Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.96 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Sprawdzony odcinek specjalny Weklice-Przezmark niedzielnej wycieczki . Pokręcone po Elblągu. Odwiedzona Bażantarnia w ramach przedostatniego ,,Rowerowego spaceru z leśnikiem". Zmęczyłem się :-)
Przedostatni w tym
sezonie ,,Rowerowy spacer z leśnikiem” zgromadził pod pałacem Augusta Abbega,
siedzibą Nadleśnictwa Elbląg, 12 osób. Tym razem celem naszej leśnej jazdy był
szlak żółty oraz Góra Belweder.
Ruszyliśmy w las pół godziny wcześniej, tak aby zdążyć
przed zapadającym coraz szybciej zmrokiem. Wcześniej ponownie mieliśmy
okazję obejrzeć imponujące drewniane
formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale Form Drewnianych podczas
Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni topoli i stoją obecnie przed
siedzibą Nadleśnictwa Elbląg.
Na szlaku żółtym
rozglądaliśmy się po pniach, żeby odnaleźć wielką narośl o której dowiedziałem
się przed spacerem. Ta sztuka udała nam się i za mostkiem na szlaku żółtym
dostrzegliśmy tą ciekawostkę. Jak nam wyjaśnił jadący z nami Jarosław Mytych, starszy specjalista ds. edukacji
leśnej i turystyki w Nadleśnictwie Elbląg, jest to objaw wirusowej choroby
trapiącej drzewo.
Wycieczka prowadzona
bardzo spokojnym tempem i z licznymi postojami dalej jechała żółtym szlakiem. Zachodzącej
słońce i mnóstwo kolorowych liści na drzewach i pod kołami naszych rowerów
tworzyło niesamowity spektakl wizualny.
Szlak żółty doprowadził
nas do GreenVelo, który przecięliśmy, żeby chwilę potem za pomocą szlaku
zielonego dotrzeć na górę Belweder. Przed nią przyjrzeliśmy się obeliskowi
upamiętniającemu Augusta Papau, członka-założyciela Towarzystwa Miłośników Lasu
Ptasi Śpiew (Vogelsang-niemiecka nazwa Bażantarni).
Belweder (Góra Jana)
zdobyliśmy piechotą, bo wilgotne liście nie sprzyjały przyczepności naszych
opon. Na szczycie obejrzeliśmy grafikę pokazującą dawną wieżę widokową w tym
miejscu oraz wysłuchaliśmy opowieści o tym miejscu. Ze szczytu pozostało nam
wrócić do punktu startu, co za pomocą szlaku GreenVelo zrobiliśmy.
Na koniec każdy z
uczestników otrzymał od Jarosława Mytycha mapę Wysoczyzny Elbląskiej, a
najmłodsza uczestniczka rowerowego spaceru, Tosia, dostała leśną układankę.
Przed nami ostatnie spotkanie z leśnikiem. Zapraszam 26
października o godzinie 16:30 na ulicę Marymoncką 5 pod siedzibę Nadleśnictwa
Elbląg. Proszę pamiętać o wyposażeniu rowerów w oświetlenie przednie i tylne,
bo jesienny dzień jest już coraz krótszy.
Już po raz piąty
spotkaliśmy się przy pałacu Augusta Abbega aby uczestniczyć w „Rowerowych spacerach z leśnikiem”. Tym razem
grupa trzynastu osób miała okazję przejechać się szlakiem czerwonym, potem
powspinać się w kierunku szlaku zielonego, otrzeć się o GreenVelo i obejrzeć
,,czarny zagajnik”.
Zanim ruszyliśmy w las obejrzeliśmy
imponujące drewniane formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie przed siedzibą Nadleśnictwa Elbląg.
W lesie grupa miała
zadanie wyszukania pośród wielobarwnych liści polskiej złotej jesieni
liści w kolorze czerwonym. Tych jest w
naszych lasach najmniej i na trasie naszej jazdy ta sztuka nam się nie udała.
Udało się za to odpowiedzieć na liczne pytania, bo był z nami leśnik-przewodnik
Jan Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i promocji w Nadleśnictwie
Elbląg.
Wycieczka prowadzona bardzo
spokojnym tempem i z licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej siedzibie
Nadleśnictwa Elbląg, czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega przy ulicy
Marymonckiej 5, i tam też się zakończyła
w zapadających ciemnościach krótkiego już dnia. Po drodze na dystansie około 6
km obejrzeliśmy Diabelski Kamień, skarpę nad szlakiem czerwonym i ,,czarny
zagajnik”, czyli ciekawe skupisko świerków za wiatą Wiktorówką. Dziękuję wszystkim uczestnikom i zapraszam osoby jeszcze niezdecydowane. Naprawdę warto spędzić dwie godziny w otoczeniu kolorowej
przyrody.
Przed nami jeszcze dwa spotkania. Dokładne miejsca zbiórek
będą podawane w osobnych zapowiedziach. Prosimy pamiętać o wyposażeniu rowerów
w oświetlenie przednie i tylne, bo jesienny dzień jest już coraz krótszy. W
związku z tym godzina rozpoczęcia spacerów ulega nieznacznej korekcie, w
ostatnie dwa wtorki października zaczniemy o godzinie 16:30.
Nie wiem, jakim cudem do tej pory ograniczaliśmy się do Odjazdowego Bibliotekarza promując czytelnictwo książek? Noc Bibliotek w
klimatach rowerowych odbyła się po raz pierwszy i to jest wyraźne
niedopatrzenie ;-) To trzeba robić cyklicznie! :-))
Impreza odbyła się pod nazwą Latarkowa Noc
Bibliotek, bo zaczęła się o godzinie 18. A że to już październik, a nie lipiec,
to latarki na rowerach były niezbędne i bardzo przydatne podczas przejazdu do i
z podelbląskiego Władysławowa, i wcześniej, gdy poznawaliśmy obiekty na Starym
Mieście związane ze wspólnotą mennonitów.
Tak się bowiem składa, że
,,patronem" tej edycji Nocy Bibliotek była książka Krzysztofa Bochusa
,,Szkarłatna Głębia". Akcja tego kryminału toczy się m.in. w Elblągu i
jest związana z mennonitami, których śladem kilkunastoosobowa grupa rowerzystów
ruszyła spod elbląskiej Biblioteki Pedagogicznej.
Wcześniej czekał na nas quest w budynku
biblioteki, potem odwiedziny pierwszego domu modlitwy mennonitów z 1590 r. na
ulicy Garbary 12, a potem drugiego, na ulicy Warszawskiej 9, gdzie odbyła się
krótka inscenizacja na podstawie książki Krzysztofa Bochusa.
Dla podkreślenia klimatu nocnej jazdy
odwiedziliśmy jeszcze dawny mennonicki cmentarz w Wikrowie koło Władysławowa,
gdzie nie byliśmy sami ;-) A potem to już zaczęły się atrakcje ,,dla
ciała" czyli kulinarna uczta we Władysławowie, na posesji Elżbiety
Mieczkowskiej - Dyrektor Warmińsko-Mazurskiej Biblioteki Pedagogicznej,
pomysłodawczyni i głównej wykonawczyni
takiej Nocy Bibliotek.
Było ognisko z kiełbaskami, była zupa dyniowa, był
smalec z ogórkami. I był mecz piłkarski Polska-San Marino :-)). Każdy mógł
znaleźć coś dla siebie, bo i były warsztaty robienia masła i dojenia krowy -
realistycznej, acz plastikowej. Wszystko w duchu mennonickich aktywności sprzed
wielu, wielu lat.
Elbląg ponownie ujrzeliśmy około godziny 23,
czyli za rok musimy odwiedzić jeszcze kilka bibliotek i wrócić o 5 rano :-))
Dziękuję za zaproszenie i możliwość poprowadzenia grupy rowerowych bibliofilów :-)
Pierwsza z jesiennych odsłon
„Rowerowych spacerów z leśnikiem” już za nami. Tym razem grupa rowerzystów i
jedna rowerzystka miała okazję przejechać się szlakiem GreenVelo w kierunku
rzeczki Kumieli i Jeziora Goplanica.
Zanim ruszyliśmy w las obejrzeliśmy
imponujące drewniane formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie na dziedzińcu Pałacu Abbega.
W lesie pojawiły się już
pierwsze kolory jesieni, tworzące wraz ze świecącym słońcem popołudnia wspaniały
festiwal kolorów. Uczestnicy spaceru mieli dużo pytań dotyczących szerokiej
tematyki związanej z lasami. Na
wszystkie wyczerpująco i cierpliwie odpowiadał nasz przewodnik, którym był Jan
Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i promocji w Nadleśnictwie Elbląg.
Wycieczka prowadzona
bardzo spokojnym tempem i z licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej
siedzibie Nadleśnictwa Elbląg, czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega przy
ulicy Marymonckiej 5, a zakończyła się przy Jeziorze Goplanica. Dziękuję wszystkim uczestnikom i zapraszam osoby jeszcze niezdecydowane. Naprawdę warto
spędzić dwie godziny w otoczeniu kolorowej przyrody.
Nasz cykl będzie jeszcze kontynuowany w
kolejne wtorki października. Dokładne miejsca zbiórek będą podawane w osobnych
zapowiedziach. Proszę pamiętać o wyposażeniu rowerów w oświetlenie przednie i
tylne, bo jesienny dzień jest już coraz krótszy.
Organizatorem ,,Rowerowych spacerów z leśnikiem" jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Elblągu przy współudziale Nadleśnictwa Elbląg.
Pierwsza jesienna odsłona Miejskich Wycieczek Rowerowych
(MWR) prowadziła ku Winnicy Kadyny zlokalizowanej na zboczach Wysoczyzny
Elbląskiej.
Zanim jednak grupa 54 rowerzystek i rowerzystów ruszyła w
trasę z pętli na ulicy Ogólnej odwiedził nas w tym miejscu radiowóz Komendy
Miejskiej Policji w Elblągu. Jego
obecność była nieprzypadkowa, bowiem 1 października przypadał Ogólnopolski
Policyjny Dzień Odblasków. I właśnie z odblaskami pojawili się policjanci z
Wydziału Ruchu Drogowego i Straży Granicznej, aby rozdać je uczestnikom
MWR. Ten bardzo praktyczny prezent
przyda się w warunkach coraz krótszego dnia, bo szybko zapadające ciemności nie
muszą być przeszkodą w uprawianiu
ulubionego hobby. Oczywiście pamiętajmy
wtedy o obowiązkowym oświetleniu roweru.
Spotkanie z funkcjonariuszami zakończyła pamiątkowa
fotografia po której ruszyliśmy w trasę.
Ulica Fromborska doprowadziła nas do Krasnego Lasu, gdzie skręciliśmy na
Jelenią Dolinę i w ten sposób opuściliśmy Elbląg. Dobrze znaną trasą przed
Ogrodniki dotarliśmy w okolice Pagórek,
gdzie skręciliśmy w kierunku Białej Drogi, mającej nas zaprowadzić do Winnicy
Kadyny.
Nasze dwukołowce miały tam okazję zapoznać się z betonową
drogą z płyt, szutrem różnej wielkości, placem budowy (Biała Droga jest
poszerzana i utwardzana), a na koniec był też odcinek betonowy , tak po prostu.
Przy Białej Drodze minęliśmy Białą Leśniczówkę, pięknie
prezentującą się w promieniach październikowego słońca, które ogrzewało nas od
samego startu. Białą Leśniczówkę wybudowano
na zlecenie Cesarza Wilhelma II w 1905 roku jako jego leśną rezydencję. Obecnie
mieszka w niej właściciel Winnicy Kadyny, od której dzieliło nas kilkaset
metrów zjazdu. Winnica została założona
w 2013 roku i obecnie prezentuje się już bardzo okazale.
Dalsza droga prowadziła do Kadyn, gdzie dzięki staraniom
jadącego z nami Leszka Marcinkowskiego, prezesa elbląskiego PTTK, otworzono nam wnętrze największej w Europie
drewnianej stodoły. Obecnie skrywa ona
wielką liczbę powozów, sań, bryczek i
innego sprzętu, który można zaprząc do konia. W jej klimatycznym wnętrzu spędziliśmy dłuższą
chwilę, podziwiając piękno drewnianej konstrukcji budynku oraz wykonanie
stojących w niej pojazdów.
Na koniec zwiedzania i oglądania każdy z uczestników
otrzymał słodkiego batona, aby energii nie zabrakło na drogę powrotną, którą
zaraz zaczęliśmy. Do tej pory jechaliśmy
z wiatrem, ale teraz to się miało zmienić.
Najmocniej wiało już po zjechaniu z Wysoczyzny Elbląskiej, czyli jak
pojawiliśmy się na płaskich Żuławach Wiślanych.
Z uwagi na duży ruch samochodowy zmieniona została nieco
trasa wycieczki i przed Elblągiem skręciliśmy na Nowakowo, aby obejrzeć postępy
prac przy budowie mostu obrotowego na rzece Elbląg. I tak to tym sposobem do
Elbląga wjechaliśmy jadąc po wale rzeki Elbląg, w ciszy i spokoju. I tylko wiatr wiał tak samo.
Nasza jazda zakończyła się na rampie przy skrzyżowaniu ulic
Mazurskiej i Odrodzenia, gdzie zostały podstemplowane książeczki turystyki
kolarskiej PTTK i każdy udał się po pokonaniu 44 km na zasłużony obiad. Dziękuję wszystkim za wspólną, bezpieczną i spokojną jazdę.
Miejskie Wycieczki Rowerowe organizowane są przez Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji, we współpracy z: PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Salon-Serwis
Rowerowy Wadecki i Gmina Elbląg.
Kolejna jazda spod znaku Miejskich Wycieczek Rowerowych
będzie prowadziła w listopadzie do gockich Weklic, na skraju Żuław Elbląskich i
Wysoczyzny Elbląskiej.
Wszystko co dobre za szybko się kończy i nadszedł czas
na planowane odwiedziny trzeciego, ostatniego z zaplanowanych, Diamentu Krainy
Kanału Elbląskiego. Po Oleśnie i Aniołowie teraz zajrzeliśmy do Władysławowa , Nie, nie nad morze a kilka kilometrów od elbląskiego
Starego Miasta. To była pewna trudność, jak zaplanować trasę aby ruszając o
godzinie 10 dotrzeć tam na godzinę 12:00. Można było pieszo, ale to jednak
miała być wycieczka rowerowa ;-)
Tak więc pokręciliśmy korbami na znanej trasie przez
Bielniki, drogą widokową nad Nogatem dotarliśmy do Jazowej i tam został dojazd
drogą serwisową przy S7 do Władysławowa. W grupie wyróżniała się silna reprezentacja Gminy
Elbląg: zastępca wójta, sekretarz i inspektor. Wszak na terenie tej gminy leży
Władysławowo. Elegancko.
Tutaj już czekała na nas Ela Mieczkowska w stroju
mennonitki zapraszającej na małe co nieco po 24 km trasie. Podczas poczęstunku zostaliśmy wprowadzeni w historię
osadnictwa na tym terenie od czasów krzyżackich, przez mennonickie po
współczesne. Wszak podtytułem wycieczki byli ,,Krzyżacy i Mennonici na Żuławach”.
Krzyżak też się pojawił w postaci Bogdana Pańczuka. Prawdziwy komtur :-)
Jak już skosztowaliśmy świetnych naleśników ze
swojskim twarogiem, takiegoż też smalczyku z domowym chlebem i naturalnego sera
solankowego popijając go kompotem z żuławskich jabłek nadszedł cza warsztatów.
Dojenie krowy, to nic że modelowej, to było niesamowite
przeżycie dla takiego mieszczucha jak ja.
Noszenie wiader za pomocą nosideł na ramionach też było ciekawostką z
epoki, chociaż są regiony świata, gdzie
ta epoka trwa cały czas. Mieliśmy też okazję poznać tajniki robienia makramy
dzięki specjalistce w tej dziedzinie Martynie Mieczkowskiej. Jak to przy zajęciach
manualnych, czy to w Oleśnie czy w Aniołowie, wolałem pozostać w roli fotografa ;-)
Była też okazja złożyć drewniany stół bez użycia
jednego gwoździa, a potem pojawiła się piła ,,moja-twoja” i tutaj wspólnie z Robertem przepiłowaliśmy
niezbyt grubą gałąź.
Aż nadszedł czas na gwóźdź programu, czyli własnoręczne
robienie masła. Pojawił się wielki słój z wieloprocentową śmietanką, pojawiły
się maselnice i pojawili się maślarze. Masło powstało szybko, chleb jeszcze
szybciej a i cukier też był w użyciu. I tak przypomniały się lata 80-te, kiedy
to takie menu królowało podczas podwórkowych zabaw. Ech, kiedy to było.
Wyprzedzając nieco fakty, powiem, że każdy chętny
dostał potem to masło do domu.
A tymczasem dobiegły
końca warsztaty makramy, mistrzyni pokazała kwiaty wykonane tą techniką, uczestniczki
pokazały listki kwiatów i to była taka
tam drobna różnica :-) Mieliśmy też okazję obejrzeć makietę wiatraku z Wikrowa
(wsi odległej o 2 km od Władysławowa), który miał pecha spłonąć w 2001 roku.
Piękny ,,holender”, który mógłby zostać odbudowany …
I tak aktywnie spędzając czas nadeszła pora obiadowa. Obiad wiązał się ze spacerem, króciutkim,
spacerem do domu podcieniowego w którym znajduje się ,,Folwark Żuławski”. Jest
to gastronomia z hotelem zbudowana od podstaw kilka lat temu przez pasjonata
regionu Przemysława Pastewskiego.
Tam mieliśmy okazję spróbować żuławskich specjałów w
postaci pieczonej kaczki i zupy klopsowej. Turystyka kulinarna podoba mi się
coraz bardziej. Po obiedzie spacerkiem
wróciliśmy na posesję Eli Mieczkowskiej, gdzie czekało na nas pranie osadzone
oczywiście w realiach wieków dawnych. W ruch poszła tara, wyżymaczka i …
magiel. Faceci jakoś się nie pchali do
tej aktywności ;-)
I tak to dobiegła końca nasza wizyta w mennonickim
Władysławowie. Na drogę otrzymaliśmy konfiturę z dyni, ogrodowej rzecz jasna i
wspomniane masło. Stanisława Pańczuk
prezes Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania wręczyła
podziękowania dla uczestników cyklu
Diamentowych rajdów i pozostało wrócić do Elbląga. Daleko nie było ;-)
Ja także jestem wdzięczny za możliwość
zaplanowania i poprowadzenia rajdów. Dziękuję wszystkim uczestnikom za spokojną i
bezpieczną jazdę. Podziękowania dla Tomka pomagającego przy dwóch rajdach jako
zamykający i Roberta, pomagającego na trasie do Władysławowa.
A teraz - początkujący blogerzy - siadajcie przed
komputerami, zakładajcie blogi i piszcie relacje. Diamentowe relacje z
diamentowych rajdów po Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego.Nagrody czekają :-)
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa
Działania zaprosiło mnie do wzięcia udziału w ,,Rowerowym Zawrocie Głowy -
Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego”. W związku z tym miałem okazję
poprowadzić z niekłamaną przyjemnością drugi z trzech rowerowych rajdów w
ramach cyklu wydarzeń dla początkujących blogerów turystycznych.
Początkującym blogerem to może trudno mnie nazwać (bloga prowadzę wszak od
2008 roku ;-), dlatego dedykowane warsztaty pominąłem i skupiłem się na
wycieczce do Aniołowa, będącego celem naszej drugiej jazdy. Aniołowa, wsi tak
bliskiej Elbląga, a jeszcze mocno nieznanej. Kiedyś ją odwiedziliśmy w
ramach MWR, ale teraz była szansa poznać ją dokładniej.
I tak się stało.
To tam, dzięki zaangażowaniu mieszkańców pod przewodnictwem małżeństwa
Zbigniewa i Haliny Cieśla dowodzących Stowarzyszeniem Na Rzecz Rozwoju Wsi
„Aniołowo” odbywają się coroczne Zloty Aniołów ( w tym roku już po raz 16). To tam
wyrosły prawie przy każdym gospodarstwie anielskie figury nadające stosownego
klimatu całej wsi. I to tylko tu stoją znaki ostrzegające przed ,,niskolatającymi aniołami" :-)) I uświadamiają, że zaledwie kilkanaście
kilometrów od Elbląga, znajduje się miejscowość stanowiąca prawdziwy diament
Krainy Kanału Elbląskiego (KKE).
Na ,,dzień dobry" czekał na nas swojski chleb żurawinowy, swojski
smalec, lokalne ogórki, swojskie powidła śliwkowo-rabarbarowe. Chociaż nie, na
,,dzień dobry" to czekała na nas Halina Cieśla, przebrana w
strój ... diabła??? Zapanowała chwilowa konsternacja, ale już po chwili
było jasne, że przecież diabeł to ...upadły anioł! Czyli wszystko się zgadzało,
byliśmy w Aniołowie :-)
Po tym wstępnym poczęstunku czekały na nas warsztaty kulinarne,
podczas których mogliśmy poznać przepis na anielskie ruchańce, czyli drożdżowe
racuchy, które podczas smażenia na patelni ruszają się i stąd ich nazwa. Potem
nadszedł czas na sztukę wysokich lotów czyli warsztaty koronkarskie oraz
rzeźbiarskie. Z moimi zdolnościami manualnymi ograniczyłem się
do ich fotografowania :-) W międzyczasie ciasto drożdżowe wyrosło, zostało
uformowane i usmażone a potem zostaliśmy zaproszeni do konsumpcji kultowych racuchów, mających
status Produktu Regionalnego Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Co się działo!
Dalsze spędzanie czasu w Aniołowie to był długi i przyjemny spacer po
wsi podczas którego w rolę przewodniczki wcieliła się Halina Cieśla.
Zostały policzone wszystkie anioły (Brawo Nina!) których jest 43, obejrzeliśmy
chyba każdy zakątek wsi, boisko piłkarskie i
elegancką infrastrukturę przy nim oraz miejsca, które warto
wykorzystać kiedyś podczas rowerowych wycieczek. Było też coś dla ciała: wielodaniowy obiad,
śliwkowy kompot oraz kawa, herbata a także i zwalająca swoją mocą 65% (w
przypadku nadużycia) Diabelska Kita. Czy kogoś dziwi, że wyjechaliśmy stamtąd o
18? (przyjechaliśmy o 12:00). Deszcz i burza miały na to mały wpływ ;-)
Sama trasa wycieczki nie była zbyt odkrywcza, jechaliśmy dobrze znanymi
drogami najpierw pod górę do Przezmarka, potem z górki do Komorowa Żuławskiego
a potem to już krawędzią Wysoczyzny Elbląskiej i Żuław Wiślanych przez Weklice
do Aniołowa. Powrót był jeszcze mniej skomplikowany, bo po dotarciu nowym
asfaltem z Aniołowa do starej drogi krajowej nr 7 dotarliśmy nią do Elbląga,
gdzie na rondzie Kaliningrad każdy rozjechał się w swoją stronę.
Profesjonalną eskortę samochodową podczas wycieczki zapewniała Stanisława
Pańczuk, prezes Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania
wraz z mężem Bogdanem.
Dzięki wszystkim za moc pozytywnych wrażeń i wspólne spędzenie czasu.
Aniołowo to rzeczywisty diament KKE!
Nieznany szerszej publiczności wielki głaz narzutowy w
okolicach wsi Kwietnik na Wysoczyźnie Elbląskiej był celem kolejnej odsłony
Miejskich Wycieczek Rowerowych. Na niełatwej, interwałowej trasie pedałowało ku
niemu w pięknej, letniej jeszcze pogodzie, 38 osób.
Grupa ruszyła z ronda Kaliningrad i od razu rozpoczęła wspinaczkę
na Wysoczyznę Elbląską. Nowy asfalt z Nowiny do Przezmarka ułatwia teraz jazdę,
ale to jednak 3 km podjazdu, który sam się ,, nie zrobi”. Poradziliśmy sobie jednak
z nim bez większego trudu i dość szybko stawiliśmy się na wysokości 85 metrów.
To nie był koniec podjazdu, ale od teraz trasa miała charakter interwałowy,
czyli podjazdy przeplatały się ze zjazdami.
Tuż za Przezmarkiem dostrzegliśmy trwający remont
nawierzchni drogi, wygląda na to, że na razie do Sierpina. Jak remont dotrze do Wilkowa, powstanie dobrej
jakości trasa dla rowerów szosowych i wszelkich innych.
Dalsza droga prowadziła wzdłuż ekspresówki S22 do Kamiennika Wielkiego, za którym szybko
ukazała nam się wieś Kwietnik, cel naszej jazdy. Bowiem w lesie za tą
miejscowością mieliśmy do znalezienia głaz narzutowy, zwany Wielkim Kamieniem,
czy też Piramidą (nieco przypomina bowiem jej kształt).
Po zjechaniu z asfaltu i pokonaniu 2 km drogą gruntową
dobrej jakości dotarliśmy do skarpy w dole której leży Wielki Kamień, przy
bezimienny potoku. Głaz na status pomnika przyrody od 1961 roku i jak podaje
internetowa Encyklopedia Warmii i Mazur:
,,Typ skały: alandzki granit rapakiwi z dużymi, czerwonymi, okrągłymi
skaleniami posiadającymi jaśniejsze, prawie białe obwódki. Pomiędzy ziarnami
skaleni występuje dość dużo minerałów ciemnych oraz szare ziarna kwarcu. Pierwotnie
był to obiekt większy; ślady odstrzałowe dowodzą, iż zniszczeniu ulec mogła
jedna trzecia, a nawet połowa głazu”.
Kilka osób odważyło się wdrapać na jego szczyt, co w sumie
jest nieco łatwiejsze niż np. wejście na Święty Kamień w wodach Zalewu
Wiślanego. Nastąpiła oczywiście obowiązkowa sesja fotograficzna, podczas której
kamień został uwieczniony chyba z każdej strony.
Jako że byliśmy po połowie trasy, rozdane zostały
uczestnikom wycieczki słodycze uzupełniające w ten sposób kalorie spalone
podczas kręcenia korbami.
Chwilę po tym rozpoczęliśmy drogę powrotną. Po naszych
śladach dotarliśmy do asfaltu przed Zastawnem i wyremontowaną drogą zjechaliśmy
do tej wsi. Grupa zamierzała uzupełnić zapasy w lokalnym sklepie, ale że okazał
się on zamknięty, to z Zastawnem szybko się pożegnaliśmy i bez zbędnego
kluczenia ruszyliśmy drogą wojewódzką 509 w kierunku Elbląga.
Zanim zaczął się wyczekiwany przez wszystkich zjazd do
Elbląga przez Dębicę, musieliśmy pokonać kilka łagodnych wzniesień i krótkich
zjazdów. Okraszone one były przerwami na odpoczynek i scalanie grupy. Niemniej,
kilometry ubywały szybko i sprawnie, tak że po czterech godzinach dotarliśmy na
polanę z wiatami w Bażantarni, gdzie Miejska Wycieczka Rowerowa się zakończyła
i z tego miejsca każdy ruszył na zasłużony
w swoim domu.
Miejskie Wycieczki
Rowerowe organizowane są przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, we
współpracy z: PTTK Oddziałem Ziemi Elbląskiej, Biurem Podróży Variustur,
Salonem-Serwisem Rowerowym Wadecki i Gminą Elbląg.
Serdecznie dziękuję wszystkim partnerom za pomoc. Podziękowania także dla elbląskich mediów za
skuteczną promocję wycieczki, a przed wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za
wspólnie spędzony czas i spokojną, bezpieczną jazdę. Kolejna jazda także będzie prowadziła drogami Wysoczyzny Elbląskiej, gdzie rosną różne ciekawe rośliny, ale czy wiecie że winogrona też? Jak nie, to warto będzie zabrać się z nami.
A wcześniej, 18 września, zapraszam na Elbląski Dzień Bez Samochodu i przejazd ulicami Elbląga okraszony festynem rowerowo-sportowym na Torze Kalbar. Przybywajcie! Szczegóły niebawem.
Stowarzyszenie Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa
Działania zaprosiło mnie do wzięcia udziału w ,,Rowerowym Zawrocie
Głowy - Diamentach Krainy Kanału Elbląskiego”. W związku z tym miałem okazję poprowadzić
z niekłamaną przyjemnością pierwszy z trzech rowerowych rajdów w ramach cyklu wydarzeń dla początkujących blogerów
turystycznych.
Początkującym blogerem to może trudno mnie nazwać (bloga
prowadzę wszak od 2008 roku ;-), dlatego dedykowane warsztaty pominąłem i skupiłem
się na wycieczce do Oleśna, będącego celem naszej pierwszej jazdy. Oleśna, wsi tak bliskiej Elblaga, a tak
nieznanej. Kiedyś ją odwiedziliśmy w
ramach MWR,
ale teraz była szansa poznać ją dokładniej. I tak się stało.
To tam, sumptem Andrzeja i Marleny Szwemińskich oraz
zaangażowaniem i sercem mieszkańców wsi, stara stodoła służąca latami za
pomieszczenie typowo rolnicze, została zamieniona na Stodolarnię - swoisty
skansen, do którego trafiają eksponaty pamiętające także czasy osadników
holenderskich. Stara skrzynia posażna z II połowy XVIII w., małżeńska alkowa,
kijanki do prania, żelazka „z duszą”, kołowrotki, maszyny do szycia, dwojaki,
porcelana - jednym słowem sprzęty, które pokazują, jak na przestrzeni stuleci
wyglądała praca w domu. I uświadamiają, że zaledwie kilkanaście kilometrów za
Elblągiem, znajduje się miejscowość stanowiące prawdziwy diament Krainy Kanału
Elbląskiego (KKE).
Dobry duch tej wsi Marlena Szwemińska, szefowa Stowarzyszenia Mieszkańców Wsi
„Oleśno – wieś z pomysłem” już na nas czekała i powitała nas loklanym serami w trzech wersjach i słodkimi
zawijańcami, a potem było jeszcze lepiej. Warsztaty garncarstwa, sztuki
linorytu, questing po Oleśnie i dokładne obejrzenie Stodolarni w której uważne
oko dostrzegło i rowerowe akcenty. Było też coś dla ciała: obiad, kawa, herbata, bajeczny sernik i kosmiczny strudel jabłkowy.
Czy kogoś dziwi, że wyjechaliśmy stamtąd o 17? (przyjechaliśmy o 12:30). Ja tam chciałem już nocować, bo i taka
możliwość jest :-)).
Sama trasa wycieczki nie była zbyt odkrywcza, jechaliśmy
dobrze znanymi drogami i tylko ogromna purchawica była niemałym przyrodniczym
zaskoczeniem. Co za grzyb – vide galeria.
Jazdę umilał fachowy komentarz Benity Kończak, świeżo mianowanej przewodniczki elbląskiego
oddziału PTTK oraz Elżbiety Mieczkowskiej ze Stowarzyszenia IWA z
podelbląskiego Władysławowa.
Profesjonalną eskortę samochodową zapewniała Stanisława Pańczuk, prezes
Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania wraz z mężem Bogdanem.
Dzięki wszystkim za moc pozytywnych wrażeń i wspólne
spędzenie czasu. Oleśno to rzeczywisty diament KKE!
Wszystko co dobre kończy się
niestety za szybko i czwarta z serii popołudniowych wycieczek rowerowych
zorganizowanych w ramach akcji ,,Wakacje z MOSiR 2021” była ostatnią w te
wakacje. Tym razem celem jazdy 45 osobowej grupy rowerzystek i rowerzystów były
mniej znane drogi Żuław Elbląskich oraz szlak kwietników dywanowych w Elblągu
przedstawiający postaci z kultowych bajek, takich jak: Reksio, Bolek i Lolek
czy Koziołek Matołek.
Peleton ruszył spod liter ELBLĄG przy placu
katedralnym i od początku walcząc z silnym, przeciwnym wiatrem ruszył w
kierunku rzeki Nogat. Przy drodze S7 zatrzymaliśmy się w tunelu, aby przeczekać
krótki, ale dość mocny opad deszczu i tam też wykonana została oryginalna
fotografia startowa.
Dalsze kilometry ,,uprzyjemniał” nam już tylko wiatr,
deszczowe chmury odeszły nad Wysoczyznę Elbląską i straszyły z oddali. Nowym
asfaltem przez Janowo dotarliśmy do wału przeciwpowodziowego Nogatu, gdzie po
chwili odpoczynku – który należał się przede wszystkim naszym najmłodszym
uczestnikom – skręciliśmy w kierunku Bielnika II.
Jadąc wzdłuż Nogatu spojrzeliśmy na rzekę na wysokości
kościoła w Kępkach, a potem mieliśmy już rzekę cały czas w zasięgu wzroku jadąc
drogą widokową przez Kępę Rybacką. W tej miejscowości czekała na uczestników
niespodzianka, bo nagle skręciliśmy z wału i do Nowakowa pojechaliśmy najmniej
znanym rowerzystom wariantem. Droga gruntowa i z płyt betonowych po kilku
zakrętach między polami kukurydzy doprowadziła nas do nowoczesnych budynków
remizy i biblioteki w Nowakowie.
Teraz pozostało wjechać do Elbląga ulicą Mazurską i
przez Park Modrzewie rozpocząć jazdę szlakiem kwietników i łąk kwietnych.
Stosowną mapę przygotował Zarząd Zieleni Miejskiej w Elblągu (Bardzo dziękujemy!),
którego autorstwa są też elbląskie kwietniki dywanowe przedstawiające w tym
roku postaci z bajek: Jacek i Agatka, Reksio, Bolek i Lolek, Koziołek Matołek
czy Szpieg z Krainy Deszczowców.
Zadaniem uczestników wycieczki było odgadnięcie
poszczególnych bohaterów, co dostarczyło niemałych emocji, bo z poziomu
chodnika nie było to łatwe zadanie. Kwietniki z bohaterami bajek są przy Placu
Jagiellończyka i na skwerze przy ulicy Hetmańskiej (ulica Czerwonego Krzyża).
Z ulicy Hetmańskiej już tylko kilka obrotów korbami
dzieliło nas od lodziarni na Placu
Słowiańskim, gdzie dzięki sponsoringowi Gminy Elbląg - Piękne dzięki! -
mogliśmy skosztować różnego rodzaju lodów.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne i aktywne
spędzenie czasu na świeżym powietrzu oraz za bezpieczną jazdę. Super że
byliście z nami w te wakacje. Szczególne podziękowania składam Gminie Elbląg -
sponsorowi lodów podczas czterech edycji popołudniowych wycieczek rowerowych
oraz Zarządowi Zieleni Miejskiej w Elblągu za wsparcie merytoryczne ostatniej
wycieczki.
We wrześniu zapraszam na kolejną edycję Miejskich
Wycieczek Rowerowych. Ponownie wjedziemy na Wysoczyznę Elbląską, obejrzeć Wielki Kamień w Kwietniku. Szczegóły niebawem.