Dane wyjazdu:
Temperatura:23.0
MRDP - V etap
Czwartek, 22 sierpnia 2013 ·
| Komentarze 3
Trasa: Ustrzyki Dolne-Tylicz.
FOTOGALERIAKolejny dzień zaczynam o 3 rano i ruszam dużą obwodnicą bieszczadzką. Trasa mi dobrze znana i z BB Tour, i z innych wojaży sakwiarskich. Za Ustrzykami Górnymi zaliczam konkretne podjazdy na przełęcze Wyżną i Wyżniańską, a potem zjazd do Wetliny. W Cisnej jestem w porze śniadania, ale że brakuje kilkunastu minut do godziny 8, to obsługa w jednym z barów nie jest jeszcze gotowa, a raczej nie chce być gotowa. Nie to nie, są też inne możliwości.
Zbliżam się do Komańczy i opuszczam Bieszczady. Droga do Tylawy poprawiona w stosunku do
zeszłorocznej jazdy i jedzie się przyjemnie. Za Tylawą pojawiam się na DK 9 i od razu na ,,dzień dobry’’ TIR zdmuchuje mnie prawie do rowu. Bo po co zachować większy odstęp? W Dukli zjadam obiad i ruszam dalej.
Do Nowego Żmigrodu (punkt kontrolny w kwiaciarni, gdzie pani od razu wiedziała, że jadę MRDP:-) ruch duży, potem im bliżej Gorlic tym jedzie się spokojniej. Podziwiam energetyczny krajobraz okolic – elektrownie wiatrowe przeplatają się z szybami naftowymi. Taki mały Kuwejt :-). Tutaj też zaczynam odczuwać pierwsze problemy ze sprawnym podnoszeniem głowy – na razie przechylam ją lekko w bok i tak jadę.
Przelatuję przez Gorlice i jadę dalej pamiętając, aby w Ropie zjechać z DK 28. Zjeżdżam, robię zakupy i ruszam w Beskid Niski i Sądecki. Ten drugi po raz pierwszy rowerem. Pierwszy podjazd pokonuję w siodle, ale jak widzę już kościół (dawna cerkiew) w Banicy i za nim ściankę odpuszczam od razu :-). Co za sens jechać 3 km na godzinę całą szerokością drogi. A jeszcze coś mi wyskoczy z góry :-).
Sekcja druga podjazdu do Mochnaczki Wyżnej też daje ognia, ale że jest znacznie dłuższa i przez to mniej stroma, to udaje mi się wdrapać bez podchodzenia. Myślami już jestem na zjeździe do Tylicza i Muszyny, ale na razie podziwiam widoki. Na zjeździe wykręcam 61 km/h i gdyby nie widok stojącego radiowozu to kto wie, kto wie :-).
Ściemnia się, a że szukanie noclegu po zmroku nie jest łatwe postanawiam zostać w Tyliczu i tutaj regenerować się przed jutrzejszymi Tatrami. Szyja przestaje działać, nawet nie boli mocno, tylko po prostu nie mogę podnieść głowy.