Dane wyjazdu:
Temperatura:-4.0
GRUDNIOWE PĄCZKI
Niedziela, 9 grudnia 2012 ·
| Komentarze 1
FOTOGALERIATRASA: ELBLĄG-Jazowa-Wierciny-Lubstowo-Świerki-Chlebówka-Nowy Staw-Tragamin-Lasowice Wielkie-Lipinka-Lubstowo-śluza Michałowo-Nogat-Jegłownik-Wikrowo-Helenowo-ELBLĄG
Rowerowa ekipa łasuchów zgromadziła się o godzinie 8.00 w liczbie 22 dusz na elbląskim Placu Słowiańskim, aby już po raz 7 odwiedzić cukiernię w Nowym Stawie. Dlaczego właśnie tam? Bo dawno, dawno temu jeździli tam rowerzyści z elbląskiego odziału PTTK (chociaż nie w grudniu), a jak przestali to ja postanowiłem kontynuować tą świecką tradycję. Jest to dobre miejsce i termin na podsumowanie kończącego się sezonu i prezentację planów na rok przyszły.
Nieco zmodyfikowaną w stosunku do lat poprzednich trasą wyjechaliśmy z Elbląga w towarzystwie lekkiego mrozu, cienkiego śniegu na jezdni i wiejącego z boku wiatru. Do Nowego Stawu jazda była nad wyraz płynna i wręcz dynamiczna, bo stanęliśmy tylko dwa razy. Nie da sie jednak ukryć, że podczas postoju wychłodzenie następowało bardzo szybko i po prostu na rowerze było cieplej.
Tak więc już o 10.05 byliśmy w Nowym Stawie (35 km) i można było zaczynać pałaszowanie łakoci, które oczywiście nie ograniczyły się tylko do tutułowych pączków (jak ktoś mi doniósł po chwili ich nawet zabrakło).
Około 11 pojawiła się ekipa z Tczewa a nawet dwójka gdańszczan; najpierw
Marek z dwójką młodych kolarzy na szosówkach (szacun!!!) a potem reszta tczewskich bikerów (
Asia i Wiesiek,
Marek, Jerzy) których fajnie było w końcu spotkać realnie.
Cukiernia pękała w szwach, pomimo dostawienia wielu stolików nie wszystkim udało się siedzieć. Miejscowi czekali z zakupami aż wyjedziemy :-). Ilość rowerów przed cukiernią była oszałamiająca. Dziesiątki kilogramów jakże cennego aluminium ;-).
Aż nadeszła godzina 11.30 kiedy to zajęliśmy miejsca w siodełkach i ruszyliśmy spalić to, co tak pracowicie przez ponad godzinę jedliśmy. Kilka osób ruszyło na północ, aby przez Nowy Dwór Gdański dojechać do Elbląga, a ja zgodnie z planem ruszyłem w kierunku Malborka, aby potem zawrócić w kierunku Nogatu i śluzy w Michałowie. Kilka kilometrów z Nowego Stawu do Tragamina to była mocna walka z czołowym wiatrem i był to chyba najtrudniejszy odcinek naszej jazdy.
Potem było już łatwiej, co nie znaczy że cieplej. Wiatr uprzykrzał nam drogę już do końca. Pewnym urozmaiceniem był odcinek jazdy terenowej między Lubstowem a Nogatem. Zamrożone kałuże były emocjonujące podczas ich przejeżdżania z uwagi na trzaski, jakie się z nich wydobywały. Zaś kolejny raz okazało się, że zamrożone błotko jest bardzo wygodną i przyjazną dla rowerów nawierzchnią.
Na śluzie na Nogacie w Michałowie chwilę postaliśmy i potem przez Jegłownik i Wikrowo dotarliśmy do Elbląga. Dystans wycieczki okazał się nieco dłuższy od przewidywań, ale przynajmniej bilans energetyczny się wyrównał :-).
Pożegnaliśmy się na rogatkach Elbląga (około 14) i każdy ruszył w swoją stronę zaszyć się w ciepłych wnętrzach 4 ścian a i pewnie wanien z ciepłą wodą ;-). Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i za liczne uczestnictwo podczas wypadów w kończącym się roku. Liczę na Was w roku przyszłym, bo nie ma to jak jazda w pięknych okolicznościach przyrody w towarzystwie pełnych pasji ciekawych ludzi.
Pozdrower!