Dane wyjazdu:
Temperatura:5.0
Niedziela, 10 października 2010 ·
| Komentarze 7
Można zgubić szprychówkę na pierwszym skrzyżowaniu, można nawet zgubić długopis, a nawet można też przejechać całą trasę ze średnią 26 km/h i mimo to nie wygrać Alleycata :-). Wszystko co powyższe dotyczy mojego przejazdu, a poległem przez zbyt szybkie i niedokładne odczytanie adresu Łomżyńska 26. W mojej wersji był Łomżyńska 28 i tak to I miejsce, a i całe podium oddaliło się bardzo :-(. Ale po kolei.
Na starcie pojawiło się 16 dusz i po rozdaniu kart startowych i szprychówek, każdy oczekiwał na mapy.
DARECKI zapowiadał niespodziankę i była nią informacja, że mapy otrzymamy na kładkach nad rzeką Elbląg od jego syna i ,,synowej''.
Po szybkiej analizie karty doszedłem do wniosku, że mapa będzie tylko dodatkowym obciążeniem i postanowiłem jechać bez niej. Na ten wariant zdecydowało się więcej osób, za mapę obierając sobie moje plecy :-).
Pierwszy punkt to sklep spożywczy na Malborskiej, gdzie należało otrzymać karteczkę z numerem od sprzedawczyni. W pierwszym sklepie nikt o Dareckim nie słyszał, ale wizyta w drugim zakończyła się otrzymaniem karteczki, a nawet cukierka.
Potem dzida dalej Malborską i za przejazdem kolejowym na Narciarską 10, gdzie spisuję numer ewidencyjny budynku. Kolejny punkt to ulica Junaków, gdzie spisuję w pamięci numer z transformatora, zapisuję go na karcie nieco dalej i postanawiam przyspieszyć, aby zgubić całe towarzystwo ze mną podróżujące.
To się udaje, w szaleńczym pędzie wyprzedzam nawet autobus nr 6, który toczy się zdecydowanie za wolno i wpadam na Łomżyńską. Poszukiwania schowanej brzozy kończą się sukcesem, co z tego jak źle spisuję numer posesji przy której ona stoi. Nie dostrzegam bocznego wejścia do domu schowanego w zieleni i spisuję numer z frontu budynku.
Opuszczam Łomżyńską bocznym wyjazdem, aby uniknąć spotkania grupy która, jak przewiduję, powinna zbliżać się ulicą Łódzką.
Jestem już na Skrzydlatej i lecę do EUH-E na Lotniczej, gdzie trzeba spisać datę produkcji transformatora. Tutaj spotykam całą bandę i dochodzi do mnie, że na Łomżyńską nikt nie trafił! Mam w tym momencie około 3 km przewagi. Ze zdziwieniem widzę, że towarzystwo skręca na dworzec PKP rezygnując z jazdy na Łomżyńską. Super :-). Zaczynam już czuć się zwycięzcą :-).
Tory kolejowe pokonuję nie korzystając z tunelu pod nimi i już wjeżdżam na Plac Dworcowy. Widzę
TOMARA66 i pytam się, bo to groźny przeciwnik, czy był na Łomżyńskiej? Nie. bo to na Kamionce pada odpowiedź, a ja mało nie spadam z siodełka;-). Uprzejmie informuję Tomka, że ta ulica jest na Zatorzu, z którego właśnie wyjechał :-). Tym sposobem, kolejny przeciwnik ma pozamiatane :-).
Wjazd na Grunwaldzką wykonuję na czerwonym (OK-późnym pomarańczowym ;-) i mając za sobą radiowóz pytam się w myślach, czy będzie 100 zł mniej, czy też nie? Jest spoko, władza nie interweniuje a ja wykonuję lewoskręt w Sadową. Numer 79 to prawie sam jej koniec, tak więc znowu szybkość ponad 30 km/h.
Numer ewidencyjny z budynku spisuję długopisem pożyczonym od Wasyla, bo mój w ferworze walki wydostał się przez dziurę w kieszonce kamizelki. Dzięki za pomoc, chociaż kosztuje mnie to informację o Łomżyńskiej 28, gdzie chłopaki nie byli. Nic za darmo, żebym to ja jeszcze miał poprawny numer z tej ulicy :-). Ale tego jeszcze nie wiem.
Z buta wspinamy się po schodach na Sadowej i jedziemy na Bema 80, aby spisać nazwę laboratorium analitycznego. Ja mam tę nazwę w głowie, ale podejrzewając podstęp sprytnego Dareckiego jadę się upewnić. ,,Labal'' to nadal ta sama nazwa i już jedziemy na Artyleryjską spisać numer ze słupka telekomunikacyjnego sieci ,, Dialog''.
Nie byłem dość dawno na tej ulicy i po prawdzie, ona jedna sprawia mi trudność, bo do ostatniej chwili (pytam się mieszkańców) nie jestem pewien jej lokalizacji. Słupków na ulicy jest kilka, wyraźne oznaczenia ma jeden i z niego spisujemy numer.
Po chwili lecimy w dół Saperów i mijamy Dareckiego. Informuję go o słupkach na Artyleryjskiej i już skręcamy w Mierosławskiego i Piechoty, aby nimi dotrzeć na Pułaskiego 10, gdzie należało spisać kolejny numer ewidencyjny z budynku. Czując podstęp zjeżdżam powoli, aby rychło w czas, czyli na samym dole, uświadomić sobie, że 10 jest na górze :-). Ponowna wspinaczka na Piechoty, w myślach wymyślam sobie okrutnie, żeby taki błąd zrobić. Pocieszam się, że na pierwszej edycji ulica Pułaskiego innych sponiewierała :-). Spisujemy numer i w dół do Kościuszki.
Tam chłopaki za mną jadący z narażeniem życia wbijają się przed samochody na skrzyżowaniu z Orzeszkowej i przecinając Sienkiewicza lecimy w dół do Kumielki. Przekraczamy mostek i już jesteśmy na Kwiatowej, gdzie spisujemy kolejny numer ewidencyjny (Darecki lubi te numerki ;-). Z Kwiatowej przez rozkopaną Traugutta jedziemy na północ. Na celowniku Kamienna, której fotkę można obejrzeć
TUTAJ.
Jedziemy przez Traugutta, Szymanowskiego, Beniowskiego i Konopnickiej. Skręcam w Szczyglą, aby znanym skrótem dotrzeć od razu na Kamienną 53, gdzie trzeba spisać nazwę warsztatu samochodowego. Bułka z masłem i już jedziemy na przystanek autobusu linii nr 16 na skrzyżowaniu Niepodległości/Żyrardowska. Spisujemy godzinę odjazdu autobusu w dniu dzisiejszym i skręcamy w ulicę płk. Dąbka, aby przy Carrefourze skręcić w Węgrowską.
Kolejny punkt to węzeł ciepłowniczy w budynku SM ,,Zakrzewo'', gdzie spisujemy jego numer, a nawet dwa do wyboru. Potem wyskok na Podgórną i 300 metrów dalej hamowanie przy bramie kościoła Św. Wojciecha. Spisanie daty z pomnika patrona tej świątyni i czas na jazdę do ostatniego punktu na ul. Elektrycznej.
Przecinamy ul. Wiejską i prowadzę grupkę w park Modrzewie. Słyszę z tyłu: Gdzie on jedzie?, ale ja wiem, że to najkrótsza droga na Elektryczną :-). Wyskakujemy z parku i w dół koło browaru jedziemy Elektryczną na przejazd kolejowy, gdzie Darecki polecił spisać oznaczenia z sygnalizatora świetlnego. Spisujemy i pozostaje jechać na metę. Zastanawiam się, jakie mam szanse z młodzieżą i wychodzi mi że żadne :-). Jestem już mocno ujechany, dyszę jak lokomotywa, a w bidonie widać dno :-). Skręcam w Obrońców Pokoju a potem w Robotniczą, aby nią dotrzeć do Gwiezdnej i uniknąć podjazdu na Jaśminowej. Ekipa orzeka, że Marecki zasłużył na I miejsce i puszcza mnie przodem. Dzięki za postawę fair play, co z tego jak mamy skopaną ulicę Łomżyńska :-).
Jesteśmy w
CZIK-CZUKU pierwsi i można w końcu odetchnąć. Jak patrzę na licznik, to oczom nie wierzę, a jak Darecki mówi, że mam jeden błąd, to nie wierzę uszom :-). Niestety jest to prawda :-(.
Nie wiem które miejsce ostatecznie zająłem, ale nie satysfakcjonuje mnie ono w żaden sposób :-).
Dzięki Darecki za wspaniałą trasę, a Łomżyńskiej nie zapomnę Ci długo ;-).
ALLEYCAT DARECKI I JEGO ORGANIZATOR
© MARECKY
NA STARCIE
© MARECKY
NA STARCIE
© MARECKY
NA MECIE
© MARECKY
NA MECIE
© MARECKY