INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:47741.00 km (w terenie 4964.50 km; 10.40%)
Czas w ruchu:2238:10
Średnia prędkość:20.92 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:153008 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:720942 kcal
Liczba aktywności:535
Średnio na aktywność:89.24 km i 4h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
146.00 km 0.00 km teren
07:28 h 19.55 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:951 m

PIENIĘŻNO

Sobota, 27 stycznia 2024 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Milejewo-Pogrodzie-Frombork-Braniewo-Pieniężno-Orneta-Pasłęk-Bogaczewo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultra maratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.

Na piątej trasie - pierwszej w roku 2024 - cyklu ,,Po co spać, jak można jechać", kręciły korbami ze mną 4 osoby. Na Placu Jagiellończyka o godzinie 22:00 pojawiła się Sylwia, Patrycja oraz Zdzisiek i Tomek. Był też Marcin K. z parasolem i pieskiem, za to bez roweru. Trochę szkoda, no ale dzięki niemu mamy ładne zdjęcie startowe ;-)

Plan zakładał jeszcze udział w nocnej jeździe Marka z Braniewa, który dołączył do nas na tamtejszym, całodobowym Orlenie. Marek spełnił niezwykle ważną rolę w przygotowaniu wyjazdu, gdyż to z nim konsultowałem o godzinie 20 sytuację pogodową w Braniewie, a konkrenie czy pada śnieg, czy jest lód i jak wyglądają drogi w okolicy. To on dał w zasadzie zielone światło do jazdy w tym kierunku.

Do Braniewa pojechaliśmy drogą wojewódzką nr 504 ,,podziwiając" już od Elbląga-Dąbrowy białe pobocza i wielkie kałuże na asfalcie oraz cieniutką koleinę wodno-śniegową na środku drogi. To wszystko płynęło bo temperatura wynosiła +4 stopnie a prognozy nic nie mówiły o ewentualnym mrozie ;-) Przypomnę, że te jazdy odbywają sie zawsze na rowerach szosowych, ewentualnie gravelowych.

Zima swoją kulminację miała - to nie jest niespodzianka - w okolicach Milejewa, czyli na szczycie Wysoczyzny Elbląskiej. Tutaj było nieco więcej śniegu na drodze, ale mokry asfalt w koleinie był na tyle szeroki, że jazda była bezpieczna. Od Żuławskiej Huty zima odpuściła, a od Pogrodzia mogliśmy w końcu wykorzystać moc pięknie wiejącego w plecy wiatru. I tak było do Braniewa w którym zameldowaliśmy się o północy i zgodnie z planem zajechaliśmy na jedyny czynny w tej okolicy Orlen.

Postój grzewczo-schnąco-cateringowy trwał 40 minut. W tym czasie deszcz dał sobie spokój - bo padało na nas z różną intensywnością na całym odcinku z Elbląga do Braniewa - i ruszyliśmy w dalszą drogę do warmińskiego Pieniężna. Im bliżej tego miasta, tym bardziej droga wojewódzka nr 507 stawała się wąska, a koleiny roztopionego śniegu coraz węższe. Warunki robiły się coraz trudniejsze, byliśmy coraz dalej na wschodzie, a plan zakładał jeszcze jazdę pod Lidzbark Warmiński (Babiak) i stamtąd powrót na zachód.

Marek mocno nalegał na jazdę zgodnie z tym planem, ja zaś po wylądowaniu w wyniku poślizgu na poboczu - gleby jakimś trafem nie zaliczyłem - zostałem zwolennikiem zawrócenia już w Pieniężnie. Silnym zwolennikiem ;-) Wariant jazdy na Płoskinię wymagałby powrotu do Braniewa, albo walki z górkami drogi technicznej przy S22 pod wiatr.

Pojechaliśmy więc po trasie Maratonu Elbląskiego do Ornety, walcząc z dziurami, śniegiem i wodą, wodą i jeszcze raz wodą. Deklaruję, że ten odcinek wyleci z tegorocznej edycji o ile nie zostanie połatany do końca maja. Dziur jest obecnie za dużo, poległ na nich Marek, który w jednym momencie przebił dwie dętki wpadając do jednej z nich. Pojechaliśmy dalej, bo to nie była pogoda żeby stać i się przyglądać, a Marek po wymianie dętek doszedł nas jeszcze przed Pasłękiem.

Odcinek do Ornety jechaliśmy tempem emeryckim, bo szybciej się nie dało. Tak samo było zresztą przed Pieniężnem, kiedy to toczyłem się z zabójczą jak na rower szosowy prędkością 15-17 km/h :-))

I tak jakoś dotoczyliśmy się bez dalszych strat do Ornety, gdzie znaleźliśmy się na innej rzeczywistości drogowej, czyli braku zimy na DW 513 między Ornetą i Pasłękiem. Tutaj ,,uprzyjemniał" jazdę wiatr w twarz oraz lekkie opady deszczu i czasami deszczu ze śniegiem. Luzik :-))

Z kilkoma postojami na przystankach autobusowych dotarliśmy o godzinie 7 rano do Elbląga i tutaj każdy rozjechał się w sobie znanych kierunkach do sobie znanych czynności ;-)

Gratuluję całej ekipie udanego, bardzo udanego wyjazdu. Myślę, że pamięć o tej wycieczce bardzo się Wam przyda jakby chciał Was kiedyś przestraszyć jakiś majowy, czy lipcowy deszczyk ;-) Szacun za walkę, za hart ducha, za nie poddanie się i za brak chęci spania. Macie naprawdę nieprzeciętnie duże możliwości :-)

Do zobaczenia - może i za tydzień ;-)

Ps. Znowu się rozpisałem, bo pierwsza wersja relacji miała być niezwykle lapidarna i skrótowa: JPRD :-)))))))








Kategoria TR, WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
60.00 km 0.00 km teren
02:45 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:290 m
Rower:BOCAS

ŚRODOWE LATARECZKI - SAKÓWKO

Środa, 24 stycznia 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Jelonki-Śliwica-Krasin-Krosno-Bogaczewo-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA




Delikatne 40 minut opóźnienia startu nie pozwoliło mi obejrzeć z grupą pomnika bohaterskiego lotnika w Sakówku, ale pozwoliło przeprowadzić intensywny trening w deszczu mniejszym i większym oraz pokręcić z ekipą połowę dystansu. 

A Sakówko odwiedzę sobie za dnia i w słońcu :-))




Dane wyjazdu:
100.00 km 30.00 km teren
05:01 h 19.93 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:299 m
Rower:BOCAS

ŻUŁAWY WIŚLANE

Niedziela, 21 stycznia 2024 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Michałowo-Jegłownik-Gronowo Elbląskie-Fiszewo-Rozgart-Markusy-Stankowo-Marwica-Rzeczna-Bogaczewo-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)







Możecie się spytać, co ja jeszcze po 30 latach kręcenia widzę na Żuławach Wiślanych? Cóż, często nie widzę nic bo lecę nocnym tranzytem i widzę tylko światła wiatraków, samochodów oraz asfalt w świetle swoich świateł. Ale czasami jadę za dnia i okazuje się, że Żuławy się zmieniają, pojawiają się nowości, a nawet, że są jeszcze drogi którymi nie jechałem. W takiej Łącznej byłem po raz pierwszy w życiu. A to raptem z 20 km od Elbląga :-))

Dzisiaj wybrałem się pokręcić dookoła komina, tak aby trochę sobie przypomnieć  znane miejscówki, sprawdzić co tam słychać i dotlenić organizm przed pierwszym tygodniem ..Ferii z MOSiR-em" ;-)

Zajrzałem na śluzę w Michałowie, na dworzec PKP w Gronowie Elbląskim, do kościoła w Fiszewie i po raz pierwszy na stację pomp w Markusach - nową, ale ze starym kominem. Potem był most na rzece Dzierzgoń po remoncie nawierzchni, ale niestety nie obrotowego mechanizmu. W Topolnie Małym dojrzałem budujący się dom - na pierwszy rzut oka przypominający dom podcieniowy - o którym niezawodny wujek pisze, że to dom szwajcarski w trakcie relokacji z Braniewa, czyli z Warmii :-) Piękna perełka się szykuje!

Na koniec sprawdziłem nieznany mi kawałek trasy pierwszej w tym roku MWR na odcinku Rzeczna-Łączna-Zielony Grąd.  Sądzę, że za tydzień tamtędy nie pojedziemy bo ... utoniecie :-))

I tak to 6 godzin brutto poszło. 









Dane wyjazdu:
67.00 km 2.00 km teren
03:30 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:-4.0
Podjazdy:351 m

ANGLITY

Środa, 17 stycznia 2024 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Krosno-Pasłęk-Anglity-Gulbity-Pasłęk-Marianka-Bogaczewo-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA + FILM

 

Podpasłęckie Anglity miały być celem latareczek już tydzień temu, ale pogoda była innego zdania i bezpieczne osiągnięcie tej miejscowości, kojarzącej się słuchowo z Anglią, stało się możliwe dzisiaj.

Na rondzie Bitwy pod Grunwaldem pojawiło się 9 osób zdecydowanych powalczyć z wiatrem do Pasłęka, aby potem dostać w nagrodę wiatr w plecy. Trzeba przyznać, że nominalne -4 nie oddawały realnej temperatury, bo było jakoś … lodowato. Albo to tylko moje wrażenie?

Na trasie wyróżniała się Sylwia, dzisiaj rodzynka i do tego jedyna jadąca na szosowych slickach, co generalnie sprawdzało się na 90% trasy, ale te 10% było biegane, prowadzone albo jechane 5 km/h. Były to okolice Anglit, gdzie leśna gruntówka była nieco oblodzona, a i samych Anglitach pojawiło się nieco lodowiska.

Z kilkoma postojami, w tym jednym przy nowiutkim pasłęckim rycerzu – vide galeria – dotarliśmy do celu naszej wycieczki.

Anglity, jak pisze nieoceniony Lech Słodownik w swojej epickiej monografii ,,Dawne wsie pasłęckie i elbląskie”:
,,To dawny majątek ziemski położony około 7 km na wschód od Pasłęka,w pobliżu Kopiny, kilometr od szosy Pasłęk-Orneta. Do 1945 r. wieś nazywała się Angnitten, następnie popularnie ,,Jurandowo”, a od 1948 r. Anglity”.

W Anglitach mieliśmy do obejrzenia z zewnątrz pałac przypominający z wyglądu żuławski dom podcieniowy. Oczywiście wykonany z cegły, a nie drewniany.
Jest on datowany na koniec XVIII wieku i należał do roku 1945 do rodu von Minnigerode.

Do nich też należały Anglity wraz z okolicznymi folwarkami.
Obecnie jest częściowo zamieszkały i pewnie dlatego nie dostaliśmy zgody na wejście do jego środka.

Dokonaliśmy więc zewnętrznej sesji fotograficznej i niebawem ruszyliśmy w drogę powrotną.

I w tym momencie relacja może się urwać, no bo co pisać o jeździe z ładnie napędzającym grupę wiatrem? Szybko było i tyle ;-)

Tak szybko, że jadąc z orgiem Markiem jako zamykający i towarzyszący Sylwii do samego Elbląga na rondzie Bitwy pod Grunwaldem nie zastaliśmy nikogo z grupy zasadniczej.

O pożegnaniu się i podziękowaniu za jazdę koledzy zapomnieli?! Nieładnie, nieładnie :-)) Żeby to się więcej nie powtórzyło! ;-)





Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
149.00 km 0.00 km teren
06:46 h 22.02 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:0.1
Podjazdy:997 m

ILUMINACJE OBERLANDU

Sobota, 13 stycznia 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Pomorska Wieś-Marianka-Pasłęk-Burdajny-Godkowo-Miłakowo-Morąg-Sarna-Sambród-Zielonka Pasłęcka-Pasłęk-Śliwica-Jelonki-Węzina-Komorowo  Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Wybierałem się w trasę jak sójka za morze, ale w końcu godzina 23 mnie zmobilizowała i wtedy opuściłem piwnicę. Na rozgrzewkę zrobiłem podjazd dębicki, który dość dawno mnie nie widział i potem z wiatrem pojechałem na Pomorską Wieś. Czarny asfalt skończył się po skręcie na Borzynowo i tutaj trzeba już było zacząć patrzeć, co się dzieje pod kołami. Kołami z kolcami, ale to przecież nie gwarantuje równowagi zawsze i wszędzie ;-)

Do tego dochodziła perspektywa spotkania na drodze sarny, jelenia czy innego łosia, że o zwykłym kocie nie mówiąc - więc trzeba było tak jechać, aby zahamować w porę. I tak dotarłem do Marianki, gdzie zrobiłem drugą przerwę fotograficzną.

Potem był przelot opłotkami Pasłęka i już pędziłem DW 513 w kierunku Godkowa, gdzie zamierzałem skręcić na Miłakowo. Jechało się wybornie, wiatr napędzał dość ciężki na tych oponach rower i 27-28 km/h nie schodziło z licznika.

Przed Godkowem zobaczyłem - stosunkowo chyba nowe - budynki lokalnych leśnictw i zaraz potem zatrzymałem się w Godkowie przy sławnej cerki greckokatolickiej. Spojrzałem też na stację paliw Heops pod kątem jej wykorzystania przez zawodniczki i zawodników Maratonu Elbląskiego 2024. Niestety, nic z tego nie będzie - w nocy nie pracuje.

Za Godkowem zaczął na mnie sypać śnieg, padał słabo, ale droga pokryła się białym puchem zasłaniąjąc nieco lodowe nierówności. Spuściłem trochę powietrza z przedniej opony i pojechałem dalej. Postój w Miłakowie zrobiłem przy tamtejszej choince, nic innego i ciekawego w tym miasteczku się nie świeciło.

Z Miłakowa pojechałem bardzo dawno jechaną drogą na Morąg i tutaj zacząłem się przygotowywać mentalnie do wojny z wiatrem w drodze na Elbląg :-) Najpierw jednak był Morąg i jeden z tamtejszych Orlenów a wcześniej sesja fotograficzna przy morąskim ratuszu i armatach.

Na Orlenie wypiłem kawę i zjadłem dwie zapiekanki, odpocząłem i ruszyłem z powrotem. Śnieg w międzyczasie trochę zasypał drogę, ale nie na tyle, żeby opony zaczęły mi się gubić.
Rzadkim wariantem przez Chojnik i Sarnę - w tej drugiej była mała sesja foto – dotarłem do Sambrodu odkrywając nieznaną, chyba niemiecką, inskrypcję na froncie starego domu. Wiatr o dziwo nie przeszkadzał, zaczął się wyciszać.

Potem była jeszcze Zielonka Pasłęcka i okolice dworca kolejowego w Pasłęku, a na koniec odwiedziłem okolice pochylni Kanału Elbląskiego, żeby z Pasłęka nie wracać banalną do bólu trasą czy to przez Bogaczewo, czy to przez Krosno.

Po drodze zaczęło świtać, więc wjechałem jeszcze na wiadukt nad torami kolejowymi i drogą S7 w Komorowie Żuławskim, bo w nocy po to się nie śpi, żeby wschody słońca podziwiać.

No, ale dzisiaj to był mało okazały wschód, więc sytuację uratował pociąg Intercity jadący skądś dokądś, bo jak wiadomo wycieczka bez zdjęcia pociągu się nie liczy :-))

Za chwilę wjechałem do Elbląga i tak to po prawie 9 godzinach byłem w domku.






Dane wyjazdu:
75.00 km 0.00 km teren
03:47 h 19.82 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy:210 m

LODOWA DEPRESJA

Środa, 10 stycznia 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Kępki-Marzęcino-Tujsk-Nowy Dwór Gdański-Solnica-Jazowa-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Dzisiejsze latareczki zorganizowaliśmy sobie z Andrzejem, bo zaproponowana koncepcja ogniska w Bażantarni była super, ale prowadzące na nie zaledwie kilkanaście km trasy nie do końca wyczerpywało nasze potrzeby. Nieco inaczej oceniliśmy stan dróg w okolicach Elbląga ;-)

Ja miałem koncepcję jazdy nad morze do Stegny, a Andrzej zaproponował już w trasie zimowe zdobycie depresji marzęcińskiej, czyli od zeszłego roku oficjalnie najniższego miejsca w Polsce. Pomysł wydał mi się ciekawszy, a że trasa nad morze prowadzi przez Marzęcino ...

Na pole z wieżą triangulacyjną prowadzi teraz od głównego asfaltu Marzęcino-Osłonka drogowskaz i nawet w całkowitych ciemnościach wie się, gdzie skręcić. Pewną trudnością może być obecnie pokonanie pola (łąki) którą trzeba przejść (przejechać) aby dotrzeć  do samej wieży. Było ono bowiem zupełnie zamrożone - to  akurat teraz dobrze, bo wody ze stopionego śniegu było dużo i buty byśmy na pewno zmoczyli. Największą trudnością był fakt, że lód zamarzł po tym, jak jeździły tam samochody i był pokruszony, wielowarstwowy i miejscami wybitnie nierówny - vide galeria.

Nominalnie ja miałem łatwiej z oponami kolcowanymi, ale to była tylko teoria ;-) Jakoś jednak uporaliśmy się z tym oryginalnym lodowiskiem i po sesji fotograficznej już o morzu nie myśleliśmy. Przez Tujsk pojechaliśmy szlakiem EV10/EV13 - ślizgając się momentami na betonowych płytach - do Nowego Dworu Gdańskiego  a tam z dodatkowym napędem w postaci wiatru w plecy popędziliśmy do Elbląga starą DK 7. 

W Elblągu zajrzałem jeszcze do Bażantarni, gdzie przy ognisku były tylko charakterystyczne ślady ekipy rowerowej, której o 20:40 jednak już nie było na polanie z wiatami ;-)

Dzięki Endrju za wspólne kręcenie i pogaduchy. 





Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
94.00 km 70.00 km teren
05:16 h 17.85 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:-4.0
Podjazdy:157 m

TRZECH KRÓLI

Sobota, 6 stycznia 2024 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Nowy Dwór Gdański-Dworek-Cedry Małe-Koszwały-Przejazdowo-GDAŃSK

MAPA

GALERIA (z opisem)

TRASA GDAŃSK (dzięki uprzejmości Roberta)




Kolega z Gdańska, Grzegorz Reszka, został w zeszłym roku certyfikowanym przewodnikiem gdańskiego oddziału PTTK. Skorzystałem więc z nadarzającej się okazji i przyjąłem zaproszenie na rowerowe peregrynacje po stolicy województwa pomorskiego, miasta tak bliskiego Elblągowi, a tak nieznanego.

Mając świadomość, że nawet w święto jazda turystyczna połączona z licznymi postojami po tej metropolii to nie będzie bogata w kilometry, zdecydowałem się na poranny przelot do Gdańska rowerem.

Ruszyłem swoim Kubusiem stojącym sobie na kolcowanych oponach o godzinie 5:40, tak aby zdążyć na 9:00 na miejsce zbiórki przy Forum Gdańsk.

Wiedziałem, że drogi na Żuławach Wiślanych będą śliskie, oblodzone i lekko zaśnieżone a temperatura będzie nieco poniżej zera. Nie przewidziałem, że czystego lodu będzie tak dużo i pomimo kolców nieco on mnie spowolni.

Na trasie do poznanego już w poprzednich sezonach lodu białego i czarnego oraz kolein lodowych i lodu zaśnieżonego teraz dorzuciłem lód stożkowy, czyli taką nawierzchnię jakby ktoś rozrzucił kamienie i je przykleił na stałe do asfaltu.

Tutaj lód był tymi kamieniami i to robiło nierówność połączoną ze śliskością na którą kolce nic nie mogły poradzić. Było to we wsi Bystra tuż przed Przejazdowem koło Gdańska i jak to wygląda, możecie zobaczyć w galerii.

Musiałem jechać poboczem bo żadna prędkość roweru nie była w stanie utrzymać mnie w pionie na takim lodzie!

Klasyczne w formie, czyste, darmowe, szerokie od pobocza do pobocza i gotowe na łyżwy lodowisko było też we wsi Stare Babki. Je się udało pokonać, kolce pracę wykonały.

Do centrum Gdańska dotarłem o czasie, po chwili pojawili się lokalsi i ekipa z Elbląga, która zdominowała liczebnie – by nie rzec zmasakrowała frekwencyjnie - gdańszczan. Jest Moc w narodzie elbląskim :-)

Przybył także Grzegorz i ruszyliśmy w 20 osób na zwiedzanie Gdańska. Co widzieliśmy i jak to się nazywa zobaczycie w opisanej galerii, ja dodam tylko, że pokonaliśmy solidne kilometry z góry i pod górę a do prowadzenia mogę się tylko przyczepić, że trasa bardziej powinna omijać sygnalizacje świetlne, na których traciliśmy sporo czasu.

Poza tym było super, Grzegorz ze znawstwem opowiadał co widzimy, ułożył trasę z różnego rodzaju ciekawostkami od kirkutu przez wodospad po ruiny budynku telewizji, że o muralach ,,na żywo” nie wspomnę, zadbał o miejsca cateringowe na trasie z wisienką na torcie w postaci odwiedzin w Nowym Browarze Gdańskim w Gdańsku Wrzeszczu.

To była wisienka, którą ja zerwałem, bo ekipa miała jeszcze w planie ognisko w Gdańsku Lipcach na które ja już się nie udałem, kończąc zgodnie z moim planem wycieczkę w centrum Gdańska i wracając do elbląskich spraw nieco szybciej, za pomocą PKP.

Wielkie dzięki za zaproszenie i możliwość spędzenia fajnego, ciekawego i w dobrym towarzystwie dnia. Do zobaczenia, drugim razem ,,ugnia i kiełby” nie odpuszczę :-))



Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
59.00 km 2.00 km teren
03:06 h 19.03 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-5.0
Podjazdy:269 m

ŚRODOWE LATARECZKI - POWRÓT MARKA

Środa, 3 stycznia 2024 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Krosno-Pasłęk-Kupin-Pasłęk-Marianka-Bogaczewo-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Długie miesiące czekali uczestnicy ,,Latarkowych wtorków w środy” – tak, ta nazwa może być mało zrozumiała :-)) – na powrót głównego organizatora Marka, który z przyczyn obiektywnych musiał zrobić sobie przerwę.

Ale jak już wrócił, to postawił tradycyjnie wysokie wymagania jakościowe uczestnikom pierwszych w 2024 latareczek. Te imprezy słyną bowiem z szybkiego tempa całkiem długich niekiedy tras, które prowadzą nieprawdopodobnie urozmaiconymi trasami do mało znanych, albo i zupełnie nieznanych miejsc.

Nie inaczej było i tym razem, chociaż szybkie na ogół tempo jazdy musieliśmy dostosować do padającego śniegu, śliskiej momentami nawierzchni i temperatury na poziomie -5. Marek zamówił pogodę dla koneserów, nie da się ukryć.

Pomimo tych nieco trudnych warunków na elbląskim rondzie Bitwy pod Grunwaldem stawiło się 11 osób skłonnych obejrzeć jaz na rzece Wąskiej w Kupinie, niewielkiej osadzie koło Pasłęka. Przed Pasłękiem dognił nas Marek z Braniewa i ta wesoła 12 osiągnęła za chwilę Kupin.

Tutaj przedostaliśmy się przez prywatną posesję – w sposób wcześniej uzgodniony – do jazu spiętrzającego wody rzeki Wąskiej, która płynie sobie od Jeziora Zimnochy niedaleko Miłakowa do Jeziora Druzno, całkiem niedaleko Elbląga ;-)

Jaz został uwieczniony w serii fotograficznych ujęć, dziko szumiąca woda sprawiała złowrogie wrażenie i chyba nikt nie chciałby się w niej znaleźć. Zajrzeliśmy też do pomieszczenia obok z ciekawymi przedmiotami i takimi też malowidłami na ścianie – vide galeria.

Stąd już krok, a dokładnie kilka obrotów korbami naszych rowerów dzieliło nas od wisienki na torcie tej wycieczki. W tajemnicy przed organizatorem i większością uczestników zostaliśmy zaproszeni do odwiedzenia całorocznego gospodarstwa agroturystycznego ,,Cicha Woda” w Kupinie.

W tym stylowym miejscu czekała na nas gorąca herbata i ciacho, dużo ciacha ;-) A nade wszystko mieliśmy okazję poznać sympatycznych gospodarzy tego miejsca, z Panią Weroniką na czele. My byliśmy zaskoczeni oryginalnością tej klimatycznej miejscówki, pokojami w dawnym stylu, łazienkami zrobionymi w kominach, czy też drzwiami do pomieszczeń będących … lustrami. Właścicieli zaś nieco zdziwiła nasza frekwencja w tą jakże rowerową pogodę …

Grupa zajęła miejsca w kuchni, ja z Markiem poszliśmy też na zwiedzanie i małą sesję foto – vide galeria – i tak z 30 minut zeszło. Możliwość ogrzania się i ciepłego picia w tych warunkach była bezcenna i za to jeszcze raz bardzo dziękujemy. W końcu jednak trzeba było się podnieść i rzucić wyzwanie drodze powrotnej, która miała być o tyle łatwiejsza, że z wiatrem. No, powiedzmy że była łatwiejsza ;-)

Z Cichej Wody kilkaset metrów dzieliło nas od drogi wojewódzkiej nr 513, którą dotarliśmy do nieodległego Pasłęka, potem przez Mariankę pojechaliśmy w kierunku pola golfowego, aby chwilę dalej wjechać na starą DK 7, którą już bez eksperymentów nawigacyjnych pojechaliśmy do Elbląga.

Do miasta dotarliśmy około godziny 21, kiedy to śnieg coraz bardziej zasypywał drogę i było widać, że zima zaczyna się na nowo. Z ronda Bitwy pod Grunwaldem każdy rozjechał się w sobie wiadomych kierunkach i tak to pierwsze latareczki Anno Domini 2024 dobiegły końca.

Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie kilometrów i za odwagę podjęcia wyzwania jazdy w tych nieoczywistych rowerowo warunkach. Szczególne podziękowania dla orga Marka i właścicieli agroturystyki ,,Cicha Woda” w Kupinie.







Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
60.00 km 2.00 km teren
03:13 h 18.65 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy:188 m
Rower:BOCAS

NOWOROCZNIE

Poniedziałek, 1 stycznia 2024 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Władysławowo-Jazowa-Kępki-Bielnik II-Kepa Rybacka-Cieplice-Nowakowo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA



Jeden sezon się zakończył, kolejny sezon się rozpoczął. Bo po co nie jeździć, jak można pojeździć ;-)

Dzisiaj około 30 osób przybyło pokręcić pierwsze kilometry sezonu 2024. Tradycyjne spotkanie elbląskiego środowiska rowerowego u podnóża elbląskiej Góry Chrobrego rozpoczęły życzenia od każdego dla każdego, a potem toast wzniesiony ,,szampanami” alko i 0%. Była też butelka wypełniona cukierkami, także każdy miał to co chciał. Mnie najbardziej ucieszyło ptasie mleczko. Oby go nie zabrakło w tym roku :-))

Zeszłoroczna trasa prowadziła przez Wysoczyznę Elbląską, więc teraz dla odmiany zaproponowałem płaskie Żuławy Wiślane przez które właśnie pędziła Sylwia z porannego morsowania w Stegnie, bo po co spać, jak można morsować ;-)

Hartowanie zaczęła podobno już w trasie, jadąc od Elbląga w ulewie. Zanim jednak się o tym dowiedzieliśmy, to nie doczekawszy się jej pod Górą Chrobrego (GCh) ruszyliśmy w trasę. Gdzieś tam po drodze musieliśmy się minąć, bo jak dotarła pod GCh, to my byliśmy już we Władysławowie – nie tym nad morzem, tylko żuławskim.

Ostatecznie spotkaliśmy się w Bielniku II, ponownie posypały się życzenia a straszącą swoją różowością butelkę z winem musującym Sylwia wyjęła na moście nad Kanałem Jagiellońskim. To było bardzo oryginalne miejsce na toast ;-)

Dalsze kilometry nowego sezonu prowadziły przez Kępę Rybacką, Cieplice i Nowakowo aż do mety w Elblągu na rampie przy skrzyżowaniu ulic Mazurskiej i Odrodzenia.

Stąd pojechałem jeszcze z Agnieszką zapoznać się z powstającym, dzięki zaangażowaniu pasjonatów i społeczników, bikeparkiem niedaleko ulicy Królewieckiej. I tak to nastąpił koniec inauguracyjnej przejażdżki sezonu 2024. W domku licznik pokazał 60 km i to było dobre.

Plany na rok 2024 są widoczne już w całej okazałości u mnie na stronie, a kilometrowo to tradycyjnie – 1000 km miesięcznie będzie mnie bardzo cieszyło :-)

Życzę Wam i sobie w 2024 roku szerokości, wiatru w plecy i niech noga zawsze podaje!





Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
100.00 km 0.00 km teren
04:08 h 24.19 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy:872 m

NARUSA

Czwartek, 28 grudnia 2023 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Gronowo Górne-Kamiennik Wielki-Nowe Monasterzysko-Rucianka-WIelkie Wierzno-Frombork-Narusa-Pogrodzie-Tolkmicko-Suchacz-Łęcze-ELBLĄG

MAPA

GALERIA




Na tej trasie definitywnie spaliłem całą nadwyżkę kaloryczną związaną ze świętami :-)) I nawet obiad w Narusie oparty o duże ilości makaronu tego nie zmienił. Do Fromborka miałem wiatr w plecy i średnią 27 km/h. Potem już tak nie było różowo - i dobrze - a na zakończenie postanowiłem dokonać samozaorania robiąc znienawidzony podjazd wyjazdowy z Suchacza w kierunku Elbląga i jeszcze dorzucić do tego zdobycie Łęcza. 

Tam poczułem, że mam dość i odpoczywałem dość długo, robiąc mało udane fotki Księżyca - to nie to co wczoraj, chociaż nadal pełnia. 

Leśna Przystań w Narusie - bo to ona była celem tej wycieczki - prezentuje się okazale, restauracja działa, hotel także a domki można wynajmować. My zaś możemy tam zajrzeć np. podczas środowych latareczek ;-) 

Kategoria WYCIECZKI 50-150