INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:50175.00 km (w terenie 5007.50 km; 9.98%)
Czas w ruchu:2350:58
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:164415 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:770973 kcal
Liczba aktywności:561
Średnio na aktywność:89.44 km i 4h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
121.00 km 100.00 km teren
07:20 h 16.50 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:1535 m

KASZUBY i TPK

Niedziela, 6 października 2013 · | Komentarze 5

Trasa:Lębork-Gdańsk. Niebieskim szlakiem rowerowym do Gdyni-Mały Kack. Asfaltem do Gdańska Głównego.

GPS

FOTOGALERIA. Wszystkie fotografie autorstwa Irka-Fisha, któremu bardzo dziękuję za wykonaną pracę :-).

Tętno weszło mi na nowy max (189), a bagażnik i dętka nie wytrzymały trudów tej wycieczki.

Siedem osób zajęło miejsca w porannym pociągu, który zawiózł nas do Gdyni. Tam czekała nas przesiadka na SKM do Lęborka i w towarzystwie prawie trzydziestu osób spod szyldu Trójmiejskiej Grupy Rowerowej zajęliśmy dwa przedziały krótkiego składu. Po godzinie jazdy byliśmy w Lęborku, gdzie w końcu zasiedliśmy na naszych rowerach i mogliśmy poruszać nogami w ulubionym rytmie.
Wyjazd z Lęborka na niebieski szlak rowerowy nie był najłatwiejszym zadaniem uwagi na brak znaków w mieście, ale jakoś nam się udało. Popełniliśmy tylko jedną zawrotkę :-).

Lider GRT Krzysiek Kochanowicz - Frans objął przewodnictwo nad naszym peletonem zaś ja wespół z Mariuszem-Kudłatym miałem baczenie na tyły grupy. Podczas naszej jazdy mieliśmy okazję wdrapać się na stary kamienny most na dawnej linii kolejowej Lębork-Kartuzy. Poza tym wielokrotnie wspinaliśmy się na różne wzniesienia, z których najwyższe miały ponad 200 metrów. Nie zabrakło też sekcji pchanych, bo piach nawet mokry (w nocy nieco popadało), ale w nadmiarze jazdę uniemożliwia skutecznie.

W moim rowerze debiutowały nowe opony Conti MountainKing II w rozmiarze 2,2, ale i one dawały radę do pewnego momentu. Szlak zaprezentował nam absolutnie wszystkie rodzaje nawierzchni – od piaskownic, przez szutrówki polne i leśne, drogi asfaltowe, brukowane, z płyt drogowych, jumbo oraz trylinki. Zabrakło tylko drogi przez bagna :-).

Tempo naszej jazdy było nieco obezwładniające – po trzech godzinach (brutto) mieliśmy za sobą 23 km! Dość szybko nasza grupa zaczęła się redukować, bo bliskość linii kolejowej Lębork-Gdynia była silnym wabikiem, aby się już dalej nie męczyć. Z lekką satysfakcją zauważyłem, że rezygnowali bikerzy z Trójmiasta. Elbląg był twardy :-).

Z czasem tempo jazdy wzrosło i dojechaliśmy do końca szlaku nad Jeziorem Krypko leżącym już w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Tutaj dalej prowadził nas niebieski szlak rowerowy w kierunku Gdyni. W dalszym ciągu była to jazda w trybie góra-dół-góra-dół i do tego z licznymi zakrętami. Powoli dzień zbliżał się do końca, ja zaś na jednym ze zjazdów złamałem bagażnik sztycowy, Fish uszkodził sterowanie piasty wielobiegowej, a z jednej grupy elbląskiej zrobiły się trzy :-). Porzuciliśmy więc plany powrotu na kołach do Elbląga i rozpoczęła się walka z czasem na PKP do Gdańska. Od Gdyni pędziliśmy już po asfalcie wyrabiając się bezproblemowo na pociąg. Tylko Fish wrócił rowerem do Elbląga, będąc niewiele później niż my jadąc pociągiem z Gdańska 2 godziny!

Dziękuję rowerzystom z Trójmiasta za wspólną jazdę i Fransowi za bezbłędne nawigowanie. Słowa podziwu dla Krzyśka i Mariusza za zarwanie nocki i dojazd na kołach do Lęborka, a Irkowi za powrót na kołach z jednym dostępnym przełożeniem :-). Elegancko Panowie!
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
132.00 km 2.00 km teren
06:14 h 21.18 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m
Rower:

NOWY STAW

Czwartek, 23 maja 2013 · | Komentarze 0

Delegacja na WZC Stowarzyszenia PUMA w Nowym Stawie zaowocowała całkiem przyjemną kilometrówką. Drogi na Żuławach coraz lepsze, ale jeszcze nie wszędzie. Mocno zmienił się krajobraz okolic Nowego Stawu, gdzie powstaje ogromna farma wiatrowa ( 39 elektrowni).

TRASA: ELBLĄG-Jazowa-Wierciny-Lubstowo-Świerki-Nowy Staw-Lichnowy-Lichnówki-Boręty-Palczewo-Ostaszewo-Nowa Kościelnica-Żuławki-Drewnica-Przemysław-Stegienka-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Bielnik II-Kazimierzowo-ELBLĄG

MAPA

FOTORELACJA




Kategoria OR, WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
134.00 km 8.00 km teren
05:41 h 23.58 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy:989 m

MAMONOWO (RUS)

Niedziela, 3 marca 2013 · | Komentarze 7

Doskonała słoneczna pogoda zgoniła na Plac Jagiellończyka 7 bikerów z których 6 pojechało ze mną na północ, a jeden udał się do ... Iławy, bynajmniej nie pruskiej :-). Na rogatkach Elbląga czekało jeszcze 3 rowerzystów i w ten sposób 10 rowerów popędziło z wiatrem w kierunku granicy z Rosją. Celem jazdy było bowiem sprawdzenie jak wygląda przejazd rowerem przez granicę w Gronowie/Mamonowie w ramach małego ruchu granicznego (MRG).

FOTOGALERIA

TRASA: ELBLĄG-Milejewo-Pogrodzie-Frombork-Braniewo-Gronowo-Mamonowo(RUS)-Lipowka(RUS)-Mamonowo II(RUS)-Grzechotki-Pęciszewo-Gronowo-Braniewo-Frombork-Milejewo-ELBLĄG

Jazda do Gronowa bez większej historii, poza tym że dogonił nas Flash jadący z Gdańska. Legenda Bikestats miała jeszcze mniej czasu niż ja, ale kilka słów udało się zamienić :-).

Przed przejściem w Gronowie/Mamonowie rozstaliśmy się z grupą, bo poza mną tylko Krzysiek miał stosowny papier w paszporcie. Reszta trzymała za nas kciuki i pojechała w kierunku Grzechotek :-).

O nienormalnym zachowaniu funkcjonariusza SG Krzysiek już wspomniał (klasyczny PRL, widok rowerzystów najwyraźniej dodał mu sił i poczucia ważności) zatem ja skupię na na procedurach paszportowych. Po stronie polskiej bez problemu, po stronie rosyjskiej bez problemu. Rosjanie zadali jedynie pytanie - gdzie jedziemy i w jakim celu? Można to potraktować jako standard. W kolejce samochodów nie staliśmy, zachęceni przez Rosjankę szybko podjechaliśmy pod okienko. Wszystko trwało około 10 minut, profesjonalnie i bez sensacji. Zdjęć na przejściu na wszelki wypadek nie robiliśmy.

Mamonowo to miasteczko 3 km za granicą, w nim widzielismy samochód milicji. Skończyło się na kontakcie wzrokowym i tyle. Odbiliśmy na wieś Lipowka i równoległą drogą do granicy pocisnęliśmy w kierunku przejścia Mamonowo II/Grzechotki. Droga z asfaltowej szybko zrobiła się gruntowa z błotnistymi dziurami, tarką i lodowiskiem. Pełna opcja - a ja odczepiłem w Elblągu błotniki :-)). W końcu jednak dotarliśmy do berlinki ( betonowe płyty jeszcze są po rosyjskiej stronie) i już widzieliśmy przejście Mamonowo II/Grzechotki. Ominęliśmy sprawnie długi sznur samochodów i podjechaliśmy pod okienko.

Rosyjski pogranicznik zobaczył z karteczki( otrzymaliśmy ją w Gronowie ze stemplem) że wjechaliśmy przez Gronowo i spytał dlaczego tędy wyjeżdżamy. Ton pytania nie nastrajał pozytywnie, dlatego nie mówiłem, że nie lubię powtarzać trasy i chcę wykręcić sobie kółko dookoła granicy :-). Będąc w posiadaniu listu od Minister Turystyki Obwodu Kaliningradzkiego napisanego piękna cyrylicą (opłaciło się go wydrukować) wyjąłem go i okazałem. Zadziałało prawidłowo i po chwili mogliśmy już jechać.

Trudno ocenić, czy bez tego glejtu udałoby się nam przejechać, czy też musielibyśmy zawrócić do Gronowa. Polacy w Grzechotkach byli zdziwieni obecnością rowerowych turystów, co gorsza ich system komputerowy też był nieprzygotowany i nie wiedzieli jak nas zaklasyfikować. Celnik nawet wyszedł i obejrzał nasze rowery. W końcu jednak udało się nas jakoś zaszeregować i po chwili byliśmy w Polsce :-). Czekali na nas tylko Marek, Rafał i Paweł.

Po chwili oni pomknęli w kierunku Żelaznej Góry, a ja samotnie w kierunku Gronowa. Tam zamknąłem kółko dookoła granicy i smagany silnym wiatrem skierowałem się do Elbląga w którym byłem o godzinie 14.

Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę, szczególnie Krzyśkowi za zagraniczny wypad :-). Droga na Kaliningrad stoi otworem!

Dane wyjazdu:
93.00 km 10.00 km teren
05:06 h 18.24 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:-2.0
Podjazdy:303 m

JEZIORO DRUZNO - UGIEŃ I KIEŁBA :-)

Niedziela, 17 lutego 2013 · | Komentarze 0

TRASA: ELBLĄG-Raczki Elbląskie-Węgle Żukowo-Żułwiniec-Jurandowo-Krzewsk-Dzierzgonka-Stare Dolno-Święty Gaj-Janowo-Kwietniewo-Święty Gaj-Stare Dolno-Dzierzgonka-Nowe Dolno-Stankowo-Klepa-Węzina-Komorowo Żuławskie-Janów-ELBLĄG

FOTOGALERIA

Zimowy test szlaku dookoła Jeziora Druzno zgromadził na starcie 26 osób. Naszą jazdę zaczęliśmy od zachodniej strony jeziora w Raczkach Elbląskich, gdzie dominującą nawierzchnią były betonowe płyty drogowe. Bezśnieżna zima nie utrudniała pedałowania, a lekki mróz sprawiał że nie było błota.

Plan wycieczki zakładał ognisko w okolicy Kwietniewa, w wiacie gdzie jeszcze kiełbasek nie piekłem. Miejsce piknikowe okazało się bardzo przyjemne, znacznie bardziej niż dojazd do niego. Leśna droga od pałacu w Jankowie to była walka o utrzymanie przyczepności i równowagi na drodze pokrytej lodem. I tak jak pod górę było w miarę OK, to jeden zjazd spowodował kilka upadków i efektownych driftów. Tylko kolcowane Kendy Agniechy czuły się dobrze w tych warunkach, ale i ona nie szalała z prędkością.

Jak już sobie podjedliśmy i pogadaliśmy to wróciliśmy z powrotem na szlak. Odcinek od Dzierzgonki do Stankowa to płyty jumbo pokryte błotem w zwiazku z trwajacymi pracami nad podwyższaniem wałów przeciwpowodziowych Jeziora Druzno. Roboty są zaplanowane na całej długości wałów wzdłuż jeziora, także wygląda na to że w tym sezonie lepiej po niebieskim szlaku nie jeździć. Będzie dużo sprzętu budowlanego, dużo kurzu lub dużo błota. Widoki i ogłosy mało atrakcyjne :-).

W Klepie przekroczyliśmy mostem Kanał Elbląski i tutaj część ekipy ruszyła prosto do Komorowa Żuławskiego, a reszta szlakiem ku ujściu Kanału Elbląskiego do Jeziora Druzno.

Na tym odcinku widać było, ze lód na jeziorze trzyma się mocno. Liczne ślady ludzi i obecność wędkarzy na to wskazywały. Rowerem jednak na taflę tym razem nie wjeżdżaliśmy. Jezioro w porównaniu do wiosny czy też lata było całkowicie uśpione i w niczym nie przypominało obszaru Natura 2000 i Ramsar.

Niebawem płyty się skończyły i po asfalcie dojechaliśmy do Komorowa Żuławskiego. Pozostałej części ekipy nie było widać, więc dawną DK 7 pojechaliśmy w kierunku Elbląga. Zaraz za Komorowem zauważyliśmy ich kręcących się w pobliżu stacji paliw. Tankowali obiad czy coś w tym stylu :-).

Na rondzie Kaliningrad w Elblągu zakończyła się nasza jazda i tutaj też pożegnaliśmy się. W międzyczasie błoto na naszych rowerach ładnie zamarzło i powstały całkiem zgrabne formy,do złudzenia przypominające te do ram karbonowych ;-).

Dziękuję wszystkim za wspólne pedałowanie i mile spędzoną niedzielę. Pozdrower.

Dane wyjazdu:
117.00 km 90.00 km teren
06:09 h 19.02 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:-5.0
Podjazdy:885 m

ROWEROWE GODKOWO

Niedziela, 13 stycznia 2013 · | Komentarze 5

FOTOGALERIA

TRASA: ELBLĄG-Zastawno-Młynary-Słobity-Karwiny-Osiek-Kwitajny Wielkie-Szymbory-Godkowo-Ząbrowiec-Zimnochy-Markowo-Kwitajny-Pasłęk-Krosno-Drużno-Węzina-Komorowo Żuławskie-Janów-ELBLĄG

Na Placu Dworcowym pojawiło się 11 bikerów (w tym najlepsza maratonka w naszym grodzie, Ela), którzy zamierzali pojechać ze mną odkrywać uroki Szlaku Bizonów (szlak okrężny Godkowo-Godkowo) w gminie Godkowo. Ta najnowsza realizacja Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski Lokalna Grupa Działania w Elblągu miała swoją promocję we wrześniu 2012 roku, ale że sezon rowerowy trwa przecież przez cały rok, to postanowiliśmy sprawdzić przejezdność szlaku styczniową porą.

NA STARCIE © MARECKI

Zaplanowany na około 100 km dystans całej trasy zapoczątkowaliśmy podjazdem ulicą Łęczycką, który pozwolił się wszystkim solidnie rozgrzać, bo temperatura w momencie startu oscylowała wokół -7 stopni.

Do Młynar dotarliśmy sprawnie, pomimo wiatru wiejącego w twarz. Dość szerokie koleiny pozwalały na szybką jazdę, a ruch samochodów był znikomy. W Młynarach zrobiliśmy przerwę przy sklepie, szukałem też wolontariuszy WOŚP, ale nie było ich nigdzie widać. (W ogóle na całej trasie nie natknęliśmy się na żadne przejawy działalności Orkiestry, dopiero gdy zapadały ciemności to w Pasłęku ktoś tam wypatrzył kwestujących. W odwodzie pozostało elbląskie Stare Miasto, gdzie w serduszka udało mi się zaopatrzyć). Za rok sami będziemy jechać z puszką, a co!

Za Młynarami asfalt był już całkiem przykryty śniegiem i taka nawierzchnia towarzyszyła nam na większości trasy. Dodam, że była ona znacznie przyjemniejsza do jazdy a i bezpieczniejsza też. Rzuciliśmy okiem na kościół w Słobitach i zrujnowany pałac rodu Dohnów. Następnie przez Karwiny dotarliśmy do Osieku, gdzie spojrzeliśmy na kościół i stojący obok niego kamień grobowy rodziny Dohna. Nie zapomniałem też o stojącym nieopodal domu podcieniowym.
TABLICA SZLAKÓW © MARECKI

NA SZLAKU BIZONÓW © MARECKI

Kwitajny Wielkie to niepozorna wieś, która dzięki dużemu stadu bizonów ma szansę zaistnieć w świadomości szerszej publiczności. Pole z tymi oryginalnymi zwierzętami rozciąga się po obu stronach gruntowej drogi, która przykryta białym puchem prezentuje się znacznie lepiej niż z żółtym piaskiem. Nie byliśmy pewni, czy bizony stoją w polu pomimo mrozu i śniegu, ale ich wygląd, a zwłaszcza grubość futra wskazuje że trudniej będzie je zobaczyć chyba w wakacyjne upały :-).
BIZONY W ZIMOWEJ SCENERII © MARECKI

To może być dla nich znacznie bardziej męczące. Bizony na nasz widok żwawo wzięły nogi za pas i odeszły od ogrodzenia. Złapaliśmy je na zoomy naszych aparatów i w ten sposób dokonaliśmy bezkrwawych łowów.
Dalsza droga wiodła w kierunku Dobrego, tyle że do samej wsi nie wjeżdżaliśmy i skręcając w prawo udaliśmy się do stolicy gminy, czyli Godkowa. Tam odwiedziliśmy sklep w którym zabawiliśmy dłuższy czas, bo i kalorie trzeba było uzupełnić, a i zapasy ciepła też gdzieś uciekły.

Z Godkowa przez Ząbrowiec dotarliśmy ostrym zjazdem do Zimnoch, gdzie zaczęła się nasza jazda po okolicznych lasach. I to był najpiękniejszy odcinek naszej jazdy. Można dużo słów napisać i wiele fotografii zrobić, ale nic nie odda uroku zimowego lasu jak tylko bezpośrednie doświadczenie. Napiszę tylko, że droga była przetarta w optymalnym stopniu, tak że opona spokojnie mieściła się w śnieżnej koleinie, ale nie było lodu. Tam też zrobiliśmy ognisko, bo i drewna było pod dostatkiem a i ugasić płomień też było czym.
NA TRASIE © MARECKI

UGIEŃ I KIEŁBA - JAKO RZECZE MAREK :-) © MARECKI

Po upieczeniu kiełbasek z nowymi siłami ruszyliśmy dalej. Potężny podjazd do Markowa podniósł nam tętno na szczyty wytrzymałości, a za Markowem dalej zanurzyliśmy się w leśne ostępy. Było tak fanie i przyjemnie, że nawet po stwierdzeniu faktu, że nie wiemy gdzie jesteśmy postanowiliśmy jechać przed siebie. Panowało bowiem wśród nas słuszne przekonanie, że gdzieś na pewno wyjedziemy :-). Przekonanie to zaprowadziło nas do Kwitajn, czyli wsi na drodze Pasłęk-Morąg.
ELA NA TRASIE © MARECKI

MAREK NA TRASIE © MARECKI

Stąd już po rozjeżdżonym śniegu dojechaliśmy do Pasłęka, gdzie odwiedziliśmy po raz ostatni sklep, a potem już przez Krosno , Dłużynę i Komorowo Żuławskie szybko (z wiatrem) dotarliśmy do Elbląga kończąc naszą wspólną jazdę na rondzie Kaliningrad.
GRA WOŚP I SERDUCHA TEŻ SĄ :-) © MARECKI


Tym samym pierwsza trasa sezonu 2013 jest zaliczona. Dziękuję wszystkim za wspólne pedałowanie i znalezienie w sobie ochoty na jazdę w trudnych przecież, zimowych warunkach. Pozdrower :-).



Dane wyjazdu:
82.00 km 5.00 km teren
04:18 h 19.07 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-4.0
Podjazdy:104 m

GRUDNIOWE PĄCZKI

Niedziela, 9 grudnia 2012 · | Komentarze 1

FOTOGALERIA

TRASA: ELBLĄG-Jazowa-Wierciny-Lubstowo-Świerki-Chlebówka-Nowy Staw-Tragamin-Lasowice Wielkie-Lipinka-Lubstowo-śluza Michałowo-Nogat-Jegłownik-Wikrowo-Helenowo-ELBLĄG

Rowerowa ekipa łasuchów zgromadziła się o godzinie 8.00 w liczbie 22 dusz na elbląskim Placu Słowiańskim, aby już po raz 7 odwiedzić cukiernię w Nowym Stawie. Dlaczego właśnie tam? Bo dawno, dawno temu jeździli tam rowerzyści z elbląskiego odziału PTTK (chociaż nie w grudniu), a jak przestali to ja postanowiłem kontynuować tą świecką tradycję. Jest to dobre miejsce i termin na podsumowanie kończącego się sezonu i prezentację planów na rok przyszły.

Nieco zmodyfikowaną w stosunku do lat poprzednich trasą wyjechaliśmy z Elbląga w towarzystwie lekkiego mrozu, cienkiego śniegu na jezdni i wiejącego z boku wiatru. Do Nowego Stawu jazda była nad wyraz płynna i wręcz dynamiczna, bo stanęliśmy tylko dwa razy. Nie da sie jednak ukryć, że podczas postoju wychłodzenie następowało bardzo szybko i po prostu na rowerze było cieplej.

Tak więc już o 10.05 byliśmy w Nowym Stawie (35 km) i można było zaczynać pałaszowanie łakoci, które oczywiście nie ograniczyły się tylko do tutułowych pączków (jak ktoś mi doniósł po chwili ich nawet zabrakło).

Około 11 pojawiła się ekipa z Tczewa a nawet dwójka gdańszczan; najpierw Marek z dwójką młodych kolarzy na szosówkach (szacun!!!) a potem reszta tczewskich bikerów (Asia i Wiesiek, Marek, Jerzy) których fajnie było w końcu spotkać realnie.

Cukiernia pękała w szwach, pomimo dostawienia wielu stolików nie wszystkim udało się siedzieć. Miejscowi czekali z zakupami aż wyjedziemy :-). Ilość rowerów przed cukiernią była oszałamiająca. Dziesiątki kilogramów jakże cennego aluminium ;-).


Aż nadeszła godzina 11.30 kiedy to zajęliśmy miejsca w siodełkach i ruszyliśmy spalić to, co tak pracowicie przez ponad godzinę jedliśmy. Kilka osób ruszyło na północ, aby przez Nowy Dwór Gdański dojechać do Elbląga, a ja zgodnie z planem ruszyłem w kierunku Malborka, aby potem zawrócić w kierunku Nogatu i śluzy w Michałowie. Kilka kilometrów z Nowego Stawu do Tragamina to była mocna walka z czołowym wiatrem i był to chyba najtrudniejszy odcinek naszej jazdy.

Potem było już łatwiej, co nie znaczy że cieplej. Wiatr uprzykrzał nam drogę już do końca. Pewnym urozmaiceniem był odcinek jazdy terenowej między Lubstowem a Nogatem. Zamrożone kałuże były emocjonujące podczas ich przejeżdżania z uwagi na trzaski, jakie się z nich wydobywały. Zaś kolejny raz okazało się, że zamrożone błotko jest bardzo wygodną i przyjazną dla rowerów nawierzchnią.

Na śluzie na Nogacie w Michałowie chwilę postaliśmy i potem przez Jegłownik i Wikrowo dotarliśmy do Elbląga. Dystans wycieczki okazał się nieco dłuższy od przewidywań, ale przynajmniej bilans energetyczny się wyrównał :-).

Pożegnaliśmy się na rogatkach Elbląga (około 14) i każdy ruszył w swoją stronę zaszyć się w ciepłych wnętrzach 4 ścian a i pewnie wanien z ciepłą wodą ;-). Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i za liczne uczestnictwo podczas wypadów w kończącym się roku. Liczę na Was w roku przyszłym, bo nie ma to jak jazda w pięknych okolicznościach przyrody w towarzystwie pełnych pasji ciekawych ludzi.

Pozdrower!
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
64.00 km 60.00 km teren
04:18 h 14.88 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:816 m

TRÓJMIEJSKI PARK KRAJOBRAZOWY

Niedziela, 11 listopada 2012 · | Komentarze 5

Trasa: Pieszy szlak czerwony TPK Sopot Kamienny Potok-Wejherowo

PEŁNA FOTOGALERIA

Sześć osób, w tym 2 bikerki, wsiadło bladym świtem do pociągu, który zawiózł nas do Sopotu gdzie zaczynała się rowerowa część wycieczki po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. W tym samym czasie czterech bikerów było już od ponad 2 godzin w trasie, bo bardzo nie lubią PKP :-). Wszyscy spotkaliśmy się w Sopocie, a na dokładkę pojawiło się 12 osób z Trójmiasta pod przewodnictwem lidera Grupy Rowerowej Trójmiasto Fransa.

Bez zbędnej zwłoki ruszyliśmy w kierunku Kamiennego Potoku, gdzie pieszy szlak czerwony rozpoczyna swój bieg w kierunku Wejherowa. Już po chwili byliśmy w lesie, którego drzewa nosiły jeszcze ślady liści. Oczywiście większość leżała już na ziemi, co wzmagało nasza czujność, bo mogły one kryć różne niespodzianki.
Szlak zawzięcie lawirował to w lewo, to w prawo, było z górki, było pod górkę. Kto jeździł na kolejce górskiej wie o co chodzi :-). Pierwsze kilkanaście kilometrów to momentami wąskie ścieżki, które im bliżej Wejherowa robiły się coraz szersze. Miliony liści ułatwiały pokonywanie błota, bo jechało się po nich płynnie. Kilkakrotnie też szlak czerwony łączył się z niebieskim szlakiem rowerowym Wejherowo-Gdynia-Gdańsk na którego nabrałem smaka w roku przyszłym. Pod koniec naszej jazdy mijaliśmy też 5 zjawiskowo ładnych jeziorek i tylko szkoda było, że to nie lipiec. Interesujące też było zaobserwowanie istotnej różnicy miedzy TPK a naszą Wysoczyzną Elbląską. Tam droga po wyrębie drewna nie była zmasakrowana przez ciężki sprzęt, co objawia się u nas 0,5 metrowymi koleinami i sympatycznym pchaniem roweru ;-). W TPK możliwa była normalna jazda w takim miejscu.

Szlak czerwony reklamowany był jako najtrudniejsza trasa w TPK i faktycznie były momenty szukania oddechu, sprowadzania roweru z góry, chodzenia po schodach oraz nurkowania w wodzie po szyję(sic!). To ostatnie przydarzyło się bikerowi z Gdańska, który wjechał w kałużę będącą w rzeczywistości … No właśnie, czym? Wyszedł z niej mokry po szyję, ale mimo to nie przerwał jazdy i dotarł z nami do Wejherowa. Twardy gość - oby nie przypłacił tego zapaleniem płuc. Poza tym mocną glebę zaliczył Krzysiek, ale bez poważniejszych konsekwencji.

Trudność szlaku dotknęła też, a może przede wszystkim, nasz sprzęt bo zniszczone 2 przerzutki tylne, urwany 1 hak przerzutki, pęknięte 2 szprychy i zgubione 2 lampki tylne wskazują na niezłą hekatombę. O dziwo nie było przebijania dętek.

Do miasta Wejhera dotarliśmy mocno po planowanym czasie i musieliśmy nieco improwizować. I tak postanowiliśmy do Gdańska Głównego zjechać SKM, a potem na rowerach przeskoczyć 60 km przez Żuławy Wiślane wykorzystując DK 7.

Plan jeszcze przed Gdańskiem uległ całkowitej modyfikacji, bo zaczął padać deszcz i z Gdańska wróciliśmy jak Pan Bóg przykazał pociągiem :-). Ulewa na ulicach Elbląga pokazała nam dobitnie, że była to bardzo, bardzo, dobra decyzja ;-).

Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę, szczególny szacun dla elblążan którzy na kołach dotarli do Sopotu. Podziękowanie składam Fransowi i całej ekipie z Trójmiasta za pomoc w nawigacji. Trójmiejski Park Krajobrazowy po raz kolejny okazał się piękną i trudną miejscówką i z pewnością jeszcze na jego szlaki wrócimy.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
85.00 km 15.00 km teren
04:20 h 19.62 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:758 m

JESIENNA WYSOCZYZNA Z GRT

Niedziela, 28 października 2012 · | Komentarze 0

FOTOGALERIA

Trasa: Elbląg-Milejewo-Huta Żuławska-Rychnowy-Brzezina-Pogrodzie-Narusa-Frombork-Ronin-Krzywiec-Brzezina-Rychnowy-Huta Żuławska-Zajączkowo-Ogrodniki-Jelenia Dolina-Jagodnik-Elbląg.

Działo się zdecydowanie za dużo :-/.

Jadąc na miejsce startu naszej jazdy zlokalizowane na Placu Jagiellończyka nie miałem zupełnie koncepcji jaką trasą jechać do Fromborka, gdzie czekali na nas bikerzy z GRT. Wiedziałem tylko, że dwie godziny to raczej za dużo na bezpośrednią jazdę 30 km po asfalcie DW 504.

Tak więc wybór trasy pozostawiłem w rękach towarzyszących bikerów, a tu zdecydowane zostało że jedziemy 30 km po asfalcie :-). Tak więc ulica Królewiecka wyprowadziła grupę 16 osób w kierunku Milejewa. W naszej grupie były aż 4 rowerzystki, co jest jednym z lepszych wyników w tym roku. Jadąc sobie spokojnie i bez zrywów minęliśmy Piastowo, Milejewo i Zajączkowo. Po drodze Rafi i MarekB zasugerowali małe wydłużenie trasy i zaliczenie odcinka terenowego między Rychnowami a Brzeziną. Zgodziłem się bez większego wahania, bo czas był dobry a ekipy z Trójmiasta nie chciałem wyciągać z łóżek :-). Dalsze wydarzenia pokazały, że nie powienien się zgodzić ...

Tak więc w Hucie Żuławskiej odbiliśmy z DW 504 w prawo i terenowym asfaltem (jak znalazł dla MTB) dotarliśmy do leśniej drogi żużlowo-szutrowej. Przed wjazdem do lasu Marek ostrzegł jeszcze przed betonowymi rynnami biegnącymi w poprzek drogi służącymi do odprowadzania wody. A za chwilę taka rynna była powodem gleby, która skończyła się dla niego lotem w rów i złamaniem trzonu obojczyka (jak potem wykazało RTG). Na całe szczęście miał na głowie kask, który połamał się dokumentnie i uchronił od zdecydowanie poważniejszych konsekwencji. Jak ja nadjechałem, to było już po całej akcji. Po chwili postoju ruszyliśmy dalej i teraz ja przejąłem pałeczkę. Dachowania co prawda nie zaliczyłem, ale dwie przebite dętki na odcinku kilometra to też coś :-). Dzięki pomocy kolegów wydostałem się z tej okolicy, bo i pompka mnie się zepsuła i byłbym umajony zupełnie :-).

Grupa miała na nas czekać w Pogrodziu, ale najwyraźniej zniechęcona długim oczekiwaniem samodzielnie dotarła do Fromborka, gdzie my byliśmy o 11.30 czyli pół godziny po umówionym terminie. A miało być spokojne 30 km :-).

Po szybkim powitaniu się z Fransem powstał równie szybki plan jazdy do Elbląga. Żałuję, że nie było czasu na wizytę w Hotelu Kopernik, gdzie ekipa GRT spała a którego właścicielem jest rowerowy maratończyk Andrzej.

Z uwagi na planowany powrót trójmiejskiej ekipy za pomocą PKP z Elbląga trasa wiodła bardziej asfaltem niż terenem. Tutaj już nic nietypowego się nie wydarzyło, był czas na spokojne pogaduchy i snucie planów rowerowo-turystycznych. Nasza jazda zakończyła się obiadem w pizerii Czik-Czuk i odstawieniem naszych gości na dworzec kolejowy.

Dzięki za wspólną jazdę i spotkanie, Markowi życzę powrotu w siodło co z pewnością nastąpi szybko, bo to twardy zawodnik. A z rewizytą do Trójmiasta jedziemy już NIEBAWEM.

KASKI OBOWIĄZKOWE! Pozdrower :-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
73.00 km 2.00 km teren
03:05 h 23.68 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m
Rower:

BOKAMI DO MALBORKA

Środa, 10 października 2012 · | Komentarze 2

Udział w konferencji poświęconej projektowi ELMOS był niezłym pretekstem, aby nieco nadrobić zaległości w kilometrówce :-).
Żeby było bardziej ,,na bogato'' wybrałem boczne drogi.

TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Wikrowo-Jegłownik-Ząbrowo-Kaczynos-Królewo-MALBORK-Królewo-Kraszewo-Stare Pole-Krzyżanowo-Kławki-Szlagnowo-Fiszewo-Gronowo Elbląskie-Jasionno-Karczowiska Górne-ELBLĄG

Jazda o poranku przebiegała w miłej i słonecznej atmosferze pod wiatr, natomiast powrót to pedałowanie z wiatrem i padającym deszczem, który w Gronowie przeszedł w chwilową ulewę. Z zadowoleniem przyjąłem taką kolejność zdarzeń ;-).
Trasa poranna to zaledwie 2 km więcej niż najkrótszy wariant, czyli DK 22. Od ujęcia wody CWŻ w Letnikach do Kaczynosu jechałem po ciepłym jeszcze asfalcie, który układają do skrzyżowania z DK 22.

Z innych obserwacji poczynionych na trasie szczególnie utkwiły mi duchy, które mijały mnie na rowerach. Były to osoby wyłaniające się nagle na drodze, bez jakichkolwiek odblasków, o oświetleniu nie wspominając. Tak jak nagle się pojawiały, tak też szybko znikały w zmroku, który z racji niskich chmur zapadł bardzo szybko.

PIĘKNA JESIEŃ NA ŻUŁAWACH © MARECKI

LETNIKI-BUDYNKI CENTRALNEGO WODOCIAGU ŻUŁAWSKIEGO © MARECKI

FISZEWO-POMNIK POWSTAŃCÓW LISTOPADAOWYCH © MARECKI
Kategoria OR, WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
111.00 km 60.00 km teren
05:48 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:569 m

PUSZCZA PISKA

Niedziela, 30 września 2012 · | Komentarze 2

PEŁNA FOTORELACJA

TRASA: Mikołajki-Iznota-Kamień-Wygryny-Ruciane Nida-Wejsuny-Niedźwiedzi Róg-Jagodzin-Pisz-Jabłoń-Wiartel Mały-Szeroki Bór-Ruciane Nida-Wejsuny-Warnowo-Wierzba-Mikołajki.

Ciemności towarzyszyły nam podczas ładowania rowerów do Piotrowego busa, który w zastępstwie PKP miał nas zawieźć do Mikołajek. Tam bowiem zaczynała się nasza trasa rowerowa, którą wujek Google oszacował na 110 km.

Pakowanie poszło sprawnie i o 5.35 9 osób i 9 rowerów ruszyło ku wschodzącemu słońcu. Po 3 godzinach byliśmy na miejscu i witaliśmy się z resztą ekipy, która dotarła dzień wcześniej do Mikołajek. Parking przy lokalnej Biedronce okazał się znacznie lepsza miejscówką niż parking przy Gołębiewskim; lepsza bo całkowicie darmową :-). Była kasa na zakupy i po nich ruszyliśmy w las.

Za Mikołajkami pierwsza tablica na temat promu linowego w Wierzbie pozbawiła nas złudzeń. Prom pływał do 29 września :-). Ponieważ jednak trasa była tak zaplanowana, że w jego pobliżu jechaliśmy to sprawdziliśmy na miejscu jak to wygląda. Wyglądało to bardzo po polsku, czyli chaotycznie. Okazało się że prom jeszcze dzisiaj pływać będzie, ale od godziny 11 ( na tablicy było że od 10 w weekendy), a my tam byliśmy o 9.40. Czekanie 1,5 godziny całkowicie wywróciłoby grafik jazdy, toteż postanowiłem z grupą jechać dookoła, a prom spróbować zaliczyć w drodze powrotnej.

Po drodze w kierunku Rucianego Nidy, jadąc czerwonym szlakiem pieszym, zajrzeliśmy do osady Galindów w Iznocie, ale gdy będąc już na terenie osady usłyszeliśmy, że wjazd kosztuje 10 zł/osoba to z piskiem opon wycofaliśmy się ;-).

Dalsza droga wiodła lasami Mazurskiego Parku Krajobrazowego, gdzie widać już było pierwsze oznaki jesieni. Spotkana przy drodze kapliczka z inskrypcją o wykorzystaniu jej w filmie Andrzeja Wajdy Pan Tadeusz bardzo nas zaciekawiła.

Na rogatkach Rucianego zrobiliśmy mały postój przy sklepie i weszliśmy w małą interakcję z miejscowym rowerzystą. Najbardziej ,,oberwało'' się DareckiemuEB, ale generalnie pan nie lubił obcych :-).

Nie wjeżdżając do miasta odbiliśmy w kierunku śluzy Guzianka, nieco różniącej się od tych z naszych okolic. Obok śluzy był też bunkier, który poddaliśmy analizie fotograficznej. Na śluzie postaliśmy dłuższą chwilę, aby zobaczyć śluzowanie jachtu.

Potem asfaltem i terenem, ale cały czas czerwonym szlakiem, dotarliśmy do Niedźwiedziego Rogu, gdzie już tylko rzut beretem dzielił nas od największego jeziora w Polsce, Jeziora Śniardwy. Po drodze zobaczyłem po raz pierwszy w życiu tablicę o agresywnych pszczołach, a chwilę potem Piotr stracił łożyska w lewym pedale. Faktycznie agresywne te pszczółki :-). Nie lubią pedałów?

Punkt widokowy nad Śniardwami nieco rozczarował, bo wyspy na jeziorze zasłoniły szeroką panoramę. Plan zakładał dalsza jazdę czerwonym szlakiem, ale przewodnik grupy zagadał się z płcią piękną, której silna reprezentacja jechała z nami :-).

Skutek tego była taki, że jak dotarliśmy do asfaltu to byłem mocno, bardzo mocno przekonany, że nie powinniśmy do Pisza jechać z wiatrem tylko pod wiatr. Skutek tej pomyłki to 8 km gratis, z tego 4 km pod wiatr ruchliwą DK 58 i bezcenny widok tablicy: Pisz żegna, Ruciane Nida wita :-)).

W końcu jednak dotarliśmy do Pisza, gdzie doszła do skutku przerwa obiadowa w lokalnej pizzerii. Godzinny popas i indywidualna analiza miasteczka pozwoliły odpocząć i spróbowac zdążyć na ostatni tego dnia prom z Wierzby, który odpływał o 17.40.

Byłem już bardzo skupiony na mapie i dalsza droga nie zawierała już gratisowych kilometrów :-). W końcu zaś pedałowaliśmy przez Puszczę Piską, która okazała na odcinku miedzy Piszem a Rucianem Nidą się przede wszystkim sosnowym borem.

Zajrzeliśmy też do centrum Rucianego, gdzie jeszcze było widać oznaki trwającego sezonu żeglarskiego. Z centrum ruszyliśmy ponownie na północ nieco dublując trasę na odcinku do Wejsun. Potem asfaltowa długaśna prosta doprowadziła nas do Wierzby (nie starczyło już czasu na Popielno i tamtejsza hodowlę konika polskiego-tarpana).

O 17.30 zameldowaliśmy się na promie i to co nie udało się rano, powiodło się po południu :-). Na drugim brzegu pozostało zrobić 5 km do Mikołajek, gdzie jeszcze rzuciliśmy okiem i obiektywem na rajdowe blachosmrody biorące udział w kolejnej edycji Mistrzostw Polski. Ich trasy na szczęście nie pokrywały się w żaden sposób z naszymi.

Potem pozostało ponownie zrobić zakupy w Biedronce i zapakować się do naszego wielkiego busa. Podróż powrotna odbyła sie w równie komfortowych warunkach i oficjalnie to piszę - Piotr masz zakaz sprzedawać ten samochód :-).

W Elblągu byliśmy nieco po 22 i w ten sposób mazurska wyrypa dobiegła końca. Wspaniały zapach lasu czułem jeszcze przez cały poniedziałek :-). Dziękuję wszystkim za aktywnie spędzony dzień i wspaniałe wrażenia. Szczególne podziękowanie składam Piotrowi, bo gdyby nie jego dobra wola użycia własnego samochodu z wycieczki w tym kształcie nic by nie wyszło.
Kategoria WYCIECZKI 50-150