Dane wyjazdu:
Temperatura:5.0
Rower:
WARMIA CIEKAWA i NIEZNANA
Piątek, 7 października 2016 ·
| Komentarze 0
Trasa: Olsztyn-Redykajny-Kajny-Barkweda-Brąswałd-Sętal-Tuławki-Barczewo-Biskupiec-Łężany-Kolno-Lutry-Księżno-Żegoty-Lidzbark Warmiński-Lubomino-Orneta-Pasłęk-Bogaczewo-ELBLĄG
GPSMAPAGALERIA ( z opisem)
FILM (taran w akcji)
Dolina Starej Łyny © MARECKI
Kolejne
odwiedziny pięknej Warmii służyły obejrzeniu miejsc pominiętych świadomie lub
nieświadomie podczas ostatnich wyjazdów w tym kierunku. I tak taran wodny w
Kajnach ominęliśmy nieświadomie podczas tej jazdy do Olsztyna będąc 2 km od niego, zaś pałac w Łężanach mogłem odwiedzić
podczas maratonu P1000J lekko zbaczając 8 km z trasy zawodów. I tylko stu metrów
niebieskiego odcinka szlaku GreenVelo nad Lidzbarkiem Warmińskim nie można było
zobaczyć wcześniej, bo to nowość
z gatunku zupełnie,,ciepłych’’.
Jazdę
rowerem zacząłem od obecnej stolicy Warmii, czyli Olsztyna, w którym obejrzałem
sobie rowerowo atrakcyjne tereny nad Jeziorem Długim i Jeziorem Ukiel. Poranną
porą nie spotkałem tam żywego ducha, co umożliwiło w spokoju obejrzenie jak
wykorzystano fundusze unijne.
Dalsza
droga wiodła w kierunku Kajn do zabytku hydrotechniki jakim jest taran wodny.
Dokładny opis tego wynalazku jest dostępny w galerii. Zanim tam dotarłem obejrzałem
Seminarium Duchowne ,,Hosianum’’ w Olsztynie-Redykajnach. Jest to najstarsze
seminarium w Polsce, założone prawie 500 lat temu w Braniewie przez biskupa
Hozjusza. W Olsztynie znajduje się od czasów II wojny światowej, a na Redykajnach
od 1991 roku. Architektura budynków seminaryjnych zupełnie mi się nie
spodobała, dobrze chociaż że budynki stoją w ładnym miejscu. Jadąc dalej
po drogach gruntowych miałem okazję skorzystać z lokalnych szlaków oznakowanych
przez Gminę Jonkowo i Gminę Dywity, które zostały już zapomniane przez swoich
twórców. Liczne braki oznakowania, zniszczenia i nieczytelność nie wystawiają
dobrego świadectwa. Po dotarciu
do Kajn odnalazłem wspomniany taran, który pracował co zobaczycie na krótkim
filmie powyżej. Wsłuchując się w jego odgłosy zrobiłem kilka fotek i ruszyłem dalej.
Wybrałem
drogi, którymi dotychczas nie jechałem i dużym łukiem okrążając Olsztyn od
północy dotarłem do Barczewa. Po drodze zajrzałem do Brąswałdu, Sętala i
zrobiłem sesję zdjęciową z ciekawskimi koniami:-). W Barczewie
na lokalnym Orlenie skusiłem się na tradycyjny w tym miejscu zestaw
kawa+hot-dog i tak przygotowany ruszyłem wzdłuż DK 16 do Biskupca. Szybka jazda
po dobrym i nowym w większości asfalcie sprawiła, że do Biskupca dotarłem w
porze bardzo obiadowej.
Przerwę
obiadową wykorzystałem też na wysuszenie rękawiczek, bo pogoda tego dnia była
bardzo kapryśna i z różną intensywnością padało na mnie od Olsztyna. A miało
lać tylko przelotnie ;-)Z Biskupca
ruszyłem do Łężan. Zlokalizowany tam pałac nie jest jakimś bardzo starym
zabytkiem, ledwie ukończył niedawno 100 lat. Zobaczyłem go na zdjęciach u
kolegi dobre kilkanaście lat temu i bardzo mi się wtedy spodobał. Nigdy nie
było mi do niego po drodze – aż do teraz. Pałac jest elegancko odrestaurowany,
park pałacowy też prezentuje się okazale. A że nieopodal jest jezioro to
miejscówka jest także godna odwiedzin latem. Dalsza
trasa wiodła coraz mniej uczęszczanymi drogami, na celowniku pozostawał już
tylko Lidzbark Warmiński, a dokładnie wyjazd z niego w kierunku Jeziora
Wielochowskiego, gdzie powstał eksperymentalny odcinek świecącej na niebieski
drogi dla rowerów. Nie śpieszyłem się zanadto, tak, aby przybyć tam już po
zachodzie słońca, którego przez cały dzień nie ujrzałem ani przez moment. Ale
że to był Światowy Dzień Uśmiechu to nie miało to większego znaczenia :-)). Ciemno
zrobiło się zaś już o 18 i ostatni odcinek 4 km szutru w nieznanej okolicy
między Franknowem a Modlinami pokonywałem w egipskich ciemnościach.
Brak słońca
za dnia mógł mieć znaczenie dla świecenia nawierzchni pokrytej setkami
luminoforów. Tak też trochę było, bo po przybyciu na miejsce widać było lekką,
niebieską poświatę w niczym nieprzypominającą zdjęć z linku powyżej. Dopiero
wykonanie zdjęć z lampą błyskową ukazało z całą mocą, jak ta ścieżka może świecić.
Największe wrażenie zrobiła na mnie wspaniała szorstkość tej nawierzchni
(położonej na asfalcie) pomimo opadów deszczu i leżących liści. Bo samo
świecenie po słonecznym dniu jest może i oryginalne, ale nie chciałbym, aby
rowerzyści z tego powodu wyłączali w tym miejscu oświetlenie swoich pojazdów.
Po
wykonaniu fotek zawróciłem do Lidzbarka i jadąc tym razem przez Lubomino
dotarłem do Ornety i dalej dobrze znaną drogą DW 513 przez Pasłęk do Elbląga. Teraz czas
na warmińskie kaplice, kapliczki i krzyże przydrożne ;-) Są tego dziesiątki,
jak nie setki.
316 dni do MRDP.