Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Dzisiaj już nie było zmiłuj się. Spotkania poumawiane, papiery do zawiezienia czekają, czas ruszać w drogę. Drogę znaczoną deszczem, deszczykiem, ulewą, wiatrem, kałużami i na szczęście dość wysoką temperaturą (15-16 stopni). Aura wyraźnie mnie testowała, ale trafiła na godnego jej przeciwnika ;-). Wracając do domu wyszło mi nawet słońce - na moment.
Mimo wszystko nie ma co narzekać, wypada tylko gorąco pozdrowić wypoczywających na Mierzei Wiślanej :-)
Dzień zaczął się od złamania prętu siodełka, które trochę lat już miało. Konkretnie 4. A że i nierówności niemało zaliczyło, to i miało prawo umrzeć. Poddałem się fitingowi o nazwie Id Match przeprowadzonego rękami Mariusza ze sklepu KM Bike. Zmierzył mnie szybko i bezboleśnie i po minucie wyszło, że mam d... w rozmiarze L2 :-). Stosowne siodło Selle Italia NOVUS wisiało akurat na wieszaku, cenę też miało mocno promocyjną, więc równie szybko trafiło na sztycę Bocasa. Dzięki Mario za szybkie działanie.
Potem już bez przykrych niespodzianek pojechałem na ostatni akord maratonu dookoła województwa elbląskiego, obejmujący wręczenie 12 pamiątkowych certyfikatów i 12 odznak PTTK ,,Rajd kolarski dookoła województwa elbląskiego'' dla finiszerów oraz 3 wyróżnień za wytrwałość. Certyfikaty przygotował Roman Olszewski, za co mu niniejszym jeszcze raz bardzo dziękuję.
Odznaki zawdzięczamy Leszkowi Marcinowskiemu, prezesowi elbląskiego PTTK, który niestety nie mógł się dzisiaj z nami spotkać. Na tym specyficznym afterparty ustaliliśmy demokratycznie, że druga edycja maratonu odbędzie się w przyszłym roku na trasie odwróconej w stosunku do tegorocznej. Czyli zaczniemy od łatwych Żuław, aby skończyć na pagórkach Warmii i bolesnym wyjeździe z Suchacza :-)
Na zakończenie odprowadziliśmy Sylwię do Karczowisk Górnych, robiąc w ten sposób krótkie latareczki. Ja zaś zapoznałem nowe siodełko z żuławskimi wertepami. Chociaż nie do końca - w Raczkach Elbląskich położono już nowy asfalt na całej długości wsi!
Wracając wczoraj z trasy wycieczki zajrzałem na nowy plac zabaw, który powstał staraniem Spółdzielni Mieszkaniowej Sielanka między ulicą Żeglarską a Cichą.
Nowe miejsce aktywnego wypoczynku sprawia dobre wrażenie, chociaż można się przyczepić do nawierzchni z polbruku, która pewnie była tańsza niż nawierzchnie syntetyczne, ale niesie ze sobą ryzyko kontuzji w razie upadku. No i trzeba poczekać, aż drzewa urosną i zaczną dawać cień, bo na razie ,,patelnia'' na placu jest duża.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Pierwsza z wycieczek rowerowych spod znaku ,,Wakacji z MOSiR’’
prowadziła szlakiem GreenVelo okolic Elbląga. Na polanie z wiatami w
Bażantarni, gdzie została wyznaczona zbiórka uczestników stawiło się 26 osób, w
tym trójka młodych adeptów turystyki rowerowej. Po rozdaniu okolicznościowych
paszportów GreenVelo, które pozwalają zbierać pieczątki z miejscowości znad Zalewu Wiślanego (pierwszego królestwa
tej najdłuższej w Polsce trasy rowerowej) ruszyliśmy spokojnie w lasy Wysoczyzny
Elbląskiej.
Partnerami MOSiR w realizacji tej inicjatywy były Urząd
Gminy w Elblągu, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Tawerna Tortuga oraz
Biuro Podróży VARIUSTUR.
Trudna, interwałowa trasa miała dzisiaj tą zaletę, że
prowadziła prawie cały czas w lesie, co pozwalało uniknąć palących promieni
słońca. Pierwszy postój nastąpił w Elblągu-Dąbrowie, gdzie grupa, rozciągnięta
na podjeździe, połączyła się w całość. Na trasie do Jagodnika minęliśmy kilku
rowerzystów z sakwami zmierzającymi najwyraźniej do mety GreenVelo w Elblągu. Dało
się także zaobserwować spory ruchu lokalnych pasjonatów dwóch kółek.
Lekko wstrząsający odcinek z płyt betonowych na ulicy
Jagodowej udało nam się sprawnie przejechać i za chwilę byliśmy już w Jagodniku.
Dla kilku osób nieprzyjemny był fakt, że w tej wsi nie ma już sklepu
spożywczego i nie mogły one uzupełnić swoich bidonów w płyny, tak niezbędne
podczas jazdy rowerem. Pomoc nadeszła z
rąk mieszkańca, mieszkającego nieopodal miejsca odpoczynku rowerzystów
GreenVelo, który zalał bidony wodą pod korek.
Jako że był to półmetek trasy każdy z uczestników otrzymał
po waflu Grześku, żeby mieć siły na pokonanie tych kilku podjazdów, które
jeszcze były przed nami.
Za Jagodnikiem ponowie schowaliśmy się w lasy bukowe, taki
licznie rosnące na Wysoczyźnie Elbląskiej. Czy wiecie, że w lesie jest o 3-4
stopnie niższa temperatura powietrza niż na odkrytej przestrzeni. Jechało się naprawdę
przyjemnie, tym bardziej że zielony kolor bardzo pozytywnie wpływa na człowieka
i pozwala mu wypocząć.
Niebawem dotarliśmy do Jeleniej Doliny, ale nad Jezioro Martwe
już nie jechaliśmy. Byliśmy w najwyższym
punkcie szlaku GreenVelo w naszej okolicy (176 metrów n.p.m.) i ja zwróciłem
uwagę na najmłodszego uczestnika naszej jazdy. 6 latek jechał z tatą, który –
jak mi powiedział – był pewien, że syn da sobie radę na trasie, bo jeździ na
rowerze regularnie i podjazdy nie są mu straszne. Brawo, tak trzymać.
Od Jeleniej Doliny czekał nas w zasadzie zjazd do Elbląga.
Zajrzeliśmy jeszcze do Próchnika, gdzie słusznie przypuszczałem, że będzie
czynny sklep spożywczy w którym grupa zaopatrzyła się w picie oraz w lody dla
ochłody. I to był ostatni dłuższy postój na trasie, która teraz prowadziła
przez Krasny Las i Modrzewinę na skrzyżowanie ulic Ogólnej i Odrodzenia, gdzie
nasza dynamiczna jazda w dół miała swój koniec.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne kręcenie korbami
i zapraszam 28 lipca na drugą z cyklu ,,Wakacje z MOSiR’’ wycieczkę.
Spróbujemy odnaleźć Karciany Kamień ukryty w lasach Wysoczyzny Elbląskiej. Zapraszam serdecznie!