Dane wyjazdu:
Temperatura:20.0
Sobota, 30 kwietnia 2022 ·
| Komentarze 0
Trasa: OLSZTYN-Ruś-Kurki-Łyna-Dobrzyń-Olsztynek-Tomaryny-Łukta-Morąg-Sarna-Marzewo-Pasłęk-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG
GPS (całość trasy)
MAPAGALERIA (z opisem)
Motto: Takie zakończenie kwietnia to ja rozumiem :-) Jak w bajce!
Po prawie dwóch latach wróciłem nad Łynę, aby tym razem
obejrzeć południowy odcinek szlaku rowerowego Warmińska Łynostrada od Olsztyna do źródeł rzeki w okolicach
miejscowości
nomen omen Łyna.
Na podróż ze mną zdecydowało się liczne i piękne grono 9
zaawansowanych rowerzystek i rowerzystów. Zaawansowanych, bo plan jazdy
obejmował po pokonaniu około 50 km Łynostrady dorzucenie jeszcze 140 km na
powrót do Elbląga. A liczne, bo w roku
2020
Łynostradę pokonywałem tylko z Andrzejem. Piękne zaś wiadomo dlaczego ;-)
Do Olsztyna udało się dojechać koleją bo kolejarze akurat strajkowali gdzie
indziej. Żeby jednak nie było zbyt dobrze, dotarliśmy do stacji Olsztyn Likusy
(taki nowy przystanek między Gutkowem a Zachodnim), bo stacja Olsztyn Główny
stała się placem budowy na najbliższe lata i od Likus kursuje autobusowa
komunikacja zastępcza. Oczywiście, wiedzieliśmy o tym wcześniej i nie było to
jakimś problemem. W roku 2020 dojechaliśmy pociągiem tylko do Olsztyna Gutkowa,
także postęp jest :-))
W Likusach czekała na nas Magda, która miała rozbudowane
plany majówkowe i dlatego dotarła do nas swoim transportem. I tak to byliśmy w komplecie.
Jazdę rowerami zaczęliśmy od odwiedzin nieodległego Orlenu,
bo godzina 8 rano była dobrą porą na kawę i śniadanie. A potem zjechaliśmy do
olsztyńskiego Parku Centralnego , przez który Łyna sobie płynie i w którym
wjechaliśmy na południowy odcinek szlaku.
Pomarańczowe, w nowym stylu, znaki Łynostrady sprawnie
prowadziły nas przez Olsztyn, miałem też wgrany ślad .gpx z profilu Warmińskiej
Łynostrady na fejsie i przydał się w mieście
tylko z 2-3 razy. Upierdliwe były tylko sygnalizacje świetlne na których
straciliśmy sporo minut, a rekord pobiła ta koło siedziby Energi, nie reagując
na nasze wciskanie przycisków.
Jadąc w kierunku obwodnicy Olsztyna mieliśmy sposobność
obejrzeć najnowsze dzielnice mieszkaniowe. Dużo tego zbudowano od czasów, gdy
Olsztyn kończył się na Jarotach i Nagórkach a Pieczewo dopiero powstawało...
Po przekroczeniu wiaduktem drogi S16 krajobraz stał się
bardziej wiejski, przyrodniczy. Tutaj
spotkaliśmy grupę z Trójmiasta, która także zamierzała dotrzeć do źródeł Łyny.
Sakwy przy ich rowerach wskazywały, że będą tam później niż my, jadąc ,,na
lekko”.
Do tej pory od Parku Centralnego mieliśmy pod kołami na
Łynostradzie wszelkie nawierzchnie, a w
Rusi doszły jeszcze kocie łby i to na podjeździe. Zrobiło się milutko i
cieplutko :-)
No, ale szybko o tym w sumie krótkim podjeździe szybko
zapomnieliśmy, bo rozpoczęły się dominujące na południowym przebiegu Łynostrady
lasy. A tutaj konkretnie Rezerwat Warmiński Las
. Kiedyś już odwiedzony. Wcześniej jeszcze zajrzeliśmy do bardzo kompaktowej
elektrowni wodnej Ustrych na Łynie.
Teraz przez wiele km mieliśmy okazję pedałować w pięknych
okolicznościach zieleniejących drzew, śpiewu ptaków i różnych zapachów. Po
prawej stronie momentami przebijał błękit wód Jeziora Łańskiego nad którym w
pewnej chwili zrobiliśmy sobie dłuższy postój. W grupie objawiły się dwa morsy
i tak to Tomek oraz Andrzej wskoczyli do lodowatej jeszcze wody (oni
twierdzili, że cieplutkiej). Inni mówili tutaj raczej o ognisku, grillu i
innych ciepłych rzeczach…
Jak już chłopaki sobie pomorsowały to ruszyliśmy dalej. Dalej
lasami, dalej po dość dobrych leśnych drogach (piaskownice tylko sporadycznie,
opony szerokości 40 mm+ w większości miejsc jechały), także oznakowanie na
drzewach (pomarańczowe znaki) nie budziło zastrzeżeń. Brakowało tylko Łyny,
która generalnie na tym całym odcinku chowa się w jeziorach.
Przed wsią Ząbie udało nam się w końcu obejrzeć Łynę, a
nawet przejechać mostkiem nad nią rozpiętym aby chwilę dalej wpaść w największą
na całej trasie piaskownicę. Było pchanko, ale krótkie.
Chwilę potem w Kurkach przekroczyliśmy drogę krajową nr 58,
aby z niej szybko zjechać zgodnie z oznakowaniem. W żadnej z tych wsi nie
spotkaliśmy sklepu spożywczego, także dobrze przewidziałem, aby zaprowiantować się solidnie w Olsztynie.
I tak to opuściliśmy historyczną Warmię o czym powiadomiła nas dedykowana
tablica w Ząbiach.
I znowu zanurzyliśmy się w mazurskie teraz lasy. W pełnym
rozkoszowaniu się leśną jazdą nieco przeszkadzała mi lejąca się z nosa i oczu
woda – to pewnie z nadmiaru świeżego powietrza organizm przeżył szok ;-)
Salwy śmiechu wywołała u nas nazwa Likusy pośrodku niczego,
bo skojarzyła się nam ze stacją Olsztyn Likusy, którą całkiem niedawno opuściliśmy.
Tutaj na pociąg nie było warto czekać …
I tak to każdy obrót kół zbliżał nas do końca szlaku, do
źródeł Łyny. Na mapie było jeszcze Orłowo z cmentarzem ofiar I wojny światowej
przy którym się nie zatrzymywaliśmy a potem dostrzegliśmy czerwone tablice
Rezerwatu Przyrody Źródła Rzeki Łyny. To był znak że osiągnęliśmy główny cel
wycieczki.
Naszym oczom ukazał się młyn z tamą spiętrzającą wodę Łyny w
małym oczku wodnym. Miejsce nazywa się Łyński Młyn i stanowi dogodny punkt do
krótkiego (400 metrów) pieszego spaceru w kierunku źródeł rzeki. Źródeł bardzo
malowniczych, ulokowanych na dole rozległej doliny.
Vide galeria.
My poszliśmy z rowerami, ale było to mało wygodne, acz
konieczne w naszej sytuacji rozwiązanie.
W zabudowaniach danego młyna funkcjonuje obecnie punkt handlowo-gastronomiczny,
gdzie sympatyczna obsługa dobrze zadbała o nasze podniebienia. Jest też
przyczepa z ofertą fast food. Było też całkiem sporo turystów, także nie
przebywaliśmy tam dłużej niż to było konieczne.
Powróciliśmy na szlak Warmińskiej Łynostrady, bo do
oficjalnego jej końca było jeszcze 4 km. Przez miejscowość Łyna dotarliśmy do
Dobrzynia, gdzie przy wejściu na peron kolejowy tej lokalnej stacji na trasie
Działdowo-Nidzica-Olsztyn dostrzegliśmy znak końca (początku) szlaku.
Genialne w swojej prostocie rozwiązanie – zakończyć lub
rozpocząć jazdę po szlaku od razu z pociągu, bez błądzenia i szukania. My
tymczasem po uwiecznieniu fotograficznym nadjeżdżającego pociągu Intercity
skierowaliśmy się w kierunku drogi ekspresowej nr 7 przy której powstały drogi
serwisowe, będące świetnymi traktami do jazdy rowerem.
I w tai sposób dotarliśmy do Olsztynka, gdzie Piotr wskazał
nam cukiernię z najlepszymi w Polsce jagodziankami. Dwa razy nie musiał
powtarzać ;-) Faktycznie było doskonałe, ciepłe i z prawdziwymi jagodami. Po jedyne 5 zł sztuka.
Dalsza jazda prowadziła przez Tomaryny, gdzie wreszcie
dotarłem aby obejrzeć świetnie zachowane wieże obronne mostu kolejowego na
rzece Pasłęce. Te w Samborowie na rzece Drwęcy nie mogą się z nimi równać. A
romantyczna kapliczka z drzewem na szczycie okolicznego pola uprawnego zapewne
doczeka się dedykowanej wycieczki.
Nieprawdopodobne miejsce!
Z Tomaryn dojechaliśmy do DK 16, gdzie Magda z Rafałem
odbili na Olsztyn a reszta ekipy ruszyła do Elbląga. Od Morąga jechało się
całkiem dobrze, bo zaczął nam sprzyjać wiatr i nawet grube opony dawały radę
towarzystwu w większości jadącemu na gravelach.
Tak więc bez zbędnego zamulania i tylko z koniecznymi postojami
zmierzaliśmy do celu, aby zgodnie z planem zameldować się w Elblągu parę minut
przed godziną 20. Średnia prędkość po
Łynostradzie wynosząca nieco ponad 17 km/h wzrosła w Elblągu do prawie 22
km/h. Dobra robota :-)
I tak to ten wspaniały rowerowo dzień dobiegł końca. Dziękuję
Wam za piękną podróż Warmińską Łynostradą. Samotnie by się tak dobrze nie
pedałowało. Naszym Bohaterkom gratuluję życiówek wykręconych podczas tej wycieczki.
To zapewne nie jest Wasze ostatnie słowo ;-)
PODSUMOWANIE:
- GALERIA ZDJĘĆ jest integralną
częścią relacji!
- Łynostrada nie jest szlakiem łatwym, dla zupełnie początkujących rowerzystów.
Spotkamy na niej zjazdy i podjazdy oraz nawierzchnie wymagające rowerowego
doświadczenia,
- głównymi atrakcjami
na trasie są malownicze lasy i jeziora oraz klimatyczne źródliska Łyny.
- w okresie suszy w
kilku miejscach pojawiają się krótkie odcinki ,,piaskownic”,
- na szlaku występują wszystkie możliwe nawierzchnie różnej jakości,
- oznakowanie szlaku jest obecnie generalnie dobre, kluczowe zmiany kierunków
są oznakowane, ślad .gpx przydaje się przy wyjeździe (wjeździe) z/do
Olsztyna,
- znaki Łynostrady często pokrywają się z trasą pieszego szlaku zielonego, co
może być przydatne w nawigacji w przypadku braku tych pierwszych, bo też
prowadzi on do źródeł Łyny,
- oznakowanie występuje i po lewej, i po prawej stronie drogi. Znaki są przed
wszystkim malowane na drzewach, montowane na słupach (Olsztyn) oraz w innych,
czasami nieoczywistych miejscach,
- oznakowanie jest małe, strzałki w trakcie jazdy są widoczne, ale sprawdzenie
kilometrażu wymaga zatrzymania się,
- na tym odcinku Łynostrady także nie znajdziemy dedykowanych miejsc
parkingowych ani wiat dla rowerzystów, nie ma nawet tablic informacyjnych; zrobiona jest bardzo, bardzo oszczędnie,
- na tym odcinku Łynostrady nie ma wiejskich sklepów – ba, prawie nie ma wsi –
posiłek można zjeść dopiero w Łyńskim Młynie po 47 km od Olsztyna,
- serwis rowerów jest wyłącznie w Olsztynie,
- na tym odcinku Łynostrada prowadzi w większości drogami leśnymi o bardzo małym natężeniu ruchu samochodowego.
Wzmóc uwagę należy na kilkusetmetrowym odcinku DK 58 w miejscowości Kurki, podczas zjazdu po bruku w Rusi (kierunek
Olsztyn), na ulicy Przyrodniczej w Olsztynie (kierunek Łyna), gdzie Łynostrada
na szybkim zjeździe skręca w lewo ku Jezioro Bartąg, oraz na końcowych
(początkowych) 4 km szlaku od stacji kolejowej Dobrzyń,
- Łynostrada jest szlakiem
coraz bardziej kompletnym, a będzie nim całkowicie jak dotrze do Bartoszyc, a
może i Sępopola – stąd jest już blisko do węzła kolejowego Korsze,
- Łynostrada kończy się (zaczyna) na peronie PKP Dobrzyń – świetne rozwiązanie
dla osób nie chcących robić trasy z Olsztyna w obu kierunkach na rowerach,
- Łynostrada
prowadzi przez piękne okolice; rzadko jednak przy samej rzece, ale jest się
gdzie wykąpać,
- Łynostradę powinien przejechać każdy rowerowy turysta,
REKOMENDACJE SPRZĘTOWE:
- jazda jest możliwa na rowerach górskich, trekkingowych lub gravelowych
wyposażonych w przerzutki - inne
typy rowerów nie mają możliwości pokonania wszystkich odcinków w siodle,
- amortyzacja mile widziana,
- opony z bieżnikiem, najlepszy będzie klockowy,
- opony do rowerów trekkingowych/gravelowych minimum 700x35 a do rowerów MTB
26x, 27,5x, 29x2,00,
- opony z wkładką antyprzebiciową, żadnych lekkich modeli sportowych,
- po Łynostradzie lepiej poruszać się ,,na lekko’’, bez ciężkich sakw,
- kto ma rower elektryczny, niech się nie waha ;-)