Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Bombka na placu katedralnym była dla mnie odkryciem tej odsłony środowych latareczek. Odsłony zimnej, przebiegającej w wyraźnie minusowej temperaturze, którą potęgował zimny wiatr z południa. Trasa przebiegała po płaskim z rozgrzewającym podjazdem do Próchnika. Potem jednak było schładzanie na Fromborskiej (południowy wiatr) i po cieple wspinaczkI zostało tylko wspomnienie.
Dzięki za wspólną przejażdżkę wszystkim 11 osobom, które mrozu się nie ulękły :-)
Zanim dotarłem do Wikrowa wziąłem udział w
rowerowej Kawiarence Naprawczej w elbląskim Domu Pod Cisem. To pierwsza taka inicjatywa skierowana do
szerokiego grona użytkowników rowerów i mam nadzieję, że nie ostatnia. Z
możliwości dokonania prostych regulacji i napraw wykonywanych przez Pana
Stanisława oraz wysłuchania i zasięgnięcia rad doświadczonych rowerzystów
skorzystało kilka osób, co jak na padający dzisiaj za oknem śnieg i ogólnie
przeraźliwy ziąb jest bardzo dobrym wynikiem.
Podczas kawiarenki, zgodnie z ideą takich
lokali, można było napić się gorącej kawy i herbaty, a także spróbować
smakowitych ciast. Wszystko bezpłatnie, tak samo jak i serwis rowerów.
Zaprezentowałem także kolekcję zimowej odzieży z mojej szafy, która umożliwia
poruszanie się rowerem podczas prawdziwych zim i prawdziwych mrozów sięgających
-23 stopni niejakiego Celsjusza (to mój rekord jak dotychczas).
I już chwilę później była okazja sprawdzić
przydatność tych ciuchów podczas jazdy pod wiatr do Wikrowa koło Elbląga. W
drodze towarzyszył mi dawno nie widziany na rowerze Marcin. Wspólnie
walczyliśmy z lodowatym wiatrem, który stanowił dobry test dla wszystkich
membran w naszej odzieży. Celem tej krótkiej wycieczki było odsłonięcie tablicy
poświęconej
wikrowskiemu wiatrakowi typu holender z XIX wieku, który spłonął w
niewyjaśnionych okolicznościach 20 lat temu. Tablica stanęła przy zrujnowanych
pozostałościach podbudowy wiatraka i żeby ją obejrzeć trzeba nieco odbić pod
górę, od szlaku zielonego Kanału Elbląskiego Elbląg-Iława Stowarzyszenia Łączy
Nas Kanał Elbląski.
Podczas oficjalnej uroczystości z udziałem
Marcina Ślęzaka wójta gminy Gronowo Elbląskie, Krzysztofa Wdowiaka, sołtysa
Wikrowa i Wiktorowa oraz Leszka Marcinkowskiego, prezesa elbląskiego oddziału
PTTK tablica została zaprezentowana licznie zgromadzonej publiczności, a
potem przenieśliśmy się do odległej gdzieś o 1 km świetlicy w Wikrowie na
pyszną grochówkę i domowe pierogi. Że o wypiekach, napojach, kawie i herbacie
nie wspomnę. Elbląską społeczność rowerową reprezentowałem z Marcinem, a potem
jeszcze dotarł Robert, bo on wie, że na świetne pierogi zawsze warto przypedałować
:-)
W świetlicy wzięliśmy udział w konkursach
wiedzy mennonicko-żuławskiej i po zapadnięciu ciemności, z wiatrem w plecy,
pożeglowaliśmy do Elbląga. Dziękuję organizatorom dzisiejszych wydarzeń za
zaproszenie i miłe spędzenie czasu.
Po raz ostatni w tym roku
spotkaliśmy się przy pałacu Augusta Abbega, siedzibie Nadleśnictwa Elbląg, by
uczestniczyć w „Rowerowych spacerach z leśnikiem”. Tym razem grupa kilkunastu
osób miała okazję przejechać się i przejść całym szlakiem czerwonym na terenie
Bażantarni a potem zjechać GreenVelo na ognisko przygotowane przez leśników.
Zanim ruszyliśmy w las ponownie przyjrzeliśmy się
imponującym drewnianym formom przestrzennym, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie przed siedzibą Nadleśnictwa Elbląg.
Wycieczka prowadzona bardzo spokojnym tempem i z
licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej siedzibie Nadleśnictwa Elbląg,
czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega na ulicy Marymonckiej 5 i tam też się
zakończyła ogniskiem z kiełbaskami.
Nisko wiszące nad nami chmury co jakiś czas straszyły
nas opadami deszczu, ale że w lesie jest on stosunkowo niedokuczliwy to i do
domu nikt nie uciekł. Nieco trudniej za to się chodziło po śliskiej nawierzchni
z liści. Ale i z tym grupa poradziła sobie dobrze. Stosowne obuwie w lesie jest
bardzo ważne.
Podczas jazdy szlakiem czerwonym zajrzeliśmy też nieco
poza jego przebieg, nad Stagniewski
Potok w wodach którego leży Dziadowski Kamień, podobno większy od jego bardziej
znanego krewniaka, Diabelskiego Kamienia ze Srebrnego Potoku. Na szlaku
dowiedzieliśmy się też, co się mogło stać z szerszeniami, które kiedyś przy czerwonym szlaku miały swoje
gniazdo a opowiedział nam o tym Jan Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i
promocji w Nadleśnictwie Elbląg.
W zapadających ciemnościach czekał nas zjazd szlakiem
GreenVelo do siedziby nadleśnictwa, gdzie przy ciepłym ognisku upiekliśmy
kiełbaski, ogrzaliśmy i osuszyliśmy się wspominając poprzednie edycje.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w
spacerach, zaangażowanie w zadawaniu pytań leśnikom i aktywne spędzenie czasu
na zielonym łonie przyrody. Do zobaczenia w przyszłym roku, może i zimą która w
lesie także potrafi być bardzo urokliwa i ciekawa?
Chyba chłód poranka sprawił, że na starcie przedostatniej w
tym sezonie Miejskiej Wycieczki Rowerowej (MWR)
pojawiło się tylko 27 osób. Chociaż …, czy to był chłód poranka, skoro
sześć z nich pojawiło się na MWR po raz pierwszy w tym roku. Brawa za dobrą decyzję.
Bezchmurne niebo gwarantowało szybki wzrost temperatury i tak też faktycznie było. Ruszyliśmy z ronda Kaliningrad w kierunku
Weklic okrężną drogą przez Węzinę, Lisów i Bogaczewo. Nieprzypadkowo pierwszą przerwę zrobiliśmy w Lisowie gdzie w
lokalnym sklepie Pani Bożeny Lemierskiej nasz nowy sponsor słodyczy – Gmina
Elbląg – zapewniła słodkie i nie tylko
słodkie wsparcie, tak przydatne podczas mającej nastąpić niebawem wspinaczki na
Wysoczyznę Elbląską.
Tymczasem jeszcze kręciliśmy korbami po płaskich Żuławach
Wiślanych i z każdym kilometrem zbliżaliśmy się do głównego celu wycieczki –
czyli Weklic w których wiele lat temu odkryto pozostałości jednego z
największych cmentarzysk Gotów, ludu z początków pierwszego tysiąclecia naszej
ery, którzy zamieszkiwali te tereny.
W Weklicach jest dedykowana Gotom i Gepidom krótka ścieżka
dydaktyczna i na niej główną rolę
przejął Leszek Marcinkowski, przewodnik i prezes elbląskiego PTTK. Zapoznał nas
z historią tego miejsca i historią Gotów.
Po tym ciekawym wykładzie nadszedł czas na leśny odcinek
specjalny, czyli 4 km terenu. Terenu nieco zmiękczonego opadami deszczu i
kołami samochodów terenowych, które tutaj też dotarły. Nie obyło się bez ubrudzenia rowerów i
chwilowego pchania bicykli – wszak wspinaliśmy się na Wysoczyznę Elbląską. Te krótkie trudności wynagrodziły piękne
barwy jesiennie wybarwionego już lasu, dodatkowo wspomagane przez świecące z
pełną mocą słońce. Warto było to
zobaczyć, zamiast nudnego podjazdu asfaltowego.
Z Przezmarka już tylko kilometr dzielił nas od posiadłości
Jerzego Staneckiego, sołtysa Sierpina i certyfikowanego instruktora survivalu,
który zaprosił nas na testowanie własnoręcznie wykonanego pieca
chlebowego. W tym uniwersalnym, jak się okazało, urządzeniu mieliśmy sposobność upiec
własnoręcznie przygotowane pizze. Smakowały wybornie, zdecydowane lepiej niż w
niejednej elbląskiej pizzerii :-)
W czasie pieczenia drożdżowych placków mieliśmy okazję
postrzelać z łuku i wykonać spacer z piłką w alkogoglach. Niewiele brakowało, a pojawiłby się paintball ;-)
W końcu jednak wszystko co dobre ma swój koniec i my
opuściliśmy gościnną miejscówkę w Sierpinie. Teraz czekał nas zjazd do Elbląga
- wybraliśmy w pełni asfaltowy wariant przez Przezmark, Nowinę i Gronowo Górne.
Wycieczka zakończyła się tam, gdzie się zaczęła, czyli na
rondzie Kaliningrad gdzie każdy kto potrzebował otrzymał okolicznościową
pieczęć MWR, tak potrzebną w konkursie, którego rozstrzygnięcie zbliża się już
dużymi krokami – w grudniu 2021 r.
Miejskie Wycieczki Rowerowe organizowane są przez Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji, we współpracy z: PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej,
Salon-Serwis Rowerowy Wadecki i Gmina Elbląg.
Przed nami ostatnia w tym sezonie MWR. Cmentarz 11 Wsi dobrze wpisuje się w listopadowy czas, zatem odwiedzimy to ciekawe lapidarium w Żelichowie nad Nowym Dworem Gdańskim. Szczegóły niebawem.
Sprawdzony odcinek specjalny Weklice-Przezmark niedzielnej wycieczki . Pokręcone po Elblągu. Odwiedzona Bażantarnia w ramach przedostatniego ,,Rowerowego spaceru z leśnikiem". Zmęczyłem się :-)
Przedostatni w tym
sezonie ,,Rowerowy spacer z leśnikiem” zgromadził pod pałacem Augusta Abbega,
siedzibą Nadleśnictwa Elbląg, 12 osób. Tym razem celem naszej leśnej jazdy był
szlak żółty oraz Góra Belweder.
Ruszyliśmy w las pół godziny wcześniej, tak aby zdążyć
przed zapadającym coraz szybciej zmrokiem. Wcześniej ponownie mieliśmy
okazję obejrzeć imponujące drewniane
formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale Form Drewnianych podczas
Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni topoli i stoją obecnie przed
siedzibą Nadleśnictwa Elbląg.
Na szlaku żółtym
rozglądaliśmy się po pniach, żeby odnaleźć wielką narośl o której dowiedziałem
się przed spacerem. Ta sztuka udała nam się i za mostkiem na szlaku żółtym
dostrzegliśmy tą ciekawostkę. Jak nam wyjaśnił jadący z nami Jarosław Mytych, starszy specjalista ds. edukacji
leśnej i turystyki w Nadleśnictwie Elbląg, jest to objaw wirusowej choroby
trapiącej drzewo.
Wycieczka prowadzona
bardzo spokojnym tempem i z licznymi postojami dalej jechała żółtym szlakiem. Zachodzącej
słońce i mnóstwo kolorowych liści na drzewach i pod kołami naszych rowerów
tworzyło niesamowity spektakl wizualny.
Szlak żółty doprowadził
nas do GreenVelo, który przecięliśmy, żeby chwilę potem za pomocą szlaku
zielonego dotrzeć na górę Belweder. Przed nią przyjrzeliśmy się obeliskowi
upamiętniającemu Augusta Papau, członka-założyciela Towarzystwa Miłośników Lasu
Ptasi Śpiew (Vogelsang-niemiecka nazwa Bażantarni).
Belweder (Góra Jana)
zdobyliśmy piechotą, bo wilgotne liście nie sprzyjały przyczepności naszych
opon. Na szczycie obejrzeliśmy grafikę pokazującą dawną wieżę widokową w tym
miejscu oraz wysłuchaliśmy opowieści o tym miejscu. Ze szczytu pozostało nam
wrócić do punktu startu, co za pomocą szlaku GreenVelo zrobiliśmy.
Na koniec każdy z
uczestników otrzymał od Jarosława Mytycha mapę Wysoczyzny Elbląskiej, a
najmłodsza uczestniczka rowerowego spaceru, Tosia, dostała leśną układankę.
Przed nami ostatnie spotkanie z leśnikiem. Zapraszam 26
października o godzinie 16:30 na ulicę Marymoncką 5 pod siedzibę Nadleśnictwa
Elbląg. Proszę pamiętać o wyposażeniu rowerów w oświetlenie przednie i tylne,
bo jesienny dzień jest już coraz krótszy.
Już po raz piąty
spotkaliśmy się przy pałacu Augusta Abbega aby uczestniczyć w „Rowerowych spacerach z leśnikiem”. Tym razem
grupa trzynastu osób miała okazję przejechać się szlakiem czerwonym, potem
powspinać się w kierunku szlaku zielonego, otrzeć się o GreenVelo i obejrzeć
,,czarny zagajnik”.
Zanim ruszyliśmy w las obejrzeliśmy
imponujące drewniane formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie przed siedzibą Nadleśnictwa Elbląg.
W lesie grupa miała
zadanie wyszukania pośród wielobarwnych liści polskiej złotej jesieni
liści w kolorze czerwonym. Tych jest w
naszych lasach najmniej i na trasie naszej jazdy ta sztuka nam się nie udała.
Udało się za to odpowiedzieć na liczne pytania, bo był z nami leśnik-przewodnik
Jan Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i promocji w Nadleśnictwie
Elbląg.
Wycieczka prowadzona bardzo
spokojnym tempem i z licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej siedzibie
Nadleśnictwa Elbląg, czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega przy ulicy
Marymonckiej 5, i tam też się zakończyła
w zapadających ciemnościach krótkiego już dnia. Po drodze na dystansie około 6
km obejrzeliśmy Diabelski Kamień, skarpę nad szlakiem czerwonym i ,,czarny
zagajnik”, czyli ciekawe skupisko świerków za wiatą Wiktorówką. Dziękuję wszystkim uczestnikom i zapraszam osoby jeszcze niezdecydowane. Naprawdę warto spędzić dwie godziny w otoczeniu kolorowej
przyrody.
Przed nami jeszcze dwa spotkania. Dokładne miejsca zbiórek
będą podawane w osobnych zapowiedziach. Prosimy pamiętać o wyposażeniu rowerów
w oświetlenie przednie i tylne, bo jesienny dzień jest już coraz krótszy. W
związku z tym godzina rozpoczęcia spacerów ulega nieznacznej korekcie, w
ostatnie dwa wtorki października zaczniemy o godzinie 16:30.
Nie wiem, jakim cudem do tej pory ograniczaliśmy się do Odjazdowego Bibliotekarza promując czytelnictwo książek? Noc Bibliotek w
klimatach rowerowych odbyła się po raz pierwszy i to jest wyraźne
niedopatrzenie ;-) To trzeba robić cyklicznie! :-))
Impreza odbyła się pod nazwą Latarkowa Noc
Bibliotek, bo zaczęła się o godzinie 18. A że to już październik, a nie lipiec,
to latarki na rowerach były niezbędne i bardzo przydatne podczas przejazdu do i
z podelbląskiego Władysławowa, i wcześniej, gdy poznawaliśmy obiekty na Starym
Mieście związane ze wspólnotą mennonitów.
Tak się bowiem składa, że
,,patronem" tej edycji Nocy Bibliotek była książka Krzysztofa Bochusa
,,Szkarłatna Głębia". Akcja tego kryminału toczy się m.in. w Elblągu i
jest związana z mennonitami, których śladem kilkunastoosobowa grupa rowerzystów
ruszyła spod elbląskiej Biblioteki Pedagogicznej.
Wcześniej czekał na nas quest w budynku
biblioteki, potem odwiedziny pierwszego domu modlitwy mennonitów z 1590 r. na
ulicy Garbary 12, a potem drugiego, na ulicy Warszawskiej 9, gdzie odbyła się
krótka inscenizacja na podstawie książki Krzysztofa Bochusa.
Dla podkreślenia klimatu nocnej jazdy
odwiedziliśmy jeszcze dawny mennonicki cmentarz w Wikrowie koło Władysławowa,
gdzie nie byliśmy sami ;-) A potem to już zaczęły się atrakcje ,,dla
ciała" czyli kulinarna uczta we Władysławowie, na posesji Elżbiety
Mieczkowskiej - Dyrektor Warmińsko-Mazurskiej Biblioteki Pedagogicznej,
pomysłodawczyni i głównej wykonawczyni
takiej Nocy Bibliotek.
Było ognisko z kiełbaskami, była zupa dyniowa, był
smalec z ogórkami. I był mecz piłkarski Polska-San Marino :-)). Każdy mógł
znaleźć coś dla siebie, bo i były warsztaty robienia masła i dojenia krowy -
realistycznej, acz plastikowej. Wszystko w duchu mennonickich aktywności sprzed
wielu, wielu lat.
Elbląg ponownie ujrzeliśmy około godziny 23,
czyli za rok musimy odwiedzić jeszcze kilka bibliotek i wrócić o 5 rano :-))
Dziękuję za zaproszenie i możliwość poprowadzenia grupy rowerowych bibliofilów :-)
Pierwsza z jesiennych odsłon
„Rowerowych spacerów z leśnikiem” już za nami. Tym razem grupa rowerzystów i
jedna rowerzystka miała okazję przejechać się szlakiem GreenVelo w kierunku
rzeczki Kumieli i Jeziora Goplanica.
Zanim ruszyliśmy w las obejrzeliśmy
imponujące drewniane formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie na dziedzińcu Pałacu Abbega.
W lesie pojawiły się już
pierwsze kolory jesieni, tworzące wraz ze świecącym słońcem popołudnia wspaniały
festiwal kolorów. Uczestnicy spaceru mieli dużo pytań dotyczących szerokiej
tematyki związanej z lasami. Na
wszystkie wyczerpująco i cierpliwie odpowiadał nasz przewodnik, którym był Jan
Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i promocji w Nadleśnictwie Elbląg.
Wycieczka prowadzona
bardzo spokojnym tempem i z licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej
siedzibie Nadleśnictwa Elbląg, czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega przy
ulicy Marymonckiej 5, a zakończyła się przy Jeziorze Goplanica. Dziękuję wszystkim uczestnikom i zapraszam osoby jeszcze niezdecydowane. Naprawdę warto
spędzić dwie godziny w otoczeniu kolorowej przyrody.
Nasz cykl będzie jeszcze kontynuowany w
kolejne wtorki października. Dokładne miejsca zbiórek będą podawane w osobnych
zapowiedziach. Proszę pamiętać o wyposażeniu rowerów w oświetlenie przednie i
tylne, bo jesienny dzień jest już coraz krótszy.
Organizatorem ,,Rowerowych spacerów z leśnikiem" jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Elblągu przy współudziale Nadleśnictwa Elbląg.
Pierwsza jesienna odsłona Miejskich Wycieczek Rowerowych
(MWR) prowadziła ku Winnicy Kadyny zlokalizowanej na zboczach Wysoczyzny
Elbląskiej.
Zanim jednak grupa 54 rowerzystek i rowerzystów ruszyła w
trasę z pętli na ulicy Ogólnej odwiedził nas w tym miejscu radiowóz Komendy
Miejskiej Policji w Elblągu. Jego
obecność była nieprzypadkowa, bowiem 1 października przypadał Ogólnopolski
Policyjny Dzień Odblasków. I właśnie z odblaskami pojawili się policjanci z
Wydziału Ruchu Drogowego i Straży Granicznej, aby rozdać je uczestnikom
MWR. Ten bardzo praktyczny prezent
przyda się w warunkach coraz krótszego dnia, bo szybko zapadające ciemności nie
muszą być przeszkodą w uprawianiu
ulubionego hobby. Oczywiście pamiętajmy
wtedy o obowiązkowym oświetleniu roweru.
Spotkanie z funkcjonariuszami zakończyła pamiątkowa
fotografia po której ruszyliśmy w trasę.
Ulica Fromborska doprowadziła nas do Krasnego Lasu, gdzie skręciliśmy na
Jelenią Dolinę i w ten sposób opuściliśmy Elbląg. Dobrze znaną trasą przed
Ogrodniki dotarliśmy w okolice Pagórek,
gdzie skręciliśmy w kierunku Białej Drogi, mającej nas zaprowadzić do Winnicy
Kadyny.
Nasze dwukołowce miały tam okazję zapoznać się z betonową
drogą z płyt, szutrem różnej wielkości, placem budowy (Biała Droga jest
poszerzana i utwardzana), a na koniec był też odcinek betonowy , tak po prostu.
Przy Białej Drodze minęliśmy Białą Leśniczówkę, pięknie
prezentującą się w promieniach październikowego słońca, które ogrzewało nas od
samego startu. Białą Leśniczówkę wybudowano
na zlecenie Cesarza Wilhelma II w 1905 roku jako jego leśną rezydencję. Obecnie
mieszka w niej właściciel Winnicy Kadyny, od której dzieliło nas kilkaset
metrów zjazdu. Winnica została założona
w 2013 roku i obecnie prezentuje się już bardzo okazale.
Dalsza droga prowadziła do Kadyn, gdzie dzięki staraniom
jadącego z nami Leszka Marcinkowskiego, prezesa elbląskiego PTTK, otworzono nam wnętrze największej w Europie
drewnianej stodoły. Obecnie skrywa ona
wielką liczbę powozów, sań, bryczek i
innego sprzętu, który można zaprząc do konia. W jej klimatycznym wnętrzu spędziliśmy dłuższą
chwilę, podziwiając piękno drewnianej konstrukcji budynku oraz wykonanie
stojących w niej pojazdów.
Na koniec zwiedzania i oglądania każdy z uczestników
otrzymał słodkiego batona, aby energii nie zabrakło na drogę powrotną, którą
zaraz zaczęliśmy. Do tej pory jechaliśmy
z wiatrem, ale teraz to się miało zmienić.
Najmocniej wiało już po zjechaniu z Wysoczyzny Elbląskiej, czyli jak
pojawiliśmy się na płaskich Żuławach Wiślanych.
Z uwagi na duży ruch samochodowy zmieniona została nieco
trasa wycieczki i przed Elblągiem skręciliśmy na Nowakowo, aby obejrzeć postępy
prac przy budowie mostu obrotowego na rzece Elbląg. I tak to tym sposobem do
Elbląga wjechaliśmy jadąc po wale rzeki Elbląg, w ciszy i spokoju. I tylko wiatr wiał tak samo.
Nasza jazda zakończyła się na rampie przy skrzyżowaniu ulic
Mazurskiej i Odrodzenia, gdzie zostały podstemplowane książeczki turystyki
kolarskiej PTTK i każdy udał się po pokonaniu 44 km na zasłużony obiad. Dziękuję wszystkim za wspólną, bezpieczną i spokojną jazdę.
Miejskie Wycieczki Rowerowe organizowane są przez Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji, we współpracy z: PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Salon-Serwis
Rowerowy Wadecki i Gmina Elbląg.
Kolejna jazda spod znaku Miejskich Wycieczek Rowerowych
będzie prowadziła w listopadzie do gockich Weklic, na skraju Żuław Elbląskich i
Wysoczyzny Elbląskiej.
Wszystko co dobre za szybko się kończy i nadszedł czas
na planowane odwiedziny trzeciego, ostatniego z zaplanowanych, Diamentu Krainy
Kanału Elbląskiego. Po Oleśnie i Aniołowie teraz zajrzeliśmy do Władysławowa , Nie, nie nad morze a kilka kilometrów od elbląskiego
Starego Miasta. To była pewna trudność, jak zaplanować trasę aby ruszając o
godzinie 10 dotrzeć tam na godzinę 12:00. Można było pieszo, ale to jednak
miała być wycieczka rowerowa ;-)
Tak więc pokręciliśmy korbami na znanej trasie przez
Bielniki, drogą widokową nad Nogatem dotarliśmy do Jazowej i tam został dojazd
drogą serwisową przy S7 do Władysławowa. W grupie wyróżniała się silna reprezentacja Gminy
Elbląg: zastępca wójta, sekretarz i inspektor. Wszak na terenie tej gminy leży
Władysławowo. Elegancko.
Tutaj już czekała na nas Ela Mieczkowska w stroju
mennonitki zapraszającej na małe co nieco po 24 km trasie. Podczas poczęstunku zostaliśmy wprowadzeni w historię
osadnictwa na tym terenie od czasów krzyżackich, przez mennonickie po
współczesne. Wszak podtytułem wycieczki byli ,,Krzyżacy i Mennonici na Żuławach”.
Krzyżak też się pojawił w postaci Bogdana Pańczuka. Prawdziwy komtur :-)
Jak już skosztowaliśmy świetnych naleśników ze
swojskim twarogiem, takiegoż też smalczyku z domowym chlebem i naturalnego sera
solankowego popijając go kompotem z żuławskich jabłek nadszedł cza warsztatów.
Dojenie krowy, to nic że modelowej, to było niesamowite
przeżycie dla takiego mieszczucha jak ja.
Noszenie wiader za pomocą nosideł na ramionach też było ciekawostką z
epoki, chociaż są regiony świata, gdzie
ta epoka trwa cały czas. Mieliśmy też okazję poznać tajniki robienia makramy
dzięki specjalistce w tej dziedzinie Martynie Mieczkowskiej. Jak to przy zajęciach
manualnych, czy to w Oleśnie czy w Aniołowie, wolałem pozostać w roli fotografa ;-)
Była też okazja złożyć drewniany stół bez użycia
jednego gwoździa, a potem pojawiła się piła ,,moja-twoja” i tutaj wspólnie z Robertem przepiłowaliśmy
niezbyt grubą gałąź.
Aż nadszedł czas na gwóźdź programu, czyli własnoręczne
robienie masła. Pojawił się wielki słój z wieloprocentową śmietanką, pojawiły
się maselnice i pojawili się maślarze. Masło powstało szybko, chleb jeszcze
szybciej a i cukier też był w użyciu. I tak przypomniały się lata 80-te, kiedy
to takie menu królowało podczas podwórkowych zabaw. Ech, kiedy to było.
Wyprzedzając nieco fakty, powiem, że każdy chętny
dostał potem to masło do domu.
A tymczasem dobiegły
końca warsztaty makramy, mistrzyni pokazała kwiaty wykonane tą techniką, uczestniczki
pokazały listki kwiatów i to była taka
tam drobna różnica :-) Mieliśmy też okazję obejrzeć makietę wiatraku z Wikrowa
(wsi odległej o 2 km od Władysławowa), który miał pecha spłonąć w 2001 roku.
Piękny ,,holender”, który mógłby zostać odbudowany …
I tak aktywnie spędzając czas nadeszła pora obiadowa. Obiad wiązał się ze spacerem, króciutkim,
spacerem do domu podcieniowego w którym znajduje się ,,Folwark Żuławski”. Jest
to gastronomia z hotelem zbudowana od podstaw kilka lat temu przez pasjonata
regionu Przemysława Pastewskiego.
Tam mieliśmy okazję spróbować żuławskich specjałów w
postaci pieczonej kaczki i zupy klopsowej. Turystyka kulinarna podoba mi się
coraz bardziej. Po obiedzie spacerkiem
wróciliśmy na posesję Eli Mieczkowskiej, gdzie czekało na nas pranie osadzone
oczywiście w realiach wieków dawnych. W ruch poszła tara, wyżymaczka i …
magiel. Faceci jakoś się nie pchali do
tej aktywności ;-)
I tak to dobiegła końca nasza wizyta w mennonickim
Władysławowie. Na drogę otrzymaliśmy konfiturę z dyni, ogrodowej rzecz jasna i
wspomniane masło. Stanisława Pańczuk
prezes Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania wręczyła
podziękowania dla uczestników cyklu
Diamentowych rajdów i pozostało wrócić do Elbląga. Daleko nie było ;-)
Ja także jestem wdzięczny za możliwość
zaplanowania i poprowadzenia rajdów. Dziękuję wszystkim uczestnikom za spokojną i
bezpieczną jazdę. Podziękowania dla Tomka pomagającego przy dwóch rajdach jako
zamykający i Roberta, pomagającego na trasie do Władysławowa.
A teraz - początkujący blogerzy - siadajcie przed
komputerami, zakładajcie blogi i piszcie relacje. Diamentowe relacje z
diamentowych rajdów po Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego.Nagrody czekają :-)