Dane wyjazdu:
Temperatura:5.0
Niedziela, 5 października 2014 ·
| Komentarze 2
Trasa: ELBLĄG-Łęcze-Kadyny-Ostrobrzeg-Przybyłowo-Tolkmicko-Kadyny-Suchacz-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-ELBLĄG
GPSFOTOGALERIA
Nieprzeniknione ciemności i lekko zimowa temperatura w
granicach +3 stopni towarzyszyły mi w czasie jazdy do Kadyn, gdzie zamierzałem
wjechać w teren aby sprawdzić i zmierzyć nową trasę MTB stworzoną przez
elbląskie Nadleśnictwo . Opóźniający się
wschód słońca ( nie sprawdziłem dokładnie kiedy słoneczko wstaje) zmusił mnie
do bardzo spokojnej jazdy po asfalcie, tak aby już w lesie było widać znaki na drzewach.
Pomiar trasy rozpocząłem w Kadynach przy
kapliczce Świętego
Krzyża na terenie stadniny i kierując się znakami umieszczonymi po lewej i prawej stronie drogi ruszyłem
pod górę w kierunku klasztoru ojców franciszkanów.
Pierwsze pięć kilometrów to podjazd do
Ostrobrzegu po zniszczonej i mocno dziurawej drodze. Za wsią jeszcze chwilę jedziemy prosto i niebawem
skręcamy w lewo. I zaczyna się zabawa.
Dwa zjazdy są dodatkowo oznakowane wykrzyknikami, co
wskazuje że są strome. Duża ilość piachu
powoduje, że koła zapadają się w podłożu i nie warto puszczać wodzy fantazji
oraz klamek hamulcowych. Przed zjazdami obowiązkowo
trzeba zatrzymać się na spontanicznych punktach widokowych, bo znajdujemy się w
najwyższych miejscach trasy i widoki są oszałamiające – zwłaszcza teraz, kiedy
las zaczyna mienić się barwami tysięcy kolorów.
Zjazdy kończą się pojawieniem kolein zrobionych przez
ciężki sprzęt i wypełnionych wodą.
Krótki odcinek prowadzimy rower, potem trasa nabiera interwałowego
charakteru i w końcu wjeżdżamy na ,,czarną drogę’’. Jedziemy nią około 2 km
(obecnie droga jest nieco zanieczyszczona drewnem, ale koleiny nie występują bo
jest dobrze utwardzona) i docieramy do szerokiej leśnej szutrówki, która
prowadzi w kierunku Tolkmicka. To zdecydowanie najłatwiejszy odcinek trasy i
tutaj można w porze suchej dobrze pocisnąć. Po kilku kilometrach docieramy do
skrzyżowania, gdzie znaki trasy prowadzą nas w prawo, razem ze znakami szlaku R
64.
Droga dalej wiedzie lekko w dół, mijamy pojedyncze
zabudowania wsi Przybyłowo i zaczyna się dłuższy odcinek bruku. Na sucho można
tam grzać, ale po deszczu żarty tam się skończą. Za chwilę po prawej stronie pojawia się rzeczka
Stradanka i mijamy tablice informujące nas o rezerwacie ,,Dolina Stradanki’’.
Już zaczynałem mieć niedobre myśli, że trasa wjedzie
do samego Tolkmicka co nieco by się kłóciło z ideą MTB, ale na szczęście na
dalekich przedmieściach wykonujemy ostry skręt w lewo. Tutaj warto rzucić okiem na rozległą panoramę
okolicy z Zalewem Wiślanym w tle. Na liczniku mam 20 km.
Trasa prowadzi teraz czerwonym szlakiem pieszym
,,kopernikowskim’’, którego ukształtowanie zmusiło mnie w jednym miejscu do
poprowadzenia roweru. Za późna redukcja biegów i już nic się nie dało zrobić. Nawierzchnia tutaj jest miejscami ,,piaskownicą’’ i rower chodzi
na boki. Za chwilę wjeżdżamy na ,,białą
drogę’’ i lecimy w dół w kierunku Białej Leśniczówki. Mijamy ją po lewej stronie i uważnie
obserwując oznakowanie skręcamy za chwilę w lewo.
Łącznik ,,białej drogi ‘’ z ,,czarną drogą’’ prowadzi w dół, ale suchy piach powoduje że nie można zbyt
odpocząć. Przecinamy ,,czarną drogę’’ i
dalej jedziemy prosto. To już ostatnie
metry trasy, którą niebawem docieramy do drogi w kierunku klasztoru franciszkanów
i możemy zaczynać drugie kółeczko. Mi się już nie chciało ;-).
PODSUMOWANIE
Trasę przejechałem szybko i sprawnie wykorzystując fakt, że przez ostatnie dni nie padało. Mimo to w kilku miejscach woda i błoto było. Zgodnie z nazwą trasa jest dedykowana dla MTB
i w zasadzie tylko takie rowery powinno się na nią zabierać. Wszystkie inne
będą miały większe lub mniejsze kłopoty i poziom zadowolenia bikera będzie
niższy.
W warunkach pory
deszczowo-śniegowej trasa nadaje się tylko dla MTB – jazda na innym rowerze
będzie zbyt niebezpieczna. Z uwagi na
odcinki z dużą ilość ostrych kamieni,
jak też bruku nie warto pojawiać się tam z klockowatymi oponami węższymi niż 2.0. Boczne
wzmocnienia mile widziane, bo ryzyko rozcięcia opony jest duże. Działający amortyzator to podstawa, bez niego
zjazdy będziemy schodzić.
Oznakowanie trasy jest bardzo dobre – ilość znaków, ich
powtórzeń za skrzyżowaniami, widoczność i wysokość ich malowania oraz czytelność
nie budzą najmniejszych wątpliwości. W kilku miejscach widziałem plastikowe tabliczki, ale pochodziły one chyba jeszcze z zawodów, które
7 września Nadleśnictwo zorganizowało. Przyjemnie by było, gdyby po trasie nie
jeździły ciężkie pojazdy leśne oraz nie prowadzono ścinki drewna ale z uwagi na
to, że trasa prowadzi głównymi drogami leśnymi w okolicach Kadyn może to być
trudne do wykonania. Można się
przyczepić do braku miejsc odpoczynku dla rowerzystów, ale bliskość Tolkmicka
czy Kadyn z pełną infrastrukturą pozwala obyć się bez nich.