Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Do smutnej w treści i kierunku jazdy dołączyła pogoda, która była klasycznie zmienna - od mżawki, przez mgły do śniegu na sam koniec. Na szczęście zabrakło gołoledzi. Udałem się bowiem na miejsce jednej z większych w ostatnim czasie katastrof drogowych, która niedawno wstrząsnęła lokalną społecznością.
Ponury widok nadpalonej brzozy otoczonej dziesiątkami zniczy przypomina, że jazda samochodem - jak i innym pojazdem - nie może być rutynowa i zawsze trzeba dopasować styl tej jazdy do aktualnej sytuacji. Szkoda piątki młodych ludzi ...
Wiosna panie sierżancie, wiosna pani major! Wiosna w powietrzu. Sympatyczne +7 robi wrażenie. Strach było wchodzić już metr na lód bo wszystko trzeszczy i wodą podpływa, ale czego się nie robi dla wiernych fanów blogowych. Pozdrawiam wszystkie tajemnicze wiewiórki, myszołowy, kormorany i wróble też :-)
1,2. Nogat przy Kanale Jagiellońskim
3. Cieplicówka jeszcze cicha i szara
4,5.Rzeka Elbląg
6.Wiata czy cuś? Nie pospałoby się w niej :-))
7. Aleja lipowa Rubno-Próchnik. Ostatnia chwila na płynną jazdę pod górę. Śnieg ginie w oczach ...
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Trzecia tegoroczna
edycja Miejskich Wycieczek Rowerowych prowadziła ponownie na Żuławy Wiślane,
gdzie w okolicy wsi Błotnica wnosi się najwyższe wzniesienie Żuław Elbląskich,
czyli Żuławska Góra.
W jej organizację zaangażowany był Miejski Ośrodek
Sportu i Rekreacji w Elblągu, PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Towarzystwo
Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Biuro Podróży Variustur, Urząd Gminy w Elblągu i
Salon Rowerowy Wadecki.
Ostatnia zimowa – mam nadzieję - Miejska
Wycieczka Rowerowa dotarła do najwyższego punktu Żuław Elbląskich o nazwie
Żuławska Góra, wznoszącego się 11,3 metra nad poziom morza. 31 osób, które
pojawiły się na starcie wycieczki na placu katedralnym nie wystraszyło się
lekko prószącego śniegu, lekko zachmurzonego nieba i lekkiego mrozu. Przed
ruszeniem w trasę rozdane zostały książeczki turystyki kolarskiej PTTK nowym
uczestnikom.
Książeczki są potrzebne do wzięcia udziału w konkursie z nagrodami,
który będzie rozstrzygnięty w grudniu bieżącego roku. To była ostatnia szansa
na ich zdobycie w tym roku i wzięcie udziału w konkursie.
Ulica Żuławska wyprowadziła nas z miasta, obejrzeliśmy
solidnie już zaawansowaną budowę wiaduktu nad drogą S7 i przez Helenowo
dotarliśmy do Wikrowa. Tutaj czekała na nas mała niespodzianka, bo mocno
zniszczona droga na odcinku do Jegłownika została nieco wyrównana i jeździ się
teraz nieco lepiej. Krótki postój zrobiliśmy
przy dobrze znanym kościele w Jegłowniku.
Jadąc dalej przekroczyliśmy drogę krajową nr 22 i
skierowaliśmy się w kierunku Gronowa Elbląskiego. Za mostem na rzece Fiszewce
zjechaliśmy z asfaltu i lekko ośnieżoną
drogą z płyt betonowych ruszyliśmy po wale przeciwpowodziowym Fiszewki w
kierunku stacji pomp Mojkowo. Po naszej prawej stronie wyraźnie było widać
wznoszący się garb terenowy, którego kumulację stanowiła Żuławska Góra. Po
minięciu stacji pomp zatrzymaliśmy się i
Leszek Marcinkowski – przewodnik i prezes Oddziału PTTK Ziemi Elbląskiej w
kilku zdaniach zapoznał nas z historią tego miejsca.
Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia na tle Żuławskiej Góry
czekał na nas krótki, 500 metrowy,
terenowy odcinek specjalny. Pocięta koleinami gruntowa droga dojazdowa
na pola nie była najłatwiejszą nawierzchnią, ale jazdę ułatwił mróz, który
utwardził nawierzchnię tak skutecznie, że nikt nie musiał prowadzić roweru –
czego się obawiałem.
Chwilę potem wjechaliśmy na drogę z płyt betonowych, która ciekawie
meandrując wzdłuż kanału melioracyjnego obsadzonego licznymi wierzbami
doprowadziła nas do przejazdu kolejowego w Gronowie Elbląskim.
Tutaj zatrzymaliśmy się przy sklepie aby uzupełnić zapasy i to była też dobra okazja do rozdania słodkiego wsparcia energetycznego. Jak się potem okazało – nie było to ostatni
poczęstunek na trasie.
Z Gronowa Elbląskiego
ruszyliśmy na Jasionno i na charakterystycznym skrzyżowaniu za tą wsią głos
ponownie zabrał Leszek Marcinkowski. Staliśmy bowiem w miejscu gdzie do 1945
roku przebiegała linia kolejowa Elbląg-Olsztynek, która została rozebrana i
wywieziona przez wojska radzieckie.
Po zapoznaniu się z tą ciekawostką pozostało nam odwiedzić
świetlicę wiejską w Karczowiskach Górnych, gdzie zaplanowane było pieczętowanie
książeczek turystyki kolarskiej potwierdzających udział na tej wycieczce.
Niespodziewanie dla nas zostaliśmy przyjęci i ugoszczeni przez sołtysa
Karczowisk Górnych Adama Becmerowicza. Czekała na nas kawa, herbata, ciasta a
nawet bigos przygotowany w związku ze zbliżającym się Dniem Kobiet. Jako że
brały udział w wycieczce cztery rowerzystki każda z nich otrzymała prezent w
postaci czekolady i drobnego upominku kosmetycznego. Bardzo dziękujemy!
Po tej miłej niespodziance kilka kilometrów zostało nam do
Elbląga, które sprawnie przejechaliśmy
wjeżdżając do miasta ulicą Warszawską. Przed mostem na rzece Elbląg Miejska
Wycieczka Rowerowa została zakończona.
Dziękuję Leszkowi Marcinkowskiemu Prezesowi PTTK Oddział
Ziemi Elbląskiej i Kamilowi Zimnickiemu z Klubu Turystycznego im. C. Pudora za
pomoc organizacyjną przy wycieczce. Dziękuję także Bogdanowi Uhrynowi z biura
podróży Variustur za wsparcie sponsorskie. Podziękowania należą się także
elbląskim mediom za skuteczne nagłośnienie wycieczki oraz wszystkim uczestnikom
za wspólną, bezpieczną i spokojną jazdę.
Na następną jazdę Miejskich Wycieczek
Rowerowych zapraszam już 8 kwietnia 2018 roku.
Wszystko elegancko zamrożone, żuławskiego błota brak, to i nie strach odwiedzić plac budowy S7 w okolicach podelbląskiego Władysławowa. Hałda piachu widoczna na trzeciej fotce okazała się jednak tak nierówna, że i mróz tutaj niewiele pomógł. Po co ja na nią wtargnąłem? Nie wiem :-)
W niedzielę sprawdzimy zaś stan pokrywy śniegowej na Żuławskiej Górze. Ciepło zapraszam :-)
Kiedyś była moda na chodzenie z odkrytymi pępkami, tudzież macicami (bo to blisko) niezależnie od temperatury. Moda, jak to moda przeminęła, a może i jej propagatorzy (propagatorki) poszli po rozum do głowy, bo to zdrowotnie podobno nie było obojętne.
Obecnie obserwuję od jakiegoś czasu modę na chodzenie bez skarpetek lub w stopkach. Myślałem naiwnie, że przy minus 15 ten styl zostanie chwilowo zawieszony, ale byłem w błędzie. Młodzież bez zahamowań pokazuje gołe kostki, co mnie - nie najgorzej w sumie zahartowanego - przyprawia o dreszcze ;-). Zdrowia życzę! Idźcie ma maksa :-)