Dane wyjazdu:
Temperatura:-2.0
Niedziela, 31 stycznia 2021 ·
| Komentarze 3
Trasa: ELBLĄG-Kazimierzowo-Marzęcino-Tujsk-Stegna-Tujsk-Żelichowo-Nowy Dwór Gdański-Solnica-Jazowa-Władysławowo-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Wygląda na to że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy była patronem
styczniowych wycieczek, z których jedna – 10 stycznia – była najdłuższa, a
druga, dzisiejsza - była najtrudniejsza.
Na kwestowanie podczas finału WOŚP zaprosiłem fanki i fanów
zimowego rowerowania do wyjazdu na plażę w Stegnie. To miejsce jest znane większości
z letnich aktywności, ale doprawdy w sen zimowy też nie zapada. Liczne ekipy foczek
i morsów, kibiców, spacerowiczów i zwykłych gapiów stanowiły dobre tło i źródło
zbiórki do puszki, która przymocowana została w domorosły sposób do kierownicy Cube.
Naszą jazdę w składzie 10 osobowym rozpoczęliśmy z Placu Jagiellończyka i pustymi ulicami przez
most UE wyjechaliśmy z Elbląga. Do granic miasta droga była sucha, czarna i w
pełni przyczepna a od węzła Elbląg-Zachód, kiedy wjechaliśmy na starą DK7 zaczęło
się bujanie. Po skręcie na Marzęcino w Kazimierzowie naszym oczom ukazała się
dość rozjeżdżona warstwa sobotniego śniegu jeszcze bez uformowanych kolein, ale
już całkiem dobrze śliska.
Zdecydowaną przewagę sprzętową miała Marta, która na obydwu
kołach miała kolcowane opony Schwalbe (bodajże Ice Spiker PRO) bogato najeżone
kolcami, dzięki którym jechała znacznie stabilniej. Najmniej pewnie na rowerze
czuła się za to Sylwia, dla której jest to pierwsza zima z rowerową aktywnością
i która dopiero wczuwa się w uroki jazdy tą porą roku.
I tak to powoli, dostojnie i bez niepotrzebnych ruchów kierownicami
kręciliśmy sobie korbami pod dość silny wiatr z kierunków zachodnich, który momentami
stylowo nawiewał śnieg z okolicznych pól
Kilometry przesuwały się dość powoli, ale jak się jedzie z prędkością 15-16
km/h to inaczej być nie może. Dość napisać, że pod sklepem w Marzęcinie zameldowaliśmy
się po lekko ponad godzinie od startu z Elbląga. W normalnych warunkach zajmuje
to 35-45 minut.
Przed Marzęcinem spotkał nas MarekDive, zjeżdżający już do Elbląga,
ale dzięki temu spotkaniu mamy krótki film z przejazdu, no i był dodatkowy
wrzut do puszki :-)
Odcinka Marzęcino-Tujsk obawiałem się najbardziej, bo ruch
samochodowy poza wakacjami jest tam symboliczny i istniało ryzyko, że droga
może być nieprzejezdna po świeżym opadzie śniegu. Nie było jednak tak źle,
jazda po białym dywanie poszła całkiem dobrze, momentami tylko nie było widać
krawędzi drogi. Ot, taka specyfika zimowego rowerowania ;-)
O 11:15 zameldowaliśmy się w Tujsku i już bez żadnych eksperymentów
trasowych wjechaliśmy na główną drogę w kierunku Stegny. Drogę czarną, suchą i
z dużą liczbą samochodów. Coś za coś. W półgodziny zameldowaliśmy się na plaży
i tutaj przystąpiłem do kwestowania. Tym
się odróżniałem od licznego grona przebywającej tam ,,konkurencji”, że do ludzi
podchodziłem z rowerem i to budziło zainteresowanie, pytania i generalnie
ułatwiało zbieranie pieniędzy. A o to w końcu chodziło :-)
W międzyczasie dołączył do nas Andrzej, który do Stegny dotarł
samodzielnie na rowerze, zdążył się wykąpać w morzu i z nami wrócił na kołach do Elbląga. Twardziel!
Tymczasem trwała kąpiel we wzburzonych falach Bałtyku różnych
grup morsów z Elbląga, Malborka, Kruszwicy!?!, a na plaży klimat był piknikowy:
grille, paleniska, ogniska; catering jak się patrzy. I tylko temperatury się
nie zgadzały ;-)
Niebawem nadszedł czas na zarządzenie odwrotu i opuściliśmy
plażę. Zanim zasiedliśmy na siodełkach zajrzeliśmy do jednego z otwartych
barów, który w ofercie miał kawę, herbatę, gofry i … lody. Na te ostatnie zbytu
o dziwo nie było ;-). Inwencją wykazała się Marta zamawiając bitą śmietanę.
O godzinie 13 opuściliśmy
Stegnę i do Rybiny wróciliśmy ruchliwym asfaltem skąd zjechaliśmy na szlak
EV10/EV13 i ruszyliśmy wzdłuż zamrożonej Szkarpawy i Tugi w kierunku Chełmka,
Tujska i potem Nowego Dworu Gdańskiego (NDG). Droga po betonowych płytach
zasypanych śniegiem przebiegała całkiem sprawnie a hitem tego odcinka stało się
zdjęcie traktora odśnieżającego za nami płyty, na tle którego Sylwia kręciła
korbami.
Nieco trudniej jechało się od Żelichowa do NDG, bo tam szlak jest wyłączony
z ruchu samochodowego i jechaliśmy po świeżym puchu. Ale do Tugi nikt nie
wpadł, także wszystko zakończyło się
dobrze.
Nowy Dwór Gdański ominęliśmy bokiem i przez Ryki
pojechaliśmy do Kmiecina. Tam zakończył jazdę rowerem Robert, który przesiadł
się do swojego auta i Marta, która skorzystała z tej okazji :-) Wcześniej
zaliczyłem glebę na pokrytym czyściutkim lodem zakręcie, ale że ją przewidziałem
chwilę wcześniej to upadłem w sposób w miarę kontrolowany.
Za Kmiecinem jechaliśmy starą DK 7, której pas rowerowy był
pokryty dziewiczym śniegiem i nikt się na niego nie pchał. W Jazowej zaprosiłem
grupę na jazdę drogą serwisową przy S7 przypuszczając, że powinna być
odśnieżona w całości. Tak w sumie było, poza krótkim odcinkiem nieodśnieżonym z
nieznanych przyczyn. ,,Atrakcją” tej długiej prostej był zamrożony ślad
jakiegoś samochodu na który trzeba było uważać jadąc po czarnym w sumie
asfalcie.
Na rogatkach Elbląga pojechaliśmy przez Władysławowo i ulicą
Nizinną wjechaliśmy do miasta. Teraz pozostało rozliczyć się z kwesty, czyli zawieźć
puszkę do elbląskiego sztabu WOŚP. Był on tradycyjnie zlokalizowany w Ratuszu
Staromiejskim, przed którym zrobiliśmy ostatnią fotkę i tam też oddałem puszkę.
Miłą niespodziankę sprawiły mi koleżanki z Regionalnego Centrum Wolontariatu od
których otrzymałem zeszłoroczny identyfikator wolontariusza, którego z powodu
złamania nie było mi dane wykorzystać.
Po jakimś czasie otrzymałem informację od kolegi ze sztabu,
że w puszce, która wymroziła się na Żuławach Wiślanych i nad morzem było 173,61
zł. Dodając do tego 375 zł z eskarbonki (ją można zasilać jeszcze do godziny
23:59 1 lutego) zebraliśmy 548,61 zł. To najlepszy wynik podczas dwóch
dotychczas rowerowych kwest.
Jestem
bardzo zadowolony i niezwykle Wam dziękuję!
Za rok pokręcimy znowu. I tak do końca świata i dzień dłużej
:-)