Dane wyjazdu:
Temperatura:4.0
NA SZLAKU R-64
Niedziela, 27 marca 2011 ·
| Komentarze 7
Doskonałej jakości bezchmurne niebo, ale i lekki mróz sprawiły, że na Placu Jagiellończyka pojawiło się 8 osób zamierzających przemierzyć ze mną nadzalewowy szlak rowerowy R-64 na odcinku Elbląg-Braniewo. Jest on wytyczonym i oznakowany przez elbląski PTTK, a jego cała trasa prowadzi z Piasków na Mierzei Wiślanej do Braniewa właśnie.
Fotorelacja w mojej
GALERII.
RUSZAMY NA R-64
© MARECKI
W Elblągu szlak prowadzi ulicami Mazurską, Odrodzenia, Ogólna i Fromborską, a my wjechaliśmy na niego skrzyżowaniem Odrodzenia/Ogólna przy CH ,,Ogrody’’.
W naszym gronie miło było nam poznać elbląską rowerzystkę Anetę, dla której miał to być debiut jazdy z nami, ale czynniki obiektywne sprawiły, że koleżanka zmieniła plany i pojechała na nieco krótszą i zdecydowanie łatwiejszą trasę z
DareckimEB.
Z CYKLU CYCLE CHIC-ANETA NA TRASIE
© MARECKI
My zaś kierując się znakami szlaku przejechaliśmy przez Próchnik, robiąc kilka fotek zabytkowemu kościołowi i miejscowym domom podcieniowym. Następny krótki postój na fotki krajobrazowe był przed Łęczem, gdzie ze szczytu wniesienia widać było wyraźnie Zalew Wiślany, Mierzeję Wiślaną i Morze Bałtyckie. W samym Łęczu warte obejrzenia są domy podcieniowe i kościół.
ŁĘCZE-BAROKOWY KOŚCIÓŁ PW. NSPJ
© MARECKI
Na ostrym zjeździe w stronę Suchacza chłopaki pobijali rekordy prędkości, ale chyba żadnemu się to nie powiodło do końca. Przez Suchacz przejechaliśmy już na spokojnie i skręciliśmy w lewo kierując się na Pęklewo, do którego zaprowadziła nas droga z płyt betonowych.
Za Pęklewem nastąpiło pierwsze tego dnia spotkanie z błotem, ale że było ono świetnie zamrożone, to i jechało się bez trudności.
PĘKLEWO-PIERWSZE BŁOTO, JESZCZE ZMROŻONE ;-)
© MARECKI
Po chwili byliśmy już w Kadynach i tutaj dało się zauważyć brak prawidłowego oznakowania szlaku. Dla mnie, mającego mapę tego szlaku w głowie i na papierze, nie stanowiło to problemu, ale typowy turysta musiałby albo się pytać, albo szukać na czuja. Trasa w Kadynach prowadzi drogą w kierunku starej plaży i w pewnym momencie (już dobrze oznakowanym) skręca w prawo w las, w kierunku starego cmentarza ewangelickiego.
Do wsi Kikoły dotarliśmy przez pole i rzeczkę Grabiankę, która uchodzi do Zalewu Wiślanego. Za Kikołami kawałek asfaltu i początek wspinaczki Białą Drogą przy dawnej rezydencji właściciela Halexu w kierunku Białej Leśniczówki.
KIKOŁY-DAWNA REZYDENCJA NIEMYJSKIEGO
© MARECKI
Dobre 3 km leśnej wspinaczki i raptem z 3 znaki szlaki na tym odcinku.
W lesie pełen przegląd możliwych nawierzchni, od suchego piasku, bruku i betonu przez śnieg, wodę i lód. Wszystko w zależności od tego, gdzie dochodziło słońce, a gdzie nie. W końcu jednak zaczynamy zjazd, na którym miejscami trzeba uważać, aby nie wylecieć z trasy.
Docieramy do znanej z
LISTOPADOWEJ wycieczki tablicy z napisem ,,Rezerwat Przyrody Dolina Stradanki’’, robimy fotkę zbiorową i ruszamy do Tolkmicka. Przejazd przez miasteczko jest nieoznakowany, ale wiem gdzie jechać :-).
Za Tolkmickiem zatrzymujemy się przy nowym obelisku, który dotyczy szwedzkiej kotwicy wydobytej z głębi Piławskiej. Jako, że to nowy obiekt, robimy liczne fotki i oglądamy go odkładnie.
TOLKMICKO- PAMIĄTKOWY OBELISK
© MARECKI
TOLKMICKO-TREŚĆ TABLICY NA OBELISKU
© MARECKI
Jadąc dalej wzdłuż toru kolei nadzalewowej ( która w tym roku w sezonie wakacyjnym będzie jeździła już 2x w tygodniu (sobota, niedziela), rozpoczynamy kolejną wspinaczkę do Chojnowa. Po drodze widzimy zwały lodu na brzegu Zalewu Wiślanego, zaglądamy na ,,dziką plażę’’ ze stosownym znakiem - ja z tego zrobiłem plażę dla dzików :-) i analizujemy długość drogi hamowania Krzyśka.
DZIKI KALAMBUR :-)
© MARECKI
KRZYSIEK UŻYŁ AVID'ÓW :-)
© MARECKI
Spokojnym tempem jedziemy pod górę, a po wyjeździe z lasu walczymy z błotem jadąc przez pole, bo droga jest w całkowitej ruinie po wywózce drewna.
W Chojnowie spoglądamy na zabytkowe kapliczki i jak się zaraz okazuje, rozpoczynamy najbardziej ekstremalny odcinek dzisiejszej trasy.
CHOJNOWO-KAPLICZKA NR 1
© MARECKI
CHOJNOWO-KAPLICZKA NR 2
© MARECKI
Głębokie koleiny z zamarzniętą wodą, lodowe kałuże, śnieg, błoto, liście, piach, gałęzie to krajobraz 3 km szlaku R-64 do drogi wojewódzkiej 504. Zawdzięczamy to prowadzonej ścince i wywózce drewna z lasu. Pozostaje mieć nadzieję, że do sezonu wakacyjnego droga wróci do stanu używalności.
NA SZLAKU R-64 ZA CHOJNOWEM :-)
© MARECKI
NA SZLAKU R-64 ZA CHOJNOWEM :-)
© MARECKI
Od Krzyżewa do Fromborka jechało się już bez żadnych trudności, drogi leśne były zadbane i nie zniszczone. Do tego doszła lokalna atrakcja w postaci obserwatorium astronomicznego na Górze Żurawiej na przedmieściach Fromborka, które, jak się okazało, nie wszystkim było znane.
FROMBORK-OBSERWATORIUM ASTRONOMICZNE
© MARECKI
We Fromborku prowiantujemy się w ulubionym sklepie
JURKA, którego niestety nie było z nami, ale Biedronkę my też lubimy :-). Spotykam tam też dobrego znajomego z
KK 2008, fromborskiego maratończyka Andrzeja, który właśnie zakończył trening.
Po zakupach udajemy się na Górkę Bunkrową, zbaczając 500 metrów ze szlaku R-64 aby przy okazałej kopule pancernej rozpalić ognisko i zjeść obiad, bo trudy trasy chyba każdemu dawały się już we znaki, a mi szczególnie :-).
GÓRKA BUNKROWA-KOPUŁA PANCERNA BUNKRA
© MARECKI
Po obiedzie wracamy na szlak i jadąc wzdłuż rzeki Baudy stopniowo skręcamy w kierunku Nowej Pasłęki i ujścia rzeki Pasłęki do Zalewu Wiślanego. Jedziemy po płytach betonowych popychani dość silnym wiatrem z kierunków południowych, który już nam zapowiada, że droga powrotna to nie będzie sielanka ;-).
RZEKA BAUDA NIEDALEKO UJŚCIA DO ZALEWU WIŚLANEGO
© MARECKI
W Nowej Pasłęce zauważyliśmy pewne zmiany w stosunku do wizyty w
2007r. Przez ten czas zbudowano betonowe molo i tylko zardzewiały drogowskaz na Braniewo pozostał ten sam :-).
NOWA PASŁĘKA - MOST ZWODZONY NA PASŁĘCE
© MARECKI
NOWA PASŁĘKA-SĄ RYBY, SĄ RYBACY, MUSZA BYĆ I TYKI DO SIECI
© MARECKI
NOWA PASŁĘKA-DOM RYBAKA
© MARECKI
Z Nowej Pasłęki pojechaliśmy do Starej Pasłęki i dalej, aż do końca drogi na wale przeciwpowodziowym, który była zakończona stosowną i jednoznaczną tablicą ,,Granica Państwa''.Dalej już nie było warto jechać ;-).
GRANICA Z ROSJĄ-KONIEC DROGI NA PÓŁNOC
© MARECKI
Zawróciliśmy więc i mogliśmy po raz pierwszy zapoznać się z jazdą pod wiatr, która miała już tak wyglądać aż do Elbląga. W Braniewie poszukiwania znaku początku( końca) szlaku spełzły na niczym, bo nawet wizja lokalna na peronie i w okolicy dworca PKP nie zakończyła się sukcesem.
BRANIEWO - DWORZEC PKP
© MARECKI
BRANIEWO-BAZYLIKA MNIEJSZA PW. ŚW. KATARZYNY
© MARECKI
A za karygodny uważam brak znaku na rondzie w Braniewie kierujący rowerzystę na Nową Pasłękę - bez tego spokojnie można dotrzeć całkiem w inne miejsce.
Zamierzałem jeszcze zajrzeć na największy w Polsce cmentarz wojenny z mogiłami żołnierzy radzieckich, ale łańcuch i kłódka skutecznie udaremniły ten pomysł.
BRANIEWO-CMENTARZ ŻOŁNIERZY RADZIECKICH
© MARECKI
Nie pozostało zatem nic innego, jak przejechać brakujące 40 km do domu walcząc z wiatrem i dziurami na drodze.
Reasumując, szlak R-64 w sezonie to zdecydowanie bardziej dostępna trasa, aczkolwiek z uwagi na ukształtowanie terenu to nigdy nie będzie na nim łatwa wycieczka. Jego długość z Elbląga do Braniewa to 85 km, z czego około 40 km w terenie. Sensowne wydaje się podzielenie go na 2 dni jazdy, wtedy będzie bardzo dużo czasu na atrakcje dodatkowe, typu zwiedzanie Fromborka czy Braniewa, rejs po Zalewie Wiślanym czy jazda koleją nadzalewową. Oby tylko oznakowanie szlaku się poprawiło, bo obecnie nie jest najlepsze. Zwłaszcza przejazdy przez większe miejscowości na szlaku odbywają sie na tzw. ,,czuja'', albo z pamięci-jak w naszym przypadku. W kilku miejscach widziałem przygotowane pola na nowe znaki, toteż myślę, że odświeżanie znaków wkrótce nastąpi.