Dane wyjazdu:
Temperatura:25.0
BAŁTYK-BIESZCZADY TOUR 2010 - I ETAP
Sobota, 21 sierpnia 2010 ·
| Komentarze 8
Pierwszy, internetowy rzecz jasna, kontakt z tym maratonem, jeszcze pod nazwą Imagis Tour, miałem w 2007 r. Wtedy nie miałem żadnego doświadczenia w długodystansowej jeździe na rowerze, ale kilka własnoręcznie zorganizowanych lub komercyjnych
SUPERMARATONÓW pozwoliły mi, ku mojemu zdziwieniu, realnie myśleć o wystartowaniu i ukończeniu tej ciekawej imprezy.
Co prawda, koncepcja jazdy głównym drogami krajowymi w naszym pięknym kraju nie podobała mi się i nadal mi się nie podoba - ale w myśl zasady, że co cię nie zabije, to cię wzmocni postanowiłem spróbować. Z pewnością dodatkową motywacją do startu była decyzja Roberta Woźniaka o starcie w tej imprezie. We dwóch zawsze śmieszniej :-).
Tak więc, stanęliśmy wszyscy w liczbie 75 rowerzystów i jednej rowerzystki na rampie promu w Świnoujściu, padł strzał z armaty i peleton ruszył spokojnie ( bez tandemu, który mógł już jechać ostro) na miejsce startu ostrego sprzed bazy promowej.
TRASA: ŚWINOUJŚCIE-WOLIN-PŁOTY-ŁOBEZ-DRAWSKO POMORSKIE-KALISZ POMORSKI-WAŁCZ-PIŁA-BYDGOSZCZ-TORUŃ-WŁOCŁAWEK-GOSTYNIN-GĄBIN-SOCHACZEW-ŻYRARDÓW-GRÓJEC-BIAŁOBRZEGI-WSOLA
ŚWINOUJŚCIE-START BB TOUR Z RAMPY PROMU
© MARECKY
Moja piętnastoosobowa grupa wystartowała o godzinie 8.07 i kontakt z nimi miałem może przez 3 kilometry :-). Podjazd z miasta był wystarczająco stromy i długi dla mnie, aby nie pokonywać go z prędkością dobrze ponad 30 km/h. I tak to szybciutko zrobiłem się solo w kategorii OPEN :-). Tak w zasadzie miało już być przez całą trasę.
Odcinek do pierwszego punktu kontrolnego w Płotach pokonywany odwrotnie niż dnia poprzedniego dostarczył nowych wrażeń, zwłaszcza piękne lasy Wolińskiego Parku Narodowego umiejscowione po obu stronach DK 3 spowodowały, że ten odcinek wspominam bardzo przyjemnie.
Po opuszczeniu wyspy Wolin udało mi się zamienić kilka słów z
TRANSATLANTYKIEM i chłopakami z
WTR, ale że nie garnąłem się do dawania zmian w grupie, to po chwili znowu jechałem samodzielnie :-).
Gdy doszła do mnie kolejna 15-osobową grupa poczułem w sobie lekką nutkę sportową i z prędkością w granicach 30 km/h gnałem za nimi do pierwszego PK w Płotach. Tam dałem sobie spokój, bo to przecież był początek jazdy, a ja już zaczynałem czuć zmęczenie. Na punkcie podjadłem sobie, napiłem się i zamieniłem kilka słów ze strażakami i bikerami.
PŁOTY- NA PUNKCIE KONTROLNYM
© MARECKY
Po chwili przyjechał Robert, ale jemu się gdzieś spieszyło i postój na punkcie ograniczył do minimum :-). Ruszyłem za nim, ale to nie miało większego sensu :-P.
Wkrótce zakończyła się (w Starogardzie) jazda drogą poznaną wczoraj i gdy pod Łobzem zobaczyłem pięknie stojący na górce wiatrak typu ,,holender'' postanowiłem już całkiem oddać się spokojnej, turystycznej jeździe.
PORADZ- WIATRAK ,,HOLENDER''
© MARECKY
Drugi PK był zlokalizowany w Drawsku Pomorskim, gdzie nieocenioną pomocą w jego znalezieniu przyniosły namalowane na asfalcie strzałki. Przypomniała mi się szczenięca zabawa w podchody, ale tu na szczęście nie było zmyłek :-).
Za Drawskiem wjechaliśmy na tereny poligonu wojskowego, pojawiły się tablice ostrzegawcze, przejazdy czołgowe, a nawet znaki ostrzegające przed czołgami. W ramach rozrywki orgowie nie zapewnili nam jednak jazdy wśród wybuchających pocisków i manewrujących czołgów :-).
W tych pięknych okolicznościach przyrody zrobiłem sobie mały popas, tak aby przed wjazdem na DK 10 w Kaliszu Pomorskim być czujnym i skupionym.
POMIERZYN-CZAS NA KANAPKOWO-ŻELOWY OBIAD
© MARECKY
W Kaliszu Pomorskim moja jazda nabrała nowego wymiaru, bo i droga była elegancka i dość spokojna, a i wiatr w plecy w końcu pomagał.
Szybkie łykanie kilometrów towarzyszyło mi do Wałcza, miasta, które stanowiło jeden z najmocniej umocnionych punktów oporu na Wale Pomorskim.
WAŁCZ- POMNIK WALK O WAŁ POMORSKI
© MARECKY
Za Wałczem zbliżyłem się do kolejnego punktu kontrolnego, na przedmieściach Piły. Był on zlokalizowany w barze i jego znalezienie nie nastręczyło mi trudności. Dziewczyny z obsługi sprawnie napełniły mi bidony, zrobiły fotki i już mogłem jechać dalej.
PIŁA- PK ,,BAR NAD ZALEWEM''
© MARECKY
PIŁA-WITACZ NAWIĄZUJĄCY DO WALK O WAŁ POMORSKI
© MARECKY
Za Piłą znajduje się Śmiłowo, wieś znana z okazałej hacjendy byłego senatora Stokłosy. Imponującej wielkości willa przyciągnęła także moją uwagę, jednak próba zrobienia fotki zakończyła się niepowodzeniem, bo mnie przegoniono :-).
Od czego jednak
GOOGLE :-P
Widać już było, że dzień zbliża się nieubłaganie ku końcowi i wkrótce słońce zajdzie. A zachodziło tego dnia bardzo ładnie i kolorowo.
NAKŁO NAD NOTECIĄ-KOLOROWO ZACHODZI SŁOŃCE
© MARECKY
Dla mnie jego zachód wypadł na obwodnicy Nakła nad Notecią, gdzie uzbroiłem rower w różne świecące wynalazki. Niektórzy pewnie pomyślą, że to jakaś forma paranoi, ale miałem założone 3 czerwone lampki diodowe (2xSmart Superflash + 1x zwykła 5-diodowa Cateye), 3 opaski odblaskowe na torbie i takie dwie na łydkach. Do tego z przodu dwie lampki typu bocialarka i można było myśleć, że słońce nie zaszło :-). Bezpieczeństwo ponad wszystko.
NAKŁO NAD NOTECIĄ-CUBE PRZYGOTOWANY DO JAZDY NOCNEJ
© MARECKY
DZIEŃ TO CZY NOC?
© MARECKY
Wkrótce dojechałem do następnego PK w miejscowości Kruszyna. Chwilę się zakręciłem, coś tam zjadłem i pojechałem dalej. Dzieki telefonowi od kibicującego i prowadzącego relację on-line
DARECKIEMU,, udało'' mi się wjechać do Bydgoszczy. Połapałem się jednak, ze coś jest nie tak, bo skąd tu nagle taki ostry zjazd i ten dziwny numer drogi ,,80''. To było Osowa Góra, a ja czym prędzej robiłem ,,w tył na lewo''. Nawet jednak, jakbym nie zauważył całkiem dużego miasta, jakim jest Bydgoszcz, to szybki telefon od kibicującego i wspierającego mnie mentalnie
BIODARKA zawrócił by mnie na właściwą trasę :-).
Po powrocie na właściwy azymut, DK 10 zamieniła się w S10 i przez rzęsiście oświetlone dwa węzły drogowe przeleciałem jak burza. Potem wjechałem w las, który ciągnął się aż do Torunia. Ruch na drodze ustał zupełnie, jechałem sam otoczony ścianą lasu i świecącym księżycem. Brakowało tylko wyjących wilków :-).
Zamiast zwierząt poczułem za to potężną senność, zaczęło się znane z ubiegłorocznego wyjazdu do Częstochowy falowanie rowerem na lewą stronę, a że byłem sam, to nie było co czekać tylko natychmiast zjeżdżać z trasy. Mentalnie i technicznie bylem przygotowany na nocleg pod drzewem lub w rowie, no ale skoro z lasu wyłonił się bar ze stacją benzynową :-).
Zamówiłem hamburgera i odpoczywając na krześle zasnąłem. Obudzony zostałem przez sympatyczną dziewczynę z obsługi, która nieco przestraszonym głosem stwierdziła, że ja śpię już 1,5 godziny. Jak to szybko zleciało :-). Podziękowałem, wstałem i pojechałem dalej. Przy wjeździe na obwodnicę Torunia pamiętałem, aby uważać, bo byli już tacy co śmigali ekspresówką w tym miejscu. A w Toruniu był kolejny punkt kontrolny, gdzie spotkałem kilku bikerów. Godzina była wczesna (4.50), ale wypadało już coś zjeść.
TORUŃ- PK ,,BAR BALTAZAR''
© MARECKY
Z punktu ruszyliśmy wspólnie, aby po kilku kilometrach znowu się rozproszyć. Na odcinku do Włocławka natrafiłem na trzy odcinki robót drogowych na DK 1. Były one sterowane sygnalizacją, także nie było trudności aby się wpasować i za długo nie stać. W zasadzie to w ogóle nie stałem ;-).
Przed miastem zatrzymałem się na porządne śniadanie, czyli michę żurku z tradycyjnymi dodatkami i jajecznicę z 6 jaj. Do tego moje wynalazki żelowe z torby i byłem jak nowy :-). Nawet koszmarny jakościowo wjazd do Włocławka, gdzie DK 1 jest popękana, dziurawa, pofalowana i z wystającymi studzienkami, nie wytrącił mnie z równowagi. Wszak miałem amora w moim rowerze, ale co tam musieli przeżywać sztywni szosowcy.
Na punkcie zjadłem już niewiele, uzupełniłem picie i w drogę.
WŁOCŁAWEK-PK NA STACJI BENZYNOWEJ
© MARECKY
Za Włocławkiem trasa maratonu opuszczała DK 1 i wjeżdżała do miejscowości Kowal. Tam na rondzie dostrzegłem dużej postury postać na cokole. Po bliższym podjechaniu okazało się, że to nie byle kto, bo sam król Kazimierz III Wielki urodzony w tym miejscu ( ten, co zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną).
KOWAL-POMNIK KRÓLA KAZIMIERZA III WIELKIEGO
© MARECKY
Kolejny punkt kontrolny zlokalizowany był w Gąbinie na stacji benzynowej.
GĄBIN-PK NA STACJI BENZYNOWEJ I SŁAWOMIR FRITZ
© MARECKY
Zbliżał się dla mnie półmetek trasy, na liczniku pojawiła się cyfra 500. Upał robił się dość męczący, nieco częściej zatrzymywałem się w cieniu na odpoczynki.
POŁUDNIOWA SJESTA GDZIEŚ NA MAZOWSZU :-)
© MARECKY
Wkrótce dotarłem do DK 50 popularnie zwaną ,,obwodnicą Warszawy dla Tir-ów'' :-). Na szczęście była niedziela i te kolosy grzecznie stały na przydrożnych parkingach w ilościach dość ogromnych. Nie znaczy to, że droga była zupełnie ich pozbawiona, ale jechało się dobrze. Przez Sochaczew dotarłem do kolejnego punktu kontrolnego na stacji benzynowej w Guzowie.
GUZÓW- PUNKT KONTROLNY
© MARECKY
Miła pogawędka z obsługą, jedzenie arbuza i uzupełnienie płynów to czynności wykonane przez mnie + oczywiście podpisanie listy obecności :-).
Za Guzowem wjechałem do Żyrardowa, miasta w którym przeprowadza się ciekawą rewitalizację zabytkowych budynków przędzalni i tkalni dawnych zakładów lniarskich. Obecnie jest to jeden z nielicznych zachowanych zespołów urbanistycznych miasta przemysłowego XIX w. Dawne hale produkcyjne są przerabiane na lofty, centra handlowe i magazyny. Wszystko zachowuje wysoką estetykę i urodę.
ŻYRARDÓW-STYLOWY BUDYNEK POCZTY
© MARECKY
ŻYRARDÓW-URZĄD MIEJSKI
© MARECKY
ŻYRARDÓW-LOFTY
© MARECKY
ŻYRARDÓW-KOŚCIÓŁ PW. MATKI BOŻEJ POCIESZENIA
© MARECKY
Z urokliwego Żyrardowa jadę w kierunku Mszczonowa, który omijam obwodnicą. Potem zaczynają się po obu stronach drogi sady jabłoniowe-widomy znak, że zbliżamy się do Grójca-stolicy polskiego sadownictwa.W jednym z takich miejsc widzę liczną ekipę rowerzystów zażywającą popasu w cieniu jabłonek i odsypiającą trudy podróży :-).
W rowerowo brzmiącej nazwie Bikówek był zlokalizowany kolejny punkt kontrolny w zajeździe o nazwie ,,Miraż''. Patrząc na jego brzydotę i gargamelowatość, powinien się nazywać ,,sen pijanego architekta''. Mi się kojarzy z okolicami Mławy ;-).
BIKÓWEK-PK W ,,GARGAMELU'' :-)
© MARECKY
W ten sposób żegnam się z DK 50 i pamiętając o zakazie orgów jazdy S7 szukam dogodnego wjazdu na drogę techniczną wiodącą obok ekspresówki. Pomaga mi w tym grupa bikerów, ale ich poszukiwania kończą się przejazdem nad S7, co kompletnie nie pasuje do rzeczywistości.
Techniczna jest wszak poprowadzona po prawej stronie w stronę Radomia, a nie po lewej :-). Szybko zawracam, im sugerując to samo i przez chwilę pomykam poboczem S7, aby na wysokości zajazdu z wiatrakiem dostrzec szukaną drogę.
GRÓJEC-DROGA TECHNICZNA WZDŁUŻ S7
© MARECKY
W międzyczasie do wiatraka dojeżdża ekipa z
WTR i szuka w tym miejscu, nie, nie drogi technicznej... Szukają punktu kontrolnego! Gdy im mówię, że był przed Grójcem, to nie są delikatnie mówiąc zadowoleni ;-).
Ja tymczasem ładuję się przez barierę na pustą aleję serwisową i w drogę :-). Przebiega ona w bezpośredniej bliskości ekspresówki, także hałas jest nieprzeciętny, ale przynajmniej ruch jest kilkadziesiąt razy mniejszy. W dwóch momentach odchodzi ona od S7, ale intuicja i oznakowanie wskazują właściwy kierunek jazdy.
Wkrótce docieram do Białobrzegów, robię fotkę ciekawej betonowej konstrukcji mostu nad rzeką Pilicą i wjeżdżam do miasta.
BIAŁOBRZEGI-MOST NAD PILICĄ
© MARECKY
Za Białobrzegami dalej jadę drogą techniczną z której zjeżdżam w Jedlińsku, gdy kończą się znaki drogi ekspresowej. Pozostaje kilka kilometrów do Wsoli, gdzie orgowie przygotowali punt kontrolny w hotelu, konkret jedzenie, prysznic, a nawet możliwość noclegu.
WSOLA-19.50
© MARECKY
Podpisuję listę, idę na obiado-kolację, a potem na pokoje. Dziwi mnie kolejka do prysznica, okazuje się że nie cały hotel jest zarezerwowany, ale tylko 4 pokoje. W każdym z nich kłębi się kilka osób czekających na prysznic.
Szybka i stanowcza interwencja w recepcji przynosi sukces i z kluczem do pokoju rezerwowego maszeruję do góry.
W pokoju ładowanie akumulatorów, prysznic i trzy godzinki sjesty do góry nogami :-). O 23.30 pobudka i czas w drogę. O północy opuszczam hotel i uśpioną DK 7 kieruję się do widocznego już Radomia.
DalejPEŁNE FOTO Z CAŁEGO WYJAZDU JEST TUTAJ.