Dane wyjazdu:
Temperatura:6.0
Sobota, 19 października 2013 ·
| Komentarze 4
Trasa: Elbląg-Nowy Staw-Tczew-Gniew-Kwidzyn-Baldram-Opalenie-Widlice-Małe Wiosło-Opalenie-Pastwa-Janowo-Gurcz-Brachlewo-Brokowo-Kamionka-Kwidzyn-Sztum-Malbork-Kaczynos-Ząbrowo-Jegłownik-Wikrowo-Helenowo-Elbląg
GPSFOTOGALERIAWyprawa do Kwidzyna rozpoczęła się o północy na Placu Dworcowym w Elblągu. Celem jazdy było zobaczenie nowego mostu na Wiśle pod Kwidzynem, dopingowanie naszych w 46 edycji Harpagana i jazda z nimi po okolicy oraz załatwienie kilku spraw prywatnych w Kwidzynie i Sztumie. W wycieczce postanowili mi towarzyszyć
Krzysiek i Sebastian. Z Placu Dworcowego ruszyliśmy jeszcze w towarzystwie Pawlika, który doprowadził nas do mostu na rzece Elbląg.
Wyjechaliśmy za miasto i szybko zobaczyliśmy, że mamy niezwykłe szczęście pedałować w bezchmurną i do tego oświetloną przez księżyc w pełni noc. Szybko ustawiliśmy lampki na tryb ,,strobo’’ bo nie było potrzeby świecić pełna mocą. Dynamiczna jazda doprowadziła nas o 1.30 do Nowego Stawu, a o 2 przekraczaliśmy most na Wiśle w Lisewie.
Z Tczewa nieco intuicyjnie wyjechaliśmy boczną drogą w kierunku Knybawy nie chcąc drogi do Gniewa jechać DK 91. Zamiar ten udało się realizować przez kilkanaście kilometrów aż nagle wyjechaliśmy na DK 91 :-). Analiza mapy przy stacji benzynowej pokazała, że jedno ze skrzyżowań okazało się źle oznakowane. Korzystając z postoju zapragnąłem ciepłej kawy i coś na ząb. Stacja benzynowa była czynna, ale że w środku siedziała tylko przestraszona pani to sprzedaż odbywała się przez okienko. Szkoda, bo zaczęło robić się zimno i pobyt w ciepłym pomieszczeniu byłby miłą rzeczą. Pozostało cieszyć się ciepłą kawą i kanapką :-).
Do Gniewu pojechaliśmy zatem dawną DK 1, która w nocy okazała się mocno opustoszała. Jechało się zatem przyjemnie i bez niepotrzebnego napięcia. W Gniewie nie robiliśmy już postoju, a na wysokości wsi Rakowiec zobaczyliśmy sygnalizację świetlną, która wskazywała nam że jesteśmy na skrzyżowaniu nowej drogi prowadzącej na most.
Skręciliśmy w lewo i zaczęliśmy pustą drogą zjeżdżać do doliny Wisły. Pomimo zimowych rękawiczek ręce zmroziło mi okrutnie, tak że sprawna obsługa manetek była problemem. W końcu jednak naszym oczom ukazał się podświetlony most i co najważniejsze nie było w ogóle mgły, która uniemożliwiłaby zrobienie zdjęć.
Droga dojazdowa to odcinek dobrych kilku kilometrów zanim wjedzie się na most, potem most długości około 1200 metrów i dalej kilka kilometrów w kierunku DK 55. W sumie 16 km od Gniewu. Wyjeżdża się na rondzie praktycznie 300 metrów od tablicy ,,Kwidzyn’’. Wisły podczas nocnego przejazdu oczywiście nie widzieliśmy, a za mostem była totalna mgła i nie było widać nawet iluminacji mostu z niewielkiej odległości od niego. Czuć było za to na korbach podjazd z doliny Wisły na skarpę na której położony jest Kwidzyn.
Na wspomnianym rondzie przed Kwidzynem dość niespodziewanie pożegnał się z nami Sebastian i przez Sztum i Malbork wrócił do Elbląga. Nie chciał nawet odpocząć na stacji benzynowej w Kwidzynie, gdzie z Krzyśkiem zajechaliśmy na małe co nieco i ogrzać się. Była godzina 5.15 a nasze liczniki pokazywały 110 km. Na parkingu przed stacją zobaczyliśmy
Marka, Kudłatego i Leszka wychodzących z samochodu. Spontaniczne spotkanie elblążan nad ranem w Kwidzynie :-).
Mieli problem z dętką rowerową, pomimo że jechali samochodem. A może nie jechali? :-) Zjedliśmy, wypiliśmy, Marek naprawił dętkę i skorzystał z kompresora i ruszyliśmy do szkolnej bazy 46 Harpagana. Oni na czterech kołach, a my na dwóch.
W bazie natknęliśmy się na
Dareckiego i Mikołaja, a na stadionie gdzie były rozdawane mapy trawa srebrzyła się przymrozkiem. Jak żywo przypomniała mi się
Reda. Po rozdaniu map chłopaki szybko ustalili, że jedziemy … za Wisłę na trzy znajdujące się tam punkty kontrolne.
W znacznie szybszym tempie jedziemy więc ponownie na most na Wiśle, a ja już się cieszę, że jeszcze trzeci raz w ciągu kilku godzin będę po nim jechał. Ostrzę sobie zęby na ładną panoramę Wisły, ale totalna mgła nie pozwala nawet dostrzec rzeki pod mostem :-). Za mostem zjeżdżamy w końcu w teren i moje opony (2,2) są w swoim żywiole.
Dość sprawnie chłopaki znajdują pierwszy punkt w Rezerwacie Opalenie Dolne, chociaż mgła nie ułatwia szukania. Przy punkcie drugim w Rezerwacie Wiosło Duże jest już większy cyrk, w wyniku czego Krzysiek szukając punktu ląduje na okolicznej wieży widokowej, ja na niego czekam, a reszta ekipy odjeżdża. W końcu i ja ruszam za nimi, ale spotykam … Dareckiego. Mijam się też kilka razy z Mikołajem, ale instynkt samozachowawczy każde mi trzymać się Darka :-). Mikołaj to zawodnik klasy ciężkiej i dotrzymać mu koła byłoby niezdrowe (Wygrał tą edycję Harpagana).
Wkrótce znajduje się drugi punkt kontrolny i czas na powrót na właściwą stronę Wisły.(punkt trzeci pod Gniewem Darecki zrobił wcześniej). Przekraczamy Wisłę i lecimy na dawną przeprawę promową w Janowie. Punkt kontrolny jest tuż przy rzece – na wprost Gniewu. Potem jedziemy do Brachlewa, gdzie godzina za zegarku (10.05) każę mi się pożegnać z motorniczym Dareckim i opuścić jego gościnny tramwaj. Tracę zainteresowanie punktami rajdowymi i zaczynam realizować własny program. Przez Brachlewo, Dubiel, Brokowo i Mały Baldram wracam do Kwidzyna. Odwiedzam dawno niewidziane kąty i widzę, że sporo się w moim mieście rodzinnym zmieniło.
Sławnych rond też jest jakby więcej :-).
Wyjeżdżam z Kwidzyna (13.30) kierując się bez eksperymentów na Sztum. W końcu robię daleką fotografię mostu i doliny wiślanej. Następnie szybko i sprawnie, popychany wiatrem łykam kolejne kilometry i niebawem melduję się nad Jeziorem Barlewickim i Sztumskim. Spędzam nieco czasu w mieście i mając wcześniej ochotę na jazdę do Elbląga przez Żuławkę Sztumską obieram kierunek na Malbork. Podjęciu tej decyzji sprzyja niewątpliwie fakt, że ruch ciężarowy na DK 55 praktycznie nie istnieje; chyba wszystkie TIR-y jeżdżą teraz nowym mostem?
W Malborku robię przerwę na lepszy popas, potem ruszam na Elbląg. DK 22 bez zmian – ruch duży, hałas jeszcze większy, także w Królewie odbijam na Kaczynos i lecę w ciszy ( może tak nie do końca , bo moje opony pięknie huczą) nowym asfaltem. Mijam Letniki, Ząbrowo, Jegłownik i przez rozlatującą się drogę na Wikrowo docieram do Elbląga (17.00). Słońce powoli zachodzi, a ja cieszę się z tak udanie spędzonego w siodle dnia.
Dziękuję wszystkim towarzyszącym mi bikerom za wspólną jazdę, a szczególnie kolegom zarywającym nockę dla wspólnej jazdy :-).