Dane wyjazdu:
Temperatura:-5.0
Sobota, 1 grudnia 2018 ·
| Komentarze 0
Trasa: ELBLĄG-Władysławowo-Jazowa-Kmiecin-Nowy Dwór Gdański-Nowy Staw-Świerki-Lubstowo-Michałowo-Wikrowo-ELBLĄG
GPSMAPAGALERIA (fot. Robert Komarzeniec oraz moje)
Trzynasta edycja Grudniowych Pączków zgromadziła na
Placu Słowiańskim 15 bikerów, którym wyjazdu nie utrudnił fakt, że po raz
pierwszy jechaliśmy w sobotę a nie w niedzielę, a do tego ruszaliśmy dość
późno, bo o 10 rano. Płeć piękna tym razem podjęła decyzję, aby pozostać w
domach, czemu z pewnością sprzyjała temperatura -8 stopni w porze wyjazdu ;-).
Do Nowego Stawu pojechaliśmy nowymi drogami
serwisowymi i starą DK 7 wzdłuż S7
zaliczając też odcinek terenowy przed Kmiecinem (szczegóły na mapie). Skuta na skałę żuławska gleba sprzyjała takim spontanicznym
eksperymentom, gdyż bez mrozu ugrzęźlibyśmy w żuławskim błotku. Spokojnie
kręcąc kilometry zajrzeliśmy do Nowego Dworu Gdańskiego, gdzie sprawdziliśmy
postępy w budowie węzła przesiadkowego przy lokalnym dworcu PKS z imponującej
wielkości zadaszonym parkingiem rowerowym. Ktoś tam chciał też odwiedzić
królestwo fast food'a ze złotymi literami, ale zaprotestowałem, bo przecież
jechaliśmy na pączki :-).
Od Nowego Dworu już tak przyjemnie nie było, bo dał
się odczuć na twarzy silny wiatr, który skutecznie obniżał ujemną cały czas temperaturę. Tym przyjemniej
się zrobiło, gdy w końcu dotarliśmy do nowostawskiego Jędrusia, którego
gościnne progi elbląscy rowerzyści odwiedzają przez cały rok. Żeby było jeszcze milej rzuciłem hasło, że
dzisiaj bawimy się na koszt Rady Miejskiej, bo bycie radnym do czegoś
zobowiązuje, chociaż pierwsza dieta jeszcze nie wpłynęła :-).
Sympatyczną atmosferę nieco zmąciła wiadomość od
obecnego z nami
Roberta, że o poranku został potrącony przez samochód. Na szczęście
nie odniósł poważnych obrażeń i wierzę, że po krótkim okresie rekonwalescencji
(noga w gipsie) będzie dalej kontynuował swoją podróż ku Księżycowi. Może tylko
nieco wolniej i bezpieczniej.
Tymczasem zjedzone zostało wszystko co miało być
zjedzone, wypite zostało wszystko co miało być wypite (kawa, herbata) i trzeba
było opuścić przytulne oraz ciepłe wnętrza. Jazda do Elbląga zapowiadała się pod
wiatr, ale w sumie okazało się, że nie było tak źle. Droga powrotna była bardzo
pokręcona i nie byliśmy wystawieni na jego frontalny atak.
Wykorzystując brak błota zajrzeliśmy na nogatową śluzę
w Michałowie pogrążoną już w zimowej hibernacji oraz elektrownię wodną tamże.
Na koniec zapoznałem uczestników ze skrótem między Kopanką II a Kopanką I
omijając w ten sposób Jegłownik i
najbardziej zniszczony odcinek drogi Jegłownik-Wiktorowo.
Krótki dzień sprawił, że do Elbląga wjeżdżaliśmy już z
zapalonymi lampami żegnając się przy budowie elbląskiej ,,olimpijskiej’’
Castoramy ;-).
W tym miejscu tradycyjnie bardzo dziękuję wszystkim za
nasze wspólne całoroczne rowerowanie po okolicach dalszych i bliższych. Sezon
rowerowy oczywiście się nie kończy, bo przecież nie ma złej pogody na rower i dlatego 9 grudnia zapraszam na podsumowanie
sezonu Miejskich Wycieczek Rowerowych. Będzie też okazja do prezentacji
planów na rok 2019.
Do zobaczenia!