Dane wyjazdu:
Temperatura:12.0
Sobota, 18 czerwca 2022 ·
| Komentarze 5
Trasa: ELBLĄG-Pasłęk-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Iława-SIemiany-Zalewo-Myślice-Rychliki-Jelonki-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Padło hasło ,,Mus jest zrobić 200 km” ;-). Padło też hasło
,,Jezioro Jasne” na Pojezierzu Iławskim, jako pokłosie mojej
lektury pewnej relacji. Zostało to połączyć w jedno.
I tak wyszedł fajny, lekko nocny wyjazd pod znakiem ,,Po co
spać, jak można jechać i przy okazji zrobić życiówki”. W roli głównej wystąpił
Paweł, który podłapał bakcyla jazdy długodystansowej i już nasza w tym rola,
aby go nie zgubił :-)). Eskortę stanowiła ekipa w składzie : Andrzej, Marcin i
Mateusz – ten ostatni nie na całej trasie.
W trasę okrążającą dużym łukiem Jezioro Jeziorak ruszyliśmy
z placu Dworcowego w Elblągu o północy. Elegancki wiatr, bezchmurna i jasna noc, oraz klimatyczny księżyc w
złotej poświacie słońca mogły się podobać. Lekko niepokoiła mnie bardzo duża
dynamika jazdy, która mogła okazać się niszcząca dla adepta. W Miłomłynie zameldowaliśmy się po 2 godzinach
20 minutach i rozpoczęliśmy poszukiwania flisaków I Flisu po Kanale Elbląskim.
Po stronie śluzy ich nie namierzyliśmy, więc pojechaliśmy dalej, do Ostródy.
A oni tymczasem nocowali po drugiej stronie, w miłomłyńskiej
Przystani na Wyspie. Jak ja mogłem o tym miejscu zapomnieć? I tak to za chwilę
byliśmy w Ostródzie przez którą przemknęliśmy bez zatrzymania, skoro Orlen wjazdowy
do miasta był nieczynny.
Stąd ruszyliśmy DK 16 w Kierunku Iławy, a mnie zastanowił
przekreślony GRUDZIĄDZ na tablicach
kierunkowych tej drogi. Jeden, drugi, trzeci- wskazywało to wyraźnie, że coś z
drogą jest ,,nie halo”. Ale że ja takimi
objazdami się mało przejmuję, to pojechaliśmy dalej, bo dopiero za 16 km był
zakaz jazdy. Krajówka była pusta, z dobrym asfaltem i jak dodamy do tego wstający
dzień to można by tak jechać i jechać.
Ale niebawem wyłoniło się Franciszkowo a w nim zapory na
drodze i
info
o głębokich wykopach. Daliśmy im radę, głębokie już nie były. Niebawem
wjechaliśmy do Iławy, gdzie znany elbląski mors-rowerzysta Andrzej miał odbyć -
rutynową w jego wykonaniu podczas wycieczek - kąpiel w jeziorze. Chciał w
Jeziorze Jasnym, ale wybiliśmy my to z głowy, bo to rezerwat.
Zjechaliśmy zatem nad brzeg Jezioraka, gdzie na plaży
miejskiej kolega się wykąpał, a my sobie pochodziliśmy po pomoście.
W Iławie
zajrzeliśmy jeszcze na Orlen bo pora była wybitnie śniadaniowa (5:20) i wkrótce
ruszyliśmy dalej, na najbardziej paskudny asfaltowo odcinek. Cała droga po
zachodniej stronie Jezioraka od zjazdu z DW 521 przez Gardzień, Siemiany, Jerzwałd, Dobrzyki do Zalewa woła o pomstę
do nieba. Z nielicznymi, krótkimi wyjątkami nadaje się do zaorania i położenia
na nowo.
Jakoś udało się bez awarii przejechać ten odcinek, robiąc
przerwę na siemiańskiej wieży widokowej.
Chwilę potem zjechaliśmy na drogę szutrową prowadzącą do Jeziora Jasnego.
Jeziora słynącego z bardzo przejrzystej, kwaśnej wody w której istnieje znikome
życie biologiczne. Jest to przykład dość unikatowego jeziora oligotroficznego w
którym obowiązuje całkowity zakaz kąpieli. Szutrem jest do niego około 1,5 km w
jedną stronę. Wspaniałej przejrzystości nie
było nam dane ujrzeć, bo akurat - idealnie w punkt - zaczął kropić na nas
deszcz. Czyli trzeba będzie jeszcze tutaj wrócić …
Po powrocie na asfalt nie ujrzeliśmy już Mateusza, który w
klasyczny dla siebie sposób gdzieś się oddalił i już do Elbląga się nie
pojawił. Ale to duży chłopak, więc na pewno dał sobie radę ;-)
My tymczasem dotarliśmy do Zalewa, gdzie zrobiliśmy małą
przerwę cateringową i gdzie Paweł zgłosił lekkie kurcze z którymi sobie
samodzielnie poradził. Teraz czekały na nas same dobre i bardzo dobre nawierzchnie
po których raźno nawijaliśmy km do Elbląga. Końcówkę trasy lekko
zmodyfikowaliśmy rezygnując z płyt w Stankowie na rzecz nowego asfaltu w
Jelonkach. I tak do Elbląga wjechaliśmy tą samą stroną, co 10 godzin temu z
niego wyjeżdżaliśmy.
W centrum Elbląga liczniki wskazały 200 km, czyli plan
został zrealizowany. Paweł ma nową życiówkę, poprawioną prawie o 100 km i
zaliczoną w doskonałym stylu. Coś mi mówi, że na tym się nie skończy ;-) A
Elbląg ma nowego adepta ultrakolarstwa. I to jest dobre, i to jest OK.
Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie i pogaduchy.