Dane wyjazdu:
Temperatura:20.0
Niedziela, 20 września 2009 ·
| Komentarze 4
Pięciu wytrawnych bikerów wybrało się ze mną pojeździć na pożegnanie kalendarzowego lata w okolicach Olsztyna.
Skupiliśmy się szczególnie na
Warmińskim Lesie,
Szymanach,
Szczytnie i
Starych Kiejkutach.
Gratisowo i niespodziewanie dorzuciliśmy
Wrota Warmii w Bałdach oraz starówkę w
Olsztynie.
Bardzo dobrej jakości asfalty i fajne odcinki terenowe sprawiły, że jazda była prawdziwą przyjemnością. Do tego wszystkiego dostosowała się pogoda, która była prosta i nieskomplikowana :-).
Dziękuję Panowie za wspólną jazdę.
TRASA:OLSZTYN-Bartąg-Gągławki-Stary Ramuk(Łańsk)-Lalka-Nowa Kaletka-Butryny-Bałdy-Małszewo-Burdąg-Jedwabno-Piduń-Sasek Mały-Szymany-Szczytno-Stare Kiejkuty-Nowe Kiejkuty-Dźwierzuty-Bartołty Wielkie-Barczewo-Łęgajny-Nikielkowo-OLSZTYNPełna fotorelacja z opisem jest
TUTAJ, a relacja poniżej.
OKOLICE OLSZTYNANa Placu Dworcowym pojawiło się pięciu bikerów, którzy nie przestraszyli się wczesnej pory wyjazdu do Olsztyna. Niecodziennie siedzi się w PKP o godzinie 5.40 :-). Podróż minęła szybko i już o 7.30 wysiadaliśmy w stolicy naszego województwa.
Pustymi ulicami skierowaliśmy się w kierunku południowych dzielnic Olsztyna, czyli Jarot i Pieczewa. Całe 10 km trwał wyjazd na rogatki miasta, jednak dzięki dobremu oznakowaniu nie był on skomplikowany.
Wkrótce dobrej jakości asfaltem dojechaliśmy do Bartąga i najwyraźniej jeszcze nieco zaspani zamiast skręcić na Ruś popędziliśmy na Stary Olsztyn. Dopiero ta nazwa podziałała na mnie orzeźwiająco, bo nic mi ona nie mówiła :-). Analiza mapy potwierdziła moje wątpliwości i zarządziłem klasyczny kierunek ,,w tył na lewo’’ :-). Doszło tym sposobem około 8 gratisowych km.
W Rusi Mirek zaproponował odwiedzenie stacji kolejowej Gągławki, gdzie w czasach PRL wysiadali ówcześni dygnitarze kierujący się do nieodległego tajnego ośrodka wypoczynkowego w Łańsku. Przed Gągławkami wjechaliśmy w lasy, które miały nam towarzyszyć prze kilka następnych godzin. Po analizie stacji kolejowej pojechaliśmy do Starego Ramuka (obecnie można oficjalnie używać nazwy Łańsk) i jadąc wzdłuż Jeziora Łańskiego próbowaliśmy dostać się na Półwysep Lalka, gdzie znajduje się punkt widokowy. Niestety, pozamykane bramy wjazdowe i uprzejma, lecz stanowcza ochrona ośrodka skutecznie nam to uniemożliwiły. Łańsk jest obecnie udostępniany dla turystów niezwiązanych ze sferami rządowymi, ale trzeba mieć wykupione wczasy. My takowych nie posiadaliśmy ;-).
Na krzyżówce dróg leśnych miejscowy grzybiarz wskazał nam drogę do Nowej Kaletki, gdzie na chwilę pojawił się asfalt, którym dojechaliśmy do Butryn. Po analizie miejscowego kościoła pojechaliśmy do wsi Bałdy, stanowiącej przed wiekami Wrota Warmii. W tym miejscu witany był każdy nowy biskup warmiński, który traktem warszawskim przybywał objąć swoje biskupie księstwo. Obecnie na długości około 2 km ustawione są okolicznościowe tablice oraz sponsorowane przez osoby i instytucje głazy z inskrypcjami biskupów warmińskich i latami w jakich panowali.
Po obejrzeniu alei biskupów dalsza droga wiodła leśną gruntówką w kierunku Jeziora Dłużek. Aby nie przeoczyć jednego z wielu leśnych zjazdów skorzystałem z podpowiedzi oferowanych przez GPS zainstalowany w komórce Marcina. Jadąc na południe wzdłuż Jeziora Dłużek dotarliśmy do wsi o tej samej nazwie, podziwiając piękne widoki na jezioro i analizując stojący w lesie bunkier z czasów II wojny światowej.
W Dłużku zatrzymaliśmy się w sklepie na małe co nieco i po chwili ruszyliśmy w kierunku Jedwabna dość ruchliwym asfaltem. Z prawdziwą radością i niedowierzaniem zobaczyliśmy więc tablice zapraszające na ścieżkę rowerowo-dydaktyczną poprowadzoną równolegle do ruchliwej szosy. Elegancko utwardzona leśna droga o lekkim charakterze interwałowym doprowadziła nas do samego Jedwabna. O walorach dydaktycznych nie napiszę wiele, bo pokonałem ją dość szybko. Jakieś tablice po drodze mijałem :-).
Przez Jedwabno przejechaliśmy bez postoju i do Pidunia jechaliśmy asfaltem. Tuż za nim ponownie zagłębiliśmy się w las i przez Sasek Mały dojechaliśmy do lotniska w Szymanach. Ku naszemu zaskoczeniu tu także powitała nas zamknięta brama i ochroniarz z tekstem:,, jest to obiekt prywatny’’. To nic, że obok stoją tablice z napisami w trzech językach: ,,Międzynarodowy Port Lotniczy’’ :-)))). Podobno międzynarodowy będzie od przyszłego roku :-). Ochrona wskazała nam nawet, którędy możemy dotrzeć na płytę lotniska drogą nieoficjalną, ale nie skorzystaliśmy z tej propozycji. W końcu to tylko mała wieża kontroli lotów i ze 3 km betonu. Wszyscy to widzieliśmy w TV ;-).
Z Szyman już tylko kilka km dzieliło nas od Szczytna, gdzie postanowiliśmy zrobić dłuższy popas, połączony z obiadem, odwiedzinami lokalnej Biedronki i zwiedzaniem atrakcji miasta. Obiadem była pizza w różnych konfiguracjach, Biedronka była pretekstem do obgadania nieobecnego Jurka-fana biedronek i innych pszczółek, a zabytki Szczytna to przede wszystkim ruiny zamku krzyżackiego z oryginalną jedną ścianą, kościół i budynek władz samorządowych. Ponieważ szkoła policyjna nie była na trasie wyjazdowej do Pisza, a Robert nie garnął się jakoś do pokazania nam jej to ją sobie podarowaliśmy :-).
Ze Szczytna udaliśmy się do Starych Kiejkut. Miejsce to słynie z tajnej niegdyś szkoły wywiadu wojskowego. Tutaj zobaczyliśmy tyle, ile się dało, bez zbytniego prowokowania smutnych panów z wszechobecnego monitoringu.
Stare Kiejkuty były ostatnią atrakcją na trasie naszej wycieczki. Teraz pozostawał tylko powrót do Olsztyna. Wykorzystując niezwykle sprzyjający południowy wiatr przez Dźwierzuty, Rumy i Bartołty Wielkie dotarliśmy do Barczewa. Nie zagłębialiśmy się w miasto, chociaż na słynny Zakład Karny udało się spojrzeć.
Dwa km dystansu pokonane krajową ,,16’’ pozwoliły nam docenić pustkę i ciszę panującą na drogach lokalnych. W Łęgajnach odbiliśmy w prawo (oprócz Mirka, który pojechał prosto do Olsztyna) i przez Nikielkowo, obok fabryki ,,Indykpolu’’ wjechaliśmy do Olsztyna.
Pozwoliłem sobie na poprowadzenie chłopaków w Olsztynie trasą, którą wiele lat temu przemierzałem ,,per pedes’’ ;-). Dzięki koledzy za cierpliwość :-).
Ponieważ czasu do odjazdu pociągu było jeszcze dużo, skierowaliśmy się na olsztyńską starówkę i poddaliśmy ją analizie. Na koniec spojrzeliśmy na zamek i znajdujący się u jego podnóża ładnie odnowiony amfiteatr.
Dystans wycieczki zamknął się liczbą 184 km ma pokonanie których potrzebowaliśmy 8 godzin. Taka przyjemna dniówka :-).
Dziękuję wszystkim bikerom za wspólną jazdę,
Piotrowi gratuluję ustanowienia nowego rekordu życiowego w ilości km przejechanych jednorazowo i zapraszam już wkrótce na ,,Żuławską Setkę’’ :-).