Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.93 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Wszystko co dobre za szybko się kończy i nadszedł czas
na planowane odwiedziny trzeciego, ostatniego z zaplanowanych, Diamentu Krainy
Kanału Elbląskiego. Po Oleśnie i Aniołowie teraz zajrzeliśmy do Władysławowa , Nie, nie nad morze a kilka kilometrów od elbląskiego
Starego Miasta. To była pewna trudność, jak zaplanować trasę aby ruszając o
godzinie 10 dotrzeć tam na godzinę 12:00. Można było pieszo, ale to jednak
miała być wycieczka rowerowa ;-)
Tak więc pokręciliśmy korbami na znanej trasie przez
Bielniki, drogą widokową nad Nogatem dotarliśmy do Jazowej i tam został dojazd
drogą serwisową przy S7 do Władysławowa. W grupie wyróżniała się silna reprezentacja Gminy
Elbląg: zastępca wójta, sekretarz i inspektor. Wszak na terenie tej gminy leży
Władysławowo. Elegancko.
Tutaj już czekała na nas Ela Mieczkowska w stroju
mennonitki zapraszającej na małe co nieco po 24 km trasie. Podczas poczęstunku zostaliśmy wprowadzeni w historię
osadnictwa na tym terenie od czasów krzyżackich, przez mennonickie po
współczesne. Wszak podtytułem wycieczki byli ,,Krzyżacy i Mennonici na Żuławach”.
Krzyżak też się pojawił w postaci Bogdana Pańczuka. Prawdziwy komtur :-)
Jak już skosztowaliśmy świetnych naleśników ze
swojskim twarogiem, takiegoż też smalczyku z domowym chlebem i naturalnego sera
solankowego popijając go kompotem z żuławskich jabłek nadszedł cza warsztatów.
Dojenie krowy, to nic że modelowej, to było niesamowite
przeżycie dla takiego mieszczucha jak ja.
Noszenie wiader za pomocą nosideł na ramionach też było ciekawostką z
epoki, chociaż są regiony świata, gdzie
ta epoka trwa cały czas. Mieliśmy też okazję poznać tajniki robienia makramy
dzięki specjalistce w tej dziedzinie Martynie Mieczkowskiej. Jak to przy zajęciach
manualnych, czy to w Oleśnie czy w Aniołowie, wolałem pozostać w roli fotografa ;-)
Była też okazja złożyć drewniany stół bez użycia
jednego gwoździa, a potem pojawiła się piła ,,moja-twoja” i tutaj wspólnie z Robertem przepiłowaliśmy
niezbyt grubą gałąź.
Aż nadszedł czas na gwóźdź programu, czyli własnoręczne
robienie masła. Pojawił się wielki słój z wieloprocentową śmietanką, pojawiły
się maselnice i pojawili się maślarze. Masło powstało szybko, chleb jeszcze
szybciej a i cukier też był w użyciu. I tak przypomniały się lata 80-te, kiedy
to takie menu królowało podczas podwórkowych zabaw. Ech, kiedy to było.
Wyprzedzając nieco fakty, powiem, że każdy chętny
dostał potem to masło do domu.
A tymczasem dobiegły
końca warsztaty makramy, mistrzyni pokazała kwiaty wykonane tą techniką, uczestniczki
pokazały listki kwiatów i to była taka
tam drobna różnica :-) Mieliśmy też okazję obejrzeć makietę wiatraku z Wikrowa
(wsi odległej o 2 km od Władysławowa), który miał pecha spłonąć w 2001 roku.
Piękny ,,holender”, który mógłby zostać odbudowany …
I tak aktywnie spędzając czas nadeszła pora obiadowa. Obiad wiązał się ze spacerem, króciutkim,
spacerem do domu podcieniowego w którym znajduje się ,,Folwark Żuławski”. Jest
to gastronomia z hotelem zbudowana od podstaw kilka lat temu przez pasjonata
regionu Przemysława Pastewskiego.
Tam mieliśmy okazję spróbować żuławskich specjałów w
postaci pieczonej kaczki i zupy klopsowej. Turystyka kulinarna podoba mi się
coraz bardziej. Po obiedzie spacerkiem
wróciliśmy na posesję Eli Mieczkowskiej, gdzie czekało na nas pranie osadzone
oczywiście w realiach wieków dawnych. W ruch poszła tara, wyżymaczka i …
magiel. Faceci jakoś się nie pchali do
tej aktywności ;-)
I tak to dobiegła końca nasza wizyta w mennonickim
Władysławowie. Na drogę otrzymaliśmy konfiturę z dyni, ogrodowej rzecz jasna i
wspomniane masło. Stanisława Pańczuk
prezes Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania wręczyła
podziękowania dla uczestników cyklu
Diamentowych rajdów i pozostało wrócić do Elbląga. Daleko nie było ;-)
Ja także jestem wdzięczny za możliwość
zaplanowania i poprowadzenia rajdów. Dziękuję wszystkim uczestnikom za spokojną i
bezpieczną jazdę. Podziękowania dla Tomka pomagającego przy dwóch rajdach jako
zamykający i Roberta, pomagającego na trasie do Władysławowa.
A teraz - początkujący blogerzy - siadajcie przed
komputerami, zakładajcie blogi i piszcie relacje. Diamentowe relacje z
diamentowych rajdów po Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego.Nagrody czekają :-)
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa
Działania zaprosiło mnie do wzięcia udziału w ,,Rowerowym Zawrocie Głowy -
Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego”. W związku z tym miałem okazję
poprowadzić z niekłamaną przyjemnością drugi z trzech rowerowych rajdów w
ramach cyklu wydarzeń dla początkujących blogerów turystycznych.
Początkującym blogerem to może trudno mnie nazwać (bloga prowadzę wszak od
2008 roku ;-), dlatego dedykowane warsztaty pominąłem i skupiłem się na
wycieczce do Aniołowa, będącego celem naszej drugiej jazdy. Aniołowa, wsi tak
bliskiej Elbląga, a jeszcze mocno nieznanej. Kiedyś ją odwiedziliśmy w
ramach MWR, ale teraz była szansa poznać ją dokładniej.
I tak się stało.
To tam, dzięki zaangażowaniu mieszkańców pod przewodnictwem małżeństwa
Zbigniewa i Haliny Cieśla dowodzących Stowarzyszeniem Na Rzecz Rozwoju Wsi
„Aniołowo” odbywają się coroczne Zloty Aniołów ( w tym roku już po raz 16). To tam
wyrosły prawie przy każdym gospodarstwie anielskie figury nadające stosownego
klimatu całej wsi. I to tylko tu stoją znaki ostrzegające przed ,,niskolatającymi aniołami" :-)) I uświadamiają, że zaledwie kilkanaście
kilometrów od Elbląga, znajduje się miejscowość stanowiąca prawdziwy diament
Krainy Kanału Elbląskiego (KKE).
Na ,,dzień dobry" czekał na nas swojski chleb żurawinowy, swojski
smalec, lokalne ogórki, swojskie powidła śliwkowo-rabarbarowe. Chociaż nie, na
,,dzień dobry" to czekała na nas Halina Cieśla, przebrana w
strój ... diabła??? Zapanowała chwilowa konsternacja, ale już po chwili
było jasne, że przecież diabeł to ...upadły anioł! Czyli wszystko się zgadzało,
byliśmy w Aniołowie :-)
Po tym wstępnym poczęstunku czekały na nas warsztaty kulinarne,
podczas których mogliśmy poznać przepis na anielskie ruchańce, czyli drożdżowe
racuchy, które podczas smażenia na patelni ruszają się i stąd ich nazwa. Potem
nadszedł czas na sztukę wysokich lotów czyli warsztaty koronkarskie oraz
rzeźbiarskie. Z moimi zdolnościami manualnymi ograniczyłem się
do ich fotografowania :-) W międzyczasie ciasto drożdżowe wyrosło, zostało
uformowane i usmażone a potem zostaliśmy zaproszeni do konsumpcji kultowych racuchów, mających
status Produktu Regionalnego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Co się działo!
Dalsze spędzanie czasu w Aniołowie to był długi i przyjemny spacer po
wsi podczas którego w rolę przewodniczki wcieliła się Halina Cieśla.
Zostały policzone wszystkie anioły (Brawo Nina!) których jest 43, obejrzeliśmy
chyba każdy zakątek wsi, boisko piłkarskie i
elegancką infrastrukturę przy nim oraz miejsca, które warto
wykorzystać kiedyś podczas rowerowych wycieczek. Było też coś dla ciała: wielodaniowy obiad,
śliwkowy kompot oraz kawa, herbata a także i zwalająca swoją mocą 65% (w
przypadku nadużycia) Diabelska Kita. Czy kogoś dziwi, że wyjechaliśmy stamtąd o
18? (przyjechaliśmy o 12:00). Deszcz i burza miały na to mały wpływ ;-)
Sama trasa wycieczki nie była zbyt odkrywcza, jechaliśmy dobrze znanymi
drogami najpierw pod górę do Przezmarka, potem z górki do Komorowa Żuławskiego
a potem to już krawędzią Wysoczyzny Elbląskiej i Żuław Wiślanych przez Weklice
do Aniołowa. Powrót był jeszcze mniej skomplikowany, bo po dotarciu nowym
asfaltem z Aniołowa do starej drogi krajowej nr 7 dotarliśmy nią do Elbląga,
gdzie na rondzie Kaliningrad każdy rozjechał się w swoją stronę.
Profesjonalną eskortę samochodową podczas wycieczki zapewniała Stanisława
Pańczuk, prezes Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania
wraz z mężem Bogdanem.
Dzięki wszystkim za moc pozytywnych wrażeń i wspólne spędzenie czasu.
Aniołowo to rzeczywisty diament KKE!
Nieznany szerszej publiczności wielki głaz narzutowy w
okolicach wsi Kwietnik na Wysoczyźnie Elbląskiej był celem kolejnej odsłony
Miejskich Wycieczek Rowerowych. Na niełatwej, interwałowej trasie pedałowało ku
niemu w pięknej, letniej jeszcze pogodzie, 38 osób.
Grupa ruszyła z ronda Kaliningrad i od razu rozpoczęła wspinaczkę
na Wysoczyznę Elbląską. Nowy asfalt z Nowiny do Przezmarka ułatwia teraz jazdę,
ale to jednak 3 km podjazdu, który sam się ,, nie zrobi”. Poradziliśmy sobie jednak
z nim bez większego trudu i dość szybko stawiliśmy się na wysokości 85 metrów.
To nie był koniec podjazdu, ale od teraz trasa miała charakter interwałowy,
czyli podjazdy przeplatały się ze zjazdami.
Tuż za Przezmarkiem dostrzegliśmy trwający remont
nawierzchni drogi, wygląda na to, że na razie do Sierpina. Jak remont dotrze do Wilkowa, powstanie dobrej
jakości trasa dla rowerów szosowych i wszelkich innych.
Dalsza droga prowadziła wzdłuż ekspresówki S22 do Kamiennika Wielkiego, za którym szybko
ukazała nam się wieś Kwietnik, cel naszej jazdy. Bowiem w lesie za tą
miejscowością mieliśmy do znalezienia głaz narzutowy, zwany Wielkim Kamieniem,
czy też Piramidą (nieco przypomina bowiem jej kształt).
Po zjechaniu z asfaltu i pokonaniu 2 km drogą gruntową
dobrej jakości dotarliśmy do skarpy w dole której leży Wielki Kamień, przy
bezimienny potoku. Głaz na status pomnika przyrody od 1961 roku i jak podaje
internetowa Encyklopedia Warmii i Mazur:
,,Typ skały: alandzki granit rapakiwi z dużymi, czerwonymi, okrągłymi
skaleniami posiadającymi jaśniejsze, prawie białe obwódki. Pomiędzy ziarnami
skaleni występuje dość dużo minerałów ciemnych oraz szare ziarna kwarcu. Pierwotnie
był to obiekt większy; ślady odstrzałowe dowodzą, iż zniszczeniu ulec mogła
jedna trzecia, a nawet połowa głazu”.
Kilka osób odważyło się wdrapać na jego szczyt, co w sumie
jest nieco łatwiejsze niż np. wejście na Święty Kamień w wodach Zalewu
Wiślanego. Nastąpiła oczywiście obowiązkowa sesja fotograficzna, podczas której
kamień został uwieczniony chyba z każdej strony.
Jako że byliśmy po połowie trasy, rozdane zostały
uczestnikom wycieczki słodycze uzupełniające w ten sposób kalorie spalone
podczas kręcenia korbami.
Chwilę po tym rozpoczęliśmy drogę powrotną. Po naszych
śladach dotarliśmy do asfaltu przed Zastawnem i wyremontowaną drogą zjechaliśmy
do tej wsi. Grupa zamierzała uzupełnić zapasy w lokalnym sklepie, ale że okazał
się on zamknięty, to z Zastawnem szybko się pożegnaliśmy i bez zbędnego
kluczenia ruszyliśmy drogą wojewódzką 509 w kierunku Elbląga.
Zanim zaczął się wyczekiwany przez wszystkich zjazd do
Elbląga przez Dębicę, musieliśmy pokonać kilka łagodnych wzniesień i krótkich
zjazdów. Okraszone one były przerwami na odpoczynek i scalanie grupy. Niemniej,
kilometry ubywały szybko i sprawnie, tak że po czterech godzinach dotarliśmy na
polanę z wiatami w Bażantarni, gdzie Miejska Wycieczka Rowerowa się zakończyła
i z tego miejsca każdy ruszył na zasłużony
w swoim domu.
Miejskie Wycieczki
Rowerowe organizowane są przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, we
współpracy z: PTTK Oddziałem Ziemi Elbląskiej, Biurem Podróży Variustur,
Salonem-Serwisem Rowerowym Wadecki i Gminą Elbląg.
Serdecznie dziękuję wszystkim partnerom za pomoc. Podziękowania także dla elbląskich mediów za
skuteczną promocję wycieczki, a przed wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za
wspólnie spędzony czas i spokojną, bezpieczną jazdę. Kolejna jazda także będzie prowadziła drogami Wysoczyzny Elbląskiej, gdzie rosną różne ciekawe rośliny, ale czy wiecie że winogrona też? Jak nie, to warto będzie zabrać się z nami.
A wcześniej, 18 września, zapraszam na Elbląski Dzień Bez Samochodu i przejazd ulicami Elbląga okraszony festynem rowerowo-sportowym na Torze Kalbar. Przybywajcie! Szczegóły niebawem.
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa
Działania zaprosiło mnie do wzięcia udziału w ,,Rowerowym Zawrocie
Głowy - Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego”. W związku z tym miałem okazję poprowadzić
z niekłamaną przyjemnością pierwszy z trzech rowerowych rajdów w ramach cyklu wydarzeń dla początkujących blogerów
turystycznych.
Początkującym blogerem to może trudno mnie nazwać (bloga
prowadzę wszak od 2008 roku ;-), dlatego dedykowane warsztaty pominąłem i skupiłem
się na wycieczce do Oleśna, będącego celem naszej pierwszej jazdy. Oleśna, wsi tak bliskiej Elblaga, a tak
nieznanej. Kiedyś ją odwiedziliśmy w
ramach MWR,
ale teraz była szansa poznać ją dokładniej. I tak się stało.
To tam, sumptem Andrzeja i Marleny Szwemińskich oraz
zaangażowaniem i sercem mieszkańców wsi, stara stodoła służąca latami za
pomieszczenie typowo rolnicze, została zamieniona na Stodolarnię - swoisty
skansen, do którego trafiają eksponaty pamiętające także czasy osadników
holenderskich. Stara skrzynia posażna z II połowy XVIII w., małżeńska alkowa,
kijanki do prania, żelazka „z duszą”, kołowrotki, maszyny do szycia, dwojaki,
porcelana - jednym słowem sprzęty, które pokazują, jak na przestrzeni stuleci
wyglądała praca w domu. I uświadamiają, że zaledwie kilkanaście kilometrów za
Elblągiem, znajduje się miejscowość stanowiące prawdziwy diament Krainy Kanału
Elbląskiego (KKE).
Dobry duch tej wsi Marlena Szwemińska, szefowa Stowarzyszenia Mieszkańców Wsi
„Oleśno – wieś z pomysłem” już na nas czekała i powitała nas loklanym serami w trzech wersjach i słodkimi
zawijańcami, a potem było jeszcze lepiej. Warsztaty garncarstwa, sztuki
linorytu, questing po Oleśnie i dokładne obejrzenie Stodolarni w której uważne
oko dostrzegło i rowerowe akcenty. Było też coś dla ciała: obiad, kawa, herbata, bajeczny sernik i kosmiczny strudel jabłkowy.
Czy kogoś dziwi, że wyjechaliśmy stamtąd o 17? (przyjechaliśmy o 12:30). Ja tam chciałem już nocować, bo i taka
możliwość jest :-)).
Sama trasa wycieczki nie była zbyt odkrywcza, jechaliśmy
dobrze znanymi drogami i tylko ogromna purchawica była niemałym przyrodniczym
zaskoczeniem. Co za grzyb – vide galeria.
Jazdę umilał fachowy komentarz Benity Kończak, świeżo mianowanej przewodniczki elbląskiego
oddziału PTTK oraz Elżbiety Mieczkowskiej ze Stowarzyszenia IWA z
podelbląskiego Władysławowa.
Profesjonalną eskortę samochodową zapewniała Stanisława Pańczuk, prezes
Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania wraz z mężem Bogdanem.
Dzięki wszystkim za moc pozytywnych wrażeń i wspólne
spędzenie czasu. Oleśno to rzeczywisty diament KKE!
Wszystko co dobre kończy się
niestety za szybko i czwarta z serii popołudniowych wycieczek rowerowych
zorganizowanych w ramach akcji ,,Wakacje z MOSiR 2021” była ostatnią w te
wakacje. Tym razem celem jazdy 45 osobowej grupy rowerzystek i rowerzystów były
mniej znane drogi Żuław Elbląskich oraz szlak kwietników dywanowych w Elblągu
przedstawiający postaci z kultowych bajek, takich jak: Reksio, Bolek i Lolek
czy Koziołek Matołek.
Peleton ruszył spod liter ELBLĄG przy placu
katedralnym i od początku walcząc z silnym, przeciwnym wiatrem ruszył w
kierunku rzeki Nogat. Przy drodze S7 zatrzymaliśmy się w tunelu, aby przeczekać
krótki, ale dość mocny opad deszczu i tam też wykonana została oryginalna
fotografia startowa.
Dalsze kilometry ,,uprzyjemniał” nam już tylko wiatr,
deszczowe chmury odeszły nad Wysoczyznę Elbląską i straszyły z oddali. Nowym
asfaltem przez Janowo dotarliśmy do wału przeciwpowodziowego Nogatu, gdzie po
chwili odpoczynku – który należał się przede wszystkim naszym najmłodszym
uczestnikom – skręciliśmy w kierunku Bielnika II.
Jadąc wzdłuż Nogatu spojrzeliśmy na rzekę na wysokości
kościoła w Kępkach, a potem mieliśmy już rzekę cały czas w zasięgu wzroku jadąc
drogą widokową przez Kępę Rybacką. W tej miejscowości czekała na uczestników
niespodzianka, bo nagle skręciliśmy z wału i do Nowakowa pojechaliśmy najmniej
znanym rowerzystom wariantem. Droga gruntowa i z płyt betonowych po kilku
zakrętach między polami kukurydzy doprowadziła nas do nowoczesnych budynków
remizy i biblioteki w Nowakowie.
Teraz pozostało wjechać do Elbląga ulicą Mazurską i
przez Park Modrzewie rozpocząć jazdę szlakiem kwietników i łąk kwietnych.
Stosowną mapę przygotował Zarząd Zieleni Miejskiej w Elblągu (Bardzo dziękujemy!),
którego autorstwa są też elbląskie kwietniki dywanowe przedstawiające w tym
roku postaci z bajek: Jacek i Agatka, Reksio, Bolek i Lolek, Koziołek Matołek
czy Szpieg z Krainy Deszczowców.
Zadaniem uczestników wycieczki było odgadnięcie
poszczególnych bohaterów, co dostarczyło niemałych emocji, bo z poziomu
chodnika nie było to łatwe zadanie. Kwietniki z bohaterami bajek są przy Placu
Jagiellończyka i na skwerze przy ulicy Hetmańskiej (ulica Czerwonego Krzyża).
Z ulicy Hetmańskiej już tylko kilka obrotów korbami
dzieliło nas od lodziarni na Placu
Słowiańskim, gdzie dzięki sponsoringowi Gminy Elbląg - Piękne dzięki! -
mogliśmy skosztować różnego rodzaju lodów.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne i aktywne
spędzenie czasu na świeżym powietrzu oraz za bezpieczną jazdę. Super że
byliście z nami w te wakacje. Szczególne podziękowania składam Gminie Elbląg -
sponsorowi lodów podczas czterech edycji popołudniowych wycieczek rowerowych
oraz Zarządowi Zieleni Miejskiej w Elblągu za wsparcie merytoryczne ostatniej
wycieczki.
We wrześniu zapraszam na kolejną edycję Miejskich
Wycieczek Rowerowych. Ponownie wjedziemy na Wysoczyznę Elbląską, obejrzeć Wielki Kamień w Kwietniku. Szczegóły niebawem.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Trzecia z serii czterech popołudniowych wycieczek
rowerowych zorganizowanych w ramach akcji ,,Wakacje z MOSiR 2021” zgromadziła
na starcie 22 osoby. Celem jazdy grupy, która nie wystraszyła się padającego
godzinę przed startem deszczu, była uliczka Kalinowa, położona na końcu
Elbląga i otoczona lasami Wysoczyzny Elbląskiej.
Peleton ruszył z ronda Kaliningrad po mokrym asfalcie i rozpoczął
wspinaczkę na Wysoczyznę Elbląską dobrze znanym podjazdem z Gronowa Górnego do
Przezmarka. Od jakiegoś czasu położony jest na nim nowy asfalt i jedzie się
wybornie. Co nie zmienia faktu, że pod górę. W naszym gronie pedałował 7 letni
Piotr wraz ze swoją mamą, także ten podjazd jest do pokonania dla każdego.
Pierwszy odcinek
terenowy przejechaliśmy między Sierpinem a drogą techniczną przy drodze S22.
Miejscami dość piaszczysta droga po wcześniejszych opadach deszczu była dobrze
przejezdna dla naszych dwukołowców.
Dalej jechaliśmy już
asfaltem do węzła Dębica, potem skręciliśmy na Kamiennik Wielki, aby przed tą
miejscowością skierować się na Stoboje. Tutaj zaczął się tytułowy i najmniej
znany etap wycieczki.
Za Stobojami rozciągał
się około 600 metrowy odcinek polnej drogi, która rzadko kiedy jest przejezdna
rowerem z uwagi na głębokie koleiny, śliską glinę, błoto i wodę. Ten odcinek
minęliśmy polem kukurydzy i łąką, które były w pełni przejezdne. Na
przedłużeniu tego odcinka specjalnego czekała na nas już ulica Kalinowa, której
ładnym asfaltem wjechaliśmy do Elbląga.
Teraz pozostało zjechać
ulicą Królewiecką do skrzyżowania ze szlakiem GreenVelo w Dąbrowie, skąd przez
Bażantarnię dotarliśmy na polanę z wiatami. A potem to już zostało dotrzeć drogami rowerowymi do lodziarni Kaktus na
Placu Słowiańskim, gdzie dzięki sponsoringowi Gminy Elbląg - Piękne dzięki! -
mogliśmy ochłodzić się lodami w różnych konfiguracjach. Ochłodzić, bo pomimo
godziny 20 i rześkiego powietrza, temperatura nadal oscylowała wokół 20 stopni.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne i aktywne spędzenie czasu na
świeżym powietrzu oraz za bezpieczną jazdę. Ostatnia z popołudniowych wycieczek
rowerowych w te wakacje odbędzie się 17 sierpnia. Wcześniej zaś, zapraszam 8
sierpnia na MiejskąWycieczkę Rowerową.
Druga z serii czterech popołudniowych wycieczek rowerowych zorganizowanych w ramach akcji ,,Wakacje z MOSIR 2021” zgromadziła na starcie 28 osób. Celem jazdy grupy, która nie wystraszyła się chmur nadciągającej burzy, było urokliwe Jezioro Troyl, schowane w polodowcowej rynnie w sercu Wysoczyzny Elbląskiej.
Peleton ruszył z pętli na ulicy Ogólnej niezwykle punktualnie, bo nie było na co czekać - burza nadciągała wielkimi krokami i dobrym pomysłem było schować się przed deszczem w lesie, zamiast sterczeć na polbruku. Tak też zrobiliśmy i jak do Jagodnika dotarliśmy to burzowa chmura była już przed nami i niewielkie ślady jej aktywności było widać tylko na wilgotnym asfalcie.
Potem droga prowadziła krótkim odcinkiem DW 504 do Piastowa, gdzie skręciliśmy w kierunku docelowego jeziora. Na jego brzegach usłyszeliśmy pomruki drugiej burzy, więc pozostało schować się w gęsty las otaczający ten akwen i ,,ścieżką konia", czyli wąskim pasem utwardzonego końskimi kopytami traktu ruszyć w kierunku Jeziora Martwego w Jeleniej Dolinie. Lekko ponad 1 km droga dostarczyła ciekawych wrażeń, bo było wąsko, miejscami piaszczyście, a nawet chwilę pod górkę. Wsyscy dali sobie jednak radę, nawet najmłodsza uczestniczka, Wiktoria jadąca w przyczepce podczepionej do roweru jej dziadka.
Tuż przed Jelenią Doliną rzuciliśmy okiem na duże obwałowania, sugerujące, że powstaje tutaj zbiornik retencyjny. Temat zostanie sprawdzony ;-) W samej Jeleniej Dolinie wykorzystaliśmy - chyba po raz pierwszy w życiu - tamtejszą wiatę, aby przeczekać nieco mocniejszy opad deszczu. Ostatnie kilometry to zjazd ulicą Fromborską na Modrzewinę, gdzie na tamtejszej zawrotce pokręciliśmy sobie ,,bączki". Czasem i dorosłym coś się należy z dawnych lat dzieciństwa :-)) A potem to już została prosta droga do lodziarni Kaktus na Placu Słowiańskim, gdzie dzięki sponsoringowi Gminy Elbląg - Piękne dzięki! - mogliśmy ochłodzić się lodami w różnych konfiguracjach. Ochłodzić, bo pomimo godziny 20 i rześkiego powietrza po burzach, temperatura nadal przekraczała 20 stopni.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne i aktywne spędzenie czasu na świeżym powietrzu oraz za bezpieczną jazdę. Super, że nie wystraszyliście się burzy! Kolejna popołudniowa wycieczka rowerowa już za tydzień, 3 sierpnia. Start o godzinie 17:00 z ronda Kaliningrad. Celem ulica Kalinowa, a meta wiadomo gdzie ;-)
Były już Miejskie Wycieczki Rowerowe
bardzo długie, były bardzo krótkie, ale nocnej jeszcze nie było. Spróbowaliśmy
więc pokręcić korbami w warunkach całkowitej ciemności.
Pętla na ulicy Ogólnej zaczęła się zapełniać
rowerzystkami i rowerzystami tuż przed godziną 20, tak że punktualnie o tej
porze mogliśmy ruszyć w trasę. Celem naszej wycieczki był punkt widokowy Carla
Pudora w Suchaczu (nad szkołą), gdzie dzięki uprzejmości Pani Moniki Jarkiewicz,
sołtys Suchacza czekało na nas rozpalone ognisko i chłodne arbuzy.
Zanim jednak dotarliśmy do celu naszej wycieczki 50
osób opuściło Elbląg ulicą Jagodową, która wyprowadziła nas do – nomem omen – Jagodnika.
Tam nastąpił pierwszy postój a potem
dobrze znanymi interwałami dotarliśmy do Jeleniej Doliny. Tutaj też chwilę
odpoczęliśmy, włączyliśmy nasze oświetlenie
i przez Ogrodniki i Pagórki dotarliśmy do Łęcza.
Stąd już tylko piękny zjazd z postojem na Wzgórzu Klepacza,
żeby przyjrzeć się oświetlonej Krynicy Morskiej, dzielił nas od Suchacza.
Zjechaliśmy na poziom Zalewu Wiślanego, rzuciliśmy okiem na oświetloną budowę
kanału przez Mierzeję Wiślaną i rozpoczęliśmy krótką, acz intensywną wspinaczkę
na punkt widokowy Carla Pudora. Miejsce to zlokalizowane nad Szkołą Podstawową
im. Kaprów Polskich w Suchaczu zyskało kilka lat temu nowy wygląd dzięki
współpracy Nadleśnictwa Elbląg oraz Pani Sołtys Suchacza. I właśnie na nim
czekało na nas rozpalone już ognisko nad
którym niebawem zawisły różne przysmaki przywiezione przez grupę.
Biesiadowanie w tym klimatycznym miejscu razem z przemiłymi
gospodarzami (poza Panią Moniką był jeszcze Pan Sylwester Jarkiewicz) mogłoby
pewnie trwać do białego rana, ale że to była noc z niedzieli na poniedziałek … Tak
więc po niecałej godzinie należało zająć miejsca na swoich jednośladach i ruszyć na metę do Elbląga. Przed odjazdem każda
z uczestniczek i każdy z uczestników posiadający książeczkę turystyki
kolarskiej PTTK otrzymał stempel poświadczający udział w Miejskiej Wycieczce
Rowerowej (MWR). Przypominamy, te stemple bardzo przydadzą się w grudniu,
podczas rozstrzygnięcia konkursu na najaktywniejszego uczestnika MWR. Warto je
zbierać podczas naszych wyjazdów, gdyż w tym roku do wygrania będzie rower.
Ostatnie kilometry wycieczki to samotna jazda grupy po
opustoszałej drodze wojewódzkiej nr 503 (wyprzedziło nas zaledwie kilka
samochodów) i zakończenie wycieczki na rampie przy skrzyżowaniu ulic Mazurskiej
i Odrodzenia. Stąd każdy udał się na zasłużony odpoczynek we własnym łóżku.
Miejskie Wycieczki Rowerowe organizowane są przez
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, we współpracy z: PTTK Oddział Ziemi
Elbląskiej, Biuro Podróży Variustur, Salon-Serwis Rowerowy Wadecki i Gminą
Elbląg. Serdecznie dziękuję wszystkim partnerom za pomoc, a szczególnie Pani Sołtys Monice Jarkiewicz za
ugoszczenie nas w Suchaczu. Podziękowania także dla elbląskich mediów za
skuteczną promocję wycieczki, a przed wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za
wspólnie spędzony czas i spokojną, bezpieczną jazdę oraz profesjonalnie
oświetlone rowery.
Na kolejną wycieczkę spod znaku Miejskich Wycieczek
Rowerowych zapraszam 8 sierpnia. Szykuje się najdłuższa w tym sezonie, 64 km,
wycieczka do serca Wysoczyzny Elbląskiej. Łatwo więc nie będzie, ale tym bardziej
już dzisiaj serdecznie Was powitamy na jej starcie.
Pierwsza z serii czterech
popołudniowych wycieczek rowerowych zorganizowanych w ramach akcji ,,Wakacje z
MOSIR 2021” zgromadziła na starcie 40 osób. Celem jazdy tak licznej grupy była
mniej znana strona Kanału Jagiellońskiego oraz rzeki Elbląg na odcinku do
Nowakowa.
Peleton ruszył spod liter
ELBLĄG na elbląskim bulwarze i przez Bielnik I i Bielnik II dotarł do Kępy Rybackiej,
gdzie zaczęła się rzadko uczęszczana rowerowo droga do Nowakowa. Jej specyfiką
była jazda po betonowych płytach drogowych, które nie są zbyt komfortowe dla jednośladów
i trzeba wiedzieć, jak po nich jeździć aby było w miarę wygodnie.
Droga prowadziła u
podstawy wału przeciwpowodziowego, dlatego też grupa weszła na jego koronę aby
zorientować się w terenie, a kilka osób nawet jechało po świeżo skoszonej
trawie. Wycieczka miała na celu obejrzenie elbląskiej elektrociepłowni z drugiej
strony rzeki Elbląg i to udało się znakomicie.
Na dalszych kilometrach sprawdziliśmy, czy ruszyły już prace przy budowie
mostu obrotowego w Nowakowie, który zastąpi zasłużonego, pontonowego ,,zygzaka”.
Za Nowakowem grupa miała
do pokonania terenowy odcinek jazdy po wale rzeki Elbląg, a potem pozostało
udać się na lody, ufundowane przez Gminę Elbląg, które czekały na nas w lodziarni
na Placu Słowiańskim.
Dziękuję wszystkim
uczestnikom za wspólne i aktywne spędzenie czasu na świeżym powietrzu oraz za
bezpieczną jazdę. Kolejna popołudniowa wycieczka rowerowa już 27 lipca. Start o
godzinie 17:00 z pętli na ulicy Ogólnej. Wcześniej zaś – 25 lipca (niedziela)
lipcowa odsłona Miejskich Wycieczek Rowerowych.
Odsłona nocna, start bowiem o godzinie 20:00, też z pętli na ulicy
Ogólnej.