INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:50175.00 km (w terenie 5007.50 km; 9.98%)
Czas w ruchu:2350:58
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:164415 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:770973 kcal
Liczba aktywności:561
Średnio na aktywność:89.44 km i 4h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.00 km 40.00 km teren
03:45 h 14.67 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m

PIÓROPUSZNIKOWY JAR

Niedziela, 16 stycznia 2011 · | Komentarze 4

Na starcie inauguracyjnej wycieczki sezonu 2011 pojawiło się 10 rowerzystów, co biorąc pod uwagę panujące trudne warunki pogodowe jest liczbą całkowicie zadowalającą ;-). Płci pięknej tym razem zabrakło, co mnie zupełnie nie dziwi. Wszak nie od dziś wiadomo o kobiecej intuicji :-). Było ciężko, co najlepiej obrazuje fakt, że przez 1h 15 minut wyjeżdżaliśmy z Elbląga!
NA STARCIE © MARECKI

TRASA: ELBLĄG-Piastowo-Milejewo-Huta Żuławska-Rychnowy-Włóczyska-węzeł Błudowo S22- Kwietnik-Kamiennik Wielki-ELBLĄG

Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ. A trochę więcej zdjęć u KRZYŚKA.

Zachciało mi się jechać bokami, toteż z ulicy Królewieckiej skręciłem w Okrężną, która była OK, a cuda zaczęły się na ulicy Jagodowej prowadzącej do Jagodnika. Cuda, czyli po prostu lodowisko :-). Taniec na lodzie z gwiazdami elbląskiej sceny rowerowej zakończyłem wezwaniem do ucieczki na szlak czerwony, aby nim wrócić do czarnego asfaltu wylotówki na Braniewo, czyli ulicy Królewieckiej :-).
WALKA NA PODJEŹDZIE (PODEJŚCIU) © QUINTUS

Szlak czerwony po chwili jazdy okazał się zsypany, a my do asfaltu dojechaliśmy boczną ulicą Jaworową. Tablicę wyjazdową minęliśmy tak jak napisałem wyżej- po 1 godzinie 15 minutach :-). Innych ciekawych propozycji zjazdu z asfaltu już nie miałem :-).

Szybko i sprawnie dotarliśmy do Huty Żuławskiej, po drodze zaliczając sklep w Milejewie, aby tam skręcić w prawo na Rychnowy.
ZA HUTĄ ŻUŁAWSKĄ © MARECKI

Tutaj droga była w miarę przejezdna, można było jechać, a nie pchać. W Rychnowych zrobiliśmy małą sesję zdjęciową, bo i ciekawych motywów było całkiem sporo.
RYCHNOWY-BUDYNEK ŚWIETLICY © MARECKI

MARZĘ, ABY ZOBACZYĆ KIEDYŚ TE ZAWODY :-) © MARECKI

Potem nastąpił odcinek terenowy do Włóczysk w bezpośredniej bliskości rezerwatu Pióropusznikowy Jar. Po raz pierwszy przyjdzie mi pochwalić pracę drwali przy wyrębie drewna, bo ich praca spowodowała całkiem przyzwoitą przejezdność drogi. Śnieg zdarty aż do ziemi, był piasek, błoto i wspaniała przyczepność :-).

Wyrąb bukowego drzewostanu wykorzystaliśmy do zrobienia ogniska, co też było niełatwą sztuką ( dzisiaj w ogóle nie było łatwych rzeczy :-). Marek z Mirkiem i dopingującą resztą stanęli na wysokości zadania. Po popasie ruszyliśmy szukać drogi do rezerwatu.
MAREK NIECI OGIEŃ © MARECKI

UDZIELONA POMOC BYŁA WSZECHSTRONNA © MARECKI

Coś tam się udało znaleźć i krótka analiza Pióropusznikowego Jaru dowiodła, że zima ma się tam dobrze, śniegu jest z pół metra. Udało mi się jednak odkopać młodocianego przedstawiciela szukanej PAPROCI. W czerwcu będzie duża :-)
CZAS POSZUKAĆ PAPROCI © QUINTUS

JEST, JEST ... PAPROTKA :-) © QUINTUS

RZECZKA LISI PARÓW W PIÓROPUSZNIKOWYM JARZE © MARECKI

Przez Włóczyska znowu było pchanie rowerów ,ale zaraz potem zaczął się asfalt i można było jechać. Dojechaliśmy do drogi S22 i jadąc wzdłuż niej drogą techniczną dotarliśmy do Kwietnika, gdzie podczas wyprzedzania nas samochód wjechał w zaspę.
POMOŻECIE! POMOŻEMY :-) © MARECKI

Pomogliśmy mu się wydobyć z niej i już bez większych przygód dotarliśmy do Elbląga poprawiając nieco średnią na jak zwykle wspaniałym zjeździe z Dębicy.

Dziękuję wszystkim bikerom za towarzystwo i wspólne pedałowanie oraz pchanie :-). Do zobaczenia!
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
91.00 km 30.00 km teren
04:26 h 20.53 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-2.0
Podjazdy: m

ŻUŁAWY GDAŃSKIE

Wtorek, 4 stycznia 2011 · | Komentarze 12

Trasa: GDAŃSK-Pruszcz Gdański-Różyny-Skowarcz-Suchy Dąb-Osice-Giemlice-Długie Pole-Leszkowy-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-ELBLĄG

Wykorzystując urlop zrobiłem sobie wycieczkę do Gdańska. A że nie lubię za dużo jeździć PKP, to z powrotem wróciłem na dwóch kołach. 

Celem jazdy było obejrzenie trzech ostatnich nieodwiedzonych przeze mnie domów podcieniowych na Żuławach Wiślanych. Plan został zrealizowany w 100, ba w 1000%, bo poza trzema domami:

w Gdańsku Oruni
NAJMNIEJSZY PODCIEŃ NA ŻUŁAWACH-DAWNA KUŹNIA © MARECKI

Gdańsku Lipcach
GDAŃSK LIPCE-DOM PODCIENIOWY © MARECKI

oraz Różynach
RÓŻYNY-DOM PODCIENIOWY z 1784 r. © MARECKI

zobaczyłem trwającą budowę domu podcieniowego w Osicach. Budowę, a nie rekonstrukcję!
Ponad 30 minutowa wizja lokalna połączona z rozmową z fachowcami z podelbląskiego Bielnika I, mającymi chyba geny dawnych cieśli żuławskich Dawida Zimmermanna czy Petera Loewena, uświadomiła mi skalę inwestycji. Inwestorem domu jest pracujący w Gdańsku Żuławiak. To jedyny znany mi podcień, który jest budowany od podstaw. Imponująca jest dbałość o szczegóły architektoniczne, jak i dobór materiałów do budowy.
Dość powiedzieć, kto używa dzisiaj drewnianych gwoździ i ręcznie robionej cegły. W domu nie ujrzymy oczywiście żadnych plastikowych okien, a i piec z kominem jest umieszczony w jego centralnej części. Wszystko jak w klasycznym domu podcieniowym, nawet jego metraż - 360m2 jest prawidłowy ;-).
Jedynym odstępstwem wydaje się nowoczesny piec gazowy w piwnicy i ogrzewanie podłogowe, ale w końcu mamy XXI wiek :-). Ma być gotowy w czerwcu i już teraz zapraszam Was na wycieczkę do Osic. A na razie można pooglądać jego fotki.
OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI


Dojeżdżając do Wisły spojrzałem z daleka na strażnicę wałową w Leszkowych, a z całkiem bliska na strażnicę w Kiezmarku. Tutaj też zajrzałem do ładnie odnowionego kościoła.
LESZKOWY-STRAŻNICA WAŁOWA © MARECKI

KIEZMARK-STRAŻNICA WAŁOWA © MARECKI

KIEZMARK-ODNOWIONY XVIII w. KOŚCIÓŁ P.W. MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ © MARECKI


A potem to już została szybka jazda pustawą DK 7 na której szalał wiatr zasypując mi pobocze :-).

Pełne foto z tego emocjonującego wyjazdu jest w GALERII. A kompletna (z gratisem :-) już galeria domów podcieniowych z okolic Elbląga do obejrzenia W TYM MIEJSCU.

Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
88.00 km 80.00 km teren
05:03 h 17.43 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy: m

GRUDNIOWE PĄCZKI

Niedziela, 12 grudnia 2010 · | Komentarze 2

13 fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki.
NA STARCIE © MARECKI

Pogoda była głównym scenarzystą dzisiejszej jazdy, pierwszy raz w pięcioletniej historii grudniowych pączków przyszło nam jechać w prawdziwie zimowych warunkach. Tym samym sezon zimowych wycieczek możemy uznać za otwarty :-).
TAK TO DZISIAJ WYGLĄDAŁO © MARECKI


TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Kazimierzowo-Jazowa-Wierciny-Rakowo-Lubstowo-Świerki-NOWY STAW-Lubieszewo-Orłowo-Nowy Dwór Gdański-Gozdawa-Marzęcino-Kępki-Bielnik II-Kazimierzowo-ELBLĄG

Wbrew naszym obawom, drogi na Żuławach były dzisiaj przejezdne, widzieliśmy nawet na własne oczy dwa pługi. A odśnieżona ścieżka rowerowa wzdłuż DK 7 to wymaga chyba wystosowania maila z podziękowaniami do GDDKiA :-).Dalej śnieg leżał niewielką warstwą, z pewnością pomocne w jego redukcji okazały się wczorajsze opady deszczu.
W Nowym Stawie obsługiwala nas już po raz piąty ta sama sympatyczna pani.
CZAS NA TYTUŁOWE PĄCZKI © MARECKI

Po konsumpcji udałem się na mały rekonesans po remontowanych rynkach w Nowym Stawie i uwieczniłem sławnego ,,ołówka''
DAWNY ZBÓR EWANGELICKI Z XIX w. © MARECKI

oraz największy kościół na Żuławach Wiślanych, XV w. gotyk, czyli
KOLEGIATA ŻUŁAWSKA © MARECKI

Za Nowym Stawem poruszaliśmy się w roztopionej brei, co było spowodowane całkowitym brakiem mrozu. Lepsze to w sumie niż lodowisko :-).
POD WIATR DO NOWEGO DWORU GDAŃSKIEGO © MARECKI


Akwedukt w GOZDAWIE okazał się trudno dostępny, wymagał porzucenia rowerów w przydrożnym rowie i uderzeniu z buta, tak przez łącznie około 3 km. To chyba była główna przyczyna tego, że dotarli do niego jedynie Alanda, KRZYSIEK i TOMEK. Reszta ekipy zrobiła zwrot w tył na lewo i nieco szybciej dotarła do Elbląga.
ZIMOWA SZATA AKWEDUKTU W GOZDAWIE © MARECKI

ZAMIAST WODY W AKWEDUKCIE BYLI ZAGOGLOWANI ALANDA I TOMEK :-) © MARECKI

Zdobycie akweduktu odbyło się w iście arktycznej scenerii, mocno ograniczona widoczność, poziomo padający śnieg, północny żuławski wiatr i śnieg miejscami po kolana tworzyły niepowtarzalny klimat. Do kompletu brakowało tylko eleganckiego mrozu :-).

Droga powrotna to powolne mulenie w coraz większym, cały czas padającym śniegu i zapadających ciemnościach. W Marzęcinie zrobiłem fotkę drewnianemu domowi, któremu już kiedyś się przyglądałem. Jak to niewiele trzeba żeby wyszło tajemnicze i klimatyczne zdjęcie. Wystarczy zaparowany obiektyw :-).
MARZĘCINO-TAJEMNICZY ŻUŁAWSKI DOM ;-) © MARECKI

A tu WERSJA dla ludzi ceniących dosłowność ;-).

W Kępkach nad Nogatem musiałem zrobić postój przy sklepie, bo kaloryczny zadatek z Nowego Stawu dawno został na żuławskich przestrzeniach i w nogach zaczynało brakować prądu. Jeden snickers wystarczył, aby w tempie patataj doturlać się do Elbląga :-).
ELITA DZISIEJSZEJ WYCIECZKI: ALANDA, KRZYSIEK I TOMEK © MARECKI


Pełna fotorelacja z opisem z zakończenia sezonu jest już w mojej GALERII.

RELACJA

Trzynastu fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki. Cel naszej jazdy był typowy i tradycyjny, czyli ciastkarnia w Nowym Stawie :-)
Ulice Warszawska i Żuławska wyprowadziły nas z miasta i wyjechaliśmy we Władysławowie, żeby zaraz potem rozpocząć jazdę po zaśnieżonej drodze. Przez Helenowo i Adamowo dotarliśmy do DK 7, gdzie mocno się zdziwiliśmy widząc odśnieżoną drogę rowerową. Skorzystaliśmy z tej sprzyjającej okoliczności i dotarliśmy nią do mostu na Nogacie w Jazowej.

Tam skręciliśmy w kierunku Wiercin, gdzie po drodze minął nas pług śnieżny. Grupa jechała rozciągnięta na dość dużym dystansie, widać było, kto miał lepsze, a kto gorsze opony na te warunki pogodowe. Temperatura była w granicach zera, śnieg był mokry i zbity, jazda w koleinach była bezpieczna, można było nawet zmieniać bezkarnie tor jazdy. Mróz pojawił się dopiero po południu, śnieg za to drobno sypał w zasadzie przez cały dzień.

Odcinka Wierciny-Lubstowo obawiałem się najbardziej, bo to okolice zapomniane przez ludzi i historię. Nie było jednak tak źle, nawet narzekający Jurek dał sobie radę i nie musiał pchać roweru :-). Pewne trudności powodował silny, północny wiatr spychający rowery na lewą stronę i dosypujący śniegu z pól.
W Lubstowie grupa zatrzymała się na krótki postój herbaciano-kanapkowy i zaraz pojechaliśmy dalej. Do Nowego Stawu trwała spokojna jazda, jedynie Zbyszek forsował tempo, ale nie znajdowało to odzewu.

W Nowym Stawie nie ociągając się zajęliśmy miejsca w cukierni i przystąpiliśmy do zamawiania pączków i innych łakoci, oraz pasztecików :-). Pani na nasz widok zdziwiona nie była, wszak obsługuje nas już od 5 lat :-).
Popas trwał około godziny, w jego trakcie przedstawiłem plany wycieczkowe na 2011 rok. Protestów nie było, wydaje się, że wszystkim przypadły do gustu :-). Ujawnione szerokiej publiczności zostaną już niebawem. Zerknąłem też na remontowane rynki Nowego Stawu oraz na dwa okoliczne kościoły robiąc kilka fotek.

Powrót z Nowego Stawu to walka z północnym wiatrem i padającym poziomo śniegiem. Poza tym jechało się dobrze, podłoże było stabilne. Przejechaliśmy przez Nowy Dwór Gdański i przed Powaliną skręciliśmy do Gozdawy, gdzie grupa miała zamiar obejrzeć akwedukt. Po dotarciu do właściwej, bocznej drogi, całkowicie zasypanej śniegiem, morale nieco siadło i w zasadzie nie było już chętnych do pchania rowerów przez około 3 km.

W tym momencie w kopny śnieg ruszyła jedyna bikerka w naszym gronie, Agnieszka, nie pozostawiając facetom wyboru :-). W ślad za nią poszedł Tomek, Krzysiek i ja jako przewodnik. Reszta ekipy zrobiła zaś zwrot w tył na lewo i popedałowała do Elbląga.

Ponieważ nie było sensu pchać się z rowerami to legły one w przydrożnym rowie, a my niczym zdobywcy bieguna ruszyliśmy z buta w mgłę, śnieg i wiatr. Dotarcie do akweduktu zajęło nam kilka minut, ale cel udało się osiągnąć :-). Powrót był znacznie szybszy, bo posiłkowaliśmy się śladami pozostawionymi przez okolicznych mieszkańców.

Rowery leżały zasypane równo śniegiem, co stanowiło doskonały kamuflaż. Z ulgą wsiadłem na swojego CUBE, bo chodzić za dużo to ja już nie lubię :-). Wróciliśmy do Gozdawy i skierowaliśmy się na Marzęcino. Powoli zaczęły zapadać ciemności, jednak na to byli wszyscy przygotowani.

Gorzej, że padający cały czas śnieg spowodował, że zaczęło się pływanie po asfalcie, co przy pogarszającej się widoczności i wzroście ilości wracających z weekendu samochodów znacząco spowolniło jazdę.

Powoli sunąc do przodu zmniejszaliśmy jednak dystans do domu, chociaż ja musiałem jeszcze wesprzeć się szybkim snickersem w Kępkach, bo czułem, że mi prądu w nogach zabranie na rogatkach Elbląga.

Przed wjazdem na drogę rowerową w Kazimierzowie zrobiliśmy sobie ostatnią tego dnia fotkę i po chwili jechałem tylko z Krzyśkiem. Agnieszka z Tomkiem jechali po zasypanej już drodze wzdłuż DK 7 dużo wolniej i na wjeździe do Elbląga przy ulicy Nowodworskiej byli już daleko za nami. Nie czekając już na nich pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Tak oto wyprawa na pączki dobiegła końca. Był to pierwszy wyjazd w pięcioletniej historii w prawdziwie zimowych warunkach. Gratuluję wszystkim wytrwałości i odporności na trudy wycieczki.

Podsumowując zaś całoroczne rowerowanie, chcę podkreślić, że wzrosła liczba uczestników comiesięcznych wycieczek. Nie ma już imprez, gdzie pojawia się 4 czy 5 osób. Ukształtowała się stała ekipa i co mnie bardzo też cieszy, pojawiają się też nowe twarze. Niektóre jednorazowo, a niektóre częściej :-).

Dziękując wszystkim za wspólne zwiedzanie naszych bliskich i dalszych okolic, liczę na niezawodny odzew w 2011 roku. Do zobaczenia na szlakach i trasach rowerowych.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
58.00 km 0.00 km teren
02:50 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-7.0
Podjazdy: m

ŚLUZA MARZĘCINO

Sobota, 4 grudnia 2010 · | Komentarze 4

Całkiem niedawno dowiedziałem się, że budowla, którą elbląscy rowerzyści mijali w Marzęcinie już setki razy jest ruinami śluzy. Ta konstrukcja hydrotechniczna została zbudowana w 1884 r. i łączyła Kanał Panieński z Zalewem Wiślanym. Zaopatrzona była we wrota przeciwpowodziowe zabezpieczające polder Marzęcino przed wysoką wodą w Zalewie Wiślanym.

Postanowiłem więc o poranku wyskoczyć na krótki rekonesans po Żuławach. Dołączył do mnie Robert i we dwóch raźno popedałowaliśmy do krainy kanałów.

TRASA: ELBLĄG-Bielnik I-Bielnik II-Kępki-Stobna-Marzęcino-Osłonka-Chełmek-Marzęcino-Kępiny Małe-Kępiny Wielkie-Nowakowo-ELBLĄG

Do Marzęcina dotarliśmy zdecydowanie za szybko, słońce ledwo wzeszło i warunki oświetleniowe dla mojego ,,wypasionego'' kompakta były zdecydowanie zbyt nocne :-). Pojechaliśmy więc w kierunku Szkarpawy, co ciekawe, jadąc po dnie ZALEWU WIŚLANEGO, który tutaj był jeszcze podczas II wojny światowej.

Szkarpawa jest właśnie w fazie zamarzania, lokalny wędkarz podlodowy toporkiem pokazał nam grubość lodu (około 5-10 cm).
CHEŁMEK- WĘDKARZ PODLODOWY NA SZKARPAWIE © MARECKI

Jadąc wzdłuż wału ochronnego dotarliśmy do Chełmka, tam spojrzeliśmy na miejsce dawnej przeprawy promowej przez Szkarpawę i zabytkowy drewniany dom.
CHEŁMEK-ZABYTKOWY DOM ŻUŁAWSKI © MARECKI

Powrót do Marzęcina to walka z silnym wiatrem, który za to rozpędził chmury i było już całkiem jasno. Na rogatkach wsi ujrzeliśmy rozjechane takie coś.
ROZJECHANY PTASI DRAPIEŻNIK © MARECKI

Ciekawe co to był za ptak. Może ktoś się zna?

Sesja fotograficzna udała się i po jej zakończeniu (udało nam się nawet wdrapać na koronę śluzy dzięki uprzejmości właściciela posesji - swoją drogą fajnie mieć śluzę w ogródku) odwiedziliśmy ,,kultowy'' sklep, aby się napić, zjeść i ogrzać :-). Mieliśmy okazję podejrzeć sobotnie zakupy miejscowych, z których najbardziej się nam spodobał zestaw: 2 bochenki chleba i 0,5 litra zboża innego rodzaju ;-).

MARZĘCINO-TABLICA W ŚCIANIE ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-MIEJSCE MOCOWANIA DREWNIANYCH GRODZI NA CZAS REMONTU ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI

ŚLUZA MARZĘCINO-WIDOK Z KORONY ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI


Potem sprawdziliśmy czas reakcji obsługi promu na Nogacie w Kępinach Wielkich, a wcześniej obejrzeliśmy odnowioną świetlicę wiejską i nowy plac zabaw w Kępinach Małych z bardzo ciekawą zjeżdżalnią linową :-).
KĘPINY MAŁE-ROBERT ZJEŻDŻA NA LINIE :-) © MARECKI

Na prom czekaliśmy 3 minuty, co jest wynikiem bardzo dobrym. Za Nogatem podkręciliśmy tempo i wkrótce byliśmy w Elblągu.
KĘPINY WIELKIE- PRZERĘBEL PROMOWY I PROM NA NOGACIE © MARECKI

Generalnie wyjazd bardzo udany, główny cel został zrealizowany, sprzęt sprawował się OK. Debiut pozamiejski rękawic CHIBA ALASKA bez zarzutu, włożenie ogrzewaczy okazało się przesadą :-). Sterowanie manetkami pomimo grubych palców jest OK, hamowanie także w normie. Wiatroszczelność pełna, wodoodporność sprawdzałem na razie tylko pod kranem i też była całkowita.

Pełne foto z opisem jest TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
50.00 km 5.00 km teren
02:50 h 17.65 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy: m
Rower:

AKWEDUKT GOZDAWA

Poniedziałek, 22 listopada 2010 · | Komentarze 4

Zaprzyjaźnione żuławskie wróble uprzejmie doniosły mi o bardzo ciekawej, nieco tajemniczej, a przede wszystkim kompletnie zapomnianej budowli hydrotechnicznej na Wielkich Żuławach.

Jest nią wzmiankowany w tytule akwedukt zbudowany po wojnie, w latach 50-tych, pomiędzy polderami Osłonka i Gozdawa. Zapewniał on dostarczanie wody z Tugi na polder Gozdawa odwadniając jednocześnie najnowszy skrawek Polski, czyli polder Osłonka.

Zabrałem więc ze sobą znanego elbląskiego tropiciela śladów DARECKIEGO i ruszyliśmy w nieznane :-).

TRASA: ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Orliniec-Powalina-Gozdawa-Powalina-Marzęcino-Kępiny Wielkie-Kępa Rybacka-Bielnik II-Bielnik I-ELBLĄG

Zapraszam na krótką fotorelację, a na własne oczy akwedukt będzie można zobaczyć na wycieczce ,,GRUDNIOWE PĄCZKI'' już 12 grudnia. Zapraszam :-).

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
78.00 km 40.00 km teren
04:23 h 17.79 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m

WYSOCZYZNA ELBLĄSKA-REZERWATY PKWE

Niedziela, 14 listopada 2010 · | Komentarze 15

W 2006 r. PARK KRAJOBRAZOWY WYSOCZYZNY ELBLĄSKIEJ utworzył dwa nowe rezerwaty o nazwach ,,Dolina Stradanki’’ i Nowinka. W rezerwacie przyrody „Dolina Stradanki” za cel przyjęto zachowanie i ochronę unikatowego krajobrazu doliny Stradanki wraz z siecią bocznych dolinek oraz porastającego te tereny lasu bukowego. Natomiast w rezerwacie przyrody „Nowinka” ochroną objęto doliny erozyjne, występujące w nich wysięgi i zabagnienia oraz porastające je zbiorowiska leśne.

W dniu dzisiejszym 13 osób pojawiło się na Placu Jagiellończyka, aby je zobaczyć. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo ostatecznie do rezerwatów dojechało 6 osób. Reszta odjechała wcześniej w sobie znanych kierunkach i z sobie znanych przyczyn ;-).

Jak to na moich wycieczkach bywa, udało mi się załatwić idealną rowerową pogodę, co w listopadzie łatwe nie jest. Zapowiadane wcześniej moje ostrzeżenia o pchaniu rowerów, topieniu się w błocie i innych tego typu atrakcjach nie sprawdziły się prawie wcale, ku ubolewaniu co poniektórych uczestników :-).

Ubranie kaloszy, nawet tak stylowych jakie miała Alanda, było dzisiaj zbędne, chociaż dodawało uroku ;-)
ZGRABNY KALOSZ ALANDY :-) © MARECKI


TRASA: Elbląg-Jagodnik-Jelenia Dolina-Ogrodniki-Biała Droga-Czarna Droga-Kadyny-Kikoły-Biała Droga-Rezerwat,,Dolina Stradanki''-Wały Tolkmita-Nowinka-Tolkmicko-Rezerwat ,,Nowinka''-Tolkmicko-Kadyny-Suchacz-Nadbrzeże-Kamionek Wlk.-ELBLĄG

Wycieczka miała kilka atrakcji nieplanowanych: były to odwiedziny na starym, ewangelickim cmentarzu w Kadynach, który odkrył dla nas Mirek,
KADYNY-CMENTARZ EWANGELICKI © MARECKI

przeprawa przez rzekę Stradankę,
STRADANKA KONTRA MARECKI :-) © KRZYSIEK WEISS

i odwiedziny u Piotra na budowie domu, gdzie w ofercie była kawa i ciacho :-).
NADBRZEŻE- BUDOWA DOMU PIOTRA © MARECKI


Poza tym było też błotko:
BŁOTKO NA CZERWONYM SZLAKU ,,KOPERNIKOWSKIM'' © MARECKI

Ostra Góra:
ZDOBYWCY OSTREJ GÓRY-125,5 m © MARECKI

Legendarna trasa rowerowa:
LEGENDARNA TRASA ROWEROWA © MARECKI

Górka nad Tolkmickiem:
PANORAMA TOLKMICKA © MARECKI

I słoneczko na koniec:
LISTOPADOWY ZACHÓD SŁOŃCA © MARECKI


Pełne foto z opisem jest TUTAJ. A relacja poniżej:

Z Placu Jagiellończyka wyjechało 12 rowerzystów i tylko jedna bikerka na podbój mało znanych szerokiej publiczności rezerwatów ,,Dolina Stradanki'' i ,,Nowinka’’ wchodzących w skład Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej.

Z Elbląga wyjechaliśmy korzystając z dróg rowerowych w ciągu ulic Płk. Dąbka i Ogólnej, a po przekroczeniu ulicy Fromborskiej poprowadziłem grupę skrótem terenowym pomiędzy działkami. Doprowadził on nas do ulicy Okrężnej, a chwilę potem wjechaliśmy na ulicę Jagodową, której nazwa wskazuje, dokąd prowadzi :-).
W Jagodniku nastąpił pierwszy postój, gdyż pierwszy odcinek terenowy sprawił, że grupa nieco się rozproszyła.

Za wsią czoło grupy chciało jechać szlakiem kopernikowskim prosto przez pola, ale to nie był jeszcze czas na teren. Do Jeleniej Doliny dotarliśmy tradycyjnie, jadąc wąskimi asfaltami.

Przy smokach grupa zatrzymała się na pierwszy mały popas, w ruch poszły kanapki, batony inne kaloryczne przysmaki. Tam też przyjrzałem się bliżej dwóm rowerom CUBE, na których jechali nowi uczestnicy . Jeden z nich bliźniaczo przypominał mojego ,,Kubusia’’, drugi był nieco inny.

Po wyjeździe z Jeleniej Doliny i dotarciu do Ogrodnik naszą wesołą grupę opuścił nasz rodzynek w stylowych kaloszach, czyli Alanda oraz występujący w standardowym obuwiu Darecki. Obowiązki rodzinne nie pozwoliły im dalej nam towarzyszyć.

Za Ogrodnikami wjechaliśmy na Białą Drogę i rozpoczęła się prawdziwa jazda terenowa. Odcinek przez łąkę był szczególnie dowcipny, bo na błocie rowery tańczyły na boki, a koledze co jechał na zupełnie gładkich oponach należą się wyrazy uznania :-). Po wjechaniu do lasu sytuacja się uspokoiła, liczne kałuże i rozlewiska dawało się na ogół ominąć.

Wkrótce dotarliśmy do początku Czarnej Drogi, której górny odcinek został w tym roku odnowiony, wyremontowany i poprawiony. Obecnie jest to elegancka rowerowa droga, szeroka i utwardzona. Ponad 5 km zjazdu (albo podjazdu) kończy się (zaczyna)w Kadynach na głównym asfalcie.

Skierowaliśmy się następnie do centrum Kadyn, gdzie pod sklepem pożegnaliśmy się z kilkoma uczestnikami, przywitaliśmy się z Rafim i Piotrem, którzy mieli jednak inne plany rowerowe na ten dzień, kupiliśmy kiełbasę na ognisko i nieco odpoczęliśmy.

Potem, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, Mirek poprowadził grupę na stary cmentarz ewangelicki. Znajduje się on około 1 km od centrum Kadyn, na szlaku rowerowym R-64. To nieco tajemnicze i urokliwe miejsce nie wszystkim było znane, toteż nastąpiła tam krótka sesja fotograficzna. Nieopodal znajdują się resztki kościoła ewangelickiego , któremu udało się przetrwać wojenna zawieruchę, ale nie dał rady władzy ludowej i w 1958 r. został rozebrany.

Jadąc dalej szlakiem R-64 przez pola dotarliśmy do asfaltu w Kikołach, gdzie po kilkudziesięciu metrach skręciliśmy w prawo na Białą Drogę.
6 osób podjęło trud pokonania najtrudniejszej części trasy i obejrzenia najciekawszych miejsc.

Jadąc pod górę minęliśmy po prawej stronie dawną hacjendę Niemyjskiego i wkrótce stanęliśmy u wrót BIAŁEJ LEŚNICZÓWKI. Uwagę przyciągała kapliczka przydrożna, brama wjazdowa oraz zabudowania leśniczówki kryte strzechą. Poza tym leśniczówka jest zbudowana z muru pruskiego i sprawia doskonałe wrażenie. Za jedyne 4.000.000 zł jest dla każdego. Chwilowo nie mieliśmy przy sobie drobnych, także pojechaliśmy dalej :-).

Wkrótce skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się na czerwonym szlaku pieszym ,,kopernikowskim''. Tu pojawiła się rozjechana przez ciężki sprzęt droga i koleiny na pół metra. Do tego tłuste błotko i dużo wody. Odcinek pchany nie był jednak zbyt długi , tak około 100 metrów.

Potem dało się już jechać i tak dotarliśmy do skrzyżowania dróg leśnych, gdzie pojawił się czerwony szlak rowerowy PKWE ,,Trasa Kadyńska’’. Skorzystaliśmy z niego i tracąc wysokość dojechaliśmy do rogatek Tolkmicka. Tu nastąpił ostry skręt w prawo o 180 stopni i jadąc pod górę skierowaliśmy się do nieodległego już rezerwatu ,,Dolina Stradanki’’.

Minęliśmy tablicę informacyjną i przed nami ujrzeliśmy rzeczkę, od której rezerwat wziął nazwę. Po kilkudniowych opadach deszczu nie był to już zwykły strumyk, toteż pojawiły się wątpliwości, czy krosować go rowerami czy spokojnie przejść górą. Zbyszek pozbawił nas tych wątpliwości i pierwszy sforsował Stradankę. Potem poszło już szybko i sprawnie :-).

Droga w rezerwacie wspinała się stopniowo pod górę, miejscami prowadziła głębokim wąwozem, miejscami trawersowała wzniesienia. Nie prowadziła wzdłuż rzeki, ale Stradanka była słyszalna przez cały czas.

Wkrótce wyłoniły się przez nami WAŁY TOLKMITA, przy których postanowiliśmy zrobić ognisko. Dłuższa przerwa, która tutaj nastąpiła pozwoliła nam zapoznać się z tym staropruskim grodziskiem.
Po upieczeniu kiełbasek ruszyliśmy raźno w dalszą drogę, która wiodła dobrej jakości drogą leśną.

Dwukrotnie zbliżaliśmy się do krawędzi wąwozu, aby spojrzeć na meandrująca w bardzo głębokim jarze Stradankę. Brak okrywy liściastej ułatwiał obserwację.
Przy opuszczaniu linii lasu wraz z Krzyśkiem postanowiliśmy zdobyć z buta, ale z rowerami Ostrą Górę. Jak wynika z mapy jest to najwyższy punkt w tej okolicy wznoszący się na 125,5 m n.p.m. Szczyt jest zarośnięty malinami, ale zjazd był całkiem przyjemny.

Wkrótce dotarliśmy do wsi Nowinka i ujrzeliśmy dwie zabytkowe kapliczki. Potem usiłowaliśmy znaleźć wjazd do rezerwatu ,,Nowinka’’ graniczącego z wsią. Niestety miejscowi powiedzieli, że jedyny wjazd prowadzi od głównej drogi Tolkmicko-Pogrodzie. Nie mając czasu na przedzieranie się polami na przełaj, rad nierad, zjechaliśmy asfaltem w sumie do Tolkmicka, bo minęliśmy tablicę wjazdową do miasta.

Pod ostrym kątem przy tablicy rezerwatu zjechaliśmy z asfaltu. Wąski singieltrack prowadził w kierunku Nowinki, aby więc nie wspinać z powrotem skręciliśmy w prawo. Ścieżka wkrótce zanikła i pozostało nam przedzieranie się pod górę. Zdecydowałem o zakończeniu eksploracji tego rezerwatu, bo najwidoczniej nie jest on jeszcze przygotowany turystycznie. Odbiliśmy w kierunku pola uprawnego, z którego rozciągała się ładna panorama leżącego poniżej Tolkmicka. Pamiątkowa fotka uwieczniła naszą szóstkę i po chwili gruntówką wjechaliśmy do miasta.

Tam zajrzeliśmy do portu, spojrzeliśmy na Zalew Wiślany, po którym mam nadzieję, że da się niedługo jeździć rowerem i rozpoczęliśmy drogę powrotną. W celu jej urozmaicenia zaproponowałem, aby jechać wzdłuż toru kolei nadzalewowej.

Za budynkiem dworca PKP skręciliśmy w prawo i jadąc po betonowych płytach minęliśmy oczyszczalnię ścieków i dojechaliśmy do rzeczki Grabianki. Pokonaliśmy ją za pomocą drewnianego mostku i jadąc wzdłuż plaży minęliśmy Kadyny.

Potem dotarliśmy do Suchacza, gdzie zrobiliśmy postój przy sklepie i w dalszym ciągu jadąc dołem dojechaliśmy do Nadbrzeża. Tam obejrzeliśmy budowę domu Piotra, wypiliśmy kawę i zjedliśmy ciacho :-). Potem już tylko krótka wspinaczka do głównego asfaltu i przez Kamionek Wielki dojechaliśmy do Elbląga.

Na koniec sprawdziliśmy jeszcze jakość dróg rowerowych na Modrzewinie jadąc nową ulicą Kwiatkowskiego do Alei Jana Pawła II i dalej do centrum logistycznego.
Potem został już zjazd na Zawadę i to był koniec tej bardzo udanej wycieczki.

Cały czas towarzyszyła nam dobra pogoda, niebo było łaskawe dla nas i nie uraczyło nas deszczem, a pod koniec dnia ujrzeliśmy nawet słońce!
Odnośnie odwiedzonych rezerwatów to zdecydowanie łatwiejsza do eksploracji rowerowej jest ,,Dolina Stradanki’’. Wały Tolkmita, piękna rzeźba terenu i wijąca się rzeczka sprawiają, że jest tam co podziwiać. Rezerwat ,,Nowinka’’ sprawia bardziej dzikie wrażenie, jest raczej dla turystów pieszych i koneserów przyrody.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
124.00 km 50.00 km teren
06:31 h 19.03 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m

TRÓJMIEJSKI PARK KRAJOBRAZOWY

Niedziela, 24 października 2010 · | Komentarze 5

11 osób z Elbląga i 5 z Trójmiasta uczestniczyło we wspólnej jeździe po lasach TPK. Z tego Robert z KRZYŚKIEM dotarli do Gdyni, gdzie rozpoczynała się nasza trasa rowerowa w sposób dość niestandardowy, bo nie PKP, a na kołach. W ten sposób byli dobrze rozgrzani ponad 90 km trasą i gotowi na podbój trójmiejskich lasów :-).

Bardzo miłą niespodzianką był udział dwóch rowerzystek Karoliny ,,Owieczki'' i Agnieszki ,,Alandy''. Ta pierwsza miała niedawno w Elblągu bliskie spotkanie z blachosmrodem, a mimo to zdecydowała się na udział w tej trudnej wycieczce. Druga zaś pomimo solidnej gleby przed Matemblewem zdecydowała się wrócić na kołach do Elbląga. Zuch dziewczyna! :-).

Trasa: GDYNIA-Chwarzno-Rezerwat Kacze Łęgi-Dolina Potoku Swelini-Łysa Góra-Mała Gwiazda-Zajęcze Wzgórze-Dolina Świemirowskich-Droga Leśniczych-Dąb Esperantystów-Wieża Pachołek-Gdańsk Oliwa-Droga Filozofów-Kuźnia Wodna-Diabelski Kamień-Droga Węglowa-Złota Karczma-Gdańsk Matemblewo Sanktuarium MB Brzemiennej-Gdańsk Jasień-Gdańsk Zabornia-Gdańsk Siedlce-Starówka-Przejazdowo-Nowy Dwór Gdański-Marzęcino-Kępki-Kazimierzowo-ELBLĄG

Naszym przewodnikiem i twórcą trasy przejazdu był lider GRT Frans, który towarzyszył nam do Diabelskiego Kamienia, gdzie złe moce spowodowały, że musiał nas opuścić ;-). W nawigacji pomógł mi wtedy kolega z Gdańska, któremu dziękuję za pomoc.

Trójmiejski Park Krajobrazowy okazał się dobrze przygotowanym miejscem do rowerowych harców. Prawidłowo oznakowane szlaki, liczne drogowskazy z kilometrażem i szerokie aleje sprzyjały spokojnej, momentami dynamicznej jeździe. Trasa była ułożona interwałowo, chociaż mam wrażenie, że podjazdy były krótkie i ostre, a zjazdy długie i łagodne. A może to złudzenie :-). W swojej jeździe wykorzystaliśmy niebieski szlak rowerowy, kilka szlaków pieszych (żółty, czarny, zielony), a nawet sopocki szlak spacerowy.

Frekwencja rowerowa w lesie była całkiem spora, minęło nas kilka grup mniej lub bardziej licznych. Przy osiedlach mieszkaniowych pojawiali się ludzie z psami, wiedzieli jednak jak należy się zachowywać. Dało się też zauważyć biegaczy i amatorów nordic-walking.

Po zakończeniu etapu terenowego przyszedł czas na powrót do Elbląga. TOMEK z Karoliną zdecydowali się wrócić PKP, Marek z Rafim i Piotrem wrócili do Elbląga na kołach, a reszta po małym popasie na Długim Targu też ruszyła w drogę. Do Nowego Dworu Gdańskiego cięliśmy DK 7, a potem, aby dać odpocząć naszym uszom skierowaliśmy się na opustoszałą drogę na Marzęcino. Cisza byłaby kompletna, gdyby nie wiatr buszujący po Żuławach.

Dwie przebite dętki spowodowały że do Elbląga dotarliśmy o 20.00, ale to i tak godzinę szybciej niż ciuchcia :-).

Dziękuję wszystkim za wspaniały wyjazd, gratulacje dla naszych dzielnych bikerek i wielkie dzięki dla Fransa za spędzenie z nami niedzieli i pokazanie nam ciekawych zakątków TPK.

GDYNIA-CZEKAMY NA FRANSA © MARECKI

JESIEŃ W TPK NA ZJEŹDZIE DO RZEKI KACZEJ © MARECKI

FRANS W ROLI PRZEWODNIKA © MARECKI

AGNIESZKA,,ALANDA'' © MARECKI

KAROLINA ,,OWIECZKA'' © MARECKI

OBELISK DĄB ESPERANTYSTÓW I DROGA ESPERANTYSTÓW © MARECKI

JEST GDZIE JEŹDZIĆ PO TPK © MARECKI

WIEŻA WIDOKOWA PACHOŁEK-PANORAMA GDAŃSKA © MARECKI

MATEMBLEWO-OŁTARZ Z MSZY PAPIESKIEJ NA ZASPIE W 1987 r. © MARECKI

GDAŃSK-RATUSZ GŁÓWNEGO MIASTA I POMNIK NEPTUNA © MARECKI

OSTATNIA FOTKA OSTATNIEJ SZÓSTKI :-) © MARECKI


Pełne foto z opisem jest TRADYCYJNIE TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
137.00 km 20.00 km teren
07:37 h 17.99 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m

UJŚCIA WISŁY-WYSPA SOBIESZEWSKA

Niedziela, 19 września 2010 · | Komentarze 0

Na Placu Słowiańskim pojawiło się 14 osób pragnących obejrzeć ujścia największej polskiej rzeki. Tworzą one Wyspę Sobieszewską, znajdującą się w granicach administracyjnych Gdańska.
STARTUJEMY © MARECKY

TRASA:ELBLĄG-Kazimierzowo-Kępki-Marzęcino-Tujsk-Szkarpawa-Żuławki-Mikoszewo-Wyspa Sobieszewska szlak niebieski, szlak zielony-Sobieszewo-Przegalina-Błotnik-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-Jazowa-Kazimierzowo-ELBLĄG

Miło było nam powitać w naszym gronie dwie rowerzystki, jedna z nich, Agnieszka vel Alanda, przejechała z nami całą, prawie 140 km pętlę, dla drugiej udział w wycieczce zakończył się po kilku minutach na ulicy Nowodworskiej.

Droga do Wisły to walka z mało sprzyjającym wiatrem, spokój zapanował dopiero w lasach Wyspy Sobieszewskiej. Wcześniej do naszej wesołej ekipy dołączył w Marzęcinie Bartek z Nowego Dworu Gdańskiego, a w Tujsku oczekiwała GRUPA ROWEROWA RAMA z Malborka w sile 4 bikerów.

BARTEK MIAŁ ROWER SZOSOWY I MIAŁ TEŻ PEWNE PROBLEMY :-) © MARECKY

Przepłynięcie Wisły promem w Mikoszewie zajęło nieco czasu, bo prom pływa z nieco mniejszą częstotliwością niż w sezonie turystycznym. Mieliśmy czas na przyjrzenie się Wiśle, której wysoki poziom i szybki nurt wspierany dodatkowo przez wiatr sprawiał złowrogie wrażenie. Nikt nie chciałby tam się znaleźć.

Zajrzeliśmy też do łodzi rybaków wiślanych, którzy właśnie wrócili z połowu przywożąc liny i łososie, na które czekali już amatorzy świeżej rybki. W Mikoszewie naszą uwagę przykuł też wesoły mieszaniec owczarka niemieckiego z nie wiadomo czym, który wesoło biegał w koło, zanurzył się i pił wodę z Wisły, a nawet chciał wejść na prom:-). Do tego liniała mu sierść, tak że wyglądał bardzo pociesznie :-).
WIŚLANY PIESEK :-) © MARECKY

Po przepłynięciu Wisły stery nawigacji przejął Krzysiek, znawca rowerowej strony Wyspy Sobieszewskiej. Wjechaliśmy na niebieski szlak rowerowy im. WINCENTEGO POLA, którym pojechaliśmy na północ wyspy w kierunku rezerwatu Mewia Łacha obejmującego sztuczne ujście Wisły powstałe w wyniku jej przekopu w 1895r.
Po drodze Marcin przebił dętkę, a że zrobił to we właściwym miejscu, to grupa postanowiła w tym miejscu zrobić ognisko. Zakupy były zrobione wcześniej, w Mikoszewie, także wszystko poszło sprawnie :-).
KONSYLIUM DĘTKOWE ;-) © MARECKY

RESZTA JUŻ NA PIKNIKU :-) © MARECKY

NA WYSPIE SOBIESZEWSKIEJ WIATR SOBIE NIE ŻAŁUJE © MARECKY

Po ognisku kilka osób zawróciło już do Elbląga gnanych niecierpiącymi zwłoki obowiązkami, a reszta pojechała do rezerwatu.
Ostatni odcinek drogi prowadził po piaskach wydmowych, tak więc pokonaliśmy go ,,z buta''. Zauważyliśmy powstającą ścieżkę edukacyjną z eleganckim olinowaniem na palikach i platformą widokową.
AGNIESZKA ZAPODAJE Z BUTA :-) © MARECKY

POWSTAJĄCA ELEGANCKA SCIEŻKA DYDAKTYCZNA © MARECKY

NA PLATFORMIE WIDOKOWEJ W REZERWACIE MEWIA ŁACHA © MARECKY

TU WISŁA SPOTYKA SIĘ Z MORZEM © MARECKY

Droga powrotna wiodła wzdłuż Wisły po dużych kamieniach połączonych na szczęście zaprawą, także dało się jakoś jechać. Większe kłopoty mieli tylko koledzy jadący na wąskich, szosowych oponach.
DROGA POWROTNA WZDŁUŻ PRZEKOPU WISŁY © MARECKY

Potem nastąpiła jazda w poprzek wyspy, eleganckimi drogami leśnymi, tylko w niektórych miejscach zamieniających się w piaskownicę. Tak dotarliśmy do Górek Wschodnich, czyli drugiego ujścia Wisły, a w przeszłości-gdy nie było jeszcze przekopu-głównego ujścia rzeki do morza.
NA NIEBIESKIM SZLAKU © MARECKY

NA SZLAKU W GÓRKACH WSCHODNICH © MARECKY

TABLICA INFORMACYJNA © MARECKY

Przeprawa przez plażę wywarła niezapomniane wrażenie na mnie i Krzyśku, bo postanowiliśmy jechać rowerami. Trochę się dało, ale przez przeważający odcinek rowery po prostu pchaliśmy. Sami, bo reszta grupy dała sobie spokój z walką z zapadającym się piaskiem i czekała przy wejściu na plażę. Tak nam się przynajmniej wydawało.
UJŚCIE WISŁY ŚMIAŁEJ NA WYCIĄGNIECIE RĘKI - 30 MINUT PO PLAŻY :-) © MARECKY

Falochron chroniący ujście Wisły wydawał się być blisko, jak wszystko co na plaży :-), ale był to dystans 2 km. Gdy w końcu tam dotarliśmy byliśmy nieco padnięci i jakby nieżywi ;-). Kilka pamiątkowych fotek, walka z 12 sekundowym samowyzwalaczem aparatu i już wracaliśmy z powrotem.
KRZYSZTOF ZDOBYWCA © MARECKY

GŁAZY JAK TELEWIZORY © MARECKY

12 SEKUND TO ZA MAŁO ABY SIĘ WSPIĄĆ I USTAWIĆ :-) © MARECKY

PRZY UJŚCIU WISŁY ŚMIAŁEJ-DALEJ JUŻ SIĘ NIE DA © MARECKY

TU WISŁA ŚMIAŁA WPADA DO MORZA © MARECKY

Wtedy zza krzaków dzikiej róży wyłoniła się Agnieszka, która spokojnie sobie za nami szła bez roweru :-). Zdziwienie nasze było duże, prawie szok :-). Chwilę poczekaliśmy, aby i ona mogła zobaczyć ujście Wisły i w trójkę wróciliśmy do wyjścia z plaży.
ZZA KRZAKÓW DZIKIEJ RÓŻY WYŁONIŁA SIĘ ... AGNIESZKA :-) © MARECKY

OPUSZCZAMY PLAŻĘ I NA SIODŁA! © MARECKY

Po drodze zapadła decyzja (nie moja ;-), aby nie spieszyć się na PKP do Gdańska (grupa z Malborka niestety pojechała w tym czasie na pociąg) i spokojnie zajrzeć na dwie wieże widokowe w rezerwacie Ptasi Raj. Jedna z nich jest nad Jeziorem Karaś, a druga nad Jeziorem Ptasi Raj. Zwłaszcza ta druga sprawia bardzo profesjonalne wrażenie-jest pokryta wikliną maskującą, ma otwierane okna na aparaty fotograficzne i jest wysoka.
PIĘKNA WIEŻA ORNITOLOGICZNA © MARECKY

JEZIORO PTASI RAJ © MARECKY

Potem pojechaliśmy do Sobieszewa na bardziej kaloryczny popas w miejscowej pizzerii ,,Flamingo''. Moje czujne oko wypatrzyło nieco wcześniej budynek w klimacie z Bornholmu.
SOBIESZEWO-WĘDZARNIA RYB © MARECKY

SOBIESZEWO-WĘDZARNIA RYB © MARECKY

Po uczcie nadszedł czas na powrót do Elbląga, co spowodowało, że dystans wycieczki zwiększył się o 50, dość dynamicznych, km :-). W Elblągu byliśmy o 20.30. W Nowym Dworze Gdańskim odłączyli się od nas Radek i Fish i udali się w sobie wiadomym kierunku. Ja obstawiam zamek krzyżacki w Malborku, bo to ich ulubiona miejscówka ;-)
NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH :-) © MARECKY

Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne pedałowanie i wspaniałe wrażenia. Szczególne gratulacje dla Agnieszki, która ustanowiła swój dzienny rekord przejazdu

Pełna fotorelacja jest TRADYCYJNIE TUTAJ.

Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
56.00 km 0.00 km teren
02:21 h 23.83 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m

NOCNY PASŁĘK

Piątek, 17 września 2010 · | Komentarze 2

Zaistniała pilna potrzeba odwiedzenia Pasłęka. Z uwagi na coraz krótszy dzień trzeba było uzbroić rower w oświetlenie. Na trasie towarzyszyli mi Robert i Darecki - ten ostatni do Gronowa Górnego. Dzięki Panowie!

TRASA: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Dłużyna-Drużno-Krosno-Rzeczna-Zielony Grąd-PASŁĘK-Marianka-Borzynowo-Zalesie-Pomorska Wieś-ELBLĄG

Za Rzeczną udało nam się przejechać przez budowany właśnie węzeł drogowy na S7, a w drodze powrotnej zafundowaliśmy sobie podjazd pod Borzynowo i Zalesie w towarzystwie zająca i polnej myszy :-). Potem pozostało już tylko sturlać się koło cmentarza Dębica, bo z powodu silnego wiatru zjazdem tego nazwać nie można.

Po tak spontanicznym wypadzie spało się bardzo dobrze :-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
86.00 km 5.00 km teren
04:56 h 17.43 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

ROWEROWY RAJD GWIAŹDZISTY W KRAINIE KANAŁU ELBLĄSKIEGO

Niedziela, 12 września 2010 · | Komentarze 4

241 osób (!!!) wzięło udział na 5 trasach rajdu gwiaździstego promującego szlaki rowerowe i krainę Kanału Elbląskiego. Rekordową obsadą cieszyła się krótka trasa z Elbląga do Markus przez Raczki Elbląskie, która zgromadziła 100 uczestników. Na trasie, gdzie miałem przyjemność być prowadzącym, pojawiło się 61 osób.

Z pewnością na tą wspaniałą frekwencję wpływ, za którą bardzo wszystkim dziękuję i z której jestem niesamowicie zadowolony, miała idealna pogoda, stworzona jak na zamówienie :-).

Finał całej imprezy był w Markusach, gdzie odbywały się gminne dożynki, zorganizowane bardzo ciekawie i z dużym rozmachem.

Podczas prowadzonego przeze mnie konkursu wiedzy o Żuławach, Mennonitach i Kanale Elbląskim 7 osób bardzo dobrze radziło sobie z trudnymi nieraz pytaniami i miało szansę sprawdzić swoją wiedzę w walce o cenne nagrody ufundowane przez elbląski sklep rowerowy NEKSUS oraz STOWARZYSZENIE.

Organizatorzy nie zapomnieli także o przyjemnościach kulinarnych, na każdego uczestnika rajdu czekała wojskowa grochówka, kiełbasa z grilla i puszka PEPSI :-).

TRASA: ELBLĄG-Przezmark-Komorowo Żuławskie-Węzina-szlak niebieski-Klepa-Karczowizna-Jelonki-szlak zielony-pochylnie Jelenie,Oleśnica,Kąty,Buczyniec- wieś Buczyniec-Rychliki-Wysoka-Powodowo-Nowe Dolno-Dzierzgonka-Wiśniewo-MARKUSY-Jezioro-Karczowiska Górne-ELBLĄG

Pełne foto jest już w GALERII, a relacja pod zdjęciami.

PRZEZMARK-GRUPA JESZCZE WE MGLE © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA I CZĘŚĆ GR ,,STOP'' © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA I CZAS NA MAŁY POPAS © MARECKY

POCHYLNA OLEŚNICA-TA DŹWIGNIA WSZYSTKO ZACZYNA :-) © MARECKY

TU WIDAĆ, ŻE STATEK NAPRAWDĘ PŁYNIE PONAD POLAMI :-) © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA-JACHTY NA WÓZKU POCHYLNI © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA-MASZYNOWNIA © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA-MASZYNOWNIA © MARECKY

POCHYLNIA OLEŚNICA-KOŁO WODNE W ZBLIŻENIU © MARECKY

POWODOWO-PAŁAC Z PARKIEM © MARECKY

MARKUSY-NAMIOT LGD I JEGO ZAŁOGA :-) © MARECKY

MARKUSY-TEN WIDOK CIESZY OCZY :-) © MARECKY


RELACJA
Na miejscu zbiórki przy rondzie Kaliningrad pojawiłem się już o 7.30 bo słusznie przewidywałem, że czynności biurokratyczne w postaci sprawdzenia listy obecności, rozdania mapek i dopisania nie zgłoszonych wcześniej uczestników pochłoną mnóstwo czasu.

W sumie pojawiło się 61 osób, czyli około 30 musiałem zapisać.
O godzinie 8.10 pierwsze 15 osób wyruszyło na trasę i była to jedyna w miarę poprawna ,,15’’. Dalej grupa potoczyła się spontanicznie i w szyku bardzo dowolnym, zostawiając mnie samego na parkingu :-].

Wiedziałem, że 3 km podjazd do Przezmarka pozwoli mi dojść część grupy, a poza tym zdążyłem wcześniej zapowiedzieć, że przy kościele w Przezmarku wszyscy obowiązkowo zatrzymują się.

Tak więc postanowiłem zamykać cały peleton i mieć baczenie na tyły. Podjazd do Przezmarka odbył się w gęstej mgle, która uniemożliwiła podziwianie panoramy Jeziora Drużno.

W Przezmarku był już policyjny radiowóz, który miał nam ułatwić przejazd przez DK ,,7’’ w Komorowie Żuławskim.
Zrobiliśmy kilka fotek i spokojnie ruszyliśmy za policjantami. Przejazd w Komorowie mieliśmy komfortowy, wszak niecodziennie blokuje się dla rowerzystów drogę krajową :-).

Od Komorowa, gdzie wjechaliśmy na niebieski szlak, do Węziny droga wiodła asfaltem, potem pojawiły się płyty ,,jumby’’. Jechałem w otoczeniu kilkunastu osób, reszta grupy pędziła z przodu. Tak pędziła, że w Klepie zdążyła wjechać na most nad Kanałem Elbląskim i na skróty chciała jechać do Jelonek.

Udało mi się ich powstrzymać i przez chwilę cała grupa jechała w kierunku Karczowizny i Rodowa. Parcie na jazdę sportową było jednak zbyt duże, z niektórymi osobami zobaczyłem się dopiero w Markusach :-).

W międzyczasie spostrzegłem zbliżający się statek żeglugi ostródzko-elbląskiej, co dawało szansę na obejrzenie w ruchu pochylni Jelenie. Nie dla wszystkich bowiem widok pracujących mechanizmów był znany i oczywisty.

Na Jeleniach postanowiliśmy jednak jechać dalej, bo grupa podzieliła się na kilka podgrup i część była już na pochylni Oleśnica. Tam była ostatnia możliwość zobaczenia pochylni w ruchu i to nam się udało, bo na szczęście pojawiły się dwie żaglówki.

Dzięki uprzejmości obsługi mogliśmy zajrzeć do maszynowni i podziwiać sprawne i doskonale zakonserwowane pracujące mechanizmy.

Z Oleśnicy dalsza droga wiodła przez pochylnię Kąty do pochylni Buczyniec, gdzie obejrzeliśmy bazę rekreacyjno-biwakową i nie zrobiliśmy fotek obeliskowi twórcy kanału inż. Steenke, bo zażądano od nas po 5 zł za bilet. Niektórzy użyli więc obiektywów z zoomem :-).

Z Buczyńca pojechaliśmy lasem do wsi Buczyniec, a potem elegancką szutrówką dotarliśmy do Rychlik. Tutaj nastąpiło spotkanie pod lokalnym sklepem z jedną z grupek i w nieco większym towarzystwie popedałowaliśmy dalej. Przejechaliśmy przez Wysoką i za Grądowym Młynem postanowiłem zatrzymać grupę przy pałacu w Powodowie. Wymagało to wspięcia się na wyżyny moich umiejętności rowerowych, czyli pędziłem z prędkością ponad 40 km/h , a nawet poprawiłem swój wynik tętna maksymalnego.

Udało mi się dojść prowadzącego i po sprawdzeniu, czy właściciel pozwala, wjechaliśmy na teren pałacu z parkiem dworskim. Rezydencja sprawia bardzo dobre wrażenie, widać że jest zadbana i starannie pielęgnowana. Obecnie jej właścicielem jest jeden z największych elbląskich biznesmenów. Zaprezentował on bardzo sympatyczne podejście do niespodziewanego najazdu rowerzystów, a nawet zapraszał w przyszłości do częstego odwiedzania Powodowa.

Z Powodowa pozostało kilka kilometrów do mety w Markusach, gdzie z moja grupą końcową pojawiłem się o godzinie 13.40. Jak się dowiedziałem na miejscu, pierwsi ,,sportowcy’’ byli o 12.10.

Tutaj grupa uległa całkowitemu rozproszeniu, a ja mogłem wziąć się za przygotowanie do prowadzenia konkursu wiedzy o Mennonitach, Żuławach i Kanale Elbląskim. Dzięki pomocy koleżanek ze STOWARZYSZENIA ŁĄCZY NAS KANAŁ ELBLĄSKI LOKALNA GRUPA DZIAŁANIA konkurs przebiegał sprawnie, uczestniczyło w nim 7 osób, a zwyciężczyni odpowiedziała poprawnie na wszystkie 5 pytań. Nagrodami był sprzęt rowerowy przygotowany przez SKLEP ROWEROWY NEKSUS i sprzęt turystyczny ze Stowarzyszenia.

Potem nadszedł czas na małe co nieco w postaci kiełbaski grillowanej i puszki Pepsi :-). Droga powrotna wiodła z opiekunem drugiej trasy elbląskiej, Robertem ( on miał ,,jedynie’’ 100 osób w większości dzieci i młodzieży) i prowadziła przez Jezioro i Karczowiska Górne do Elbląga.

Po drodze omówiliśmy nasze wrażenia i spostrzeżenia. Ja miałem uwagi do stylu jazdy większości uczestników, którzy pomylili krajoznawczą jazdę turystyczną z wyścigiem kolarskim, Robert zaś zwrócił uwagę na katastrofalny nieraz stan rowerów dzieci i młodzieży ( rodzice, jak Wam nie wstyd ;-) oraz braki w podstawowym wyposażeniu , czyli nie posiadanie dętek, pompek i łatek.

Te drobiazgi nie wpłynęły jednak na ogólnie bardzo pozytywną ocenę całej imprezy, która potrafiła zaktywizować prawie 250 osób do ruchu na świeżym powietrzu, a której komandorem miałem być przyjemność :-).

Do zobaczenia na szlakach!