INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:51365.00 km (w terenie 5026.50 km; 9.79%)
Czas w ruchu:2404:27
Średnia prędkość:20.96 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:169399 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:794507 kcal
Liczba aktywności:576
Średnio na aktywność:89.18 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
78.00 km 10.00 km teren
03:06 h 25.16 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m

SŁOBITY

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · | Komentarze 0

Zainspirowany wycieczką GYPSY postanowiłem odwiedzić Słobity, sławne z pięknego PAŁACU w stylu barokowym. Ruiny, które obecnie stoją w Słobitach są ,,piękne'' inaczej, ale dają wyobrażenie o wielkości tej budowli.
SŁOBITY-RUINY PAŁACU DOHNA © MARECKI

Obecnie teren jest własnością prywatną, a miejscowi mi powiedzieli, że może część pałacu zostanie odbudowana. Fajnie by było :-).

TRASA: ELBLĄG-Pomorska Wieś-Zastawno-Młynary-Młynarska Wola-Słobity-Łukszty-Kawki-Stegny-Leszczyna-Aniołowo-Weklice-Pasieki-Myślęcin-Pilona-Przezmark-Nowina-Gronowo Górne-ELBLĄG

Pełne foto TUTAJ

Poza ruinami pałacu w Słobitach warto spojrzeć na zabytkowy, neogotycki kościół oraz dom podcieniowy urokliwie położony nad oczkiem wodnym.
SŁOBITY- NEOGOTYCKI KOŚCIÓŁ PW. ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO © MARECKI

SŁOBITY-DOM PODCIENIOWY NAD WODĄ © MARECKI

SŁOBITY-DOM PODCIENIOWY © MARECKI


Zajrzałem też do Słobit-stacji kolejowej, gdzie od zeszłego roku można dojechać szynobusem z Elbląga lub Braniewa. Po drodze minąłem rozebrane torowisko linii Słobity-Bartoszyce porosłe okazałą roślinnością zamiast np. drogi rowerowej ;-).
SŁOBITY-DAWNE TOROWISKO LINII SŁOBITY-BARTOSZYCE © MARECKI

W miejscowości Kawki hamowałem z piskiem opon i budząc popłoch wśród psów i dzieci z wiadrami, bo dostrzegłem dom podcieniowy. Znalezisko tym cenniejsze, że nie udokumentowane na mapie :-).
KAWKI-DOM PODCIENIOWY © MARECKI


Potem jeszcze na dłużej zatrzymałem się w Aniołowie, gdzie zagęszczenie aniołów jest zdecydowanie większe niż w innych okolicznych miejscowościach ;-). Wszak to wieś TEMATYCZNA.
ANIOŁOWO- JEDEN Z WIELU ANIOŁÓW © MARECKI

ANIOŁOWO-A TO CHYBA ANIELICA :-) © MARECKI

A potem to już dzida do Elbląga i małe starcie z pieskami na podjeździe w Pilonie :-).
PILONA-CZWORONOŻNY KOMITET POWITALNY (NA PODJEŹDZIE :-) © MARECKI


Jak na tak szybki i krótki wyjazd to efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Odwiedziłem nieznany mi kawałek Wysoczyzny Elbląskiej, poruszając się nieznanymi mi drogami i oglądając nieznane mi jeszcze zabytki. A dom podcieniowy w Kawkach to taka wisienka na tym świątecznym torcie ;-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
135.00 km 0.00 km teren
06:17 h 21.49 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:

OLSZTYN-SEMINARIUM MIASTA DLA ROWERÓW

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · | Komentarze 0

Miałem przyjemność uczestniczyć w SPOTKANIU przedstawicieli bardziej zaawansowanych rowerowo miast, którzy przedstawiali swoje doświadczenia z wprowadzania polityki rowerowej i współpracy z organizacjami pozarządowymi reprezentującymi interesy rowerzystów. Szczególnie interesujące były rozmowy z oficerem rowerowym z Olsztyna Mirkiem Arczakiem, który ma już spore doświadczenie w tej materii i któremu w tym miejscu dziękuję za zaproszenie.

Zanim dotarłem do Kortowa, gdzie w eleganckiej Bibliotece Uniwersyteckiej miało miejsce seminarium, pojeździłem nieco po olsztyńskich ulicach i drogach rowerowych, aby wyrobić sobie zdanie na temat olsztyńskiej infrastruktury.

Generalnie nie odbiegają one od tego co mamy w Elblągu, na plus można zapisać fakt, że jest nieco dróg zbudowanych z asfaltu, ale w większości miejsc spotkamy nieśmiertelną (może jednak umrze w końcu śmiercią naturalną?) kostkę brukową. Dostrzegłem też bardzo nietypowe, kompletnie nieergonomiczne rozwiązanie problemu spływu wody opadowej.

Poza tym typowo: na ścieżkach latarnie, słupy, samochody, fajne krawężniki i super pokrywy studzienek telekomunikacyjnych ;-). Co gorsza, drogi rowerowe w Olsztynie są zarówno szare, jak i czerwone, co nie ułatwia pieszym orientacji.

Interesująco wygląda projekt tras rowerowych w Lesie Miejskim, jednak ich nie obejrzałem z uwagi na brak czasu i zdecydowanie niewłaściwy rower na eksplorację leśnych duktów (treking załadowany sakwami:-). Coś podobnego jest zaplanowane i u nas w Europarku.

Po konferencji nadszedł czas na powrót do domu, który wykorzystując piękną wiosenną pogodę odbyłem na moim dwukołowcu. Trasa, którą wracałem okazała się mocno eksperymentalna, przynajmniej na jej części. Roboty drogowe w Morągu tak mną zakręciły, że pojechałem w kierunku Małdyt, ostatecznie lądując na DK 7 w Marzewie :-).

OLSZTYN-Gutkowo-Łukta-Morąg-Chojnik-Sambród-Marzewo-Pasłęk-Krosno-Drużno-Węzina-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

Kilka fotek poniżej, a wszystkie TUTAJ.

DK 51-TUTAJ NICI Z TRENINGU SZOSOWEGO © MARECKI

KORYTKO W POPRZEK DROGI ROWEROWEJ © MARECKI

CAŁKIEM POMYSŁOWE :-) © MARECKI

WZORCOWO NA JAROTACH © MARECKI

WIDOK ZNAJOMY TEN :-( © MARECKI

I O TO CHODZI :-) © MARECKI

TRASY PARKU MIEJSKIEGO © MARECKI

TRASY PARKU MIEJSKIEGO © MARECKI

KORTOWO-TRZY ROWERZYSTKI W JEDNYM KADRZE :-) © MARECKI

MIESZANKA KOLORYSTYCZNA © MARECKI

NIEBEZPIECZNIE © MARECKI

PRAWIE JAK U NAS UL. ROBOTNICZA :-) © MARECKI


A na koniec fotka bez związku z rowerami.
OLSZTYŃSKA ENERGA © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150, OR


Dane wyjazdu:
120.00 km 5.00 km teren
05:48 h 20.69 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m

WĘGRY-KAMIENIE GRANICZNE WMG

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · | Komentarze 2

Ciekawie zrobiło się dzisiaj już w piwnicy, kiedy to podczas dopompowywania koła zauważyłem przecudnej urody dorodną pinezkę w tylnej oponie. Lata praktyki, a zwłaszcza zeszłoroczne doświadczenie, kiedy to jeździłem z takim cudem przez całe 4 dni kazały mi kompletnie zignorować to coś, a już na pewno nie próbować tego wyciągać :-).

Po dotarciu na miejsce zbiórki moim oczom ukazała się liczna grupa rowerzystów, docelowo licząca 18 dusz. W tym jedną duszyczkę Alandę :-).

TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Wikrowo-Jegłownik-Gronowo Elbląskie-Zwierzno-Stalewo-Sztumska Wieś-Bukowo-Tropu Sztumskie-Kalwa-Sztum-Uśnice-Parpary-Węgry-Gościszewo-Malbork-Królewo-Kaczynos-Letniki-Ząbrowo-Nogat-Jegłownik-Szopy-ELBLĄG

FOTORELACJA

Pamiątkowa fotka i już ulicą Robotniczą, Pocztową, Rycerską, Tysiąclecia Warszawską i Żuławską (tutaj czekał na nas JUREK) wyjeżdżaliśmy z miasta kierując się na Helenowo. Od razu poczuliśmy potęgę wiatru, który był dzisiaj głównym spowalniaczem naszej grupy.
NA STARCIE © MARECKI


Wykorzystać jego moc można było w zasadzie tylko na odcinku Wiktorowo-Zwierzno, kiedy to udało się nawet minąć skrzyżowania na Szaleniec i wyhamować dopiero w Zwierznie :-).

Potem była spokojna jazda, momentami walka o utrzymanie się na swoim pasie ruchu, a momentami znowu z wiatrem. Kręciło nami nieprzeciętnie. Do tego pojawiły się pagórki, bo okolice Sztumu to z pewnością już nie Żuławy Wiślane.

W samym Sztumie zaprowiantowaliśmy się, gdzieżby inaczej, oczywiście w Biedronce :-).
SZTUM-ZAMEK KRZYŻACKI © MARECKI

Potem należało znaleźć eleganckie miejsce na ognisko, co udało się wybornie, była wiata, ławeczki, dużo drewna, słaby wiatr i tylko zabrakło koszy na śmieci ;-).
SZTUMSKIE POLE-MIEJSCE BIWAKOWE © MARECKI

MNÓSTWO DOBRYCH KIEŁBAS © MARECKI


Po jedzeniu ruszyliśmy szukać czerwonego szlaku pieszego ,,kopernikowskiego'', który po małych problemach znaleźliśmy. Szeroką szutrówką, zupełnie niepodobną do tras tego szlaku w bliższych okolicach Elbląga dotarliśmy do Węgier.
PANORAMA WĘGIER Z CZERWONEGO SZLAKU © MARECKI

Tutaj swojego GPS w głowie uruchomił Krzysiek i poprowadził nas w kierunku kamieni granicznych Wolnego Miasta Gdańska z czasów 20-lecia międzywojennego 1918-1939 r. Były one rozstawione wzdłuż całej granicy WMG z Niemcami, co 100m. Do naszych czasów zachowało się około 300 szt., a my dzisiaj obejrzeliśmy 3 z nich.
KAMIEŃ GRANICZNY WMG © MARECKI

NIE MOGŁEM SIĘ OPRZEĆ ;-) © MARECKI

Jeden z nich okazał się obalony na ziemię, to w czynie społecznym go postawiliśmy we właściwej pozycji.
TERAZ STOI JAK NALEŻY :-) © MARECKI

Nastąpiła obowiązkowa sesja fotograficzna, a potem ruszyliśmy w dalszą drogę zahaczając o rezerwat przyrody
PARÓW WĘGRY, prywatny browar w GOŚCISZEWIE, produkujący ekologiczne i niepasteryzowane piwo (w niedziele nieczynny).
MOCNO ROZCIĄGNIĘTA GRUPA © MARECKI

WJAZD DO REZERWATU ,,PARÓW WĘGRY'' © MARECKI


A na deser obejrzeliśmy BUNKRY przy drodze 55 w lesie tuż przed Malborkiem.
BUNKRY PRZED MALBORKIEM © MARECKI

Dodam jeszcze, że nie trzeba jechać do Pizy aby obejrzeć krzywą wieżę. Mamy ją tuż pod bokiem, w Królewie :-). Wieża tamtejszego kościoła św. Mikołaja jest wyraźnie odchylona od pionu.
KRÓLEWO-KRZYWA WIEŻA KOŚCIOŁA ŚW. MIKOŁAJA © MARECKI

Potem została już tylko walka z wiatrem, który chciał nas uparcie zepchnąć do rowu lub wcisnąć w ziemię, ale mu się nie udało :-).
JAK WIDAĆ WSZYSCY UMIEJĄ WALCZYĆ Z WIATREM :-) © MARECKI


Dziękuję wszystkim za liczny udział w wycieczce i do zobaczenia już niebawem. Pozdrawiam.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
141.00 km 40.00 km teren
07:22 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m

NA SZLAKU R-64

Niedziela, 27 marca 2011 · | Komentarze 7

Doskonałej jakości bezchmurne niebo, ale i lekki mróz sprawiły, że na Placu Jagiellończyka pojawiło się 8 osób zamierzających przemierzyć ze mną nadzalewowy szlak rowerowy R-64 na odcinku Elbląg-Braniewo. Jest on wytyczonym i oznakowany przez elbląski PTTK, a jego cała trasa prowadzi z Piasków na Mierzei Wiślanej do Braniewa właśnie.

Fotorelacja w mojej GALERII.
RUSZAMY NA R-64 © MARECKI

W Elblągu szlak prowadzi ulicami Mazurską, Odrodzenia, Ogólna i Fromborską, a my wjechaliśmy na niego skrzyżowaniem Odrodzenia/Ogólna przy CH ,,Ogrody’’.
W naszym gronie miło było nam poznać elbląską rowerzystkę Anetę, dla której miał to być debiut jazdy z nami, ale czynniki obiektywne sprawiły, że koleżanka zmieniła plany i pojechała na nieco krótszą i zdecydowanie łatwiejszą trasę z DareckimEB.
Z CYKLU CYCLE CHIC-ANETA NA TRASIE © MARECKI

My zaś kierując się znakami szlaku przejechaliśmy przez Próchnik, robiąc kilka fotek zabytkowemu kościołowi i miejscowym domom podcieniowym. Następny krótki postój na fotki krajobrazowe był przed Łęczem, gdzie ze szczytu wniesienia widać było wyraźnie Zalew Wiślany, Mierzeję Wiślaną i Morze Bałtyckie. W samym Łęczu warte obejrzenia są domy podcieniowe i kościół.
ŁĘCZE-BAROKOWY KOŚCIÓŁ PW. NSPJ © MARECKI

Na ostrym zjeździe w stronę Suchacza chłopaki pobijali rekordy prędkości, ale chyba żadnemu się to nie powiodło do końca. Przez Suchacz przejechaliśmy już na spokojnie i skręciliśmy w lewo kierując się na Pęklewo, do którego zaprowadziła nas droga z płyt betonowych.
Za Pęklewem nastąpiło pierwsze tego dnia spotkanie z błotem, ale że było ono świetnie zamrożone, to i jechało się bez trudności.
PĘKLEWO-PIERWSZE BŁOTO, JESZCZE ZMROŻONE ;-) © MARECKI

Po chwili byliśmy już w Kadynach i tutaj dało się zauważyć brak prawidłowego oznakowania szlaku. Dla mnie, mającego mapę tego szlaku w głowie i na papierze, nie stanowiło to problemu, ale typowy turysta musiałby albo się pytać, albo szukać na czuja. Trasa w Kadynach prowadzi drogą w kierunku starej plaży i w pewnym momencie (już dobrze oznakowanym) skręca w prawo w las, w kierunku starego cmentarza ewangelickiego.

Do wsi Kikoły dotarliśmy przez pole i rzeczkę Grabiankę, która uchodzi do Zalewu Wiślanego. Za Kikołami kawałek asfaltu i początek wspinaczki Białą Drogą przy dawnej rezydencji właściciela Halexu w kierunku Białej Leśniczówki.
KIKOŁY-DAWNA REZYDENCJA NIEMYJSKIEGO © MARECKI


Dobre 3 km leśnej wspinaczki i raptem z 3 znaki szlaki na tym odcinku.
W lesie pełen przegląd możliwych nawierzchni, od suchego piasku, bruku i betonu przez śnieg, wodę i lód. Wszystko w zależności od tego, gdzie dochodziło słońce, a gdzie nie. W końcu jednak zaczynamy zjazd, na którym miejscami trzeba uważać, aby nie wylecieć z trasy.

Docieramy do znanej z LISTOPADOWEJ wycieczki tablicy z napisem ,,Rezerwat Przyrody Dolina Stradanki’’, robimy fotkę zbiorową i ruszamy do Tolkmicka. Przejazd przez miasteczko jest nieoznakowany, ale wiem gdzie jechać :-).
Za Tolkmickiem zatrzymujemy się przy nowym obelisku, który dotyczy szwedzkiej kotwicy wydobytej z głębi Piławskiej. Jako, że to nowy obiekt, robimy liczne fotki i oglądamy go odkładnie.
TOLKMICKO- PAMIĄTKOWY OBELISK © MARECKI

TOLKMICKO-TREŚĆ TABLICY NA OBELISKU © MARECKI

Jadąc dalej wzdłuż toru kolei nadzalewowej ( która w tym roku w sezonie wakacyjnym będzie jeździła już 2x w tygodniu (sobota, niedziela), rozpoczynamy kolejną wspinaczkę do Chojnowa. Po drodze widzimy zwały lodu na brzegu Zalewu Wiślanego, zaglądamy na ,,dziką plażę’’ ze stosownym znakiem - ja z tego zrobiłem plażę dla dzików :-) i analizujemy długość drogi hamowania Krzyśka.
DZIKI KALAMBUR :-) © MARECKI

KRZYSIEK UŻYŁ AVID'ÓW :-) © MARECKI

Spokojnym tempem jedziemy pod górę, a po wyjeździe z lasu walczymy z błotem jadąc przez pole, bo droga jest w całkowitej ruinie po wywózce drewna.

W Chojnowie spoglądamy na zabytkowe kapliczki i jak się zaraz okazuje, rozpoczynamy najbardziej ekstremalny odcinek dzisiejszej trasy.
CHOJNOWO-KAPLICZKA NR 1 © MARECKI

CHOJNOWO-KAPLICZKA NR 2 © MARECKI

Głębokie koleiny z zamarzniętą wodą, lodowe kałuże, śnieg, błoto, liście, piach, gałęzie to krajobraz 3 km szlaku R-64 do drogi wojewódzkiej 504. Zawdzięczamy to prowadzonej ścince i wywózce drewna z lasu. Pozostaje mieć nadzieję, że do sezonu wakacyjnego droga wróci do stanu używalności.
NA SZLAKU R-64 ZA CHOJNOWEM :-) © MARECKI

NA SZLAKU R-64 ZA CHOJNOWEM :-) © MARECKI


Od Krzyżewa do Fromborka jechało się już bez żadnych trudności, drogi leśne były zadbane i nie zniszczone. Do tego doszła lokalna atrakcja w postaci obserwatorium astronomicznego na Górze Żurawiej na przedmieściach Fromborka, które, jak się okazało, nie wszystkim było znane.
FROMBORK-OBSERWATORIUM ASTRONOMICZNE © MARECKI

We Fromborku prowiantujemy się w ulubionym sklepie JURKA, którego niestety nie było z nami, ale Biedronkę my też lubimy :-). Spotykam tam też dobrego znajomego z KK 2008, fromborskiego maratończyka Andrzeja, który właśnie zakończył trening.

Po zakupach udajemy się na Górkę Bunkrową, zbaczając 500 metrów ze szlaku R-64 aby przy okazałej kopule pancernej rozpalić ognisko i zjeść obiad, bo trudy trasy chyba każdemu dawały się już we znaki, a mi szczególnie :-).
GÓRKA BUNKROWA-KOPUŁA PANCERNA BUNKRA © MARECKI


Po obiedzie wracamy na szlak i jadąc wzdłuż rzeki Baudy stopniowo skręcamy w kierunku Nowej Pasłęki i ujścia rzeki Pasłęki do Zalewu Wiślanego. Jedziemy po płytach betonowych popychani dość silnym wiatrem z kierunków południowych, który już nam zapowiada, że droga powrotna to nie będzie sielanka ;-).
RZEKA BAUDA NIEDALEKO UJŚCIA DO ZALEWU WIŚLANEGO © MARECKI


W Nowej Pasłęce zauważyliśmy pewne zmiany w stosunku do wizyty w 2007r. Przez ten czas zbudowano betonowe molo i tylko zardzewiały drogowskaz na Braniewo pozostał ten sam :-).
NOWA PASŁĘKA - MOST ZWODZONY NA PASŁĘCE © MARECKI

NOWA PASŁĘKA-SĄ RYBY, SĄ RYBACY, MUSZA BYĆ I TYKI DO SIECI © MARECKI

NOWA PASŁĘKA-DOM RYBAKA © MARECKI

Z Nowej Pasłęki pojechaliśmy do Starej Pasłęki i dalej, aż do końca drogi na wale przeciwpowodziowym, który była zakończona stosowną i jednoznaczną tablicą ,,Granica Państwa''.Dalej już nie było warto jechać ;-).
GRANICA Z ROSJĄ-KONIEC DROGI NA PÓŁNOC © MARECKI

Zawróciliśmy więc i mogliśmy po raz pierwszy zapoznać się z jazdą pod wiatr, która miała już tak wyglądać aż do Elbląga. W Braniewie poszukiwania znaku początku( końca) szlaku spełzły na niczym, bo nawet wizja lokalna na peronie i w okolicy dworca PKP nie zakończyła się sukcesem.
BRANIEWO - DWORZEC PKP © MARECKI

BRANIEWO-BAZYLIKA MNIEJSZA PW. ŚW. KATARZYNY © MARECKI

A za karygodny uważam brak znaku na rondzie w Braniewie kierujący rowerzystę na Nową Pasłękę - bez tego spokojnie można dotrzeć całkiem w inne miejsce.

Zamierzałem jeszcze zajrzeć na największy w Polsce cmentarz wojenny z mogiłami żołnierzy radzieckich, ale łańcuch i kłódka skutecznie udaremniły ten pomysł.
BRANIEWO-CMENTARZ ŻOŁNIERZY RADZIECKICH © MARECKI

Nie pozostało zatem nic innego, jak przejechać brakujące 40 km do domu walcząc z wiatrem i dziurami na drodze.

Reasumując, szlak R-64 w sezonie to zdecydowanie bardziej dostępna trasa, aczkolwiek z uwagi na ukształtowanie terenu to nigdy nie będzie na nim łatwa wycieczka. Jego długość z Elbląga do Braniewa to 85 km, z czego około 40 km w terenie. Sensowne wydaje się podzielenie go na 2 dni jazdy, wtedy będzie bardzo dużo czasu na atrakcje dodatkowe, typu zwiedzanie Fromborka czy Braniewa, rejs po Zalewie Wiślanym czy jazda koleją nadzalewową. Oby tylko oznakowanie szlaku się poprawiło, bo obecnie nie jest najlepsze. Zwłaszcza przejazdy przez większe miejscowości na szlaku odbywają sie na tzw. ,,czuja'', albo z pamięci-jak w naszym przypadku. W kilku miejscach widziałem przygotowane pola na nowe znaki, toteż myślę, że odświeżanie znaków wkrótce nastąpi.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
69.00 km 20.00 km teren
04:47 h 14.43 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: m
Rower:

LODEM DO KRYNICY MORSKIEJ

Niedziela, 27 lutego 2011 · | Komentarze 14

Jedenaście osób pojawiło się na Placu Jagiellończyka aby wziąć udział w niecodziennej wycieczce przez zamarznięty Zalew Wiślany do Krynicy Morskiej.

Zainspirowany bowiem zeszłorocznymi jazdami elbląskich rowerzystów w poprzek Zalewu Wiślanego postanowiłem i w tym roku pojechać tam podobną trasą.
NA STARCIE © MARECKI

ELBLĄG-Łęcze-Suchacz-Stawa Elbląg-Krynica Morska-Tolkmicko-Kadyny-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-ELBLĄG
Pełna fotorelacja jest w mojej GALERII.

W Suchaczu dołączyły się do nas jeszcze 3 osoby w tym rowerzystka z Pogrodzia, zaś jedna osoba zawróciła. Na plaży udzieliłem krótkiej informacji przedstawicielom lokalnych mediów, bardzo zaciekawionych tym pomysłem i ruszyliśmy w głąb lodowej pustyni.
W DRODZE © MARECKI

Warunki do jazdy były idealne. Świeciło piękne słońce, lód był przykryty niewielką ilością śniegu co umożliwiało płynną jazdę. Do Stawy Elbląg ( zwanej też latarnią Piotruś) poruszaliśmy się wzdłuż licznych śladów pieszych i narciarskich. Przy latarni zobaczyliśmy spiętrzone na wysokość kilku metrów zwały lodu, które z niemałym trudem udało nam się zdobyć i stanąć na ich szczycie.
ZWAŁY LODU PRZY PIOTRUSIU © MARECKI

PIOTRUŚ ZDOBYTY © QUINTUS

STAWA ELBLĄG-LATARNIA PIOTRUŚ-ANDZIA :-) © MARECKI

Z góry rozciągał się wspaniały widok na biały Zalew Wiślany i niedaleką już (tak to przynajmniej wyglądało) Krynicę Morską z charakterystyczną sylwetką czerwonej latarni morskiej.
KRYNICA MORSKA I NASZ PUNKT NAWIGACYJNY © MARECKI

Dalsza droga wiodła już przez nieco przewiany zalew i obfitowała w miejsca z gładkim lodem, które trzeba było pokonywać z bardzo małą prędkością, aby nie zetknąć się z twardą powierzchnią.
ŚLISKI ODCINEK PRZED KRYNICĄ MORSKĄ © MARECKI

W końcu jednak dotarliśmy do portu w Krynicy, gdzie czekała na nas miła niespodzianka przygotowana przez lokalnych bojerowców w postaci drzewa na ognisko, ciepłej herbaty i kiełbasek :-). Dzięki Panowie raz jeszcze.
BOJERY W KRYNICY MORSKIEJ © MARECKI

Po małym popasie udaliśmy przez cudownie pustą i cichą Krynicę Morską aby spojrzeć na morze; był nawet pomysł na dalszą jazdę w kierunku Szwecji, ale to było możliwe wieki temu, a my musimy poczekać przynajmniej do przyszłego roku ;-). Bałtyk wyglądał tak, jakby żadnych większych mrozów nie było, lód był tylko na wąskim skrawku plaży.
PIECZENIE KIEŁBASEK © MARECKI

NA BAŁTYKU MROZU NIE BYŁO? © MARECKI

POMNIK PIERWSZYCH OSADNIKÓW © MARECKI

STYLIZOWANA RESTAURACJA © MARECKI

KRYNICA MORSKA-NOWE MIESZKANIA PRZY PLAŻY © MARECKI

Pojechaliśmy jeszcze pod latarnię morską, gdzie spotkaliśmy trzy wesołe dziki, które bez najmniejszego skrępowania czekały aż coś od nas dostaną. Niestety, byliśmy już po ognisku a nie przed, toteż dziki musiały same poszukać czegoś w śniegu :-).
DZIKI MIERZEI WIŚLANEJ © MARECKI

Ostrym zjazdem dotarliśmy z powrotem do Zalewu Wiślanego i ruszyliśmy w kierunku słabo widocznego Tolkmicka. Warunki lodowo-śniegowe nie zmieniły się i jazda była dość płynna. Ten 8 km odcinek (12 km z Suchacza do Krynicy Morskiej było z wiatrem w plecy) to była ciężka walka z całkowicie przeciwnym wiatrem, która trwała równą godzinę. W Tolkmicku co niektórzy uczestnicy mieli już dość i wspomagali się transportem samochodowym w drodze do Elbląga.
TO NIE BYŁA ŁATWA TRASA © MARECKI

Pozostali zaś pojechali do Kadyn, gdzie uzupełniliśmy zapasy w sklepie i rezygnując ze wspinaczki asfaltem pojechaliśmy dołem do Nadbrzeża. Od Kamionka Wielkiego ponownie trwała wojna z silnym wiatrem, który towarzyszył nam już do Elbląga.

Przy rampie na Mazurskiej pożegnaliśmy się i każdy udał się w sobie wiadomym kierunku. Dziękuję wszystkim uczestnikom za okazany hart ducha i liczną frekwencję, a szczególne podziękowania składam Sylwii Warzechowskiej z Dziennika Elbląskiego za pomoc w przygotowaniu wycieczki.


Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
55.00 km 40.00 km teren
03:45 h 14.67 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m

PIÓROPUSZNIKOWY JAR

Niedziela, 16 stycznia 2011 · | Komentarze 4

Na starcie inauguracyjnej wycieczki sezonu 2011 pojawiło się 10 rowerzystów, co biorąc pod uwagę panujące trudne warunki pogodowe jest liczbą całkowicie zadowalającą ;-). Płci pięknej tym razem zabrakło, co mnie zupełnie nie dziwi. Wszak nie od dziś wiadomo o kobiecej intuicji :-). Było ciężko, co najlepiej obrazuje fakt, że przez 1h 15 minut wyjeżdżaliśmy z Elbląga!
NA STARCIE © MARECKI

TRASA: ELBLĄG-Piastowo-Milejewo-Huta Żuławska-Rychnowy-Włóczyska-węzeł Błudowo S22- Kwietnik-Kamiennik Wielki-ELBLĄG

Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ. A trochę więcej zdjęć u KRZYŚKA.

Zachciało mi się jechać bokami, toteż z ulicy Królewieckiej skręciłem w Okrężną, która była OK, a cuda zaczęły się na ulicy Jagodowej prowadzącej do Jagodnika. Cuda, czyli po prostu lodowisko :-). Taniec na lodzie z gwiazdami elbląskiej sceny rowerowej zakończyłem wezwaniem do ucieczki na szlak czerwony, aby nim wrócić do czarnego asfaltu wylotówki na Braniewo, czyli ulicy Królewieckiej :-).
WALKA NA PODJEŹDZIE (PODEJŚCIU) © QUINTUS

Szlak czerwony po chwili jazdy okazał się zsypany, a my do asfaltu dojechaliśmy boczną ulicą Jaworową. Tablicę wyjazdową minęliśmy tak jak napisałem wyżej- po 1 godzinie 15 minutach :-). Innych ciekawych propozycji zjazdu z asfaltu już nie miałem :-).

Szybko i sprawnie dotarliśmy do Huty Żuławskiej, po drodze zaliczając sklep w Milejewie, aby tam skręcić w prawo na Rychnowy.
ZA HUTĄ ŻUŁAWSKĄ © MARECKI

Tutaj droga była w miarę przejezdna, można było jechać, a nie pchać. W Rychnowych zrobiliśmy małą sesję zdjęciową, bo i ciekawych motywów było całkiem sporo.
RYCHNOWY-BUDYNEK ŚWIETLICY © MARECKI

MARZĘ, ABY ZOBACZYĆ KIEDYŚ TE ZAWODY :-) © MARECKI

Potem nastąpił odcinek terenowy do Włóczysk w bezpośredniej bliskości rezerwatu Pióropusznikowy Jar. Po raz pierwszy przyjdzie mi pochwalić pracę drwali przy wyrębie drewna, bo ich praca spowodowała całkiem przyzwoitą przejezdność drogi. Śnieg zdarty aż do ziemi, był piasek, błoto i wspaniała przyczepność :-).

Wyrąb bukowego drzewostanu wykorzystaliśmy do zrobienia ogniska, co też było niełatwą sztuką ( dzisiaj w ogóle nie było łatwych rzeczy :-). Marek z Mirkiem i dopingującą resztą stanęli na wysokości zadania. Po popasie ruszyliśmy szukać drogi do rezerwatu.
MAREK NIECI OGIEŃ © MARECKI

UDZIELONA POMOC BYŁA WSZECHSTRONNA © MARECKI

Coś tam się udało znaleźć i krótka analiza Pióropusznikowego Jaru dowiodła, że zima ma się tam dobrze, śniegu jest z pół metra. Udało mi się jednak odkopać młodocianego przedstawiciela szukanej PAPROCI. W czerwcu będzie duża :-)
CZAS POSZUKAĆ PAPROCI © QUINTUS

JEST, JEST ... PAPROTKA :-) © QUINTUS

RZECZKA LISI PARÓW W PIÓROPUSZNIKOWYM JARZE © MARECKI

Przez Włóczyska znowu było pchanie rowerów ,ale zaraz potem zaczął się asfalt i można było jechać. Dojechaliśmy do drogi S22 i jadąc wzdłuż niej drogą techniczną dotarliśmy do Kwietnika, gdzie podczas wyprzedzania nas samochód wjechał w zaspę.
POMOŻECIE! POMOŻEMY :-) © MARECKI

Pomogliśmy mu się wydobyć z niej i już bez większych przygód dotarliśmy do Elbląga poprawiając nieco średnią na jak zwykle wspaniałym zjeździe z Dębicy.

Dziękuję wszystkim bikerom za towarzystwo i wspólne pedałowanie oraz pchanie :-). Do zobaczenia!
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
91.00 km 30.00 km teren
04:26 h 20.53 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-2.0
Podjazdy: m

ŻUŁAWY GDAŃSKIE

Wtorek, 4 stycznia 2011 · | Komentarze 12

Trasa: GDAŃSK-Pruszcz Gdański-Różyny-Skowarcz-Suchy Dąb-Osice-Giemlice-Długie Pole-Leszkowy-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-ELBLĄG

Wykorzystując urlop zrobiłem sobie wycieczkę do Gdańska. A że nie lubię za dużo jeździć PKP, to z powrotem wróciłem na dwóch kołach. 

Celem jazdy było obejrzenie trzech ostatnich nieodwiedzonych przeze mnie domów podcieniowych na Żuławach Wiślanych. Plan został zrealizowany w 100, ba w 1000%, bo poza trzema domami:

w Gdańsku Oruni
NAJMNIEJSZY PODCIEŃ NA ŻUŁAWACH-DAWNA KUŹNIA © MARECKI

Gdańsku Lipcach
GDAŃSK LIPCE-DOM PODCIENIOWY © MARECKI

oraz Różynach
RÓŻYNY-DOM PODCIENIOWY z 1784 r. © MARECKI

zobaczyłem trwającą budowę domu podcieniowego w Osicach. Budowę, a nie rekonstrukcję!
Ponad 30 minutowa wizja lokalna połączona z rozmową z fachowcami z podelbląskiego Bielnika I, mającymi chyba geny dawnych cieśli żuławskich Dawida Zimmermanna czy Petera Loewena, uświadomiła mi skalę inwestycji. Inwestorem domu jest pracujący w Gdańsku Żuławiak. To jedyny znany mi podcień, który jest budowany od podstaw. Imponująca jest dbałość o szczegóły architektoniczne, jak i dobór materiałów do budowy.
Dość powiedzieć, kto używa dzisiaj drewnianych gwoździ i ręcznie robionej cegły. W domu nie ujrzymy oczywiście żadnych plastikowych okien, a i piec z kominem jest umieszczony w jego centralnej części. Wszystko jak w klasycznym domu podcieniowym, nawet jego metraż - 360m2 jest prawidłowy ;-).
Jedynym odstępstwem wydaje się nowoczesny piec gazowy w piwnicy i ogrzewanie podłogowe, ale w końcu mamy XXI wiek :-). Ma być gotowy w czerwcu i już teraz zapraszam Was na wycieczkę do Osic. A na razie można pooglądać jego fotki.
OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011 © MARECKI


Dojeżdżając do Wisły spojrzałem z daleka na strażnicę wałową w Leszkowych, a z całkiem bliska na strażnicę w Kiezmarku. Tutaj też zajrzałem do ładnie odnowionego kościoła.
LESZKOWY-STRAŻNICA WAŁOWA © MARECKI

KIEZMARK-STRAŻNICA WAŁOWA © MARECKI

KIEZMARK-ODNOWIONY XVIII w. KOŚCIÓŁ P.W. MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ © MARECKI


A potem to już została szybka jazda pustawą DK 7 na której szalał wiatr zasypując mi pobocze :-).

Pełne foto z tego emocjonującego wyjazdu jest w GALERII. A kompletna (z gratisem :-) już galeria domów podcieniowych z okolic Elbląga do obejrzenia W TYM MIEJSCU.

Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
88.00 km 80.00 km teren
05:03 h 17.43 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy: m

GRUDNIOWE PĄCZKI

Niedziela, 12 grudnia 2010 · | Komentarze 2

13 fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki.
NA STARCIE © MARECKI

Pogoda była głównym scenarzystą dzisiejszej jazdy, pierwszy raz w pięcioletniej historii grudniowych pączków przyszło nam jechać w prawdziwie zimowych warunkach. Tym samym sezon zimowych wycieczek możemy uznać za otwarty :-).
TAK TO DZISIAJ WYGLĄDAŁO © MARECKI


TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Kazimierzowo-Jazowa-Wierciny-Rakowo-Lubstowo-Świerki-NOWY STAW-Lubieszewo-Orłowo-Nowy Dwór Gdański-Gozdawa-Marzęcino-Kępki-Bielnik II-Kazimierzowo-ELBLĄG

Wbrew naszym obawom, drogi na Żuławach były dzisiaj przejezdne, widzieliśmy nawet na własne oczy dwa pługi. A odśnieżona ścieżka rowerowa wzdłuż DK 7 to wymaga chyba wystosowania maila z podziękowaniami do GDDKiA :-).Dalej śnieg leżał niewielką warstwą, z pewnością pomocne w jego redukcji okazały się wczorajsze opady deszczu.
W Nowym Stawie obsługiwala nas już po raz piąty ta sama sympatyczna pani.
CZAS NA TYTUŁOWE PĄCZKI © MARECKI

Po konsumpcji udałem się na mały rekonesans po remontowanych rynkach w Nowym Stawie i uwieczniłem sławnego ,,ołówka''
DAWNY ZBÓR EWANGELICKI Z XIX w. © MARECKI

oraz największy kościół na Żuławach Wiślanych, XV w. gotyk, czyli
KOLEGIATA ŻUŁAWSKA © MARECKI

Za Nowym Stawem poruszaliśmy się w roztopionej brei, co było spowodowane całkowitym brakiem mrozu. Lepsze to w sumie niż lodowisko :-).
POD WIATR DO NOWEGO DWORU GDAŃSKIEGO © MARECKI


Akwedukt w GOZDAWIE okazał się trudno dostępny, wymagał porzucenia rowerów w przydrożnym rowie i uderzeniu z buta, tak przez łącznie około 3 km. To chyba była główna przyczyna tego, że dotarli do niego jedynie Alanda, KRZYSIEK i TOMEK. Reszta ekipy zrobiła zwrot w tył na lewo i nieco szybciej dotarła do Elbląga.
ZIMOWA SZATA AKWEDUKTU W GOZDAWIE © MARECKI

ZAMIAST WODY W AKWEDUKCIE BYLI ZAGOGLOWANI ALANDA I TOMEK :-) © MARECKI

Zdobycie akweduktu odbyło się w iście arktycznej scenerii, mocno ograniczona widoczność, poziomo padający śnieg, północny żuławski wiatr i śnieg miejscami po kolana tworzyły niepowtarzalny klimat. Do kompletu brakowało tylko eleganckiego mrozu :-).

Droga powrotna to powolne mulenie w coraz większym, cały czas padającym śniegu i zapadających ciemnościach. W Marzęcinie zrobiłem fotkę drewnianemu domowi, któremu już kiedyś się przyglądałem. Jak to niewiele trzeba żeby wyszło tajemnicze i klimatyczne zdjęcie. Wystarczy zaparowany obiektyw :-).
MARZĘCINO-TAJEMNICZY ŻUŁAWSKI DOM ;-) © MARECKI

A tu WERSJA dla ludzi ceniących dosłowność ;-).

W Kępkach nad Nogatem musiałem zrobić postój przy sklepie, bo kaloryczny zadatek z Nowego Stawu dawno został na żuławskich przestrzeniach i w nogach zaczynało brakować prądu. Jeden snickers wystarczył, aby w tempie patataj doturlać się do Elbląga :-).
ELITA DZISIEJSZEJ WYCIECZKI: ALANDA, KRZYSIEK I TOMEK © MARECKI


Pełna fotorelacja z opisem z zakończenia sezonu jest już w mojej GALERII.

RELACJA

Trzynastu fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki. Cel naszej jazdy był typowy i tradycyjny, czyli ciastkarnia w Nowym Stawie :-)
Ulice Warszawska i Żuławska wyprowadziły nas z miasta i wyjechaliśmy we Władysławowie, żeby zaraz potem rozpocząć jazdę po zaśnieżonej drodze. Przez Helenowo i Adamowo dotarliśmy do DK 7, gdzie mocno się zdziwiliśmy widząc odśnieżoną drogę rowerową. Skorzystaliśmy z tej sprzyjającej okoliczności i dotarliśmy nią do mostu na Nogacie w Jazowej.

Tam skręciliśmy w kierunku Wiercin, gdzie po drodze minął nas pług śnieżny. Grupa jechała rozciągnięta na dość dużym dystansie, widać było, kto miał lepsze, a kto gorsze opony na te warunki pogodowe. Temperatura była w granicach zera, śnieg był mokry i zbity, jazda w koleinach była bezpieczna, można było nawet zmieniać bezkarnie tor jazdy. Mróz pojawił się dopiero po południu, śnieg za to drobno sypał w zasadzie przez cały dzień.

Odcinka Wierciny-Lubstowo obawiałem się najbardziej, bo to okolice zapomniane przez ludzi i historię. Nie było jednak tak źle, nawet narzekający Jurek dał sobie radę i nie musiał pchać roweru :-). Pewne trudności powodował silny, północny wiatr spychający rowery na lewą stronę i dosypujący śniegu z pól.
W Lubstowie grupa zatrzymała się na krótki postój herbaciano-kanapkowy i zaraz pojechaliśmy dalej. Do Nowego Stawu trwała spokojna jazda, jedynie Zbyszek forsował tempo, ale nie znajdowało to odzewu.

W Nowym Stawie nie ociągając się zajęliśmy miejsca w cukierni i przystąpiliśmy do zamawiania pączków i innych łakoci, oraz pasztecików :-). Pani na nasz widok zdziwiona nie była, wszak obsługuje nas już od 5 lat :-).
Popas trwał około godziny, w jego trakcie przedstawiłem plany wycieczkowe na 2011 rok. Protestów nie było, wydaje się, że wszystkim przypadły do gustu :-). Ujawnione szerokiej publiczności zostaną już niebawem. Zerknąłem też na remontowane rynki Nowego Stawu oraz na dwa okoliczne kościoły robiąc kilka fotek.

Powrót z Nowego Stawu to walka z północnym wiatrem i padającym poziomo śniegiem. Poza tym jechało się dobrze, podłoże było stabilne. Przejechaliśmy przez Nowy Dwór Gdański i przed Powaliną skręciliśmy do Gozdawy, gdzie grupa miała zamiar obejrzeć akwedukt. Po dotarciu do właściwej, bocznej drogi, całkowicie zasypanej śniegiem, morale nieco siadło i w zasadzie nie było już chętnych do pchania rowerów przez około 3 km.

W tym momencie w kopny śnieg ruszyła jedyna bikerka w naszym gronie, Agnieszka, nie pozostawiając facetom wyboru :-). W ślad za nią poszedł Tomek, Krzysiek i ja jako przewodnik. Reszta ekipy zrobiła zaś zwrot w tył na lewo i popedałowała do Elbląga.

Ponieważ nie było sensu pchać się z rowerami to legły one w przydrożnym rowie, a my niczym zdobywcy bieguna ruszyliśmy z buta w mgłę, śnieg i wiatr. Dotarcie do akweduktu zajęło nam kilka minut, ale cel udało się osiągnąć :-). Powrót był znacznie szybszy, bo posiłkowaliśmy się śladami pozostawionymi przez okolicznych mieszkańców.

Rowery leżały zasypane równo śniegiem, co stanowiło doskonały kamuflaż. Z ulgą wsiadłem na swojego CUBE, bo chodzić za dużo to ja już nie lubię :-). Wróciliśmy do Gozdawy i skierowaliśmy się na Marzęcino. Powoli zaczęły zapadać ciemności, jednak na to byli wszyscy przygotowani.

Gorzej, że padający cały czas śnieg spowodował, że zaczęło się pływanie po asfalcie, co przy pogarszającej się widoczności i wzroście ilości wracających z weekendu samochodów znacząco spowolniło jazdę.

Powoli sunąc do przodu zmniejszaliśmy jednak dystans do domu, chociaż ja musiałem jeszcze wesprzeć się szybkim snickersem w Kępkach, bo czułem, że mi prądu w nogach zabranie na rogatkach Elbląga.

Przed wjazdem na drogę rowerową w Kazimierzowie zrobiliśmy sobie ostatnią tego dnia fotkę i po chwili jechałem tylko z Krzyśkiem. Agnieszka z Tomkiem jechali po zasypanej już drodze wzdłuż DK 7 dużo wolniej i na wjeździe do Elbląga przy ulicy Nowodworskiej byli już daleko za nami. Nie czekając już na nich pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Tak oto wyprawa na pączki dobiegła końca. Był to pierwszy wyjazd w pięcioletniej historii w prawdziwie zimowych warunkach. Gratuluję wszystkim wytrwałości i odporności na trudy wycieczki.

Podsumowując zaś całoroczne rowerowanie, chcę podkreślić, że wzrosła liczba uczestników comiesięcznych wycieczek. Nie ma już imprez, gdzie pojawia się 4 czy 5 osób. Ukształtowała się stała ekipa i co mnie bardzo też cieszy, pojawiają się też nowe twarze. Niektóre jednorazowo, a niektóre częściej :-).

Dziękując wszystkim za wspólne zwiedzanie naszych bliskich i dalszych okolic, liczę na niezawodny odzew w 2011 roku. Do zobaczenia na szlakach i trasach rowerowych.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
58.00 km 0.00 km teren
02:50 h 20.47 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-7.0
Podjazdy: m

ŚLUZA MARZĘCINO

Sobota, 4 grudnia 2010 · | Komentarze 4

Całkiem niedawno dowiedziałem się, że budowla, którą elbląscy rowerzyści mijali w Marzęcinie już setki razy jest ruinami śluzy. Ta konstrukcja hydrotechniczna została zbudowana w 1884 r. i łączyła Kanał Panieński z Zalewem Wiślanym. Zaopatrzona była we wrota przeciwpowodziowe zabezpieczające polder Marzęcino przed wysoką wodą w Zalewie Wiślanym.

Postanowiłem więc o poranku wyskoczyć na krótki rekonesans po Żuławach. Dołączył do mnie Robert i we dwóch raźno popedałowaliśmy do krainy kanałów.

TRASA: ELBLĄG-Bielnik I-Bielnik II-Kępki-Stobna-Marzęcino-Osłonka-Chełmek-Marzęcino-Kępiny Małe-Kępiny Wielkie-Nowakowo-ELBLĄG

Do Marzęcina dotarliśmy zdecydowanie za szybko, słońce ledwo wzeszło i warunki oświetleniowe dla mojego ,,wypasionego'' kompakta były zdecydowanie zbyt nocne :-). Pojechaliśmy więc w kierunku Szkarpawy, co ciekawe, jadąc po dnie ZALEWU WIŚLANEGO, który tutaj był jeszcze podczas II wojny światowej.

Szkarpawa jest właśnie w fazie zamarzania, lokalny wędkarz podlodowy toporkiem pokazał nam grubość lodu (około 5-10 cm).
CHEŁMEK- WĘDKARZ PODLODOWY NA SZKARPAWIE © MARECKI

Jadąc wzdłuż wału ochronnego dotarliśmy do Chełmka, tam spojrzeliśmy na miejsce dawnej przeprawy promowej przez Szkarpawę i zabytkowy drewniany dom.
CHEŁMEK-ZABYTKOWY DOM ŻUŁAWSKI © MARECKI

Powrót do Marzęcina to walka z silnym wiatrem, który za to rozpędził chmury i było już całkiem jasno. Na rogatkach wsi ujrzeliśmy rozjechane takie coś.
ROZJECHANY PTASI DRAPIEŻNIK © MARECKI

Ciekawe co to był za ptak. Może ktoś się zna?

Sesja fotograficzna udała się i po jej zakończeniu (udało nam się nawet wdrapać na koronę śluzy dzięki uprzejmości właściciela posesji - swoją drogą fajnie mieć śluzę w ogródku) odwiedziliśmy ,,kultowy'' sklep, aby się napić, zjeść i ogrzać :-). Mieliśmy okazję podejrzeć sobotnie zakupy miejscowych, z których najbardziej się nam spodobał zestaw: 2 bochenki chleba i 0,5 litra zboża innego rodzaju ;-).

MARZĘCINO-TABLICA W ŚCIANIE ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-MIEJSCE MOCOWANIA DREWNIANYCH GRODZI NA CZAS REMONTU ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI

ŚLUZA MARZĘCINO-WIDOK Z KORONY ŚLUZY © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE © MARECKI


Potem sprawdziliśmy czas reakcji obsługi promu na Nogacie w Kępinach Wielkich, a wcześniej obejrzeliśmy odnowioną świetlicę wiejską i nowy plac zabaw w Kępinach Małych z bardzo ciekawą zjeżdżalnią linową :-).
KĘPINY MAŁE-ROBERT ZJEŻDŻA NA LINIE :-) © MARECKI

Na prom czekaliśmy 3 minuty, co jest wynikiem bardzo dobrym. Za Nogatem podkręciliśmy tempo i wkrótce byliśmy w Elblągu.
KĘPINY WIELKIE- PRZERĘBEL PROMOWY I PROM NA NOGACIE © MARECKI

Generalnie wyjazd bardzo udany, główny cel został zrealizowany, sprzęt sprawował się OK. Debiut pozamiejski rękawic CHIBA ALASKA bez zarzutu, włożenie ogrzewaczy okazało się przesadą :-). Sterowanie manetkami pomimo grubych palców jest OK, hamowanie także w normie. Wiatroszczelność pełna, wodoodporność sprawdzałem na razie tylko pod kranem i też była całkowita.

Pełne foto z opisem jest TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
50.00 km 5.00 km teren
02:50 h 17.65 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy: m
Rower:

AKWEDUKT GOZDAWA

Poniedziałek, 22 listopada 2010 · | Komentarze 4

Zaprzyjaźnione żuławskie wróble uprzejmie doniosły mi o bardzo ciekawej, nieco tajemniczej, a przede wszystkim kompletnie zapomnianej budowli hydrotechnicznej na Wielkich Żuławach.

Jest nią wzmiankowany w tytule akwedukt zbudowany po wojnie, w latach 50-tych, pomiędzy polderami Osłonka i Gozdawa. Zapewniał on dostarczanie wody z Tugi na polder Gozdawa odwadniając jednocześnie najnowszy skrawek Polski, czyli polder Osłonka.

Zabrałem więc ze sobą znanego elbląskiego tropiciela śladów DARECKIEGO i ruszyliśmy w nieznane :-).

TRASA: ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Orliniec-Powalina-Gozdawa-Powalina-Marzęcino-Kępiny Wielkie-Kępa Rybacka-Bielnik II-Bielnik I-ELBLĄG

Zapraszam na krótką fotorelację, a na własne oczy akwedukt będzie można zobaczyć na wycieczce ,,GRUDNIOWE PĄCZKI'' już 12 grudnia. Zapraszam :-).

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA © MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150