INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:51307.00 km (w terenie 5026.50 km; 9.80%)
Czas w ruchu:2401:12
Średnia prędkość:20.96 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:168948 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:794507 kcal
Liczba aktywności:575
Średnio na aktywność:89.23 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
64.00 km 60.00 km teren
04:18 h 14.88 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:816 m

TRÓJMIEJSKI PARK KRAJOBRAZOWY

Niedziela, 11 listopada 2012 · | Komentarze 5

Trasa: Pieszy szlak czerwony TPK Sopot Kamienny Potok-Wejherowo

PEŁNA FOTOGALERIA

Sześć osób, w tym 2 bikerki, wsiadło bladym świtem do pociągu, który zawiózł nas do Sopotu gdzie zaczynała się rowerowa część wycieczki po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. W tym samym czasie czterech bikerów było już od ponad 2 godzin w trasie, bo bardzo nie lubią PKP :-). Wszyscy spotkaliśmy się w Sopocie, a na dokładkę pojawiło się 12 osób z Trójmiasta pod przewodnictwem lidera Grupy Rowerowej Trójmiasto Fransa.

Bez zbędnej zwłoki ruszyliśmy w kierunku Kamiennego Potoku, gdzie pieszy szlak czerwony rozpoczyna swój bieg w kierunku Wejherowa. Już po chwili byliśmy w lesie, którego drzewa nosiły jeszcze ślady liści. Oczywiście większość leżała już na ziemi, co wzmagało nasza czujność, bo mogły one kryć różne niespodzianki.
Szlak zawzięcie lawirował to w lewo, to w prawo, było z górki, było pod górkę. Kto jeździł na kolejce górskiej wie o co chodzi :-). Pierwsze kilkanaście kilometrów to momentami wąskie ścieżki, które im bliżej Wejherowa robiły się coraz szersze. Miliony liści ułatwiały pokonywanie błota, bo jechało się po nich płynnie. Kilkakrotnie też szlak czerwony łączył się z niebieskim szlakiem rowerowym Wejherowo-Gdynia-Gdańsk na którego nabrałem smaka w roku przyszłym. Pod koniec naszej jazdy mijaliśmy też 5 zjawiskowo ładnych jeziorek i tylko szkoda było, że to nie lipiec. Interesujące też było zaobserwowanie istotnej różnicy miedzy TPK a naszą Wysoczyzną Elbląską. Tam droga po wyrębie drewna nie była zmasakrowana przez ciężki sprzęt, co objawia się u nas 0,5 metrowymi koleinami i sympatycznym pchaniem roweru ;-). W TPK możliwa była normalna jazda w takim miejscu.

Szlak czerwony reklamowany był jako najtrudniejsza trasa w TPK i faktycznie były momenty szukania oddechu, sprowadzania roweru z góry, chodzenia po schodach oraz nurkowania w wodzie po szyję(sic!). To ostatnie przydarzyło się bikerowi z Gdańska, który wjechał w kałużę będącą w rzeczywistości … No właśnie, czym? Wyszedł z niej mokry po szyję, ale mimo to nie przerwał jazdy i dotarł z nami do Wejherowa. Twardy gość - oby nie przypłacił tego zapaleniem płuc. Poza tym mocną glebę zaliczył Krzysiek, ale bez poważniejszych konsekwencji.

Trudność szlaku dotknęła też, a może przede wszystkim, nasz sprzęt bo zniszczone 2 przerzutki tylne, urwany 1 hak przerzutki, pęknięte 2 szprychy i zgubione 2 lampki tylne wskazują na niezłą hekatombę. O dziwo nie było przebijania dętek.

Do miasta Wejhera dotarliśmy mocno po planowanym czasie i musieliśmy nieco improwizować. I tak postanowiliśmy do Gdańska Głównego zjechać SKM, a potem na rowerach przeskoczyć 60 km przez Żuławy Wiślane wykorzystując DK 7.

Plan jeszcze przed Gdańskiem uległ całkowitej modyfikacji, bo zaczął padać deszcz i z Gdańska wróciliśmy jak Pan Bóg przykazał pociągiem :-). Ulewa na ulicach Elbląga pokazała nam dobitnie, że była to bardzo, bardzo, dobra decyzja ;-).

Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę, szczególny szacun dla elblążan którzy na kołach dotarli do Sopotu. Podziękowanie składam Fransowi i całej ekipie z Trójmiasta za pomoc w nawigacji. Trójmiejski Park Krajobrazowy po raz kolejny okazał się piękną i trudną miejscówką i z pewnością jeszcze na jego szlaki wrócimy.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
85.00 km 15.00 km teren
04:20 h 19.62 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:758 m

JESIENNA WYSOCZYZNA Z GRT

Niedziela, 28 października 2012 · | Komentarze 0

FOTOGALERIA

Trasa: Elbląg-Milejewo-Huta Żuławska-Rychnowy-Brzezina-Pogrodzie-Narusa-Frombork-Ronin-Krzywiec-Brzezina-Rychnowy-Huta Żuławska-Zajączkowo-Ogrodniki-Jelenia Dolina-Jagodnik-Elbląg.

Działo się zdecydowanie za dużo :-/.

Jadąc na miejsce startu naszej jazdy zlokalizowane na Placu Jagiellończyka nie miałem zupełnie koncepcji jaką trasą jechać do Fromborka, gdzie czekali na nas bikerzy z GRT. Wiedziałem tylko, że dwie godziny to raczej za dużo na bezpośrednią jazdę 30 km po asfalcie DW 504.

Tak więc wybór trasy pozostawiłem w rękach towarzyszących bikerów, a tu zdecydowane zostało że jedziemy 30 km po asfalcie :-). Tak więc ulica Królewiecka wyprowadziła grupę 16 osób w kierunku Milejewa. W naszej grupie były aż 4 rowerzystki, co jest jednym z lepszych wyników w tym roku. Jadąc sobie spokojnie i bez zrywów minęliśmy Piastowo, Milejewo i Zajączkowo. Po drodze Rafi i MarekB zasugerowali małe wydłużenie trasy i zaliczenie odcinka terenowego między Rychnowami a Brzeziną. Zgodziłem się bez większego wahania, bo czas był dobry a ekipy z Trójmiasta nie chciałem wyciągać z łóżek :-). Dalsze wydarzenia pokazały, że nie powienien się zgodzić ...

Tak więc w Hucie Żuławskiej odbiliśmy z DW 504 w prawo i terenowym asfaltem (jak znalazł dla MTB) dotarliśmy do leśniej drogi żużlowo-szutrowej. Przed wjazdem do lasu Marek ostrzegł jeszcze przed betonowymi rynnami biegnącymi w poprzek drogi służącymi do odprowadzania wody. A za chwilę taka rynna była powodem gleby, która skończyła się dla niego lotem w rów i złamaniem trzonu obojczyka (jak potem wykazało RTG). Na całe szczęście miał na głowie kask, który połamał się dokumentnie i uchronił od zdecydowanie poważniejszych konsekwencji. Jak ja nadjechałem, to było już po całej akcji. Po chwili postoju ruszyliśmy dalej i teraz ja przejąłem pałeczkę. Dachowania co prawda nie zaliczyłem, ale dwie przebite dętki na odcinku kilometra to też coś :-). Dzięki pomocy kolegów wydostałem się z tej okolicy, bo i pompka mnie się zepsuła i byłbym umajony zupełnie :-).

Grupa miała na nas czekać w Pogrodziu, ale najwyraźniej zniechęcona długim oczekiwaniem samodzielnie dotarła do Fromborka, gdzie my byliśmy o 11.30 czyli pół godziny po umówionym terminie. A miało być spokojne 30 km :-).

Po szybkim powitaniu się z Fransem powstał równie szybki plan jazdy do Elbląga. Żałuję, że nie było czasu na wizytę w Hotelu Kopernik, gdzie ekipa GRT spała a którego właścicielem jest rowerowy maratończyk Andrzej.

Z uwagi na planowany powrót trójmiejskiej ekipy za pomocą PKP z Elbląga trasa wiodła bardziej asfaltem niż terenem. Tutaj już nic nietypowego się nie wydarzyło, był czas na spokojne pogaduchy i snucie planów rowerowo-turystycznych. Nasza jazda zakończyła się obiadem w pizerii Czik-Czuk i odstawieniem naszych gości na dworzec kolejowy.

Dzięki za wspólną jazdę i spotkanie, Markowi życzę powrotu w siodło co z pewnością nastąpi szybko, bo to twardy zawodnik. A z rewizytą do Trójmiasta jedziemy już NIEBAWEM.

KASKI OBOWIĄZKOWE! Pozdrower :-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
73.00 km 2.00 km teren
03:05 h 23.68 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m
Rower:

BOKAMI DO MALBORKA

Środa, 10 października 2012 · | Komentarze 2

Udział w konferencji poświęconej projektowi ELMOS był niezłym pretekstem, aby nieco nadrobić zaległości w kilometrówce :-).
Żeby było bardziej ,,na bogato'' wybrałem boczne drogi.

TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Wikrowo-Jegłownik-Ząbrowo-Kaczynos-Królewo-MALBORK-Królewo-Kraszewo-Stare Pole-Krzyżanowo-Kławki-Szlagnowo-Fiszewo-Gronowo Elbląskie-Jasionno-Karczowiska Górne-ELBLĄG

Jazda o poranku przebiegała w miłej i słonecznej atmosferze pod wiatr, natomiast powrót to pedałowanie z wiatrem i padającym deszczem, który w Gronowie przeszedł w chwilową ulewę. Z zadowoleniem przyjąłem taką kolejność zdarzeń ;-).
Trasa poranna to zaledwie 2 km więcej niż najkrótszy wariant, czyli DK 22. Od ujęcia wody CWŻ w Letnikach do Kaczynosu jechałem po ciepłym jeszcze asfalcie, który układają do skrzyżowania z DK 22.

Z innych obserwacji poczynionych na trasie szczególnie utkwiły mi duchy, które mijały mnie na rowerach. Były to osoby wyłaniające się nagle na drodze, bez jakichkolwiek odblasków, o oświetleniu nie wspominając. Tak jak nagle się pojawiały, tak też szybko znikały w zmroku, który z racji niskich chmur zapadł bardzo szybko.

PIĘKNA JESIEŃ NA ŻUŁAWACH © MARECKI

LETNIKI-BUDYNKI CENTRALNEGO WODOCIAGU ŻUŁAWSKIEGO © MARECKI

FISZEWO-POMNIK POWSTAŃCÓW LISTOPADAOWYCH © MARECKI
Kategoria OR, WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
111.00 km 60.00 km teren
05:48 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:569 m

PUSZCZA PISKA

Niedziela, 30 września 2012 · | Komentarze 2

PEŁNA FOTORELACJA

TRASA: Mikołajki-Iznota-Kamień-Wygryny-Ruciane Nida-Wejsuny-Niedźwiedzi Róg-Jagodzin-Pisz-Jabłoń-Wiartel Mały-Szeroki Bór-Ruciane Nida-Wejsuny-Warnowo-Wierzba-Mikołajki.

Ciemności towarzyszyły nam podczas ładowania rowerów do Piotrowego busa, który w zastępstwie PKP miał nas zawieźć do Mikołajek. Tam bowiem zaczynała się nasza trasa rowerowa, którą wujek Google oszacował na 110 km.

Pakowanie poszło sprawnie i o 5.35 9 osób i 9 rowerów ruszyło ku wschodzącemu słońcu. Po 3 godzinach byliśmy na miejscu i witaliśmy się z resztą ekipy, która dotarła dzień wcześniej do Mikołajek. Parking przy lokalnej Biedronce okazał się znacznie lepsza miejscówką niż parking przy Gołębiewskim; lepsza bo całkowicie darmową :-). Była kasa na zakupy i po nich ruszyliśmy w las.

Za Mikołajkami pierwsza tablica na temat promu linowego w Wierzbie pozbawiła nas złudzeń. Prom pływał do 29 września :-). Ponieważ jednak trasa była tak zaplanowana, że w jego pobliżu jechaliśmy to sprawdziliśmy na miejscu jak to wygląda. Wyglądało to bardzo po polsku, czyli chaotycznie. Okazało się że prom jeszcze dzisiaj pływać będzie, ale od godziny 11 ( na tablicy było że od 10 w weekendy), a my tam byliśmy o 9.40. Czekanie 1,5 godziny całkowicie wywróciłoby grafik jazdy, toteż postanowiłem z grupą jechać dookoła, a prom spróbować zaliczyć w drodze powrotnej.

Po drodze w kierunku Rucianego Nidy, jadąc czerwonym szlakiem pieszym, zajrzeliśmy do osady Galindów w Iznocie, ale gdy będąc już na terenie osady usłyszeliśmy, że wjazd kosztuje 10 zł/osoba to z piskiem opon wycofaliśmy się ;-).

Dalsza droga wiodła lasami Mazurskiego Parku Krajobrazowego, gdzie widać już było pierwsze oznaki jesieni. Spotkana przy drodze kapliczka z inskrypcją o wykorzystaniu jej w filmie Andrzeja Wajdy Pan Tadeusz bardzo nas zaciekawiła.

Na rogatkach Rucianego zrobiliśmy mały postój przy sklepie i weszliśmy w małą interakcję z miejscowym rowerzystą. Najbardziej ,,oberwało'' się DareckiemuEB, ale generalnie pan nie lubił obcych :-).

Nie wjeżdżając do miasta odbiliśmy w kierunku śluzy Guzianka, nieco różniącej się od tych z naszych okolic. Obok śluzy był też bunkier, który poddaliśmy analizie fotograficznej. Na śluzie postaliśmy dłuższą chwilę, aby zobaczyć śluzowanie jachtu.

Potem asfaltem i terenem, ale cały czas czerwonym szlakiem, dotarliśmy do Niedźwiedziego Rogu, gdzie już tylko rzut beretem dzielił nas od największego jeziora w Polsce, Jeziora Śniardwy. Po drodze zobaczyłem po raz pierwszy w życiu tablicę o agresywnych pszczołach, a chwilę potem Piotr stracił łożyska w lewym pedale. Faktycznie agresywne te pszczółki :-). Nie lubią pedałów?

Punkt widokowy nad Śniardwami nieco rozczarował, bo wyspy na jeziorze zasłoniły szeroką panoramę. Plan zakładał dalsza jazdę czerwonym szlakiem, ale przewodnik grupy zagadał się z płcią piękną, której silna reprezentacja jechała z nami :-).

Skutek tego była taki, że jak dotarliśmy do asfaltu to byłem mocno, bardzo mocno przekonany, że nie powinniśmy do Pisza jechać z wiatrem tylko pod wiatr. Skutek tej pomyłki to 8 km gratis, z tego 4 km pod wiatr ruchliwą DK 58 i bezcenny widok tablicy: Pisz żegna, Ruciane Nida wita :-)).

W końcu jednak dotarliśmy do Pisza, gdzie doszła do skutku przerwa obiadowa w lokalnej pizzerii. Godzinny popas i indywidualna analiza miasteczka pozwoliły odpocząć i spróbowac zdążyć na ostatni tego dnia prom z Wierzby, który odpływał o 17.40.

Byłem już bardzo skupiony na mapie i dalsza droga nie zawierała już gratisowych kilometrów :-). W końcu zaś pedałowaliśmy przez Puszczę Piską, która okazała na odcinku miedzy Piszem a Rucianem Nidą się przede wszystkim sosnowym borem.

Zajrzeliśmy też do centrum Rucianego, gdzie jeszcze było widać oznaki trwającego sezonu żeglarskiego. Z centrum ruszyliśmy ponownie na północ nieco dublując trasę na odcinku do Wejsun. Potem asfaltowa długaśna prosta doprowadziła nas do Wierzby (nie starczyło już czasu na Popielno i tamtejsza hodowlę konika polskiego-tarpana).

O 17.30 zameldowaliśmy się na promie i to co nie udało się rano, powiodło się po południu :-). Na drugim brzegu pozostało zrobić 5 km do Mikołajek, gdzie jeszcze rzuciliśmy okiem i obiektywem na rajdowe blachosmrody biorące udział w kolejnej edycji Mistrzostw Polski. Ich trasy na szczęście nie pokrywały się w żaden sposób z naszymi.

Potem pozostało ponownie zrobić zakupy w Biedronce i zapakować się do naszego wielkiego busa. Podróż powrotna odbyła sie w równie komfortowych warunkach i oficjalnie to piszę - Piotr masz zakaz sprzedawać ten samochód :-).

W Elblągu byliśmy nieco po 22 i w ten sposób mazurska wyrypa dobiegła końca. Wspaniały zapach lasu czułem jeszcze przez cały poniedziałek :-). Dziękuję wszystkim za aktywnie spędzony dzień i wspaniałe wrażenia. Szczególne podziękowanie składam Piotrowi, bo gdyby nie jego dobra wola użycia własnego samochodu z wycieczki w tym kształcie nic by nie wyszło.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
82.00 km 0.00 km teren
03:40 h 22.36 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m

NOCNA STEGNA

Niedziela, 24 czerwca 2012 · | Komentarze 0

FOTOGALERIA

Czwarta jazda do Stegny za sprawą zmiany czasu wyjazdu z tradycyjnej godziny 24 na 1 w nocy dostarczyła mi niezapomnianych przeżyć od samego startu. A startowałem z poziomu łóżka o godzinie 1.20, aby o godzinie 2.05 dotrzeć do Marzęcina, gdzie 54 osoby jadące na morski wschód słońca miały przerwę regeneracyjną. Dawno już tak okrutnie nie zaspałem, a już zupełnie nie pamiętam kiedy tak szybko jechałem :-).

Odcinek samotnej jazdy trwał do Kępek, gdzie natknąłem się na Fisha, Leszka i Jurka i wraz z nimi dogoniłem zasadniczą grupę.

Od Marzęcina już spokojnym i rekreacyjnym tempem delektowałem się nocną jazdą, którą nieco utrudniały spore kałuże wody jako pozostałość po lokalnej ulewie oraz przez chwilę padający deszcz w okolicach Tujska. Te drobiazgi nie trwały jednak długo i niebawem byliśmy w Stegnie, gdzie przed plażą zatrzymaliśmy się w otwartym podobno specjalnie dla nas barze.

Na plażę wjechaliśmy kilkanaście minut przed wschodem słońca i od razu było widać, że tym razem tarcza słoneczna nie pokaże nam swojego uroku wyłaniając się z morskiego horyzontu. Był on bowiem zasłonięty chmurami, które skutecznie uniemożliwiły obserwację wschodzącego słoneczka. Skupiliśmy się zatem na przygotowaniach rybaków do wypłynięcia w morze, obserwacji pracy wyciągarki i stanu morza, które było spokojne jak jezioro.A wschód słońca sobie wyobraziliśmy :-).

Przed 5 ruszyliśmy w drogę powrotną już w dużo mniejszym składzie, bo ktoś tam pojechał do Krynicy Morskiej, ktoś na ujście Wisły, a Bartek trafił nawet na Kaszuby :-).

Spokojna jazda doprowadziła nas o godzinie 7 do Elbląga, gdzie na skrzyżowaniu Trasy UE i Nowodworskiej pożegnaliśmy się i każdy zapewne udał się na zasłużone spanie.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
69.00 km 30.00 km teren
04:16 h 16.17 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

ŚWIĘTY KAMIEŃ ZE STOPEM

Niedziela, 10 czerwca 2012 · | Komentarze 0

TRASA: Elbląg-Jelenia Dolina-Pagórki-Przybyłowo-Tolkmicko-Święty Kamień-Tolkmicko-Kadyny-Suchacz-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-Elbląg

FOTOGALERIA

Z braku czasu rzadko goszczę na wycieczkach GR STOP, ale mój rowerowy węch mnie tym razem nie zawiódł. Było bardzo wesoło, momentami hardcorowo, a i nowe okolice się obejrzało na Wysoczyźnie Elbląskiej :-).

Momentem kulminacyjnym było wdrapanie się grupy na głaz narzutowy wystający z wód Zalewu Wiślanego zwany Świętym Kamieniem, który pomieścił całe 36 osób + 1 rower :-). Kto da więcej?

ŚWIĘTY KAMIEŃ- REKORDOWE 36 OSÓB + 1 ROWER © Zbyszek Ostaniewicz


Dziękuję za wspólne pedałowanie.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
127.00 km 10.00 km teren
06:44 h 18.86 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

ŻUŁAWSKA TECHNIKA

Wtorek, 1 maja 2012 · | Komentarze 7

Wycieczka na Żuławy Wiślane miała na celu przybliżenie uczestnikom różnych konstrukcji hydrotechnicznych, dzięki którym kraina ta nie szumi wodą, a nawet może się dzięki nim rozwijać.

Na trasie naszej jazdy były więc wrota przeciwpowodziowe, akwedukt, stacje pomp, w tym ta największa - Chłodniewo, mosty zwodzone i obrotowy, wiatrak, śluzy, elektrownia wodna, jazy, zastawki i liczne kanały oraz rowy melioracyjne. Nie byłbym też sobą, jakbym nie ułożył trasy tak, aby pokazać kilka domów podcieniowych ;-).

Urządzenia te są w bardzo różnym stanie technicznym, jednak zawsze świadczą o walce jaką człowiek prowadzi od wielu już wieków, aby uchronić Żuławy Wiślane przed powrotem w to miejsce morza.

TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Kazimierzowo-Bielnik II-Kępki-Marzęcino-Gozdawa-Żelichowo-Tujsk-Rybina-Stegienka-Przemysław-Drewnica-Żuławki-Dworek-Nowa Kościelnica-Ostaszewo-Lubieszewo-Nowy Staw-Świerki-Lubstowo-Michałowo-Jegłownik-Wikrowo-ELBLĄG

GALERIA

Na starcie wycieczki pojawiło się 35 osób, w tym gronie tak serdecznie zapraszana przeze mnie płeć piękna dysponowała 10 kołami :-). Całą trasą przejechały 4 rowerzystki, jedna chyba nie wytrzymała trudów jazdy z silnym, bocznym wiatrem. Powodował on, że pomimo bezchmurnego nieba nie ,, grillowaliśmy'' się na bezleśnych przestrzeniach Żuław, a nawet czasami nas pięknie popychał.

Wycieczka obfitowała w liczne postoje przy okolicznych sklepach, a kulminacją były odwiedziny w Restauracji ,,Szkarpawianka'' w Drewnicy na cieszących się sławą pierogach. Jak wygląda przykładowa porcja za 15 złotych można sprawdzić TUTAJ :-).

Większość uczestników nie chciała wracać do Elbląga najkrótszym wariantem, czyli DK 7, toteż wycieczka uległa wydłużeniu o 20 km. Pod koniec trasy trudy jazdy dały się już prawie wszystkim we znaki, toteż tablice z napisem Elbląg przywitaliśmy z radością.

Dziękuję za wspaniałą frekwencję, gratuluję pobicia rekordów życiowych w długości jazdy, szacun dla wszystkich za moc w nogach i w głowie :-).

Pozdrawiam.

BIELNIK II - WROTA PRZECIWPOWODZOWE NA KANALE JAGIELLOŃSKIM © MARECKI

MARZĘCINO-RUINA ŚLUZY NA KANALE PANIEŃSKIM © MARECKI

GOZDAWA-AKWEDUKT © MARECKI

RYBINA-NA OBROTOWYM MOŚCIE KOLEI WĄSKOTOROWEJ © MARECKI

RYBINA-MOST DROGOWY NA SZKARPAWIE © MARECKI

RYBINA-MOST DROGOWY NA WIŚLE KRÓLEWIECKIEJ © MARECKI

DREWNICA-WIATRAK ,,KOŹLAK'' © MARECKI

ŻUŁAWKI-ŚLUZA NA SZKARPAWIE ,,GDAŃSKA GŁOWA'' © MARECKI

MICHAŁOWO-ELEKTROWNIA WODNA NA NOGACIE © MARECKI

DREWNICA-CZEKAMY NA PIEROGI W STYLOWYCH WNĘTRZACH ,,SZKARPAWIANKI'' :-) © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
102.00 km 3.00 km teren
05:11 h 19.68 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m

NIEZNANE POWIŚLE

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · | Komentarze 2

PEŁNA FOTORELACJA

TRASA: ELBLĄG-Krzewsk-Markusy-Zwierzno- Stalewo-Żuławka Sztumska-Tropy Sztumskie-Stary Targ-Sztum-Sztumska Wieś-Borowy Młyn-Barcice-Mątowskie Pastwiska-Jarzębina-Janowo-Pastwa-Korzeniewo-Mareza-KWIDZYN

Z Placu Słowiańskim wystartowała 20 osobowa grupa bikerów w której składzie były 3 dziewczyny. Dla jednej z nich, Ani, był to debiut w naszym gronie.

W okolicach mostu nad rzeką Elbląg dołączyli jeszcze trzej bikerzy i w ten sposób 23 osobowa grupa wyjechała z Elbląga.

Popychani ładnie wiejącym wiatrem sprawnie pokonywaliśmy kolejne kilometry stając tylko na krótkie odpoczynki i to nie przy sklepach :-).

Na trasie obejrzeliśmy jeden z największych domów podcieniowych w Stalewie, którego stan techniczny jest coraz gorszy. Nasze oko cieszyły liczne place zabaw z grillami w mijanych wsiach, na jednym z nich w Bukowie chwilę odpoczywaliśmy.

Najciekawsze jednak czekało na nas za Sztumem, gdzie we wsi Barcice na starym cmentarzu menonickim stoją dwie drewniane stele. Są to prawdziwe unikaty, nie do obejrzenia nawet na największym żuławskim cmentarzu menonickim w Stogach Malborskich.

Zostały one przez nas znalezione i utrwalone na kartach pamięci aparatów fotograficznych. Miałem też informacje na temat starego cmentarza w Jarzębinie, toteż nasze rowery tam skierowaliśmy.

Ten akurat okazał się całkowicie zapomniany przez ludzi i mocno zarośnięty roślinnością. A że znajdował się tuż przy wale wiślanym to wspięliśmy się na niego, aby rzucić okiem na królową polskich rzek.

Niebawem nasz liczna grupa rozdzieliła się, 12 osób wybrało powrót rowerami do Elbląga a 11 postanowiło jechać Arriva/PKP z Kwidzyna.

Przed Kwidzynem spojrzeliśmy jeszcze na budowę potężnego mostu przez Wisłę i mieliśmy niebywałą okazję obejrzeć od spodu prom rzeczny Janowo/Gniew, który 16 kwietnia rozpoczął kolejny sezon pływania. Co ciekawe, jest on całkowicie darmowy dla wszystkich użytkowników.

Nasza jazda zakończyła się krótkim, ale bardzo mocnym podjazdem z Marezy do Kwidzyna i po wizycie w sklepie Żabka, bo tam kupuje się w Kwidzynie bilety kolejowe :-) zasiedliśmy w lokalnej pizzerii na obiad.

Powrót szynobusem, wbrew katastroficznym zapowiedzią był spokojny i bezproblemowy. W Malborku 40 minut oczekiwania wykorzystaliśmy na analizę poremontową dworca PKP, który teraz wygląda jak dzieło sztuki.

Dziękuję za wspólną jazdę, słowa szacunku dla Ani, która miała pewne trudności na trasie ale potrafiła je przezwyciężyć i dla wszystkich za mile spędzoną niedzielę.

NA STARCIE © MARECKI

RAFI ZE ŚWIADANIEM :-) © MARECKI

NASZE TRZY RODZYNKI :-) © MARECKI

BARCICE-CMENTARZ MENONICKI © MARECKI

BARCICE-DREWNIANE STELE © MARECKI

GRUPA NA TRASIE © MARECKI

JANOWO- NA SUCHO I W FOTELU POD PROMEM :-) © MARECKI

KORZENIEWO-BUDOWA MOSTU NAD WISŁĄ © MARECKI

KWIDZYN-RONDO Z ROWEREM I GRUPĄ :-) © MARECKI

MALBORK-ODNOWIONY DWORZEC PKP © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
85.00 km 1.00 km teren
04:28 h 19.03 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m

STEGNA 2012

Niedziela, 25 marca 2012 · | Komentarze 0

GALERIA Z WYJAZDU

Trasa: ELBLĄG-Kazimierzowo-Bielnik II-Kepki-Marzęcino-Tujsk-Rybina-Stegna-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Kępiny Wielkie-Nowakowo-ELBLĄG

Na starcie naszej jazdy stanowiącej od niepamiętnych czasów oficjalne otwarcie elbląskiego sezonu rowerowego pojawiło się 258 kół, czyli jak łato policzyć 129 osób :-). Wiem, że to już nudne, ale muszę napisać że został pobity kolejny rekord frekwencyjny. Czy za rok też tak będzie? Zobaczymy niebawem :-).

Wycieczka miała dwa oblicza, do Stegny to oblicze rowerowe było nierzadko załzawione i zaczerwienione od nieprzeciętnie silnie - nawet jak na Żuławy Wiślane - wiejącego wiatru, który momentami spowalniał do prędkości 14-16 km/h.

Oblicze drugie miało diametralnie inny wygląd, to uśmiech i zadowolenie od ucha do ucha :-). Każdy jadący na rowerze lubi przecież, jak wieje mocno w plecy :-).

Pośrodku tych skrajnych wizualizacji była plaża w Stegnie i wizyta w okolicznych barach, cukierniach i lodziarniach.

Dziękuję wszystkim za wspólne pedałowanie, gratuluję determinacji w walce z żywiołem i do zobaczenia niebawem.

WYJAZD Z PLACU JAGIELLOŃCZYKA © MARECKI

PETETON SIĘ ROZWIJA © MARECKI

MARZĘCINO-POSTÓJ PRZY TYM SKLEPIE TO TEŻ JUŻ TRADYCJA :-) © MARECKI

NA TRASIE © MARECKI

ORI I PATRYCJA NA TRASIE © MARECKI

RYBINA-MOST ZWODZONY NA SZKARPAWIE © MARECKI

STEGNA-ELBLĄSKIE MORSY W AKCJI © MARECKI

NAWET W KÓŁECZKO IM SIĘ CHCIAŁO :-) © MARECKI

KRÓLICZEK PLAYBOYA TEŻ BYŁ :-) © MARECKI

ELA I ULA TYM RAZEM NIE PRZY SWOICH ROWERACH :-) © MARECKI

STEGNA-AKCJA OBIAD I DESER, ALBO SAM DESER © MARECKI

PIOTR Z PASŁĘKA- NIECO SPÓŹNIONY 130 UCZESTNIK WYCIECZKI © MARECKI

EDWARD Z POZNANIA I JEGO OSTRE KOŁO - CZYSTA ELEGANCJA I PROSTA FORMA © MARECKI

JAK PISAŁEM-POWRÓT ZE STEGNY BYŁ BARDZO SZYBKI :-) © MARECKI

KĘPINY WIELKIE-PO RAZ OSTATNI NA PROMIE PRZEZ NOGAT © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
77.00 km 70.00 km teren
04:42 h 16.38 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-9.0
Podjazdy: m

ZAMROŻONE POCHYLNIE KANAŁU ELBLĄSKIEGO

Niedziela, 12 lutego 2012 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Klepa-Jelonki-pochylnie Jelenie, Oleśnica, Kąty-Śliwica-Jelonki-Marwica-Stankowo-Nowe Dolno-Dzierzgonka-Krzewsk-Jurandowo-Węgle Żukowo-Raczki Elbląskie-ELBLĄG

FOTORELACJA

Na Placu Dworcowym zjawiło się 14 osób gotowych na zimowy podbój Kanału Elbląskiego z jego unikatowymi pochylniami. W naszym gronie pojawiła się Ela, która postanowiła z nami akurat w lutym zadebiutować na trasie. Chapeau bas! :-)
NA STARCIE © MARECKI

Ulica Grunwaldzka wyprowadziła nas do Gronowa Górnego i dalej śladem starej DK 7 dotarliśmy do Komorowa Żuławskiego. Po drodze opuścił nas Darecki, gnany niecierpiącymi zwłoki sprawami i nasza wesoła 13 kontynuowała jazdę.

Droga stopniowa stawała się coraz bardziej zaśnieżona i oblodzona, ale jazda była płynna i bez niemiłych niespodzianek. Pierwszy dłuższy postój zrobiliśmy w Jelonkach przy sklepie, gdzie dotarł do nas z Pasłęka Piotr. Po tym krótkim popasie zmodyfikowałem nieco trasę wycieczki, gdyż nasza debiutantka i zaraz rodzynek podczas dzisiejszej wycieczki nie była jeszcze na wieży widokowej nad Drużnem. Należało więc Eli to pokazać, a to wymagało zmiany trasy, aby się nie powtarzać.

Ruszyliśmy więc w kierunku pochylni Jelenie i jadąc wzdłuż Kanału Elbląskiego zaliczaliśmy kolejne zamrożone pochylnie. Nie obyło się bez spontanicznego odcinka lodowego między Jeleniami a Oleśnicą. Wrażenia z jazdy środkiem toru wodnego-bezcenne. Nawet gleba MARKA i moje awaryjne w związku z tym wbicie nowego pedała w lód tej oceny nie zmienia :-).
NA POCHYLNI JELENIE © MARECKI

NA POCHYLNI JELENIE © MARECKI

POCHYLNIA OLEŚNICA ZE ŚRODKA TORU WODNEGO © MARECKI


Przy pochylni Kąty zanalizowaliśmy nowe inwestycje poczynione w zeszłym roku. Wszytko ładne, nowe i pachnące ;-). Na ognisko wybraliśmy jednak okoliczny las, bo nie ma to jak ogień w lesie. Godzina przerwa dobrze zrobiła naszym żołądkom, gorzej było z kończynami, które nie lubią bezruchu przy -10 stopniach.
POCHYLNIA KĄTY I JEJ NOWE OTOCZENIE © MARECKI

POCHYLNIA KĄTY I JEJ NOWE OTOCZENIE © MARECKI

POCHYLNIA KĄTY-MASZYNOWNIA I ZAMROŻONA WODA © MARECKI

OSTATNI ZNAK PO PRAWEJ MÓWI, ŻE TO NA PEWNO NIE SĄ ŻUŁAWY :-) © MARECKI

ROZPALAMY OGNISKO © MARECKI

PIOTR I JEGO KIEŁBASA-SZERSZA OD OGNISKA :-) © MARECKI

FISH I JEGO KIEŁBASIANE WIDŁY :-) © MARECKI

Dalsza droga wiodła ponownie przez sklep w Jelonkach, gdzie właściciel bardzo się ucieszył z naszej ponownej wizyty. Tutaj też odłączył się QUINTUS i wrócił krótszą drogą do Elbląga.
ELA PRZY PODCIENIU W JELONKACH © MARECKI

Na zjeździe w Marwicy spotkaliśmy JURKA, który samotnie podróżował gdzieś na południe. Mimo naszych zachęt, nie zmienił kierunku jazdy.

W Nowym Dolnie trzech bikerów ruszyło zamarzniętą Brzeźnicą w kierunku wieży widokowej. Miał to być skrót, ale my jadąc nieco na około byliśmy w Jurandowie nieco szybciej. Dojazd do wieży widokowej na ostatnich kilkuset metrach to piękne lodowisko przykryte śniegiem, które miałem okazję poznać z całkiem bliska :-). Druzno z wysokości II piętra wyglądało jak śnieżna pustynia, na której majaczyło się kilka czarnych punktów w postaci wędkarzy.
JURANDOWO-JEZIORO DRUZNO Z WIEŻY WIDOKOWEJ © MARECKI

JURANDOWO-NA WIEŻY WIDOKOWEJ © MARECKI

MIREK NIE LUBI PO SCHODACH ;-) © MARECKI

Nie było za to widać trójki bikerów, którzy jadąc skrótem dotarli do wieży, gdy my już odjeżdżaliśmy. Aż do mostu na Tinie jechaliśmy po płytach, które przysypane białym puchem są nawierzchnią nieporównywalną z sezonem letnim. Na + oczywiście. Zgodnie z komunikatem startowym był krótki odcinek specjalny, gdzie wąska koleina spowodowała trudności z płynną jazdą. Tam można było ćwiczyć pady w zaspy, ale nie było chętnych ;-).

W okolicach rzeki Tiny zaczął prószyć śnieg, który towarzyszył nam już do końca. W Raczkach Elbląskich na przystanku spotkaliśmy Fisha, Radka i MAŃKA, którzy od wieży widokowej jechali asfaltem i stąd nas wyprzedzili.

Wszyscy razem wjechaliśmy ulicą Warszawską do Elbląga i przy stacji NESTE powiedzieliśmy sobie do widzenia. Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne pedałowanie i okazany hart ducha i ciała na niełatwej trasie. Specjalny szacun dla Eli, która ani przez chwilę nie miała problemów z jazdą, rowerem, pogodą i nami chyba też :-). Pozdrower!