Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Druga
z wycieczek rowerowych spod znaku ,,Wakacji z MOSiR’’ prowadziła
w kierunku Próchnika, skąd aleją lipową zjechaliśmy z Wysoczyzny
Elbląskiej na Żuławy Wiślane.
Pierwotnie
trasa miała prowadzić do Karcianego Kamienia ukrytego w lasach
między północnymi dzielnicami Elbląga: Próchnikiem i Rubnem
Wielkim. Wizja lokalna dokonana przed wycieczką pozwoliła jednak
ustalić, że z uwagi na bardzo bujną roślinność całkowicie
porastającą drogi do niego prowadzące jazda rowerem obecnie jest
niemożliwa.
Dlatego
też kamień zostawiliśmy sobie na bardziej sprzyjającą porę
roku, a tymczasem podziwialiśmy piękno alei lipowej, która z uwagi
na mocno zniszczoną nawierzchnię jest też odcinkiem wymagającym
technicznie.
Początkowe
kilometry to spokojna wspinaczka do Krasnego Lasu, gdzie przy wiatach
był czas na pierwszy odpoczynek i zrobienie fotografii startowej 36
uczestników.
Potem była jazda aleją lipową, gdzie doszło do stłuczki dwóch
młodych rowerzystów, na szczęście niegroźnej w skutkach, i
obydwaj dotarli do mety wycieczki.
Po
zjechaniu do Rubna przez kilkanaście minut dopingowaliśmy
zawodniczki i zawodników biorących udział w Garmin Iron Triathlon,
którego trasa rowerowa biegła do
Kamionka Wielkiego. Zawodnicy walczyli z palącym słońcem, bocznym
wiatrem, przeciwnikami a niektórzy z samymi sobą. Szacunek dla
ludzi ,,z żelaza’’.
Także
nam zaczęło się robić gorąco, więc po rozdaniu tradycyjnego
wsparcia energetycznego w postaci czekoladowych wafli ruszyliśmy w
dalszą drogę.
Nie
kolidując z trasą zawodów dotarliśmy do Nowakowa, gdzie – o
dziwo – pomimo handlowej niedzieli, nikt nie zatrzymał się pod
żadnym z lokalnych sklepów. To znaczyło, że grupa dobrze
przygotowała się do jazdy w wysokich temperaturach i nikt płynów
uzupełniać nie potrzebował.
Potem
był czas na podziwianie piękna Cieplicówki i Nogatu z drogi
widokowej przez Kępę Rybacką. Zaś ostatnie kilometry trasy to
jazda dawną obwodnicą Elbląga, która obecnie jest spokojną drogą
rowerową i wjazd ulicą Żuławską do centrum, gdzie triathloniści
pokonywali ostatnie kilometry etapu biegowego.
We
włączeniu się do ruchu pomogli nam pełniący służbę policjanci
na skrzyżowaniu Rycerska/Tysiąclecia za co bardzo dziękuję.
Teraz
pozostawało tylko dojechać do Placu Słowiańskiego, gdzie od
niedawna przy fontannie funkcjonuje lodziarnia Kaktus. Dla każdego
uczestnika wycieczki tam czekał zimny smakołyk ufundowany przez jej
właściciela.
Dziękuję
wszystkim uczestnikom za wspólne kręcenie korbami i zapraszam 11
sierpnia na trzecią i ostatnią z cyklu ,,Wakacje z MOSiR-em’’
wycieczkę. Tym razem po raz pierwszy w historii nie wyjedziemy poza
Elbląg. Tematem naszej jazdy będą bowiem elbląskie formy przestrzenne
i powstający ich śladem szlak turystyczny. Zapraszam serdecznie!
Partnerami
MOSiR w realizacji tej inicjatywy były Urząd Gminy w Elblągu,
Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Lodziarnia Kaktus oraz Biuro
Podróży VARIUSTUR.
Dzień zaczął się od złamania prętu siodełka, które trochę lat już miało. Konkretnie 4. A że i nierówności niemało zaliczyło, to i miało prawo umrzeć. Poddałem się fitingowi o nazwie Id Match przeprowadzonego rękami Mariusza ze sklepu KM Bike. Zmierzył mnie szybko i bezboleśnie i po minucie wyszło, że mam d... w rozmiarze L2 :-). Stosowne siodło Selle Italia NOVUS wisiało akurat na wieszaku, cenę też miało mocno promocyjną, więc równie szybko trafiło na sztycę Bocasa. Dzięki Mario za szybkie działanie.
Potem już bez przykrych niespodzianek pojechałem na ostatni akord maratonu dookoła województwa elbląskiego, obejmujący wręczenie 12 pamiątkowych certyfikatów i 12 odznak PTTK ,,Rajd kolarski dookoła województwa elbląskiego'' dla finiszerów oraz 3 wyróżnień za wytrwałość. Certyfikaty przygotował Roman Olszewski, za co mu niniejszym jeszcze raz bardzo dziękuję.
Odznaki zawdzięczamy Leszkowi Marcinowskiemu, prezesowi elbląskiego PTTK, który niestety nie mógł się dzisiaj z nami spotkać. Na tym specyficznym afterparty ustaliliśmy demokratycznie, że druga edycja maratonu odbędzie się w przyszłym roku na trasie odwróconej w stosunku do tegorocznej. Czyli zaczniemy od łatwych Żuław, aby skończyć na pagórkach Warmii i bolesnym wyjeździe z Suchacza :-)
Na zakończenie odprowadziliśmy Sylwię do Karczowisk Górnych, robiąc w ten sposób krótkie latareczki. Ja zaś zapoznałem nowe siodełko z żuławskimi wertepami. Chociaż nie do końca - w Raczkach Elbląskich położono już nowy asfalt na całej długości wsi!
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Pierwsza z wycieczek rowerowych spod znaku ,,Wakacji z MOSiR’’
prowadziła szlakiem GreenVelo okolic Elbląga. Na polanie z wiatami w
Bażantarni, gdzie została wyznaczona zbiórka uczestników stawiło się 26 osób, w
tym trójka młodych adeptów turystyki rowerowej. Po rozdaniu okolicznościowych
paszportów GreenVelo, które pozwalają zbierać pieczątki z miejscowości znad Zalewu Wiślanego (pierwszego królestwa
tej najdłuższej w Polsce trasy rowerowej) ruszyliśmy spokojnie w lasy Wysoczyzny
Elbląskiej.
Partnerami MOSiR w realizacji tej inicjatywy były Urząd
Gminy w Elblągu, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Tawerna Tortuga oraz
Biuro Podróży VARIUSTUR.
Trudna, interwałowa trasa miała dzisiaj tą zaletę, że
prowadziła prawie cały czas w lesie, co pozwalało uniknąć palących promieni
słońca. Pierwszy postój nastąpił w Elblągu-Dąbrowie, gdzie grupa, rozciągnięta
na podjeździe, połączyła się w całość. Na trasie do Jagodnika minęliśmy kilku
rowerzystów z sakwami zmierzającymi najwyraźniej do mety GreenVelo w Elblągu. Dało
się także zaobserwować spory ruchu lokalnych pasjonatów dwóch kółek.
Lekko wstrząsający odcinek z płyt betonowych na ulicy
Jagodowej udało nam się sprawnie przejechać i za chwilę byliśmy już w Jagodniku.
Dla kilku osób nieprzyjemny był fakt, że w tej wsi nie ma już sklepu
spożywczego i nie mogły one uzupełnić swoich bidonów w płyny, tak niezbędne
podczas jazdy rowerem. Pomoc nadeszła z
rąk mieszkańca, mieszkającego nieopodal miejsca odpoczynku rowerzystów
GreenVelo, który zalał bidony wodą pod korek.
Jako że był to półmetek trasy każdy z uczestników otrzymał
po waflu Grześku, żeby mieć siły na pokonanie tych kilku podjazdów, które
jeszcze były przed nami.
Za Jagodnikiem ponowie schowaliśmy się w lasy bukowe, taki
licznie rosnące na Wysoczyźnie Elbląskiej. Czy wiecie, że w lesie jest o 3-4
stopnie niższa temperatura powietrza niż na odkrytej przestrzeni. Jechało się naprawdę
przyjemnie, tym bardziej że zielony kolor bardzo pozytywnie wpływa na człowieka
i pozwala mu wypocząć.
Niebawem dotarliśmy do Jeleniej Doliny, ale nad Jezioro Martwe
już nie jechaliśmy. Byliśmy w najwyższym
punkcie szlaku GreenVelo w naszej okolicy (176 metrów n.p.m.) i ja zwróciłem
uwagę na najmłodszego uczestnika naszej jazdy. 6 latek jechał z tatą, który –
jak mi powiedział – był pewien, że syn da sobie radę na trasie, bo jeździ na
rowerze regularnie i podjazdy nie są mu straszne. Brawo, tak trzymać.
Od Jeleniej Doliny czekał nas w zasadzie zjazd do Elbląga.
Zajrzeliśmy jeszcze do Próchnika, gdzie słusznie przypuszczałem, że będzie
czynny sklep spożywczy w którym grupa zaopatrzyła się w picie oraz w lody dla
ochłody. I to był ostatni dłuższy postój na trasie, która teraz prowadziła
przez Krasny Las i Modrzewinę na skrzyżowanie ulic Ogólnej i Odrodzenia, gdzie
nasza dynamiczna jazda w dół miała swój koniec.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne kręcenie korbami
i zapraszam 28 lipca na drugą z cyklu ,,Wakacje z MOSiR’’ wycieczkę.
Spróbujemy odnaleźć Karciany Kamień ukryty w lasach Wysoczyzny Elbląskiej. Zapraszam serdecznie!
ASOS to rządowy program na rzecz aktywności społecznej osób starszych w którym biorą udział kolarscy medaliści igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata Tadeusz Mytnik i Mieczysław Nowicki. Dzisiaj odwiedzili oni Elbląg, aby promować aktywność fizyczną, której sami są wiernymi wyznawcami i która pozwala im wiele lat po zakończeniu profesjonalnej kariery prezentować wyśmienitą formę.
Miałem przyjemność poprowadzić 10 osobowy peleton ścieżkami rowerowymi do sklepu Adama Wadeckiego, który nie mógł zakręcić dzisiaj korbą (sam w sklepie). Następnie wspięliśmy się na Wysoczyznę Elbląską, aby przez Jagodnik wrócić do Elbląga. Podczas wspinaczki zobaczyłem, że nasi mistrzowie - niebacząc, że jechaliśmy tempem raczej niespiesznym 14-16 km/h - trzymali łańcuchy na blacie swoich korb i wstawali z siodełek aby pokonać podjazdy. Moja sugestia, aby zrzucić na mniejszą zębatkę, spotkała się z szybką odpowiedzią Tadeusza Mytnika, że wtedy może nie zareagować odpowiednio szybko, jak pójdzie atak z tyłu :-). Geny sportowe nadal są obecne w ich ciałach! Po tylu latach!
Jak przystało na profesjonalistów nie narzekali jak pojawił się szuter, a potem betonowe płyty, które musieli czuć na swoich kolarkach. Podobnie było kiedyś z Czesławem Langiem.
Po powrocie do Bażantarni, którą Tadeusz Mytnik w rozmowie telefonicznej nazwał ,,Nietoperzownią'' :-) każdy z uczestników otrzymał pamiątkowy certyfikat,,Rowerem po zdrowie'' z autografami mistrzów. Dodatkowo otrzymałem wraz z Hanią Szuszkiewicz - dyrektor Sportowej Szkoły Podstawowej nr 3 im. Polskich Olimpijczyków i spiritus movens całej imprezy, książkę o olimpijczykach z Łodzi i regionu od roku 1924 roku do roku 2016. Bardzo dziękuję!
Dziękuję także za wspólne kręcenie korbami i za zaproszenie do wspólnej akcji.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Z Kamilem i Dominikiem wyskoczyłem na małą rundę po Żuławach. Potem oni pojechali do Oleśna na kwaśnicę i pierogi, a ja ... na domową pizzę :-). Dzięki Panowie za wspólne kręcenie i pogaduchy.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Gotycki
kościół we wsi Marianka był celem czwartej w tym roku Miejskiej
Wycieczki Rowerowej. Do niedostępnej na co dzień świątyni udało
nam się wejść.
W
organizację
wycieczki zaangażowany był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w
Elblągu, PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Towarzystwo Ubezpieczeń
Wzajemnych TUW, Biuro Podróży Variustur, Urząd Gminy w Elblągu i
Salon Rowerowy Wadecki.
Piękna,
słoneczna pogoda przyciągnęła na start wycieczki 44 osoby, które
ruszyły z ronda Kaliningrad w urozmaiconą krajobrazowo i
nawierzchniowo trasę na skraju Wysoczyzny Elbląskiej, a w jej
dalszej części na samej Wysoczyźnie. Jazdę utrudniał w kierunku
Marianki dość silny wiatr, który jednak w drodze powrotnej został
naszym sprzymierzeńcem.
Zabytkowy,
gotycki kościół w Mariance stał się szerzej znany za sprawą
polichromii, które zostały odsłonięte podczas prac konserwatorskich prowadzonych od roku 2007 przez naukowców
z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Malowidła mające
ponad 650 lat są od tego czasu stopniowo odsłaniane spod warstwy
tynku.
Zanim
jednak naszym oczom ukazała się wieża i bryła kościoła w
Mariance zaliczyliśmy podjazd do Nowiny z której podziwiając
Jezioro Druzno i wykonując na jego tle grupową fotografię,
zjechaliśmy do starej drogi krajowej nr 7. Ją opuściliśmy w
Pilonie, by przez Myślęcin i Pasieki dotrzeć do Weklic.
Przed
Weklicami, sławnymi z cmentarzyska Gotów i wodospadu na Kowalewce,
zapoznaliśmy się z nawierzchnią ze zniszczonych płyt betonowych,
a za Weklicami z drogą szutrową, która doprowadziła nas do
nowego asfaltu łączącego Aniołowo ze starą ,,7’’. Aniołowo
tym razem zostawiliśmy z boku, bo przez Zielony Grąd dotarliśmy do
drogi prowadzącej prosto do Marianki. Dawna droga szutrowa zyskała
obecnie na odcinku 1 km nowy asfalt, ale drugi kilometr to jeszcze
bardzo zapiaszczona nawierzchnia, która mocno spowolniła nasze
dwukołowce.
Zwiedzanie
kościoła odbyło się pod przewodnictwem Leszka Marcinkowskiego,
Prezesa Elbląskiego Oddziału PTTK i certyfikowanego przewodnika.
Gotycka świątynia miała szczęście przetrwać okres wojennej
zawieruchy 1945 roku bez większych strat, tak że możemy podziwiać
oryginalne średniowieczne wyposażenie, takie jak kamienna
chrzcielnica, odsłanianie stopniowo polichromie czy też drewno
konstrukcyjne na dachu i wieży. Prace konserwatorskie jeszcze się
nie skończyły i zapewne do Marianki jeszcze skierujemy swoje
rowery, chociażby po to aby sprawdzić jaki widok będzie z
odnowionej wieży kościoła.
Jako
że Marianka to była połowa trasy zaplanowanej na 41 km po
zwiedzaniu każda rowerzystka i rowerzysta otrzymał wsparcie
energetyczne, czyli słodkiego wafla Grześka ufundowanego przez
Biuro Podróży Variustour Bogdan Uhryn.
Te
dodatkowe kalorie przydały się już 2 km później, kiedy to
rozpoczął się podjazd do wsi Borzynowo, początkujący w ten
sposób wspinaczkę na Wysoczyznę Elbląską. Jazda pod górę z
krótkimi przerwami trwała do Pomorskiej Wsi, gdzie ku naszemu
zaskoczeniu sklep spożywczy był zamknięty w handlową niedzielę.
Cóż
było robić, do Elbląga już daleko nie było i trzeba było jechać
dalej. Zatrzymaliśmy się jeszcze przy wiatach Nadleśnictwa Elbląg,
gdzie zostały podstemplowane książeczki turystyki kolarskiej PTTK
dokumentując w ten sposób udział w wycieczce.
Końcówka
trasy została zmodyfikowana w ten sposób, że pojechaliśmy z ulicy
Łęczyckiej ulicą Wschodnią na polanę z wiatami w Bażantarni,
zamiast na parking przy ulicy Rawskiej, który w handlową niedzielę
na pewno był zastawiony samochodami.
Dziękuję
księdzu Dariuszowi
Kułakowskiemu, proboszczowi parafii św. Józefa z Pasłęka za wyrażenie zgody na obejrzenie
wnętrza kościoła oraz pani Teresie z Marianki za otworzenie nam
kościoła w dniu wycieczki. Dziękuję
także wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za wspólnie spędzony
czas i spokojną oraz bezpieczną jazdę.
Na
majową odsłonę Miejskich Wycieczek Rowerowych zapraszam 12 maja. Odwiedzimy ornitologiczny Rezerwat Jeziora Drużno. Warto będzie zabrać ze sobą lornetki.
Trzecia edycja Miejskich Wycieczek Rowerowych prowadziła do Kamionka Wielkiego w którym stoi najstarszy na Wysoczyźnie Elbląskiej dom podcieniowy z 1772 roku.W organizację wycieczki zaangażowany był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Elblągu, PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Urząd Gminy w Elblągu i Salon Rowerowy Wadecki. Wiosna w kalendarzu znalazła swoje potwierdzenie w warunkach pogodowych podczas naszej jazdy, która toczyła się w promieniach słońca schładzanego chłodnym wiatrem z kierunków północnych. Zabytkowy dom podcieniowy w Kamionku Wielkim datowany na 1772 rok został trzy lata temu kupiony przez prywatną właścicielkę, która wielkim nakładem sił i środków zabezpieczyła go przed całkowitą degradacją i planuje stopniowo doprowadzić go do dawnej formy. Odwiedziny w domu i spotkanie z jego właścicielką to była już wisienka na torcie naszej jazdy, bo wcześniej uczestnicy, których łącznie 66 (w tym trójka dzieci w przyczepkach) pojawiło się na starcie musieli trochę powspinać się w kierunku Łęcza, potem delektując się nowym asfaltem zjechać z Łęcza do skrzyżowania z drogą wojewódzką nr 503 i dalej zjechać do Kadyn. W Kadynach pod czynnym sklepem uzupełniliśmy zapasy i na dłuższy postój zatrzymaliśmy się na plaży przy Zalewie Wiślanym. Spacer po plaży zakończył się ciekawym odkryciem cegły z napisem ,,Cadinen’’ pamiętającą stare cegielnie w tej cesarskiej wsi. Dalsza droga wiodła szlakiem GreenVelo wzdłuż wybrzeża Zalewu Wiślanego przez Suchacz, gdzie w Miejscu Odpoczynku Rowerzystów GreenVelo zostały podstemplowane książeczki turystyki rowerowej PTTK oraz rozdane wafle, które miały wesprzeć energetycznie przed czekającymi na nas dwoma ambitnymi podjazdami. W tym miejscu informujemy, że dla osób chętnych dołączyć do konkursu,,Aktywny uczestnik MWR’’ nowe książeczki czekają w siedzibie elbląskiego PTTK przy ulicy Krótkiej. Rozdawane są bezpłatnie. Dobrze znany podjazd z Nadbrzeża poszedł gładko i bez trudności, natomiast podjazd w Kamionku Wielkim w kierunku domu podcieniowego już taki łatwy nie był. Krótki, ale bardzo stromy odcinek asfaltowej drogi zmusił do zejścia z siodełek kilkanaście osób, ale nagroda w postaci pięknego widoku na Zalew Wiślany i wąski kraniec Złotej Wyspy była warta tego wysiłku. Po wspinaczce nadszedł czas na dłuższy postój i obejrzenie z każdej strony zabytkowego podcienia, który wymaga jeszcze wiele czasu i wielu środków na powrót do czasów dawnej świetności. Samorzutną zbiórką funduszy przeprowadzoną wśród uczestników wsparliśmy właścicielkę w tych staraniach. Po zakończonym zwiedzaniu pozostało nam wrócić na poziom Żuław Wiślanych i po bezpiecznym zjechaniu do drogi ruszyliśmy w kierunku Elbląga popychani sprzyjającym wiatrem w plecy. Nasza jazda zakończyła się na rampie kolejowej przy ulicy Mazurskiej, skąd każdy udał się w sobie dobrze znanym kierunku na niedzielny obiad. Składam podziękowania Pani Mai Pietrasik za możliwość obejrzenia jej posiadłości oraz za interesującą opowieść o domu podcieniowym. Dziękuję wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za wspólnie spędzony czas i spokojną oraz bezpieczną jazdę. Na kwietniową osłonę Miejskich Wycieczek Rowerowych zapraszam 14 kwietnia. Odwiedzimy gotycki kościół w Mariance pod Pasłękiem, gdzie przyjrzymy się unikalnym polichromiom.
Bocas od dzisiaj pomyka na nowych oponach, bo druga wersja Schwalbe Mondial nie miała już nic wspólnego z wersją pierwszą, która przez kilka lat została przebita tylko trzy razy. Drugi Mondial szybko się starł, równie szybko się przetarł z boku i kilka razy puścił ostre przedmioty do dętki na przestrzeni 1 roku.
Zastanawiając się, czy ich aby nie reklamować, zamówiłem Schwalbe Marathon GT 365 w wersji 700x35, drut. Wyposażona jest ona w podwójny system antyprzebiciowy i co ciekawe, jest reklamowana jako opona całoroczna, co zresztą widać w jej nazwie. Zobaczymy, jak przyjdzie zima :-). Smart Sam'y w odwodzie są.
Na nowych gumach ruszyłem sprawdzić trasę niedzielnej wycieczki. Oj, podjazd do podcienia w Kamionku Wielkim będzie bolał :-). Rekompensatą będzie piękny widok na Zalew Wiślany i kraniec Złotej Wyspy oraz oczywiście sam dom podcieniowy.
Sesja treningowa z wichurą w plecy to w zasadzie nie sesja ;-). Dla jej utrudnienia wróciłem pod wiatr z Milejewa przez Piastowo. Asfalt wojewódzkiej 504 wygląda miejscami jak po bombardowaniu. Plus jest taki, że kierowcy jeżdżą powoli i nie dziwią się, że rowerzysta jedzie środkiem lub slalomem. Oni bowiem też tak pomykają.
W Wilkowie dostrzegłem zajęcia dla młodych adeptów jazdy konnej w gustownym błotku a w Milejewie wyrwany, chyba przez wiatr?, słupek ze znakiem nakazu C9. Słabe mocowanie to i poległ razem z polbukiem.
Dla zupełnego urozmaicenia pojechałem GV przez Bażantarnię zaliczając po drodze odłownię na dziki. Była zamknięta i bez dzika? A gdzie podział się dzik?
Ps. Dziękuję za życzenia z okazji Dnia Mężczyzny. Do tej pory znałem tylko Dzień Chłopaka, ale to faktycznie za mało :-))
Po raz pierwszy w tym roku ruszyłem Kubusiem na lokalne górki. Cube ubrany w slicki i z nowym tylnym kołem wspinał się żwawo na wszystkich podjazdach, których procent nachylenia obserwowałem na nowym liczniku Sigma 14.16, którego mocarna lampa Prox w żaden sposób nie zakłóca. Nie zakłóca, bo licznik jest modelem na kablu, a nie bezprzewodowym.
Szybką jazdę przerwałem trzy razy: na wykonanie pędzących do pożaru albo do drogowego ,,dzwonu'' strażaków, panoramy Pagórek oraz tradycyjnego spojrzenia za Zalew Wiślany z punktu widokowego w Łęczu.