INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Dane wyjazdu:
7.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:BOCAS

To tu, to tam po Elblągu

Czwartek, 17 lipca 2025 · | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:BOCAS

To tu, to tam po Elblągu

Środa, 16 lipca 2025 · | Komentarze 0

Slalomem między chmurami i na bezrowerowe latareczki, bo po południu to już lało konkretnie 👀


Dane wyjazdu:
3.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:BOCAS

To tu, to tam po Elblągu

Wtorek, 15 lipca 2025 · | Komentarze 0

DPD :-)


Dane wyjazdu:
187.00 km 0.00 km teren
15:08 h 12.36 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:1169 m

GTG - ETAP 3

Poniedziałek, 14 lipca 2025 · | Komentarze 2

Trasa: RADZIŁÓW-Kolno-Myszyniec-Wielbark-Nidzica-GRUNWALD

GPS (całość)

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem) + foto Andrzej, Jacek, Beata, Zenek, Szczepan

WYNIKI





Pobudka o 0:30 została mi zafundowana przez Zdzisława i dlatego już go nie lubię 😂 Ultra ma to do siebie że śpi się raczej krótko, albo i wcale 😉

O godzinie 1 opuściliśmy Radziłów do którego właśnie wjechała Sylwia z Wojtkiem.

Nic nie padało, nie grzmiało, wyglądało na to że zapanował spokój w niebie i na ziemi. Z tą ziemią to może nie do końca było spokojnie, bo pod naszymi kołami pojawił się jakiś dziwny, chropowaty, nierówny, plackowaty, asfalt który na szczęście był generalnie podjazdem i nie trwał zbyt długo. To było odcinek (z przerwami) Przytuły – Stawiski.

Śniadanie zaplanowałem na Orlenie w Kolnie, który był nieco poza śladem, ale tylko nieco. Jak to w nocy, piec na stacji był wyłączony serwisowo i zostało posilić się hot-dogami i popić to kawą.

W międzyczasie coś tam parę razy błysnęło się na niebie, ale daleko i zagrożenia nie było.

Nasza grupka powoli nabierała dwóch prędkości i od okolic Myszyńca ja kręciłem z Andrzejem, a Zdzisiek ruszył z Jackiem nieco szybszym tempem.

Uprzedzając nieco fakty dodam, że z chłopakami zobaczyliśmy się na mecie, którą osiągnęli około 100 minut szybciej.
My tymczasem zatrzymaliśmy się na ciepłe drożdżówki przy sklepie GS Myszyniec i to było dobre 😉

I tak kilometr za kilometrem przemierzaliśmy Kurpie, a potem południowe rubieże województwa warmińsko-mazurskiego. Andrzej nieco cierpiał z powodu bólu stóp, ale kręcił bo motywacji nie brakowało.

Rekord 709 km pokonał już dawno, gdzieś w okolicach Sejn, a teraz czekał 1000 km tuż przed Grunwaldem.
Zatrzymaliśmy się jeszcze w Wielbarku żeby uzupełnić picie i wyremontowaną drogą wojewódzką 604 Wielbark-Nidzica ruszyliśmy dalej na zachód.

Trochę obawiałem się tego odcinka z uwagi na poniedziałkowy poranek i spodziewany w związku z tym duży ruch, ale nic takiego tam nie wystąpiło.
Można było w spokoju przyjrzeć się drogowemu odcinkowi lotniskowemu, który jest w ciągu tej drogi. Ciekawe miejsce.

Przed Nidzicą dostrzegliśmy burzę nad tym miastem, więc nieco zwolniliśmy i puściliśmy ją przodem. Wystarczy już tej wody.

Za Nidzicą rozpoczął się już naprawdę ostatni odcinek maratonu, ostatnie 30 km. W większości było to kilometry nieco pod górę z kulminacją przed wzgórzami Grunwaldu.
We znaki dał się zmasakrowany odcinek asfaltu Gardyny-Łodwigowo, który chyba był zemstą organizatorów, ale nie wiem za co?😁

Opony jednak wytrzymały i nie doszło do przebicia dętki. Na tej końcówce znowu czaiła się jakaś burza, ale nas nie dogoniła i tak to o godzinie 12:09 wjechaliśmy na metę GTG przy dźwiękach Bogurodzicy z mojej komórki.

Nie wiem czy ktoś to na mecie usłyszał, ale to był taki nasz pomysł nawiązujący do przebiegu Bitwy pod Grunwaldem, gdzie ta pieśń była śpiewana 😊 Zabrakło tylko mieczy, żeby od razu ruszyć na Krzyżaków 😉

Teraz nadszedł czas odpoczynku, jedzenia, rozmów i komentarzy. A po tej szybkiej regeneracji trzeba było wrócić do Elbląga, co też niebawem nastąpiło.
I tak to epopeja grunwaldzka dobiegła końca.

Wyrazy podziękowania dla organizatorów pod wodzą komandora Mirka Czaplińskiego za przygotowanie dobrze zorganizowanej imprezy i za trud włożony w obsługę tak dużej i urozmaiconej trasy.

Szacun dla wszystkich którzy poprawili swoje życiówki, szczególnie dla Andrzeja i Jacka. Brawo Panowie, świetna robota!

Dziękuję także Panu Michałowi Missanowi, Prezydentowi Elbląga, w imieniu naszej urzędowej Trójki za możliwość wystąpienia pod flagą Elbląga i reprezentowania Urzędu Miejskiego w Elblągu.







Dane wyjazdu:
296.00 km 0.00 km teren
25:01 h 11.83 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:35.0
Podjazdy:1718 m

GTG - ETAP 2

Sobota, 12 lipca 2025 · | Komentarze 0

Trasa:TROKI (LT) - Daugi-Merecz-Łoździeje-Hołny Mejera (LT/PL)-Augustów-Grajewo-Szczuczyn-RADZIŁÓW

GPS (całość)

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem) + foto Andrzej, Jacek, Beata, Zenek, Szczepan

Dalej>>>




Troki opuściliśmy o godzinie 3 w niedzielę i w blasku nadchodzącego dnia ruszyliśmy w kierunku Polski. Czekał na nas odcinek w lasach, z zakrętami i bez dużych podjazdów. Takie Żuławy z lasem, jak orzekł Mirek Czapliński, komandor maratonu.

Niebawem do naszej trójki dojechał Zdzisiek, który zdążył jeszcze odwiedzić Wilno. No, ale to biker z tych szybszych. Nasze spokojne i wolne tempo miało mu jednak nie przeszkadzać prawie do mety i od tej pory kręciliśmy razem.

W tym kręceniu razem była mała przerwa spowodowana skuchą nawigacyjną, kiedy to zagadałem się z nim i przeoczyliśmy jeden zakręt. Przez kilkanaście km jechaliśmy sami, nie widząc nikogo przed sobą i dopisując kilka km. Cóż 😉

Jedną grupą staliśmy się ponownie w miasteczku Merkine, gdzie śniadanie i lody zapewniła nam stacja paliw Baltic Petroleum. W niedzielny poranek to było jak oaza na pustyni, bo sklepiki były jeszcze pozamykane.

Jak jesteśmy przy temacie logistyki zakupów to trzeba przyznać, że Litwa stoi o niebo lepiej niż Czechy podczas Tour de Silesia 2023. Sklepów jest dużo, czynnych normalnie w sobotę, czynnych w niedzielę, przyjmujących karty płatnicze. Nie było problemów.

Tak to można podróżować. Zatrzymaliśmy się jeszcze przy drogowskazie Druskienniki 12. Nieprzypadkowo, bo to miasto partnerskie Elbląga na Litwie i przez chwile mieliśmy plan, żeby je odwiedzić. No ale 24 dodatkowe km w upale nie wchodziły tym razem w rachubę.

I tak to każdy kilometr przybliżał nas do granicy z Polską, którą zgodnie z planem przekroczyliśmy na przejściu granicznym Ogrodniki, chociaż to jest druga miejscowość po polskiej stronie. Pierwszą są Hołny Mejera, gdzie czekał na nas bufet i punkt kontrolny w ośrodku Politechniki Białostockiej.

Dotarliśmy tutaj razem około godziny 13, czyli w czasie obiadu i tworzącej się burzy. Nie spieszyliśmy się zatem z opuszczeniem tego miejsca. Był czas na miseczki zup, pyszne kanapki, banany i arbuzy. Były także materace na których na chwilę zalegliśmy, bo nie było się gdzie spieszyć.

A może jednak było, bo w pewnym momencie zobaczyłem Sylwię z Wojciechem Łuszczem sposobiących się do jazdy, a mojej ekipy jakby nie było. Ancymonki ruszyli bez Mareckiego! 😂🤔

Mając po lewej stronie burzę i jadąc na jej krawędzi kilka razy otrzymałem drobne strzały deszczowe, ale to było dobre przy cały czas dość wysokiej temperaturze.

Ekipę doszedłem na ulicach Augustowa i ponownie ruszyliśmy wspólnie. Na horyzoncie formowała się już kolejna burza, która zatrzymała nas na malutkim, wąziutkim i do tego blaszanym przystanku przed Grajewem.

Jakoś się na nim zmieściliśmy i jak główne uderzenie deszczu minęło ruszyliśmy dalej. Jechaliśmy z wiatrem, kolejna burza była za nami, ale szczęśliwie Grajewo ją zatrzymało.

Za chwilę asfalt pod naszymi kołami był już suchy, za to Andrzej zgłosił potrzebę odpoczynku. Zadeklarował, że samodzielnie dotrze do punktu kontrolnego w Radziłowie, więc my ruszyliśmy bez niego.

W Radziłowie zaatakowałem się pyzami z mięsem i ostatnią porcją makaronu, który został znaleziony chyba specjalnie dla mnie. Dzięki! To było wspaniałe.

Pogoda wkoło była dynamiczna, Andrzej dojechał kilkanaście minut po nas nieco zmoczony i patrząc na ściągawkę postanowiliśmy zdrzemnąć się przed ostatnimi 180 km.

Dochodziła godzina 22, więc z 3 godziny można było się regenerować na wygodnych materacach Urzędu Gminy w Radziłowie.






Dane wyjazdu:
545.00 km 0.00 km teren
30:55 h 17.63 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:3708 m

GTG - ETAP 1

Piątek, 11 lipca 2025 · | Komentarze 2

Trasa: GRUNWALD-Ostróda-Łukta-Dobre Miasto-Jeziorany-Bisztynek-Korsze-Węgorzewo-Bolcie-Wisztyniec (PL/LT)-Skrawdzie-Preny-TROKI

GPS (całość)

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem) + foto Andrzej, Jacek, Beata, Zenek, Szczepan

Dalej>>>





Maraton Grunwald-Troki-Grunwald (GTG) został po raz pierwszy rozegrany w roku 2019 na niebagatelnym i nieprzypadkowym dystansie 1410 km. Od razu mi się spodobał, a że zamek w Trokach – znany mi tylko z fotografii Wilka jeżdżącego regularnie do Wilna – podobał mi się już wcześniej, no to czekałem na rok 2020 żeby sobie tam pojechać. No, ale przyszła pandemia i trzeba było poczekać nieco dłużej.

I tak nadszedł rok 2025 kiedy to impreza została wskrzeszona przez ludzi ze Stowarzyszenia Warnija i Randonneurs Lithuania. Przy okazji dystans został nieco skrócony i wynosił w tym roku całkiem normalne 1012 km. Limit na ich pokonanie ustalono na 75 godzin. Zostało się zapisać i przy okazji rozpromować imprezę rozgrywaną w zasadzie ,,po sąsiedzku” 😉

Akcja pro frekwencyjna przyniosła całkiem okazałe efekty, bo na 82 zapisane osoby 12 pochodziło z Elbląga i okolic. Ostatecznie wyruszyło w trasę 9. Całkiem nieźle!

Do tego doszła przyjemność reprezentowania Urzędu Miejskiego z którego poza mną na tę oryginalną imprezę postanowili jechać Andrzej Demczuk i Patrycja Mazurowska.

W takim też składzie dotarliśmy w strugach deszczu do Grunwaldu, gdzie spod nowej siedziby Muzeum Bitwy pod Grunwaldem był start maratonu. Po serii rozmów, wywiadów i nagrania dla TVP Olsztyn ruszyliśmy w trasę o godzinie 14:00 w pierwszej grupie startowej i od tej godziny liczył się dla nas limit 75 godzin.

W grupie była jeszcze Sylwia Kopaczewska oraz dwóch innych bikerów. Założeniem mojej jazdy była pomoc i wsparcie Andrzeja i Patrycji w zrobieniu przez nich po raz pierwszy w życiu 1000 km. Ja zaś miałem plan jechać spokojnie i ostrożnie, tak aby nie zrobić sobie kuku przed MRDP, który startuje już 23 sierpnia🙂

Deszczowa aura trwała z przerwami do zachodu słońca, potem nadeszła pogodna nocka i była szansa, że zamek w Trokach uda się sfotografować bez towarzystwa sinych chmur i deszczu.

Tymczasem pierwszy punkt kontrolny był w Bisztynku, gdzie jeszcze padał deszcz i gdzie na bufecie była zupa pomidorowa z makaronem, zawsze doskonała na ultramaratonach i schabowy, doskonały nieco mniej 😉. Chwilę tam posiedzieliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę już bez Sylwii, za to w towarzystwie Jacka, który też nigdy 1000 km nie zrobił. I tak to miałem teraz trójkę debiutantów na oku 😂 Poczułem tremę 😉

Dalsza droga prowadziła bezproblemowo i z wiatrem w plecy do Węgorzewa, gdzie planowaliśmy na tamtejszej stacji paliw BP napić się kawy przed nocką. Cóż, BP była nieczynna, więc zamieniliśmy ją na Orlen, położony nieco poza śladem GTG. Doszło + 3 km, a mi nawet z dwa razy więcej, bo musiałem wracać się po zostawione bidony. Historia lubi się powtarzać …, co ja mam z tymi bidonami!

Dalsze kilometry prowadziły w kierunku Gołdapi, którą ominęliśmy objazdem przez Kowale Oleckie i Przerośl zaliczając najwyższy punkt maratonu na zboczach Szeskiej Góry.
Na drogę prowadzącą w kierunku trójstyku, gdzie był bufet nr 2 wróciliśmy za Dubeninkami. Objazd był spowodowany rozpoczętym remontem DW 651 od Gołdapi do granicy województwa w Bolciach. Na naszej trasie zastaliśmy trzy odcinki z ruchem wahadłowym i ze słabą nawierzchnią.

Od jakiegoś czasu podążałem z Patrycją, której uszkodziła się manetka tylnej przerzutki i miała do dyspozycji jeden bieg, niezbyt lekki. Andrzej i Jacek jechali zaś nieco z przodu. W Żytkiejmach uzupełniłem prowiant, zrobiłem zdjęcie sękaczowi w postaci niejadalnego, drewnianego pomnika i chwilę odpocząłem.

W tym czasie dojechała Sylwia z dwoma rowerzystkami, które towarzyszyły jej od Bisztynka. Chwilę pogadaliśmy i dowiedziałem się od nich, że Sylwia jest ,,naszym GPS-em”! Wytrzeszczyłem oczy, bo to była bardzo dobra wiadomość! Naprawdę dobra 😊

Tymczasem trzeba było jechać dalej i tak to pogoniłem za oddalającą się Patrycją. Zaraz potem wyłonił się trójstyk granic Wisztyniec PL/LT/RUS, gdzie chłopaki czekali na nas od dłuższego czasu.

Tutaj niestety zakończyła się jazda Patrycji, bo na jednym biegu to może i by się udało dotrzeć do mety, jakby ona była oddalona 100-200 km, a nie 700 km. Naprawić tego w warunkach polowych nie było możliwości. Widać było sportową złość, a nawet wściekłość, no ale cóż. Są rzeczy nieprzewidywalne i to właśnie była taka sytuacja.

Od tego momentu jechaliśmy w trójkę i chwilę potem wjechaliśmy na Litwę nie budząc większego zainteresowania funkcjonariuszy SG. Fajnym asfaltem i z wiatrem w plecy pognaliśmy w dół wzdłuż Jeziora Wisztynieckiego, które robi wrażenie swoją wielkością.

I tak rozpoczął się prawie 400 km odcinek GTG po Litwie. Kraju w którym nigdy nie byłem i stąd ciekawość moją budziło w zasadzie wszystko. Nazwy miejscowości, jakość dróg, styl jazdy kierowców, domy, kościoły, wszystko 🙂

Chwilę jeszcze jechaliśmy z wiatrem, ale w końcu skręciliśmy na wschód i wiatr zupełnie przestał sprzyjać. Do tego doszły długie, płaskie proste i można było poczuć się jak na Żuławach Wiślanych. Nie zapomniał też o nas lipcowy upał, także zrobiło się …fajnie.

Jechaliśmy sobie zgodnie z przygotowaną rozpiską czasową (ściągawką), która wskazywała jak stoimy z czasem względem limitu. Nie było źle, cały czas 1-2 godziny zapasu były.
Toczyliśmy się spokojnie, robiąc krótką sjestę przed Wyłkowyszkami na trawie w cieniu drzew. Droga miała numer A7 więc chyba była jakąś autostradą, ale rowery po niej jeździły. Polskiej autostrady to jednak nie przypominało.

I tak to dojechaliśmy w końcu do bufetu/punktu kontrolnego w Skrawdzie, gdzie rzuciłem się na zupę kalafiorową z klopsikami i kaszą pęczak. Rewelacja, zjadłem chyba z 4 miseczki.
Chwile odpoczęliśmy i obraliśmy kierunek na Troki. Litewskie krajobrazy powoli zaczęły się robić bardziej urozmaicone, pojawiły się lasy, przeskoczyliśmy nad litewskim Nemunasem, czyli polskim Niemnem no i zaczęły się górki. No, dobra – hopki 😉

Dzień powoli dobiegał końca, a że moim celem pobocznym było też obejrzenie i sfotografowanie zamku w Trokach, toteż ruszyłem do przodu i nieco szybciej – tak z 30 minut – dotarłem na półmetek imprezy, główny cel wyjazdu, bufet, przepak i miejsce spania, czyli Troki.

Zamek w świetle zachodzącego słońca prezentował się znakomicie i tak jak sobie wyobrażałem. Same Troki także mogą się podobać, klimatyczne miasteczko otoczone jeziorami na Pojezierzu Wileńskim. Późna pora przybycia sprawiła, że nie udało się kupić żadnej pamiątki, ale ja tutaj wrócę – Wilno jest tak niedaleko.

Nadszedł czas spania w normalnych warunkach sali gimnastycznej i materacy oraz prysznica. Jedzenia nie tknąłem, nie chciało mi się zupełnie. Skorzystałem za to z przepaku którym wysłałem, skoro była taka możliwość. Wykorzystałem nowe spodenki na nowe 500 km, a reszta rzeczy w tym brudne wróciła na Grunwald.

Spało tutaj wiele osób, było światło i hałas, ale nie było to przeszkodą aby zasnąć. Odpowiedni stopień zmęczenia robił swoje ;-) Nie wiem do dzisiaj tylko, kto zarzucił na mnie koc (Dzięki! 😍) pod którym sobie spałem, aż Jacek mnie obudził i trzeba było wstawać.




Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:BOCAS

To tu, to tam po Elblągu

Czwartek, 10 lipca 2025 · | Komentarze 2

Jutro o godzinie 14:00 zaczyna się kolarski ultramaraton szosowy na dystansie 1012 km Grunwald-Troki-Grunwald

Z Elbląga i okolic jedzie liczna ekipa 12 Ultrasek i Ultrasów. A w sumie lista startowa liczy 82 osoby.

Trasa prowadzi z Polski na Litwę i z powrotem. Dystans 1012 km z przewyższeniami na poziomie 6 556 metrów należy pokonać w limicie czasu 75 godzin, (3 doby 3 godziny) aby na mecie otrzymać pamiątkowy, imienny medal.

Na trasie maratonu dla zawodników i zawodniczek będą przygotowane punkty kontrolne z bufetami na których będzie można odpocząć i zjeść. Główny punkt kontrolny zlokalizowano w litewskich Trokach na 529 km trasy.

Każdy z uczestników będzie widoczny na stronie monitoringu https://velostacja.pl/GTG-1000-2025, gdzie będzie można po numerze startowym poznać w którym miejscu trasy się znajduje. To wygodne rozwiązanie jest przygotowane dla zawodników, ich rodzin i kibiców.

Ja jadę z numerem 1001 i na trasie będę dbał o to, żeby Andrzej i Patrycja zrobili swoje życiówki.  Trzymajcie kciuki za pogodę, za nich i za mnie przy okazji też 😊

Dodam, że jedziemy jako reprezentacja Urzędu Miejskiego w Elblągu, co też nieco wzmacnia presję na sukces 😉

A widok tego pięknego zamku może będzie dodatkową nagrodą 😉






Dane wyjazdu:
26.00 km 0.00 km teren
01:09 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

ŚRODOWE LATARECZKI - LAJCIK PRZED GTG

Środa, 9 lipca 2025 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Kazimierzowo-Bielnik II-Kępki-Bielnik II-Kazimierzowo-ELBLĄG


Dla towarzystwa wybrałem się na zupełnie własną wersję latareczek. Już krótkie, ja skróciłem jeszcze bardziej 😉

W Kępkach mieli być RAP-erzy finiszerzy 3600 km, ale okazało się na miejscu że był tylko RAP-er 3600 o imieniu Robert. Maciej telefonów nie odbierał, nie przyjechał, zapewne odpoczywa po ,,wycieczce" dookoła Polski śpioch jeden 😂 

Latareczki za tydzień też pewnie będą lajtowe o ile przetrwamy genueński niż nad Litwą 😁







Kategoria WYCIECZKI <50


Dane wyjazdu:
42.00 km 0.00 km teren
03:01 h 13.92 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: 61 m
Rower:BOCAS

NIEZNANA TINA

Wtorek, 8 lipca 2025 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Raczki Elbląskie-Gajewiec-Jezioro-Żurawiec-Raczki Elbląskie-ELBLĄG

MAPA (26 km)

GALERIA





C.d.n.




Kategoria WYCIECZKI <50


Dane wyjazdu:
8.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m
Rower:BOCAS

To tu, to tam po Elblągu

Poniedziałek, 7 lipca 2025 · | Komentarze 0

3 dni do maratonu Grunwald-Troki-Grunwald (GTG) będącego dla mnie rozgrzewką przed sierpniowym MRDP.

Ciekawa, międzynarodowa trasa, dobre towarzystwo, mało górek, duży limit czasu i ... niż genueński na horyzoncie 😁 Co może pójść nie tak? Wszystko, jak to na ultra 😉


Znam komandora tej imprezy, ale żeby tak od razu i jawnie ustalić kolejność na podium 😂😂😉