Dane wyjazdu:
Temperatura:
Rower:
Sobota, 25 października 2008 ·
| Komentarze 0
To tu, to tam po Elblągu. A poniżej relacja z wycieczki Piaski Cross.
PIASKI CROSSPierwszy jesienny wypad elbląskich rowerzystów pod egidą klubu ,,Neksus’’ prowadził do Piasków na Mierzei Wiślanej.
Na miejscu startu na Placu Jagiellończyka zebrało się 8 bikerów, w tym wicemistrz Polski w maratonach szosowych, elblążanin Andrzej Głowacki. W tak doborowym towarzystwie wyjechaliśmy z Elbląga ulicą Mazurską i skierowaliśmy się tradycyjną trasą w kierunku Marzęcina przez Nowakowo i Kępiny Wielkie. Pogoda dopisywała, było słonecznie i wiał dość silny, ale sprzyjający wiatr.
Pierwsza przerwa wypadła w oczekiwaniu na prom na Nogacie, kolejna była w Tujsku, gdzie grupa połączyła się po rozdzieleniu w Marzęcinie. Kilku bikerów zapragnęło bowiem pojechać krótszym odcinkiem przez Gozdawę. Zasadnicza grupa jadąc tradycyjnie przez Chełmek spotkała na jego wysokości dwóch elbląskich szosowych bikerów Jasia i Sebastiana na swoich ultralekkich rowerach. Chłopaki już wracali z porannego treningu do Stegny, ale zdecydowali się zawrócić. Po kilku kilometrach mieli jednak najwyraźniej dość naszego ospałego tempa (w granicach 27 km/h) i zawrócili do Elbląga. Niestety panowie, ale na wycieczkach to my ponad 30km/h nie jeździmy :-).
Z Tulska tylko chwila dzieliła nas od Rybiny, gdzie pomiędzy mostami znajduje się droga do Sztutowa. Skorzystaliśmy z niej i przez wioski o niezwykle zróżnicowanych nazwach typu Grochowo I, Groszkowo i Grochowo III dojechaliśmy do Sztutowa. Nie wjeżdżając do miasteczka, za odnowionym mostem zwodzonym na Wiśle Królewieckiej pojechaliśmy Nadzalewową Trasą Rowerową R-64 przez Kobylą Kępę w kierunku ujścia rzeki do Zalewu Wiślanego. W tym miejscu asfalt został zastąpiony przez tradycyjne żuławskie płyty betonowe.
Zobaczywszy ujście Wisły Królewieckiej skierowaliśmy się na północ, do Kątów Rybackich. Nawigując cały czas według znaków szlaku R-64 przecięliśmy główna drogę Stegna-Krynica Morska i wjechaliśmy w las, który miał nam towarzyszyć już do Piasków.
Jazda jesiennym lasem, po ścieżkach przykrytych opadłymi liśćmi i mieniących się setkami kolorów była bardzo przyjemna. Tym bardziej, że w tygodniu poprzedzającym wycieczkę dużo padało i leżący piach okazał się łatwo przejezdny. Pewnego rodzaju trudności pojawiły się, gdy trasa szlaku wróciła na stronę Zalewu Wiślanego. Odcinek około 2 km za Skowronkami w kierunku Przebrna był podmokły i jego szerokość ograniczała rosnąca trzcina. To też zapewne spowodowało, że połowa grupy postanowiła dojechać do Krynicy Morskiej asfaltem.
Pozostali zaś dojechali do zagrody dla dzików w Przebrnie, w której wedle posiadanych informacji miało się znajdować 80 dzików. Ku naszemu rozczarowaniu, zagroda okazała się całkowicie pusta. Dzików nie było ani śladu. Najprawdopodobniej zostały przewiezione do innego lasu poza Mierzeją i uwolnione. Zagroda ta powstała bowiem w celu czasowego przechowywania zwierząt wchodzących w zbyt bliski kontakt z cywilizacją.
Jadąc dalej, w Siekierkach przejechaliśmy obok obozu naukowego o czym informowały stosowne tablice oraz rozwieszone między drzewami siatki do łapania ptaków. Samych naukowców nie zauważyliśmy :-). Za chwilę mieliśmy przymusową, kilkuminutową przerwę pod drzewami z powodu deszczowej chmury, która postanowiła akurat w tym miejscu się opróżnić.
Wkrótce dojechaliśmy do Krynicy Morskiej, gdzie wzięliśmy namiary na resztę grupy, biesiadująca w najlepsze w jednym z barów blisko centrum. Rad nierad, pomimo wczesnej pory postanowiłem zrobić tutaj przerwę obiadową, słusznie podejrzewając że w Piaskach nie znajdziemy nawet otwartego sklepu. Po posiłku cztery osoby uznały, że im już starczy i zawróciły do Elbląga, reszta zaś zgodnie z planem skierowała się w kierunku Piasków, trzymając się w dalszym ciągu szlaku R-64. Po dojechaniu do Wielbłądziego Garbu ( najwyższa górka na Mierzei – całe 49 m n.p.m.), wspięliśmy się na niego, aby zobaczyć ... drzewa. Cały szczyt jest zarośnięty i żeby zobaczyć zalew albo morze, trzeba się dobrze wpatrywać. Tutaj postanowiliśmy też nie wracać już na szlak, który jak wynikało z relacji jednego z kolegów, jest na tym odcinku trudno przejezdny z uwagi na wakacyjne zniszczenia poczynione przez kierowców quadów.
Tak więc asfaltem dojechaliśmy do Piasków i skierowaliśmy się na plażę. Kilka łodzi rybackich, jakieś baraki i kontenery oraz zakopany w piachu Star to obraz portu w Piaskach. Widoku dopełniała wieża obserwacyjna morskiej służby ratowniczej. Do granicy z tego miejsca jest około 3 km leśną drogą wzdłuż plaży.
Mijając kolejne wejścia na plażę o numerach 5,4,3 i 2 zobaczyliśmy szlaban graniczny. Przez chwilę pomyślałem, że wejście nr 1 jest już w Rosji, ale okazało się że znajduje się tuż przy płocie granicznym. Płotem tym przegrodzona jest nawet plaża, jednak nie w sposób uniemożliwiający pokonanie granicy po piasku. Do tego czynu nie zachęcał jednak widoczny w niedalekiej odległości posterunek rosyjskich pograniczników. W końcu nikt nie chciał wracać do Elbląga drogą okrężną przez Moskwę ;-).
Po zrobieniu kilku fotek ze szlabanem w tle pojechaliśmy do znajdującej się nieopodal stacji radarowej. Podziwiając wyrafinowane zabezpieczenia techniczne wieży postanowiliśmy z uwagi na dość późną porę zrezygnować z oglądania kormoranów w Rezerwacie Kąty Rybackie i jechać bezpośrednio do Elbląga.
Trasa powrotna wiodła przez Krynicę Morską, Kąty Rybackie, Sztutowo, Rybinę i Tujsk. Za Tujskiem pojechaliśmy porannym skrótem części grupy przez Gozdawę i dalej z Marzęcina przez Nowinki i Kępki dojechaliśmy do Bielnika II. Żeby uniknąć hałaśliwej ,,7’’ wjechaliśmy na płyty betonowe prowadzące do Bielnika I i o godzinie 18.20 ulicą Radomską wjechaliśmy do Elbląga.
Dystans wycieczki zamknął się w planowanych 164 km, które pokonaliśmy w czasie 7 godzin 34 minut, czyli ze średnią prędkością 21.67 km/h. Dziękując wszystkim za wspólne pedałowanie zapraszam już w listopadzie na jesienny objazd Wysoczyzny Elbląskiej. Szczegóły wkrótce.
Pozdrawiam.