Dane wyjazdu:
Temperatura:-5.0
Sobota, 21 lutego 2009 ·
| Komentarze 0
O poranku szybki rozruch przy -11 stopniach. Fajowo :-). A potem wycieczka w pełnym słońcu wraz z 9 innymi pasjonatami lutowej jazdy rowerowej na podbój ośnieżonej Wysoczyzny Elbląskiej.
TRASA: ELBLĄG-KAMIONEK WIELKI-RANGÓRY-ŁĘCZE-PAGÓRKI-TOLKMICKO-POGRODZIE-HUTA ŻUŁAWSKA-OGRODNIKI-JELENIA DOLINA-ELBLĄG
Na starcie wycieczki
© MARECKY
Zaczynamy podjazd pod Rangóry
© MARECKY
Spotkanie z rowerowymi narciarzami ze STOP-U
© MARECKY
Zima w pełni w okolicach Pagórek
© MARECKY
Dwa kilometry pchania-początek Czarnej Drogi
© MARECKY
Na zjeździe do Tolkmicka-Jurek i Piotr
© MARECKY
Na gościnnym ognisku służb mundurowych z Braniewa
© MARECKY
Pod nami z metr wody-stoimy na Zalewie Wiślanym
© MARECKY
Kulig w okolicach Ogrodnik
© MARECKY
Pełna dokumentacja foto jest
TUTAJ, a relacja poniżej.
ZIMOWA WYSOCZYZNA 2009
Bezchmurne niebo i sprzyjająca temperatura spowodowały, że na Placu Jagiellończyka zebrała się rekordowa, jak na luty, liczba rowerzystów. Łącznie ze mną było 10 osób. Po zrobieniu okolicznościowej fotki, zjechaliśmy ulicą Teatralną na nieodzowne zakupy w ,,Biedronce’’ :-).
Po chwili jechaliśmy ulicami Browarną i Mazurską, które wyprowadziły nas z Elbląga w kierunku Rubna. Jechało się bardzo dobrze, w czym pomagał wiejący w plecy wiatr i czarny asfalt. Takie warunki towarzyszyły nam aż do Łęcza, gdzie dotarliśmy wspinając się przez Połoniny.
Skręcając w Łęczu na Pagórki momentalnie odczuliśmy, że jesteśmy już w centrum Wysoczyzny Elbląskiej- świadczyły o tym asfalt pokryty śniegiem i lodem, niższa temperatura i spotkanie grupy rowerowych narciarzy z elbląskiego STOP-u.
STOP.
Po wspólnej analizie znajdującego się nieopodal drogi Kamienia Cesarza Wilhelma i zrobieniu kilku zabawnych fotek każda z grup ruszyła w swoim kierunku - narciarze na Ostrobrzeg, a my na Pagórki.
Za Pagórkami skręciliśmy w kierunku Czarnej Drogi, która miała nas doprowadzić do Kadyn. Polna gruntówka zasypana była doskonałej jakości śniegiem, który pozwalał na rozwinięcie fajnych prędkości :-). Zabawa była przednia, pokusiłem się nawet o kontrolowaną glebę. W tych warunkach to była czysta przyjemność ;-).
Po dojechaniu do skrzyżowania czterech dróg, skierowaliśmy się w stronę ściany lasu widniejącej przed nami. Byliśmy na białej Czarnej Drodze. Początkowo jazda była możliwa, jednak gdy, w pewnym momencie, w lekko licząc 30-cm śniegu, były już tylko pojedyncze koleiny samochodu jazda okazała się niemożliwa. Pokonaliśmy z buta odcinek około 2 km, czyniąc co jakiś czas próby bardzo krótkotrwałej jazdy. Ale za to jak ciepło się wszystkim zrobiło :-). Nagle na krzyżówce w środku lasu zobaczyliśmy trakt dobrze przetarty przez samochody. Padła propozycja, aby nie zjeżdżać już do Kadyn, ale skierować się do Tolkmicka. Tak też uczyniliśmy, obserwując po chwili na drzewach znaki szlaku R-64, czyli trasy nadzalewowej.
Ponieważ w planach mieliśmy przygotowanie ogniska w wiacie nad Tolkmickiem, gdy zobaczyliśmy ekipę z już rozpalonym ogniem zatrzymaliśmy się nieopodal. Widząc wyraźną zachętę z ich strony postanowiliśmy skorzystać z nadarzającej się okazji i zaoszczędzić sobie trudu przygotowania własnego paleniska ;-). Ekipa z bliska okazała się prawdziwymi profesjonalistami w przygotowywaniu zimowego pikniku. Czego oni tam nie mieli! Po prostu mieli wszystko :-).
Czas jednak szybko minął na pieczeniu kiełbasek i miłych rozmowach, a wiadomo, że jak rowerzysta nie rusza nogami to marznie. Wskoczyliśmy więc na nasze pojazdy i po chwili wjeżdżaliśmy do Tolkmicka. Tu od razu skierowaliśmy się do portu, aby zobaczyć stan Zalewu Wiślanego. Zalew wyglądał jak biała pustynia. Wszędzie lód i śnieg. Na brzegu dostrzegliśmy poduszkowiec Straży Granicznej, tak więc pojechaliśmy go obejrzeć. Spora maszyna ważąca 7,5 tony, jak nam powiedział – równie zaciekawiony nami, jak my poduszkowcem – lokalny strażnik graniczny. Oceniliśmy, że jak tak masa nie zarwała lodu, to i kilku rowerzystów może spokojnie na niego wjechać. Co też uczyniliśmy, pozostając jednak blisko brzegu. Chociaż pojawiły się pomysły, że może na skróty do Krynicy Morskiej ;-). Pożyjemy, zobaczymy.
Następnie rozpoczęliśmy wspinaczkę w kierunku Pogrodzia. Zboczyliśmy jeszcze na chwilę, aby zobaczyć wiatę nad Tolkmickiem i pomału jechaliśmy do góry. Przez Pogrodziem spotkaliśmy elbląskiego wymiatacza, mistrza Polski w Supermatonach Szosowych Andrzeja Głowackiego, który wraz z kolegą jechali do Tolkmicka.
My zaś zatrzymaliśmy się na krzyżówce w Pogrodziu, aby usłyszeć od Mariusza hiobową wieść-pękła mi rama! W tym momencie zaszła konieczność modyfikacji trasy w ten sposób, aby opuścić odcinki terenowe. Tak więc po prowizorycznym obklejeniu pękniętej główki ramy taśmą klejącą pojechaliśmy asfaltem do Elbląga.
Dalsza trasa wiodła przez Hutę Żuławską, Zajączkowo, Ogrodniki i Jelenią Dolinę. Za Ogrodnikami spotkaliśmy kulig prowadzony przez dwa konie ciągnące chyba z tuzin sanek z rozbawioną dzieciarnią. Fajnie miały :-). Na smokach tradycyjnie sporo ludzi, wyrąbany przerębel wskazywał na ślady morsów, które jednak się nie ujawniły.
Na skrzyżowaniu Ogólnej i Fromborskiej grupa uległa rozproszeniu i każdy pojechał w sobie wiadomym kierunku. Łącznie przejechaliśmy tego dnia 73 km w czasie 4 godzin 12 minut, czyli ze średnią prędkością 17,38km/h.
Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i zapraszam na tradycyjną marcową wycieczkę do Stegny na oficjalne rozpoczęcie sezonu rowerowego 2009.
Pozdrower.
MARECKI