Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Napisał do mnie maila Mr. Ibrahim Mustafa Magu. Chciał login i hasło do mojego banku, ewentualnie oferował w promocji zaszyfrowanie mojego dysku twardego i ponowny dostęp za 1000 bitcoinów.
Wahałem się co wybrać - wybrałem spokojne patataj po oświetlonym ledami Elblągu i zaciemnionym Bielniku Number One. Rowerzystów widziałem mało - pewnie kibicowali skoczkom narciarskim ...
Jako że dzień bez pociągu się nie liczy, to dzisiaj fotka dynamiczna i statyczna.
Poproszono mnie o rzucenie okiem na GreenVelo od Krasnego Lasu do Jagodnika. Takim prośbom nie odmawiam a nawet spełniam je w mig. IceVelo to się jednak nie spodziewałem. Dzisiaj były dobre warunki na opony z kolcami.
Ekstremalnych doznań naprawdę nie trzeba szukać daleko :-). Przy wiatach Nadleśnictwa Elbląg w Dąbrowie poddałem się i zjechałem do asfaltu na Królewieckiej.
Środa za nami, Walenty przed nami. Nie lubię Walentego, ignoruję go programowo. Wolę 8 marca, a najbardziej preferuję normalne zachowanie przez cały rok :-). Rowerowo spokój, chociaż poranna gołoledź mogła narobić szkód.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Druga
odsłona tegorocznych Miejskich Wycieczek Rowerowych prowadziła po
nowych drogach wykonanych w trakcie budowy trasy ekspresowej S7,
które nazywane są
serwisowymi czy też technicznymi.
W
organizację
wycieczki zaangażowany był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w
Elblągu, Dadelo S.A., PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Towarzystwo
Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Biuro Podróży Variustur, Urząd Gminy
w Elblągu i Salon Rowerowy Wadecki.
Przysłowie
,,Idzie luty, podkuj buty" okazało się zupełnie nieaktualne
podczas drugiej edycji Miejskich Wycieczek Rowerowych. Wiosenna aura
zgromadziła bowiem pod elbląską katedrą aż 46 osób chętnych na
pokręcenie korbami po żuławskiej równinie. Wstrzeliliśmy się w
okienko pogodowe z błękitem nieba, słońcem i ciepłym, choć
silnym, wiatrem z południa.
Tym
razem na celowniku elbląskich rowerzystek i rowerzystów nie
znalazła się jedna konkretna miejscowość, a po prostu nowe drogi
na Żuławach Wiślanych, które powstały przy budowie trasy S7. Są
one nazywane serwisowymi czy też technicznymi, a dla nas najbardziej
się liczy, że jest na nich minimalny ruch samochodowy.
Z
Elbląga grupa po raz pierwszy w historii miejskich jazd wyjechała
ulicą Nizinną i był to jedyny odcinek terenowy na trasie
wycieczki. Okrążyliśmy obwodnicę Elbląga wiaduktem w ciągu
ulicy Żuławskiej i przez Władysławowo oraz Adamowo-Osiedle
dotarliśmy do pierwszego odcinka drogi serwisowej. Długa prosta
wzdłuż ekspresówki ciągnie się aż do Nogatu i nie będzie z
pewnością łatwym odcinkiem, gdy będzie tutaj wiało prosto w
twarz. Nam wczoraj szczęście sprzyjało i mieliśmy wiatr boczny.
W
Jazowej część uczestników poszukiwała otwartego sklepu, ale
niedziela bez handlu nie sprzyjała takim pomysłom. Za Nogatem
skręciliśmy na drugi zaplanowany odcinek drogi technicznej wzdłuż
S7 i dotarliśmy nią do miejscowości Solnica. Stąd dla odmiany
poruszaliśmy się starą drogą krajową nr 7, która teraz zupełnie
nie przypomina ruchliwej, zatłoczonej i niebezpiecznej arterii
komunikacyjnej sprzed otwarcia drogi ekspresowej.
Otwarty
sklep spożywczy znaleźliśmy jednak w Jazowej, ale z drugiej strony
tej wsi. Tam też zrobiliśmy dłuższą przerwę, podczas której
rozdane zostały słodycze w postaci wafli ,,Grześków’’
przygotowane przez Biuro Podróży Variustur, bardzo przydatne na
czas walki z czołowym wiatrem.
Po
przerwie zostało nam pokonać kilometry na drodze widokowej wzdłuż
Nogatu od Jazowej do Kępek, gdzie mostem nad tą rzeką wróciliśmy
do województwa warmińsko-mazurskiego. Jazda po Żuławach byłaby
niepełna, gdyby nasze rowery nie zetknęły się z nawierzchnią z
płyt betonowych, tak popularną na tym terenie. Ten odcinek był
między Bielnikiem II a Bielnikiem I, skąd już tylko 3 km jazdy pod
wiatr dzieliły nas od mety tej edycji MWR.
Nasza
jazda zakończyła się na wiatach Miejsca Odpoczynku Rowerzystów
GreenVelo przy ulicy Stawidłowej, gdzie zostały podstemplowane
książeczki turystyki rowerowej PTTK, zaświadczając tym samym o
udziale w Miejskiej Wycieczce Rowerowej. W tym miejscu informuję,
że dla osób chętnych dołączyć do konkursu ,,Aktywny uczestnik MWR’’
nowe książeczki czekają w siedzibie elbląskiego PTTK przy ulicy
Krótkiej. Rozdawane są bezpłatnie.
Dziękuję
za wspólnie spędzony czas i spokojną
oraz bezpieczną jazdę. Na trzecią, już prawdziwie wiosenną,
odsłonę Miejskich Wycieczek Rowerowych zapraszam 24 marca.
Przyjrzymy się domowi podcieniowemu w Kamionku Wielkim, który
wielkim nakładem sił jest podnoszony z ruiny.
Ruszając na kolejną pętlę treningową w Elblągu lekko zacinał deszczyk, który od Gronowa Górnego nasilił swoją moc i przez chwilę na mnie lało całkiem konkretnie. Sprawdziłem w ten sposób wytrzymałości kurtki i butów, które jeszcze nie miały takiej okazji. Póki co membrany dały radę. Od Kamiennika Wielkiego, a więc już na solidnej wysokości n.p.m zaczął prószyć śnieg, ale że było ciepło to rozpuszczał się od razu. Miłe było to, że cały czas miałem wiatr w plecy.
Wszechobecna wilgoć dała się we znaki moim palcom u rąk i w Milejewie z ulgą znalazłem sklep spożywczy z bogatym działem przemysłowym, gdzie oprócz kryształów, proszków do prania i garnków leżały sobie damskie rękawiczki z włóczki za całe 3,50 zł. Damskie, nie damskie - gdyby nie one to wycieczka skończyłaby się zjazdem z Milejewa do Elbląga i Zalewu Wiślanego bym sobie nie obejrzał. Poza tym wyglądają one zupełnie męsko - różowe nie są :-).
I tak mogłem dalej w cieple i suchości kontynuować jazdę z wiatrem na samych Kadyn. Przed Kadynami zobaczyłem niezłe spustoszenie w okolicznych lasach ,szczególnie jeden jar przed Kadynami jest teraz doskonale widoczny i będzie tak przed dobrych kilkanaście lat.
Od Kadyn poruszałem się GreenVelo do Nadbrzeża z jedną przerwą na catering w sklepie w Suchaczu. A na koniec było trzeba się pochylić na 503 i zawalczyć z wiatrem, który już nie pomagał. W jego opanowaniu pomogła mi sympatyczna para rowerowa, która jadąc 18 km/h zapewniła mi spokojne roztrenowanie po dość wyczerpującej trasie. O dzięki Wam nieznajomi!
1. Zimowa wysoczyzna i droga S22 obok Kamiennika Wielkiego.
2. Pierwsze ślady odwilży (trawy przebijają śnieg).
3. Był sobie las przed Kadynami. Widać za to sławne jary Wysoczyzny Elbląskiej.
4. I się drzewa znalazły ...
5. Zima, nie zima - w Kadynach futbol się dobrze trzyma.
6. Najpiękniejsza plaża całego GreenVelo (subiektywnie i latem, rzecz jasna). 10 metrów od szlaku nad Zalewem Wiślanym - nie sposób przegapić.
7. Ciekawy w formie drewniany dom powstaje przy GreenVelo w Suchaczu.
8. GreenVelo w Nadbrzeżu. Od 2016 roku po deszczu bez zmian ...
Przed niedzielną wycieczką należało sprawdzić jak wyglądają drogi, którymi grupa rowerzystów będzie się przemieszczała. Na żuławskiej trasie z wiatrem i pod wiatr oraz ze słońcem i bez słońca towarzyszył mi Roberto.
Trasa wygląda na ekstremalnie trudną nawigacyjnie, dlatego też dobrze, że jest nowa radiolatarnia trasowa pod Kmiecinem dzięki której nasze GPS-y obrały dzisiaj właściwy kierunek powrotny do Elbląga ;-). W niedzielę też damy sobie radę ;-). Przybywajcie!
Szlak R64 przechodzi powoli do historii. Z uwagi na dużą zbieżność jego poprowadzenia z GreenVelo, szlakiem R1 oraz z projektowanym EuroVelo10 Dookoła Bałtyku nie będzie on już odnawiany i utrzymywany przez PTTK. Trochę żal, bo nieco zdrowia na nim zostawiliśmy tu i tam.
Ale że w sumie nigdy nie był prawdziwie transgraniczny, nie mówiąc o tym, że nijak nie dałoby się nim okrążyć Zalewu Wiślanego to i płakać zbyt długo po nim nie będę. W ogóle nie będę :-) Z wygaszaniem szlaku wiąże się rychłe zdjęcie oznakowania. Kilka fotek na pamiątkę zostało więc wykonanych.
Na coraz bardziej znanej i lubianej trasie treningowej towarzyszył mi dzisiaj Darecki, dzięki czemu nie zaorałem się jak ostatnio. Na Wysoczyźnie Elbląskiej zima jeszcze jak się patrzy i w okolicach Milejewa i Ogrodnik postraszyło nas trochę białym puchem. Generalnie jednak było ciepło i mokro na drogach.
Interesujący przejazd zakończyliśmy odwiedzinami Bielnika numer 1, bo porządek musi być na tym świecie ;-). Potem rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Dzięki Daro za towarzystwo na tej wymagającej trasie.