INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Dane wyjazdu:
900.00 km 2.00 km teren
44:30 h 20.22 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:9187 m

GÓRSKIM ŚLADEM MRDP - II ETAP

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · | Komentarze 113

Zrobiłem mnóstwo pięknych kilometrów w cudownych sceneriach polskich pasm górskich, a i tak nie wszystkie zamierzenia zostały zrealizowane :-). Z pokorą przyjąłem warunki pogodowe, bo to one rządziły podczas tej jazdy.

TRASA: Bircza-Krościenko-Ustrzyki Dolne-Ustrzyki Górne-Cisna-Komańcza-Dukla-Gorlice-Nowy Sącz-Stary Sącz-Krościenko nad Dunajcem-Czorsztyn-Białka Tatrzańska-Bukowina Tatrzańska-Zakopane-Czarny Dunajec-Jabłonka-Zubrzyca Górna-Zawoja-Stryszawa-Żywiec-Milówka-Koniaków-Istebna-Wisła-Ustroń-Cieszyn-Zebrzydowice-Jastrzębie Zdrój-Wodzisław Śląski-Racibórz-Kietrz-Głubczyce-Prudnik-Głuchołazy-Nysa-Otmuchów-Paczków-Złoty Stok-Kłodzko-Nowa Ruda-Głuszyca-Unisław Śląski-Wałbrzych

DUŻA FOTOGALERIA  (z opisem)

RELACJA

Na dzień dobry za Birczą czekał na mnie podjazd do Kuźminy, który starł mi resztki snu z oczu i obudził na dobre. Za Kuźminą skręciłem na Krościenko, na drogę którą wracałem z BB Tour w 2010 r. (do skrzyżowania na Arłamów). Wtedy miała ona nowy i lśniący asfalt, teraz był on tylko nowy ;-).

Przyjemnie się jechało, dopóki słońce nie było za wysoko. Potem zaczął się skwar, a ja zacząłem korzystać z obecności górskich potoków w bliskości drogi. Nie odważyłem się tej wody pić, ale do oblewania się i moczenia odzieży była w sam raz :-). Trasa z Ustrzyk Dolnych do Górnych była mi już dobrze znana, długi ale łagodny podjazd do Lutowisk połknąłem sprawnie. W Ustrzykach Górnych zatrzymałem się na konkretne śniadanie a potem ruszyłem na przełęcz Wyżniańską z której było widać bieszczadzkie połoniny. Nie potrafiłem też odmówić sobie pachnącego oscypka z oryginalnej bacówki z bacową w środku.
Do Cisnej trasa wiodła w przyjemnym cieniu drzew, z licznymi zakrętami i w zasadzie z góry, dlatego mile wspominam ten odcinek. Około 14 byłem w Cisnej i z tego ,,końca świata’’ wysłałem kilka pocztówek do znajomych i zjadłem obiad. Nie było już miejsca na eksperymenty, na talerzu pojawił się sprawdzony makaron a ‘la bolognese i rosół z makaronem :-).

Za Cisną droga prowadziła do Komańczy i ten odcinek pamiętałem z pobytu w tych okolicach w 2000 roku. W okolicach Komańczy rozgrywany był akurat jakiś maraton MTB, na rynku w tej miejscowości, uzdrowiskowej co ciekawe, było prawdziwe zatrzęsienie bikerów. Oni spojrzeli z ciekawością na mnie, ja na nich, a pod sklepem spotkałem chłopaka w spodenkach BB Tour. Był to zeszłoroczny ,,absolwent’’, który teraz sponiewierał się w terenie. Jak na panujące temperatury rowery zawodników były bardzo brudne, błoto w terenie nie dało się upałom :-).

Od Komańczy do Tylawy prowadziłem nierówną walkę z makabrycznym asfaltem, bardzo się ciesząc z obecności RS Reby na pokładzie mojego Cuba, bo bez niej chyba bym stracił czucie w dłoniach. Nie było on dziurawy, ale bardzo nierówny w wyniku częstego łatania ubytków. Jazda była chaotyczna i nie pozwalała rozwinąć dużej prędkości.

Dopiero na DK 9 od Tylawy do Dukli można było depnąć, ale to był krótki odcinek. W Dukli zapragnąłem odwiedzić reklamowaną przy drodze pizzerię, ale pani z obsługi zgasiła mój zapał każąc czekać na kebab 15 minut, bo ,, ona jest sama i piecze 4 pizze’’. Nie przekonałem jej argumentem, że pizza w piecu przebywa co najmniej 10 minut, a ona kebab zrobi w 5 :-). Nie to nie, miałem przecież snickersa ;-).

W Dukli skręciłem w kierunku Gorlic i już na dobre przemierzałem Beskid Niski. Tą drogą też już jechałem w 2000 r. ale w przeciwnym kierunku. Istotnych podjazdów nie było, asfalt trzymał normę, a przede wszystkim słońce już miało się ku zachodowi co było najważniejsze. Przed Gorlicami zaliczyłem piękny zjazd , a w samym mieście odwiedziłem stację paliw Statoil, gdzie dwie duże kawy
i hot dog oraz fajna pogawędka z pracującym tam rowerzystą wygniły ze mnie chęć do spania. Kolega złapał się za głowę, jak usłyszał skąd i dokąd oraz po co jadę :-). Umówiliśmy się na spotkanie za rok, chociaż na pewno będzie ono krótsze. Dowiedziałem się jeszcze od niego o ukształtowaniu trasy do Nowego Sącza, gdzie czekał na mnie podjazd do Grybowa a potem to już z góry do Nowego Sącza.

W Grybowie moją uwagę przykuł ładnie iluminowany kościół, a potem faktycznie było z górki. Bezchmurna noc pozwalała na jazdę na słabych lampach, bo i tak było jasno, ciepło i przyjemnie. Żałowałem, że Nowy Sącz robię nocą bo to duże miasto i z pewnością kilka jego ciekawostek mi umknęło.
Za Nowym Sączem powiało chłodem bo zacząłem jechać w bezpośredniej bliskości Dunajca. Bliskość rzeki przydała się o poranku, kiedy to zimna woda przydała się do orzeźwienia. Świt zastał mnie w Łącku, gdzie spodziewałem się ujrzeć hektary rosnących śliwek, ale mijałem tylko sady jabłoni ;-).

Zbliżałem się do Krościenka nad Dunajcem, podziwiając płynący dałem Dunajec i panoramę Pienin. W Krościenku zakręciłem się nieco po uśpionym miasteczku, zaglądając na rynek i analizując dwukierunkowy pas rowerowy na moście nad Dunajcem. Takie zboczenie zawodowe :-). Za miastem zaczął się podjazd na przełęcz Snozka (dziwna nazwa), który pokonałem jadąc w zupełnej mgle. Pod górę to zbytnio nie przeszkadzało, ale zjazd w tej sytuacji nie był nagrodą a ściskaniem rąk na klamkach hamulcowych. Żeby tego było mało w Kluszkowcach wyrósł objazd związany z budową mostu i w ramach porannej promocji dostałem 14% podjazd. Przynajmniej była okazja do pierwszego spojrzenia na Jezioro Czorsztyńskie i zjedzenia śniadania przygotowanego przezornie dzień wcześniej (był niedzielny poranek).

Dalsza droga w kierunku Tatr była już spokojnym pedałowaniem i delektowaniem się widokami. Zajrzałem jeszcze do Dębna, gdzie jak informowała tablica stoi drewniany kościół klasy ,,O’’ a w dodatku jest on ,,przyjazny rowerom’’. Objawiło się to obecnością dobrych stojaków rowerowych.

Za Dębnem skręciłem niebawem w kierunku Białki Tatrzańskiej w której miałem dłuższą przerwę związaną z burzą. Po ucichnięciu grzmotów ruszyłem dalej rozpoczynając forsowny podjazd w Bukowinie Tatrzańskiej. Lekko nie było, chociaż powietrze po burzy było bardzo przyjemne, a i mokry asfalt elegancko chłodził.
Miałem nadzieję na ładną panoramę Tatr, ale szału nie było. W nagrodę był sympatyczny zjazd do Poronina, gdzie jakbym docisnął byłaby szansa na rekord prędkości, ale nie docisnąłem. W Poroninie wpadłem w korek samochodów czekających na włączenie się do ruchu na ,,zakopiance’’. Ja nie czekałem :-).

Do Zakopca dotarłem w sznurze samochodów i czym prędzej opuściłem to zakorkowane miasto. Zatrzymałem się w Chochołowie, gdzie moją uwagę przykuły piękne i oryginalne domy góralskie. Cała wieś wygląda jak skansen, tylko że zamieszkały. W Czarnym Dunajcu zjadłem obiad i jadąc w kierunku Jabłonki mogłem rzucić okiem na masyw Babiej Góry, przez który czekała mnie wspinaczka na przełęcz Krowiarki. Wcześniej zajrzałem na chwilę do do Orawskiego Parku Etnograficznego (wejście za darmo!). A potem została już tylko jazda do góry po mocno sponiewieranym asfalcie. Miałem nadzieję, że zjazd do Zawoi będzie w lepszym stanie i o dziwo tak było :-).

Za Zawoją zaczął się niebawem podjazd na przełęcz Przysłop w kierunku do Stryszawy. Ulubione serpentyny łyknąłem szybko, odkrywając przy okazji główny karpacki szlak rowerowy. Ja jednak miałem swój szlak, a on pokazywał kierunek na zachód, do Żywca. Pojechałem trasą przez Ślemień i Gilowice bo miejscowi powiedzieli, że jest ciekawsza. Przed Żywcem wyprzedziłem rowerzystę, który dostał nagłego przyspieszenia na mój widok. Wjazd do Żywca pod górę okazał się jednak ponad jego siły i więcej już go nie widziałem, chociaż oczywiście tempa nie forsowałem :-).

Mapa pokazywała że wyjazd z Żywca to droga ekspresowa S69, gdzie ,,opłata’’ za jazdę rowerem może wynosić nawet 250 zł. Wykorzystałem jednak chaos w oznakowaniu związany z budową tej drogi i 3 km odcinek pokonałem jadąc ekspresowo po niej. Tym sposobem dotarłem do Węgierskiej Górki , gdzie się ona skończyła. Do Milówki był spokój, a potem znowu wyskoczyła jak Filip z konopi S69. Imponująca estakada i most niezawodni drogowcy wybudowali nad domami mieszkańców, co wygląda dość groteskowo. Nikt z napotkanych miejscowych nie umiał mi wskazać sensownej alternatywy jak dojechać do Koniakowa, to rad nierad wspiąłem się do góry . Podczas długiego (około 4 km) i najbardziej dołującego (długie proste, otwarte zakręty) podjazdu w trakcie tej jazdy dostrzegłem biegnącą obok drogę, ale już nie było jak się na nią dostać.

Po zjeździe z S69 droga dalej pięła się w górę, a na końcówce pojazdu na Ochodzitą pojawiła się kostka brukowa. Ładnie tam rower nosiło, oj ładnie :-). W Koniakowie już nic nie widziałem, bo zapadł zmierzch i należało się skupić na znakach drogowych. Przeleciałem więc przez Koniaków i Istebną, wgramoliłem się w zupełnych ciemnościach na przełęcz Kubalonka, potem zjechałem do Wisły i na dłuższy popas zatrzymałem się w Ustroniu na stacji Orlenu. Niezawodne hot dogi i mocna kawa włączyły mi V bieg. W Ustroniu nieco pobłądziłem, jadąc obwodnicą tego miasta a nie kierując się do centrum, gdzie miałem odbić do Cieszyna. Koniec końców dzięki taksówkarzom znalazłem prawidłową drogę przez Goleszów.

Do miasta nad Olzą przeskoczyłem szybko, bo to zaledwie 13 km. Za Cieszynem przejechałem przez Zebrzydowice i w okolicach Jastrzębia Zdrój zaczęło świtać. Pasma gór zostawiałem chwilowo za sobą, krajobraz się wypłaszczył i pojawiły się pierwsze wieże szybów kopalnianych. Przez Jastrzębie przejechałem bez postojów, niebawem byłem w Wodzisławiu Śląskim, gdzie skierowałem się do Raciborza. Mimo wczesnej pory słońce już dawało popalić, tak że na wałach Odry w Raciborzu zdecydowałem się na odpoczynek. Podczas śniadania oczy mi się zamknęły i zaległem w trawie na dłużej :-).

W Raciborzu miałem też najbardziej niebezpieczną sytuację drogową podczas tej jazdy, kiedy to zamotany kierowca wymusił mi pierwszeństwo chcąc zrobić szybki lewoskręt. Za Raciborzem droga wiodła przez Kietrz do Głubczyc. Jazdę urozmaicały liczne przerwy w sklepach po wodę i spory ruch samochodowy, aczkolwiek bez większych ekscesów. Po minięciu Głubczyc skorzystałem z lokalnego potoku i się wykąpałem; piękne uczucie. W Klisinie natknąłem się na znaki objazdu w związku z remontem mostu, ale nie skorzystałem z propozycji dodatkowych kilometrów, zwłaszcza że miejscowi poinformowali mnie o stosownym, spontanicznie utworzonym skrócie przez pola.

A że mój szosowy góral piachu się nie boi, no - może trochę, to dwu kilometrowy odcinek terenowy dało się przejechać a nie przepchać. Jak na zamówienie popadał lekki deszcz, który sprawił że mi się nie kurzyło. Poczułem, że szczęście mi sprzyja :-).
W międzyczasie pora zrobiła się obiadowa i w Prudniku stanąłem na przerwę obiadową. Menu standardowe-makaron :-). Od Prudnika do Głuchołaz jechałem pod dość uciążliwy przeciwny wiatr; to w zasadzie był jedyny odcinek na trasie gdzie zauważyłem jego obecność. Z Głuchołaz chciałem jechać na Otmuchów wykorzystując lokalne drogi o omijając Nysę, która nie jest obowiązkowa na trasie MRDP ale lokalni bikerzy odradzili mi to rozwiązanie. Ja sam zresztą patrząc na plątaninę lokalnych dróg nie byłem przekonany do tego rozwiązania. Wybrałem wiec wariant prosty i nieskomplikowany, czyli pojechałem przez Nysę. Nie była to zła decyzja z turystycznego punktu widzenia bo zobaczyłem tam kilka ciekawych zabytków.

Dalej trasa wiodła przez Otmuchów, gdzie za miasteczkiem wdrapałem się na szczyt zbiornika retencyjnego na Nysie Kłodzkiej i rzuciłem okiem na rozległą taflę jeziora. Z każdym kilometrem zbliżałem się do Kotliny Kłodzkiej, w panoramie znowu zagościły góry, na razie po czeskiej stronie. Upływ czasu spowodował, że postanowiłem nie wjeżdżać na przełęcze Gór Złotych i Bialskich oraz Bystrzyckich, Orlickich i Stołowych. Znałem je z udziału w Klasyku Kłodzkim w 2008 r. oraz z 10 dniowej eksploracji Kotliny Kłodzkiej w czasach jeszcze dawniejszych. Nieznane za to były dla mnie Sudety i tam postanowiłem jechać.

Tak więc ze Złotego Stoku uderzyłem na Kłodzko, wspinając się na przełęcz Kłodzką i w mieście obierając kierunek na Nową Rudę. Przed tą miejscowością ujrzałem na horyzoncie pierwsze błyski piorunów, które zwiastowały brzemienną w skutki burzę. Na razie jednak jechałem dalej, motając się nieco w oznaczeniach dróg i ładując się na obwodnicę Nowej Rudy, której w przeszłości nie było.
Po zjechaniu z niej szybko musiałem znaleźć schronienie bo burza była już nade mną i rozpoczął się koncert. Prawie trzy godzinny koncert (!!!) podczas którego zdążyłem dokładnie przeczytać nowy numer magazynu ,,Rowertour’’ :-). Eleganckiego miejsca na najdłuższą przerwę podczas tej jazdy użyczył mi daszek pewnej starej chaty.

Burza w końcu zaczęła przechodzić, co bynajmniej nie oznaczało końca opadów. One jednak nie stanowiły istotnego problemu, byłem na to przygotowany. Popedałowałem dalej, do Głuszycy z której do końca planowej trasy w Świeradowie Zdrój miałem jeszcze 110 km. Dochodziła godzina druga w nocy i nie było już szans aby dotrzeć do Świeradowa o poranku i jeszcze wrócić do Szklarskiej Poręby na pociąg.
Tak wiec podjazd z Głuszycy do Unisławia Śląskiego był ostatnim odcinkiem trasy MRDP, a potem zostało mi zjechać do nieodległego Wałbrzycha na PKP.

Miasto w nocy wywarło na mnie katastrofalne wrażenie, ulice oświetlone przeplatały się z nieoświetlonymi, dobry asfalt gwałtownie przechodził w dziurawy, co biorąc pod uwagę dużą ilość wody groziło glebą na sam koniec jazdy. Dobrze, że to był środek nocy i można była jechać środkiem jezdni. Bardzo pozytywne wrażenia odniosłem natomiast z odwiedzin stacji Wałbrzych Miasto. Wygląda jak odnowiona na EURO.

W ten sposób rowerowa część urlopu dobiegła końca. Teraz czekało na mnie prawdziwe plażowanie :-). Podstawowy cel wyjazdu, czyli zapoznanie się z trasą najtrudniejszego odcinka przyszłorocznego MRDP został zrealizowany prawie w całości. Cóż, Karkonosze i Góry Izerskie będę odkrywał w trakcie przyszłorocznej jazdy. Całość dystansu z Dorohuska udało mi się pokonać w niespełna 4 doby, co - biorąc pod uwagę liczne przerwy i bogatą fotorelację, ale także ominięcie Kotliny Kłodzkiej - pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Sprzęt mam skonfigurowany optymalnie, nic mnie nie zawiodło. Zawsze oczywiście można wziąć mniej rzeczy, ale wolę nie popadać w przesadę. I tak największą zagadką i głównym rozgrywającym MRDP 2013 pozostanie pogoda, wszak będzie to już koniec września.
Kategoria SUPERMARATONY



Komentarze
wilk
| 14:48 wtorek, 6 sierpnia 2013 | linkuj Zobaczymy jak ta trasa na MRDP nam pójdzie ;))

Jak tak dokładniej przejrzałem tę trasę - to jednak sporo gór z właściwej trasy maratonu na tym wyjeździe sobie odpuściłeś, do tego i sama trasa maratonu trochę się zmieniła, więc uzyskać te same ramy czasowe na odcinku Przemyśl - Wałbrzych będzie sporo trudniej. Dojdzie inaczej poprowadzony, bardziej górzysty odcinek Przemyśl-Ustrzyki, odcinek Gorlice-Stary Sącz, który jechałeś dołem, nie przez Muszynę, o wiele trudniejszy jest kawałek przed Zakopanem - wymagający podjazd na Łapszankę, wjazd do Zakopanego od strony Łysej Polany, nie Poronina (najwyższy punkt trasy, ponad 1100m), cała Kotlina Kłodzka itd.
MARECKY
| 14:12 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj Pisałem o tym sporo niżej :-)
WuJekG
| 12:47 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj łał, jednak da się podzielić wpis jak się spało 3h w czasie jazdy...no proszę...

I tak jak zauważył ''gość'' - zaraz pójdą wpisy z tegorocznego BBT, o tej 900tce wszyscy zapomną ale o zbiorowym wpisie - nie. Gratuluję fermentu.
MARECKY
| 04:02 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj Jak się zachować w sprawie BB masz podane u mnie na blogu w zakładce BB TOUR . Stosuj sprawdzone rozwiązania :-)
WuJekG
| 19:01 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj Musisz aard czytać w okularach z avataru :P nie będzie raziło ;)

Mam pytanie do Autora bloga - czy jak spałem ze 3 godzinki podczas BBT to mogę sobie wpisać wszystko na raz?? ?? :P
MARECKY
| 19:46 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj Przykro mi, szablonu nie zmienię ;-).
Gość | 06:53 poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | linkuj @aard Nie wiem jak wcześniej ale teraz kolory są mniej kontrastowe i wygodnie się czyta.
aard
| 10:58 niedziela, 26 sierpnia 2012 | linkuj Tak, szablonu. Od białych liter na czarnym tle zawsze mam po kilku minutach tańczące plamy przed oczami :(
Ale to dość popularny szablon, więc może tylko ja tak mam...?
MARECKY
| 19:34 sobota, 25 sierpnia 2012 | linkuj aard: O jakiej kolorystyce mówisz? Szablonu bloga?
Gość | 11:11 sobota, 25 sierpnia 2012 | linkuj Jutro po BBTour inni zrzucą Mareckiego z piedestału i odbiorą sierpniowy rekord którego i tak nie ustanowił. W pamięci Bikestatowiczów zostanie i tak jego naciągana trasa, spisana zbiorówka. I po co? Dla poklasku?
Kura | 20:58 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj mocna bestia skoro po setce zasnął :-)
mors
| 20:19 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj aard, to zależy, czy spałeś podczas tej setki.
aard
| 19:40 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Komentarz #100

A w ogóle uważam, że Kartaginę należy zniszczyć! ;)

Co wygrałem? :P
aard
| 19:39 piątek, 24 sierpnia 2012 | linkuj Komentarz #99

Marecky, ja bym chętnie przeczytał relację, ale od tej kolorystyki ślepnę po kilku minutach czytania, niestety :( Oczywiście mogę sobie skopiować do worda, ale może zainteresuje Cię powyższa (życzliwa!) uwaga ;)
anonim | 07:01 czwartek, 23 sierpnia 2012 | linkuj życzę za rok 1500 km, każdy jakiś motyw do kręcenia musi mieć, jednemu wystarczy samotna satysfakcja, drugiemu liczenie kilometrów, trzeciemu średnia na trasie, czwartemu pokazanie czego to nie widział, każdy motyw jest ok,...oczywiście należy także szanować osoby, które w ciągu doby (24 godzin), przejechały 900 km w czasie 44 godzin, pozorną sprzeczność wyjaśnia bowiem teoria względności czasu, znacie to: E=mc2, podczas jazdy Marecky wpadł w tzw. "zagięcie czasoprzestrzeni" , szkoda, że nie opisał swoich wrażeń, bo jechać musiał naprawdę szybko, skoro 24 godziny jazdy w łuku, zajęło mu 44 godziny ziemskie
lukasz78
| 13:56 środa, 22 sierpnia 2012 | linkuj A ludziska zamiast komentować samą wycieczkę, to rozkminiają, czy to "zbiorówka" czy "nie-zbiorówka". Czy naprawdę jest to aż takie ważne? Nie wiem, może jest, może ja się nie znam.

A wycieczka zacna. Gratuluję.
WuJekG
| 13:03 środa, 22 sierpnia 2012 | linkuj kbialy - i o datach i sposobie wpisywania wycieczek pisze osoba, która, jak dobrze pamiętam (a pamiętam dobrze), często-gęsto nie potrafi dać dobrej daty i z rana wpisuje wycieczki z dnia poprzedniego nie widząc w tym nic złego....

No szkoda, że Robert zablokował komentarze, niektórzy nie potrafią znieść krytyki (tym bardziej należy się ukłon w stronę Marecky''ego, że tego kramu jeszcze nie zamknął i możemy się wyżywać ;)).. a już chciałem mu napisać komentarz do jego zdjęć - że sam nie wie gdzie jest, podpisując środek Beskidu Niskiego jako "to jeszcze Bieszczady", albo pokazując drogę z Wyszowatki i podpisując jako Magurski PN (nieprawda)...
obserwator | 13:12 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj MARECKY
Psy szczekają ,karawana jedzie dalej.
Rozsądny
Gdy nie ma się argumentów na postawione pytania najlepiej zrobić blokadę i komentarze usunąć.Robert doszedł do wniosku że lepiej nic nie odpisać niż dalej brnąć w ślepą uliczkę.No i tu ma rację.
gdynia94
| 13:12 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj tak naprawdę nie ma dokładnej granicy między wycieczką ''na raz'' czy ''na dwa''. Jeżeli ktoś uważa, że mimo jakiegoś postoju (trochę nadzwyczaj długiego) czuje, że zrobił tą trasę za jednym razem, to niech tak to doda. Wielkie gratulacje za taki wyczyn :) Tym bardziej, że trasa pokonana rowerem górskim
Rozsądny | 11:05 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj kbialy2002 tak to sobie możesz pisać w swoim notatniku lub gdziekolwiek chcesz. Na BS są inne zasady i tego się trzymajmy. Przecież wyprawę wielodniową można tak opisać dzieląc na dni żeby czytający widział jak kto jechał. Wyjątkiem może być jazda non stop (bez spania) ale ta jazda nie spełnia tych kryteriów.
kbialy2002
| 09:06 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj Słowo do Rozsądnego:
Tak to by wyglądało że gość za jednym zamachem przejechał 10000 km ale czas wyprawy byłby wpisany od daty (godziny) do daty (godziny) i w ten sposób wszystko by pasowało...

Ludzie czytający od razu widzą że klient przejechał w jakimś czasie 10000 km.

Ja moje wycieczki też muszę dzielić na BS na kilka wycieczek i nie wiem czy to słuszne...
skoro w ciągu np 3 dni przejeżdżam 800 km to powinienem mieć możliwość wpisania takiej wycieczki i rozłożenia jej na 72h a nie dzielić...
To jest - BŁĄD BS ... - bo tu chodzi o tzw średnią/dobową

To tyle... Niech Admin wyciągnie konsekwencje...


MARECKY
| 04:51 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj Autorowi setnego komentarza chyba przyznam nagrodę ;-). Zapraszam do lektury relacji.
Rozsądny | 21:55 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Nawet Robert nie pogratulował? A na swoim blogu wykasował komentarze i połknął ŻABĘ.
Rozsądny | 21:35 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Pora na korektę wpisu Marecky. Większość i tak uznaje że ten wpis to zbiorówka i nie może być traktowany jako jazda non stop. Drogi kbialy2002 twoje wywody to nonsens. Wg twojego toku rozumowania Flash jak jechał dookoła Europy to też miał wszystko zsumować (prawie 10000 km) bo to była jedna wycieczka???
Analizując skąpe zapisy Mareckiego otrzymujemy wiadomość że nocleg w Raciborzu trwał ok 2 godz. Z miejsca na pewno nie zasnął a przerwa mogła trwać i tak dłużej.
Z Birczy do Raciborza wychodzi ok 650 km.
maratonka
| 20:48 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Tak sobie teraz pomyślałam po swoim bieganiu... Skoro biorąc udział w maratonie trzeba się zmieścić z dystansem 24,195 km w czasie 6 godzin- nie ważne czy samego biegu jest 2 godziny i 2 godziny przerwy- wynik na mecie wyniesie 4 godziny... To jeżeli czas wycieczki na BS powinien się zamknąć w 48 godzinach to powinien być to czas całkowity z wliczonymi przerwami. A więcej niż 48 godzin nie potrzeba, bo nikt (chyba) nie byłby w stanie ujechać dłużej niż 48 godzin bez snu.

Mors- nie sądziłam, że kiedyś do tego dojdzie, ale... Masz rację. Pomijając refleksję na temat delfinów- masz absolutną rację.

Przy wymianie argumentów powinno się wymieniać za i przeciw WPISOWI, a nie autorom komentarzy.

A tutaj cały czas- zazdrościcie, zacznijcie jeździć sami, robicie coś dla poklasku itd.

A może jakieś argumenty rzeczowe, żeby uznać tą wyprawę za jedną wycieczkę?

Bo sporo przeciwników tego wpisu podsunęło dużo przykładów, dlaczego uważają ten wpis za nieco wyolbrzymiony.

Moje przeciw: było spanie, wycieczka nie zmieściła się w limicie 48 godzin(to przede wszystkim), 1/3 czasu trwania wycieczki to były przerwy, są osoby które pokonywały dystanse powyżej 500 km bez żadnego spania, bez tak ogromnej ilości postojów.


A teraz poproszę argumenty ZA. Te, w których czepiacie się mojej osoby, wujka, pepka, aarda i innych negujących wpis Marckyiego z góry skreślam i nie uznaję.
mors
| 20:09 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Ponoć młode delfiny (też ssaki!) w ogóle nie śpią.
Gdybyśmy tak kiedyś poznali ich tajemnicę...

Dyskusja nie błaha, ale szkoda, że połowa komentarzy przygnębia poziomem kultury..
kbialy2002
| 15:10 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Te 9 - stów to nie są moje standardy... Moje standardy to teren i jak najdalej od ulic...
Ps:
Ale już cię chłopie polubiłem... ho ho ho ...
kbialy2002
| 15:07 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Te 9 - stów to nie są moje standardy... Moje standardy to teren i jak najdalej od ulic...
Ps:
Ale już cię chłopie polubiłem... ho ho ho ...
Jedris
| 15:06 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj "Nieeleganckie jest docinanie autorowi czy obrażania." A gdzie zwiał sam autor ? Chyba jednak podoba mu się ten dym na jego blogu ;) A może ktoś by napisał o jakości wpisu a nie kur... kbialy o dupie Maryi i czy ma wygoloną czy tez sąsiad sra ci na balkon... Walczymy tutaj o pewną prawidłowość a jak ktoś się wychyla to musi liczyć się z komentarzami. Później znajdą się następcy i w końcu zaczniemy robić miesięczne wpisy... My "użytkownicy" tworzymy bikestats i to od nas zależy jak strona wygląda. Jest różnica pomiędzy wyprawą a jazdą non-stop. Bikestats nie dla idiotów.
WuJekG
| 14:53 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Zazwyczaj nie karmię trolla ale jak wspomniałem - mam dziś nadmiar czasu przy kompie - Oj, jak mi przykro kbiały, że nie spełniam Twoich standardów... (przyjrzyj się jeszcze raz może...)

I jeszcze słowo do Rosądnego - na początku też miałem taką opinię, że jest to niezła sprawa, przejazd ciągiem tego dystansu po górkach. Teraz, po czasie, zmieniłem zdanie - są to dwie (albo i więcej?) wycieczki, długie, ale wycieczki, moderowanym tempem. Nie wyczyn. I nie piszę tego z powodu pychy, tylko z doświadczenia. A wpisywanie wycieczek ciągiem, bez dzielenie, jest jasną grą pod publikę..albo chęcią nabicia sobie komentarzy, co z lubością czynię/czynimy...
kbialy2002
| 14:43 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj WuJekG , RafalCSC... Ja myślałem że wy jesteście lepsi... Zacznijcie jeździć bo słabo wam idzie...
Ps:
A zresztą z kim ja gadam...
Bikeststs - ma byka - brak wpisu czasu całkowitego wycieczki... - od, do i tu tkwi problem...
Marek jeszcze raz - Gratulacje...
RafalCSC
| 12:23 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj kbialy2002: weź sobie melisy zaparz bo Cię ponosi "wszyscy Wam zazdroszczą... a ich dzikie wpisy i głupawe osądy" :):)

Nie chodzi o zazdrość tylko o fakt czy czasem autora wpisu nie poniosło trochę za bardzo, bo przypisując sobie coś takiego chyba trzeba na to naprawdę zasłużyć.
Pidzej
| 11:50 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Jak dla mnie to też ewidentna zbiorówka. 44 godziny jazdy i 26 godzin odpoczynku to NIE JEST jazda non stop.
Rozsądny | 11:19 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Jasne zawsze będą tacy co będą wierzyć w "smoleński spisek" jak i tacy (większość) dla których był to wypadek.
Tak samo tutaj większość twierdzi że ten wpis nie powinien być traktowany jako na raz bo było spanie i czas za długi. Ale oczywiście są też tacy dla których ważniejsza jest trasa.
Podkreślam że chyba nikt nie ma wątpliwości że całe te 900 km było wielkim wyczynem.
Nieeleganckie jest docinanie autorowi czy obrażania. Autor jednak powinien dojść do wniosku że nieco się zapędził umieszczając wpis który budzi tyle emocji. Amen
WuJekG
| 10:38 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Kuźwa, miałem się nie odzywać, ale mam dobry dzień: się zastanów kbiały kto komentuje i jak komentuje i jak i ile i co jeździ.
Sorry ale zaczyna się robić to absurdalne. Co zmusza mnie do dosadnego komentarza - ależ wyczyn, rok temu z sakwami mieliśmy lepsze przewyższenia, lepszą średnią na tylko 650km. Nie spaliśmy dużo, to może powinniśmy też sobie zsumować i tak się tym chwalić?
Niech sobie Marecky wpisuje jak chce, wielu z nas to wisi. Śmieszne jest mitologizowanie tego ''wyczynu''. A kryterium doby czy 48h jest najbardziej sensowne, bo zacznie dochodzić do tego typu absurdalnych wpisów...
kbialy2002
| 10:01 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj Gratulacje Marecki !!!!! - wszyscy Wam zazdroszczą... a ich dzikie wpisy i głupawe osądy to tylko dowód na to że też by chcieli ale są za ciency...
Ps:
Bikestats - niestety nie jest przygotowany na TAKIE wpisy. Administrator powinien to zmienić...
Data powinna być od dnia do dnia i od godz do godz... Ale to już inna sprawa...
obserwator | 09:29 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj /// Wczoraj najwięcej kilometrów ///
Taki nagłówek figuruje na pierwszej stronie BS i większość rozumuje że jest to dobowy dystans jaki pokonał forumowicz zarejestrowany na BS.Może by coś z tym nagłówkiem zrobić.
Właściciel BS zadecydował że zwiększa to do 48 godz co zamyka się w dwóch dobach aby dać możliwość wpisania się tym co bez snu kręcą po świecie na swoim rowerze i robią ekstremalne dystanse.
Skoro udowodniono że wyczyn nie zamknął się w dwóch dobach powinien zostać okrojony i powinien to zrobić ten kto spowodował zamieszanie w peletonie przez swoje nie uważne "harcowanie".
Ktoś kto podaje nie prawdziwe dane powinien brać pod uwagę że zajeżdża drogę komuś kto jedzie prawidłowo.

A gdzie "stoi" że osoby nie mające konta na BS nie mogą komentować?
WuJekG
| 19:56 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj @niezalogowany - jak ja lubię jak ktoś rzuca argument ''robienia czegoś dla poklasku'' żeby zdeklasować rozmówcę, podczas obrony np takiego wpisu zrobionego (jak wielu uważa) dla poklasku właśnie. Gratki.
maratonka
| 19:38 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj A co ma kolor włosów do tej debaty? Jeśli ktoś nie ma konta tutaj to nie powinna go w ogóle interesować ta wymiana argumentów. POZA tym w którym miejscu zarzuciłam osobie niezalogowanej, że nie pedałuje? Może Ty nie jesteś blondynką, ale czytanie ze zrozumieniem na maturze to chyba oblałeś.

Co ma do tego NK? Jeździć na rowerze zaczęłam nim odkryłam BS, aktualnie bardzo mało jeżdżę, bo więcej biegam- swoich biegowych treningów nigdzie nie opisuję, ale chyba muszę zacząć- tak dla poklasku jak sugerujesz. A Ci wszyscy ludzie, których poznałam dzięki BS to takie zło, którego ciężko było uniknąć ;)
Biker1990
| 19:37 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj Jej,ale macie wszyscy problem :D. Chłop pojechał to niech jedzie,ale by przynajmniej dał coś do czytania bo nawet na 20 km coś się dzieje :). Trochę czasu minęło więc niech zapoda coś.
Please
niezalogowany | 19:21 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj Maratonka, ale Ty blondynka jesteś... to, że ktoś nie ma tu konta to oznacza tylko, że jeździ na rowerze sam dla siebie, a nie dla poklasku jak niektórzy. Gdyby nie było tego Twojego bikestatu, to też byś jeździła na rowerze, czy miałabyś konto na NK? coby popisać się przed innymi?
maratonka
| 19:00 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj Bytom- zacząć ubliżać to ja dopiero mogę, ale Tobie. Tutaj każdy wyraża własne zdanie na temat (nie ukrywajmy) kontrowersyjnego wpisu. Jeżeli Mareckyiemu to nie przeszkadza to co Tobie do tego?

W dodatku nie masz konta na BS, nie jesteś jednym z bajkstatsowiczów, więc nie masz prawa głosu. O!
pepek96
| 18:20 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj A drogi Pan z Bytomia nie miał na tyle odwagi by dodac ten wpis zalogowanym?

Ps.: Dla mnie rowniez jest to zbiorowka..
Czacha z Bytomia | 05:57 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj Dajcie już do cholery spokój z tymi komentarzami i to po nocach wypisują a to sro a to gówno. Srać się już od tego chce, czy to może konkurs na największą liczbę komentarzy do jednego wpisu ? Niby wszyscy tu tak kochają rowery a nie nie mają za grosz poszanowania dla bliźniego swego ubliżając sobie wzajemnie. Bracia i siostry opamiętajcie się i wsiądźcie lepiej na rowery rozładowywać emocje a nie tu na BS. Przecież wystawiacie wizytówkę nie tylko sobie ale innym miłośnikom rowerów a zniknięcia tego kontrowersyjnego wpisu i tak nie spowodujecie. Pozdrawiam.
maratonka
| 00:20 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj Mors- strumyk strumykiem, morza nie ma. Ale nie czepiając się rozmiarów- sucha woda (900 km wyprawa Mareckyiego) istnieje, ale jest trochę oszukana i nie jest tym samym co ludzie (bajstatsowicze) rozumieją pod pojęciem wody (wyprawa non stop).

Jedris
| 00:07 niedziela, 19 sierpnia 2012 | linkuj "Ficus oczywiście robił przerwy podczas Mazowi24" - zdziwiłbyś się. Mam wrażenie, że masz anemiczne pojęcie definicji "przerwa". Sumator z Ciebie jak się patrzy. BB to wyjątkowy maraton i jeśli ktoś da radę przejechać całość zaliczając tylko bufety (bez noclegów) to dla czego miałby nie skorzystać z dostępnych 48h ? Idziesz spać ? Kończysz trip, proste! Albo jedziesz albo śpisz...
Jedris
| 23:21 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj "Ficus oczywiście robił przerwy podczas Mazowi24" - zdziwiłbyś się. Mam wrażenie, że masz anemiczne pojęcie definicji "przerwa". Sumator z Ciebie jak się patrzy. BB to wyjątkowy maraton i jeśli ktoś da radę przejechać całość zaliczając tylko bufety (bez noclegów) to dla czego miałby nie skorzystać z dostępnych 48h ? Idziesz spać ? Kończysz trip, proste! Albo jedziesz albo śpisz...
mors
| 20:38 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj Sucha woda niby istnieje.
Także jako znany niby potok w Tatrach.
Takoż i z tymi rozważaniami..
aard
| 18:30 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj Jeśli można swoje zdanie wyrazić: dla mnie to też zbiorówka. Jeśli wycieczka wykracza poza granice jednej doby i po drodze przydarzy się spanie, to rozdziela ono DWA etapy. Nie ma przeproś.
MARECKY
| 16:36 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj Będzie o tym w relacji, ale było to jedna przerwa w Raciborzu na międzywalu Odry. Około 2 godzin za dnia w największy upał. Nocami to się bardzo przyjemnie jechało ;-)
maratonka
| 16:26 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj A tak z ciekawości- ile razy spałeś po ile godzin? Tylko szczerze! :)
MARECKY
| 16:24 sobota, 18 sierpnia 2012 | linkuj daniel3ttt : To maratonka tyle spała :-)). Czytanie ze zrumienieniem się kłania, ale wiem że przy tej ilości komentarzy to może być trudne ;-).

WuJekG: Ficus przecież MUSIAŁ sie zmieścić w 24h. To zupełnie inna kategoria, wszak to była Mazowia 24 :-). Ja na BB Tour też się zmieściłem brutto w 72 h, a mimo to wpis dzieliłem :-P

Pozdroweros bikeros !



WuJekG
| 23:11 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj ;)
Niech każdy wpisuje jak chce. Co chce.
Jeżeli Autor uważa, że wpis jest ok - okej, jego blog. To świadczy o nim.
W moim odczuciu - dalej sztucznie nabite statystyki. Mam więcej szacunku do Roberta, który rozbija wpisy.

@Marecky - nie ma porównania Ficusia z Twoim przejazdem, biorąc pod uwagę tylko stosunek do postojów/jazdy. Ponadto - Ficek zmieścił się fizycznie w 24h brutto. Potraktujmy jego wpis jako modelowy i okaże się, że Twój to zbiorówka.
daniel3ttt
| 21:50 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Doszlibyśmy do absurdów Wojtku:) Kiedyś pojechałem z Cieszyna na Słowację w Tatry i o północy wyjechałem (część wyprowadziłem) rowerem na Starorobociański 2176 m. (najwyższy w polskich t. zachodnich). Spałem ok 3godz i wraz ze świtem zjeżdżałem żeby nie spotkać filanca. Potem wracałem do Cieszyna. Oczywiście zapisałem (wtedy jeszcze nie na BS) jako dwie trasy a nie jedną.
Wielebny | 21:48 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj o kant dupy takie zabiegi dzień to dzień noc to noc a nie jakieś 44 godziny. Przeproś więc Marecki ekipę BS anuluj wpis i nie czyń tak więcej.
WuJekG
| 21:42 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj A, łał, muszę połączyć w takim razie kilka moich wycieczek, skoro śpię pomiędzy wyjazdami po 2-4h. ..
romulus83
| 21:33 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj ja to rozumiem. Sam miałem takie coś (wpis Wielka petla), nieco ponad 4 godziny jazdy, a poza domem nie było mnie 10 godzin. Zebrałem ekipe, musiałem dostosowac się do ich warunków, tzn. prędkości, przerw. Skoro maksymalny czas wycieczki wynosi 48 godzin, zatem można spisać czas i dystans jednej wycieczki, nie dzieląc jej na etapy jeśli mieści się w zatwierdzonym limicie.
daniel3ttt
| 21:27 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Dystans, przewyższenia i trasa bez wątpliwości WIELKI PODZIW. Co do wpisu na BS jako "jedna jazda" to uważam podobnie jak "maratonka", "RafałCSC", "krzychs4" że nie powinno wpisywać się tej trasy jako zrobionej "na raz". Dla mnie ogranicznikiem zawsze była doba. Jak przejadę 400 km jednego dnia z przerwami to wpisuję jako jedno. Jeśli przejadę jednego dnia 100 km potem idę do pracy i po pracy przejadę kolejne 50 km to wpisuję jako jedno bo to ten sam dzień (np.w pewien piatek d... zrobił ...) i wg mnie jest OK. Jestem jeszcze w stanie zaakceptować jako "jedną jazdę" wyjazdy typu: start jednego dnia, jazda przez cały dzień, jazda dalej przez noc, jazda kolejnego dnia itp. (tak jak robi to np Wilk). Ale tylko wtedy jak nie ma spania. Tutaj było spanie i to aż 3 godz.
Biker1990
| 12:10 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj No i się wszystko wyjaśniło gratuluje wyczynu O!:). Ale powiedz czy robiłeś to z wiatrem czy pod wiatr?.Miałeś jakiś bagaż typu plecak?.
RafalCSC
| 11:10 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Ciężko oddzielić wypad na raz od takiego podzielonego na "części", ja patrzę na to pod innym kątem, jeżeli ktoś pokonuje 900km w 48h przy takiej ilości przewyższeń to jest szybko i można się tym pochwalić ale jeżeli wypad trwał faktycznie o 20h więcej (czas brutto) na przerwy itp. to raczej powinno się go podzielić (ja bym dzielił na doby) bo nawet przy tak długich wypadach gdzie wiadomo że trzeba się odlać, zjeść, czy na chwilę zejść z roweru żeby po prostu dupa odpoczęła, to dodatkowy czas powinien mieścić się w małym przedziale czasowym.

ps.: !!! Uważam że w przypadku snu wpis od razu powinien być w tym "miejscu" dzielony organizm się regeneruje i inaczej odczuwamy zmęczenie, jedzenie to tylko paliwo i trzeba uzupełniać ale sen daje dużo więcej!!!
krzychs4
| 10:15 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Zgadzam się w większości z rozważaniami Maratonki. Moim zdaniem wprowadzenie na Bikestats sztucznej definicji trwania wycieczki nieco fałszuje statystyki. " Czas spędzony w siodle" nie jest dla mnie realnym czasem trwania wycieczki. Czy na wyścigu Paryż-Brest-Paryż daje się limit czasu realnej jazdy? Czy czasu spędzonego w siodle? Na BB Tour jest zdaje się podobnie.
maratonka
| 09:53 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Sen był przymusowy, niechciany. W zasadzie go pragnęłam, ale wiedziałam, że to mi zepsuje wyprawę, bo podzieli ja na 2 części. I niestety z dystansu "nono stop" zamiast 500 km zrobiło się 340 i 160. W sumie takie 3 godziny mi osobiście i tak za wiele nie dały- musiałam sobie podśpiewywać jadąc na rowerze, bo wpatrywanie się w asfalt momentalnie usypiało.

Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie to była podróż destrukcyjna. Nawet podwójne espresso za 10 zł nic nie dało, powieki całkowicie poddawały się sile grawitacji.


Pomijając fakt, że jedni traktują Twoją wycieczkę jako jedną, inni (ja) jako zsumowanie km- jest to dystans godny uwagi :)
MARECKY
| 09:10 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj ...bo trudno 3h snu po 40 godzinach na nogach nazwać snem... Znasz to skądś? :-)
maratonka
| 09:08 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Przeglądałam kategorię z tymi mega dystansami i ok- za tamte podziwiam, ten się dla mnie nie liczy (bo spałeś :)).
MARECKY
| 09:00 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Mlynarz: MRDP to ja się postaram ukończyć, wygrają inni :-)

maratonka: Marecki jestem, ale był już zajęty :-). Ficus oczywiście robił przerwy podczas Mazowi24. Żeby jednak tak daleko nie szukać, u mnie też masz coś bez przerwy. Śmiało możesz podziwiać ;-).

A prawdziwa jazdy bez postojów może wyglądać TAK i tego się trzymajmy :-).

Pozdrower
Ostatni sprawiedliwy | 07:43 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj Nie zgodzimy sie nigdy na to a żeby to, a żeby te, a żeby takie wycieczki były traktowane jako wyczyn jednego dnia. Skrytożercom i wichrzycielom mówimy stanowcze nie.
maratonka
| 21:29 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj No tak w wypowiedzi użytkownika Marecky (jak to odmienić?! Marecky''ego? Mareckyiego? Nie mogę się zdecydować :P) jedno się zgadza- jedni taką wyprawę zakwalifikowaliby do jednej wycieczki, inni rozbili na 2-3.

Na moim bajklogu spanie dyskwalifikuje wyprawę jako non stop. Z żalem serca podróż nad morze musiałam rozbić na 2 części po trzygodzinnym postoju w szpitalu z racji drzemki na szpitalnym łożu (bo trudno 3h snu po 40 godzinach na nogach nazwać snem).

Każdy ma swojego bajkloga i "Wolnoć Tomku w swoim domku".

MOIM zdaniem BLASE powinien bardziej przypilnować takich wpisów, wszak osiągnięcie użytkownika Marecky jest niebotyczne, ale o wiele bardziej podziwiam przejechane przez FICUSa 578 km ze średnią 25 km/h. I tutaj nie było przerw! Jak się to ma do: "Jest to trasa przejechana w trybie non stop (...) krótkie spania."

Takie trochę "suche morze". Non stop i spanie. To się wyklucza i jak dla mnie naciągany wpis zrobiony "pod publikę"- nie lubię takich zagrywek.

Mimo wszystko gratuluję długiego dystansu przebytego w 3 dni ;)
Mlynarz
| 20:54 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj Gratuluję!

To musi robić wrażenie!
MRDP będzie Twój!
Już dziś zaczynam trzymać kciuki!

Pozdrawiam!
MARECKY
| 14:37 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj Widzę, że moja jazda wzbudziła duże emocje :-). Dla osób, które zagłębiły się nieco w mojego bloga taka jazda nie jawi się jako coś sensacyjnego, dlatego też polecam jego lekturę tym, którzy znają go bardzo powierzchownie. Zwłaszcza dział SUPERMARATONY zawiera kilka jazd nieco dłuższych niż 8 czy 25 km ;-). Nie jestem w stanie odnieść się do poszczególnych wpisów, także odpowiem en block.

1. Wpis oczywiście nie jest zbiorowy :-). Jest to trasa przejechana w trybie non stop, co nie znaczy że się nie zatrzymywałem. Było co najmniej 167 przerw na zdjęcia, zakupy, posiłki, kąpiele, przebierania, odpoczynki i krótkie spania. I to one wydłużyły czas pobytu na trasie do prawie 3 dób, co ktoś słusznie zauważył analizując fotogalerię. Podobnie miałem w 2010 podczas BB Tour.

2. Długie spanie w normalnych warunkach, które jest dla mnie podstawowym kryterium czy jazda jest non stop czy nie , było w agroturystyce w Birczy i tylko dlatego nie jest wpisany dystans 1177 km z całości jazdy śladem MRDP.

2. Z Robertem i z Lucjanem bylem na trasie około 15-20 km, potem już się nie widzieliśmy. Oni na rowerach szosowych mogli jednak ciąć znacznie szybciej. Robert dzieli takie wyjazdy na doby, inni na BS wpisują całość, ja wybrałem rozwiązanie pośrednie, w moim odczuciu najbliższe prawdzie i uczciwości. Nie wiem jeszcze jak wpiszę przyszłoroczny MRDP :-).

3. Formatka na BS mogłaby zawierać jeszcze więcej godzin, bo gdybym dotarł tak jak zamierzałem do Świeradowa Zdrój, to 48 godzin czystej jazdy byłoby za mało :-). Ale to już sprawa dla Blasa.

Dziękuję za słowa uznania, pokonanie tej trasy to była dobra zaprawa przed przyszłorocznym szaleństwem. Wilku mam nadzieję, że zobaczymy się w Rozewiu :-). Kajmanie, myślałem o tym, ale ten brak czasu ...

Pozdrower
Gość | 08:43 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj Marecki we wpisie z maratonu Bałtyk Bieszczady podaje też czas brutto, także wydaje się że ten wpis nie jest ściemą, w relacji powinien się do tego odnieść.
WuJekG
| 08:41 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj 48h netto.Netto.
Trzeźwomyślący | 08:35 czwartek, 16 sierpnia 2012 | linkuj Limit 48 godz to i tak przesada. Wilk napisał że Blase zmienił maksymalny czas wycieczki z 24 h na 48h. (maksymalny czas wycieczki a nie samej jazdy) A co mamy tutaj? 48 h miało być brutto. Jak się okazuje Marecky w sumie zamknął się w ok 70 godz i miał ponad dobę przerw! 70 godz brutto - 44,5 godz jazdy = 25,5 godz przerw.
mors
| 21:27 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Nie mógł już dokręcić do tego tysiaka i 10km w pionie? ;)
Gość | 21:15 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Doczekajcie jego powrotu z MRDP lub momentu ponownego skorzystania z komputera abo go zjecie zaraz.
maratonka
| 20:36 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj drogi mieszkańcu Elbląga- zaloguj się i komentuj. Skoro w tym serwisie są statystyki to dziwne by było, gdyby użytkowników nie interesowały podejrzane wpisy. Nie po to ktoś się zajeżdża robiąc 600 km "na raz", żeby ktoś sobie wpisał wycieczkę zbierając km z kliku dni. Jak zawsze najwięcej do gadania mają "goście", których rowery pewnie kurzą się w garażu. Wciąż oczekujemy na odzew obiektu debaty ;)
WuJekG
| 20:33 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Łał, that ecalated quickly !! :P

A może by się tak podpisać??
Dobry ten argument poklasku, bo na razie wychodzi na to, że Autor wpisał właśnie w tym celu wycieczkę. Zastanawiam się czy nie zsumować jakiejś mojej długiej z tym z dnia kolejnego, bo w końcu spałem tylko dwie godziny.. to chyba mogę, co nie? I dojdziemy do paranoi..

Osobiście (tak, osobiście) ni mnie to grzeje ni ziębi czy i jak jechana była ta trasa. Smutne jest tylko to, że wyraźnie staje się ona narzędziem do dogryzienia niektórym. I wcale nie przynosi taki wpis chwały autorowi, skoro naciąga jak może (to tylko podejrzenia w komentarzach). Niedługo wracają sakwiarze z zamorskich krajów, oni też powinni sobie zsumować cały wyjazd, a co tam!!

I jeszcze - @gościu z Elbląga - kto jeździ to jeździ...
elblążanin | 20:15 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Marecki, zlituj się i przerwij milczenie, bo dzieciaki zamiast jeździć na rowerze flustrują się i płaczą, żal bierze jak się Was czyta, kto Wam broni jeździć na rowerze, jeździcie dla poklasku czy dla siebie? Po co się tu zapisaliście na BS? Wylewać żale? Raptorku, nie płacz wszystko będzie dobrze, masz mięśnie wsiadaj na rowerek i pedałuj, tylko licznika nie zapomnij!
raptor
| 19:46 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Czyli jeśli siądę na szosę (zaraz po BBT), pojadę do Paryża i wrócę, co w sumie zajmie powiedzmy 9dni (oczywiście będę spał po drodze), to mogę to wpisać jako jedna wycieczka? NO BŁAGAM...
obserwator | 17:47 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Bircza wyjazd ok 5.45 - 4.08
Ustrzyki Dolne-Ustrzyki Górne - Cisna - Komańcza - Daliowa - Dukla -Nowy Żmigród - Gorlice-Grybów- Nowy Sącz -Łącko -
Krościenko 5.42 - 5.08
Pierwsza doba 340km
Może ktoś zechce podliczyć dalej.
maratonka
| 11:42 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Jak na moje oko trasa taka jest do zrobienia bez spania i powiedzmy przerw powyżej 1 h (skoro można przebiec 42 maratony w 42 dni... ;)) ALE... Jeżeli zdarzyło się spanie, kilkugodzinna przerwa to już nie powinno być liczone jako 1 wycieczka.

Jestem ciekawa czy "tajemnica" tej wyprawy rozwiąże się na korzyść czy niekorzyść użytkownika Marecky.

Andale podsunął słuszny argument co by dyskwalifikowało te 900 km jako jedną wycieczkę. Wstrzymuję się od gratulacji do czasu, aż Marecky wyjaśni nam jak to w zasadzie było ;)
WuJekG
| 08:40 środa, 15 sierpnia 2012 | linkuj Hm, @andale, rzeczywiście... Nie ma opisu, może to przedwczesne osądzanie, ale jeżeli trwało tyle to wpis jest nie fair. Robert dla przykładu rozbił to na kolejne odcinki... więc? Zastanówmy się gdzie jest granica łączenia wycieczek.. ?
Trasy i mocy rowerzysty nie neguję, neguję za to sposób jej przedstawienia...
andale
| 17:28 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj Będę bezczelny i powiem tak: Patrząc na dane Exif zdjęć, wycieczka z Birczy rozpoczęła się 4 sierpnia wczesnym rankiem (około godziny 6), a zakończyła 7 sierpnia koło 4 nad ranem. Mimo to gratulacje za te 900 km w 70 godzin :)
memento
| 11:54 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj Wow! i to na góralu.

Gratulacje.
Petroslavrz
| 00:39 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj Ja tylko wiem, że coś takiego jest możliwe... Jak ktoś jest uparty to mógłby jeździć dłużej niż te 48h oczywiście odpowiednio rozkładając siły.

W tym przypadku mam pewności, czy naprawdę było to machnięte za 1 zamachem, bo duchem świętym nie jestem, to wie to tylko MARECKY.
Ale często śledziłem jego wpisy i raczej nie sądzę by oszukiwał, jest to całkiem możliwy scenariusz :)
Wierzę w ludzi i w dobro na tym świecie :) więc przyłączam się do gratulujących, GRATULACJE.

Choć zaznaczam, że tego typu wycieczki nie są do końca normalne :P
benasek
| 18:36 poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | linkuj Robił przerwy, nie robił... Dla mnie szacun wielki. Jeśli machnął te 900 km w 44h to czapki z głów.
Pozdrawiam
pepek96
| 16:13 poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | linkuj Pokonywal dlugie dystanse? Ja tam widze same 8km, 25km, czasami 45. To chyba nie jest duzy dystans w porownaniu do tych "900km".
PAWSOL
| 10:23 poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | linkuj Wystarczy popatrzeć na wcześniejsze wyprawy Marka. Pokonywał ON już długie dystanse. Miałem okazję poznać Go na trasie BBT 2010. "Zakręcony" Marek - tak Go określam:).
pioter50
| 05:36 poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | linkuj Kolegom powiem tylko...po co się kłócić, przecież każdy z nas może zrobić taką trasę i wpisać sobie do statystyki.Nic nie stoi na przeszkodzie.Pozdrawiam :)
pioter50
| 05:33 poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | linkuj Robił przerwy, czy nie robił, spał, czy nie spał w trasie...To niesamowite, czego dokonałeś.W tak krótkim czasie pokonałeś 900km, pokonując ponad 9000 metrów podjazdów.To niesamowity wyczyn.Wielkie Gratulacje Marecky.Masz niesamowitą wydolność organizmu i mocną psychikę.
Nefre
| 21:41 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Czy tyle km pokonałeś za jednym machem????
WuJekG
| 20:05 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Piękna ilość przewyższeń, piękna ilość KMów.
Czytając blogi od razu zauważa się, że nie ma jednolitego sposobu wpisywania kilometrów z długich wycieczek czy startów: czasem jedna jazda bez spania, <48h, wpisywana jest jako jedno, czasem, jak to robi Robert (mimo, że nie lubię jego sumowania kilometrów z całego dnia), mimo ciągłej jazdy dzielone są na kolejne doby, a czasem - niektórzy robią zbiorówkę z tygodnia ;) Z oceną tego wpisy poczekam do opisu Autora ;)
@Gość - jeżeli zrobisz 1000km z przerwami, ale bez spania - pisz śmiało. Tylko nie zapomnij się podpisać. Net daje możliwość anonimowego komentowania, czy wręcz gnojenia, co nie oznacza, że jest to eleganckie.
Triceratops Falkon | 16:57 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Niech tak bedzie ale niech nie piszą na głównej stronie BS że koleś przejechał w pewien wtorek 900 km bo to już jest bez sensu i do pupy :(
Kajman
| 16:54 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Nie powiem, że przejeżdżając w pobliżu mogłeś wpaść, pewnie czasu nie było.
Gratulacje:)
krzychs4
| 14:40 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj " Blase właśnie po to zmienił maksymalny czas wycieczki z 24h na 48h"

Przyznam, ze tego nie wiedziałem, 48 godzin więc to maksymalny czas trwania wycieczki? (48 godzin w siodle? Czas z licznika? ) I dozwolone jest spanie? OK
Pozostaje mi tylko pogratulować pięknej jazdy.
daniel3ttt
| 14:20 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Ponad 9000 m. przewyższeń, tyle gór! normalnie szok!
Robert
| 14:16 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Co prawda to nie ze mną jechał, bo też jestem Robert. Ja tam podziwiam takie wyczyny i tylko mogę pozazdrościć takich rewelacyjnych przeżyć.
wilk
| 14:00 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Tchórze co nie mają odwagi pisać zalogowani - nie będą decydować co jest z sensem, a co nie. O tym, że wolno wpisywać wycieczki >24h zdecydował właściciel tego serwisu, a że to jego serwis to jego zdanie jest decydujące; koniec kropka. Jak się komuś to nie podoba - nie musi tu pisać
Gość | 13:46 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Takie wpisy są bez sensu. Powinien być limit DOBOWY czyli 24 h. Nie ma szans zrobienia takiego dystansu "na raz" bo i tak się robi przerwy na jedzenie, odpoczynek itp. A jak się zdrzemnie na 1 godz to też jest "na raz"? Jak przejadę 1000 km z 20-toma przerwami np po 2 godz to też mam wpisać na raz?
wilk
| 12:41 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj A może poczekacie Panowie z tymi zarzutami aż Marecki coś sam napisze? Skoro nawet BBTour wpisał w dwóch częściach (bo nocował) - to można zakładać, że jednak tę trasę przejechał właśnie na raz (a jak najbardziej wolno robić takie wpisy, Blase właśnie po to zmienił maksymalny czas wycieczki z 24h na 48h). Czy jechał całość z Robertem (na zdjęciach są wspólnie tylko na samym początku) - nie wiemy; ale można przypuszczać, że się w pewnym momencie rozdzieli (Robert w sumie dojechał do Jastrzębia-Zdrój, gdzie zjechał z trasy MRDP do Katowic i stamtąd wrócił do Warszawy), a Marecki przecież zakończył w Wałbrzychu. A do tego w galerii widać wiele zdjęć z nocnej jazdy.

No i oczywiście wielkie gratulacje dla obu uczestników tego wypadu - widać, że bardzo poważnie podchodzicie do przygotowań, mam nadzieję że się wspólnie na starcie tej imprezy za rok spotkamy ;)
krzychs4
| 08:53 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj OK. Jednak w dalszym ciągu ten wpis mi nie gra, dochodzimy do absurdów.
raptor
| 08:31 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Nie. Jeśli wycieczka jest robiona "na raz" to nie widzę przeszkód, aby wpisać ją jako jedną wycieczkę.. Niezależnie czy ktoś spędził w siodle 2h czy też 50h... Ja jednak kwestionuje fakt, że jest to wycieczka "na raz", bo kolega Marecki jechał z kolegą Robertem, a jak wiemy Robert wpisał również taki wyjazd ale w kilku częściach, przez kilka dni.

krzychs4
| 08:17 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj A ile km w 24 godziny? Bo to się liczy w tego typu wpisie.
Arnoldzik
| 07:36 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj W pewien wtorek MARECKY przejechał 900 km a jak wie każdy niespecjalnie rozgarnięty muł, że jakby nie patrzeć każdy wtorek ma 24 godziny. Skoro czas przejechania dystansu 900 km wynosi 44 godziny i 30 minut to nie możliwe zatem jest dokonanie tegoż wyczynu we wtorek ;)
rafi1368
| 05:18 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj Najeżdża,bo nie ma odwagi pisać ze swojego konta,po prostu tchórz.
Grzesiek2296
| 19:58 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj @Gość: dlaczego od razu najeżdżasz na ludzi z Elbląga?
@Marecky: Jeżeli naprawdę przejechałeś te 900km to ogromne gratulacje :D
Gość | 19:46 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj Nie ma się co podniecać. Ci z Elbląga tak mają...
raptor
| 19:37 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj Coś kolega chyba wpis zbiorowy z wyjazdu całego zrobił... a takowe są zabronione..
rafi1368
| 19:35 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj A Ja wręcz przeciwnie.
pepek96
| 19:09 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj Też mi sie nie chce wierzyc..
Grzesiek2296
| 18:48 sobota, 11 sierpnia 2012 | linkuj No nie wierzę... To tak na raz?!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa owduz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]