark-Nidzica ruszyliśmy dalej na zachód.
Trochę obawiałem się tego odcinka z uwagi
na poniedziałkowy poranek i spodziewany w związku z tym duży ruch, ale nic
takiego tam nie wystąpiło.
Można było w spokoju przyjrzeć się drogowemu
odcinkowi lotniskowemu, który jest w ciągu tej drogi. Ciekawe miejsce.
Przed Nidzicą dostrzegliśmy burzę nad
tym miastem, więc nieco zwolniliśmy i puściliśmy ją przodem. Wystarczy już tej
wody.
Za Nidzicą rozpoczął się już naprawdę
ostatni odcinek maratonu, ostatnie 30 km. W większości było to kilometry nieco
pod górę z kulminacją przed wzgórzami Grunwaldu.
We znaki dał się zmasakrowany odcinek asfaltu
Gardyny-Łodwigowo, który chyba był zemstą organizatorów, ale nie wiem za co?😁
Opony jednak wytrzymały i nie doszło
do przebicia dętki. Na tej końcówce znowu czaiła się jakaś burza, ale nas nie
dogoniła i tak to o godzinie 12:09 wjechaliśmy na metę GTG przy dźwiękach Bogurodzicy
z mojej komórki.
Nie wiem czy ktoś to na mecie
usłyszał, ale to był taki nasz pomysł nawiązujący do przebiegu Bitwy pod
Grunwaldem, gdzie ta pieśń była śpiewana 😊
Zabrakło tylko mieczy, żeby od razu ruszyć na Krzyżaków 😉
Teraz nadszedł czas odpoczynku, jedzenia,
rozmów i komentarzy. A po tej szybkiej regeneracji trzeba było wrócić do Elbląga,
co też niebawem nastąpiło.
I tak to epopeja grunwaldzka dobiegła
końca.
Wyrazy podziękowania dla organizatorów pod wodzą komandora Mirka Czaplińskiego za przygotowanie dobrze zorganizowanej imprezy i za trud włożony
w obsługę tak dużej i urozmaiconej trasy.
Szacun dla wszystkich którzy poprawili
swoje życiówki, szczególnie dla Andrzeja i Jacka. Brawo Panowie, świetna robota!
Dziękuję także Panu Michałowi Missanowi,
Prezydentowi Elbląga, w imieniu naszej urzędowej Trójki za możliwość
wystąpienia pod flagą Elbląga i reprezentowania Urzędu Miejskiego w Elblągu.