Dane wyjazdu:
Temperatura:
SOSNA TABORSKA i KANAŁ ELBLĄSKI
Niedziela, 11 maja 2008 ·
| Komentarze 0
Niedzielna wycieczka 8 bikerów (pod koniec trasy nawet 9) przez Rezerwat Sosny Taborskiej i wzdłuż pochylni Kanału Elbląskiego. Po drodze wizyta na zamku w Karnitach. Nie obyło się też bez obowiązkowego ogniska ;-). Pogoda jak marzenie, trasa w dużej części leśna lub przynajmniej zadrzewiona. Krótko mówiąc bardzo sympatycznie.
GAMERKI WIELKIE – Łukta – Tabórz – Szeląg – Miłomłyn – Karnity – Boreczno – Międzychód – Rąbity – Zalewo – Wielki Dwór – Kreki – Lepno – Buczyniec – Kąty – Oleśnica – Jelenie – Całuny Nowe – Dłużyna – Węzina – Komorowo – Przezmark – ELBLĄGRELACJA:Bladym świtem, przed godziną szóstą, na Placu Dworcowym pojawiło się 8 rowerzystów, niewątpliwych pasjonatów dendrologii i hydrotechniki. Cele naszej kolejnej wyprawy był bowiem Rezerwat Sosny Taborskiej w Taborzu oraz pochylnie Kanału Elbląskiego.
Sprawnie zajęliśmy miejsca w pociągu, który zawiózł nas do Gamerek Wielkich, gdzie rozpoczęła się rowerowa cześć naszej wycieczki. Wykonaliśmy pamiątkową fotografię grupy na tle budynku dworca i następnie ruszyliśmy w kierunku Łukty. Droga wiodła doliną Pasłęki po dobrej jakości asfalcie. Pogoda była bardzo przyjemna, świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Wkrótce dojechaliśmy do Łukty i tam z powodu robót drogowych byliśmy zmuszeni skorzystać z krótkiego objazdu. Po kilku kilometrach byliśmy już w Taborzu, gdzie znajduje się wspomniany rezerwat. Na jego terenie jest poprowadzona ścieżka dydaktyczna, o bogatej zawartości merytorycznej
i atrakcyjnej szacie graficznej. Jej objechanie zajęło nam około pół godziny. Ujrzane okazy sosny taborskiej robią duże wrażenie. Wysokie, równe drzewa, bez żadnych gałęzi i zgrubień. Faktycznie gotowe maszty do żaglowców.
Z Taborza ruszyliśmy dalej na zachód w kierunku Miłomłyna. Droga wiodła lasem, raz pod górę, a raz z góry, co w połączeniu z licznym zakrętami dawało złudzenie jazdy w górach.
W miejscowości Szeląg zjechaliśmy z asfaltu i jadąc doskonałej jakości drogą szutrową po paru kilometrach zobaczyliśmy Miłomłyn. Przejechaliśmy pod drogą nr ,,7'' i w mieście zatrzymaliśmy się przy sklepie w celu uzupełnienia zapasów. Następnie podjechaliśmy do śluzy Miłomłyn, która znajduje się przy rozwidleniu szlaków wodnych w kierunku Ostródy i Iławy.
Po jej krótkich oględzinach i paru fotkach skierowaliśmy się w kierunku Karnit, gdzie w zabytkowych murach zamku jest usytuowany hotel. Tu także w użyciu były nasze aparaty, gdyż nie wszyscy mieli okazję widzieć tą budowlę. Nad miejscowym jeziorem o wdzięcznej nazwie Kocioł zrobiliśmy mały popas, aczkolwiek chętnych do kąpieli nie było. Po odpoczynku skierowaliśmy się na północ, w kierunku Zalewa. Dojechaliśmy tam przez Boreczno, Śliwę, Międzychód i Rąbity.
W Zalewie ponownie uzupełniliśmy zapasy i na dobre pożegnaliśmy się z jazdą po terenach leśnych. Niewielki las czekał na nas jeszcze tylko w okolicach pochylni Buczyniec. Zanim tam jednak dojechaliśmy poznaliśmy moc majowego słońca, które zaczęło dawać się we znaki. Z Zalewa nasza droga wiodła bocznymi asfaltami przez Bajdy, Wielki Dwór, Kreki i Lepno. Na mijanych polach pysznie żółcił się rzepak, który zdecydowanie zdominował krajobraz tych okolic. W planach naszej wycieczki było także ognisko, a że godzina na obiad była odpowiednia postanowiliśmy zatrzymać się nad Kanałem Elbląskim, kilometr od Buczyńca. Zabawiliśmy tam ponad godzinę, grupowi profesjonaliści od wzniecania ognia w trzy minuty zapalili suche gałęzie i już po chwili mogliśmy cieszyć się pieczonymi kiełbaskami.
Po obiedzie ruszyliśmy w kierunku pochylni. W Buczyńcu tradycyjnie tłum turystów z Polski i Niemiec uzmysłowił nam, że sezon już w pełni. Czym prędzej stamtąd uciekliśmy i już w spokoju i ciszy mogliśmy zwiedzać pozostałe pochylnie. W Kątach dołączył do nas Tomek, który wyjechał nam naprzeciw z Elbląga. Od tej pochylni cały czas, aż do pochylni w Całunach, poruszaliśmy się po płytach betonowych.
W Całunach rowery musieliśmy przenieść nad linami i torami pochylni, a zaraz potem jechać zarośniętą ścieżką do lokalnego mostu. Krótki odcinek kilkuset metrów mocno dał się we znaki z uwagi na liczne pokrzywy i inne ciekawe chwasty.
Następnie przez Drużynę i Węzinę dojechaliśmy do Komorowa Żuławskiego. Część grupy miała już dość wspinaczek i pojechała do Elbląga ,,siódemką'', reszta zaś wolała spokojniejszą drogą przez Przezmark. Tutaj nastąpił kolejny podział - kilka osób pojechało jeszcze na plażę do Kadyn! Ja z Tomkiem zjechaliśmy przez Nowinę do Elbląga, w którym byliśmy o 16.20.