Dane wyjazdu:
Temperatura:3.0
Niedziela, 22 listopada 2015 ·
| Komentarze 13
Trasa:ELBLĄG-Jagodnik-Łęcze-Nadbrzeże-Suchacz-Kadyny-Tolkmicko-Chojnowo-Krzyżewo-Frombork-Różaniec-Nowa Pasłęka-Braniewo-Rogity-Świętochowo-Lipowina-Wysoka Braniewska-Pakosze-Kajnity-Pieniężno-Pakosze-Wilczęta-Młynary-Pomorska Wieś-ELBLĄG
GPSBIKEMAPFOTOGALERIA (z opisem)
Jedenastu bikerów (
Robert,
Darek,
Krzysiek,
Mariusz,
Marcin, Artur, Sławek,
Marian, Irek, Mirek)
ruszyło bladym świtem na powstającą w bólach i z dużym opóźnieniem
Wschodnią Trasę Rowerową GreenVelo. Wycieczka rozpoczęta na placu budowy MOR-a
(Miejsca Odpoczynku Rowerzystów) w Elblągu przy ulicy Stawidłowej miała nam
pokazać jak wygląda zaawansowanie prac
na odcinku Elbląg-Pieniężno i ocenienie tego, co już powstało.
Kierując się oznakowaniem ruszyliśmy elbląskimi
ulicami, ścieżkami i chodnikami w kierunku północnym do Bażantarni. Przy drugim
MOR-ze (
ul. Kościuszki-przy cmentarzu Agrykola) nastąpiła mała apokalipsa z
dętkami, które były łaskawe się przebić prawie jednocześnie u Sławka i u mnie.
Szybka wymiana lub klejenie dętek załatwiły
sprawę, ale po godzinie jazdy mieliśmy zrobione 7 km :-). Po dotarciu do lasu
mieliśmy okazję zobaczyć jak sprawuje się geokrata po opadach deszczu i dla porównania mieliśmy też odcinek jeszcze
nie utwardzony tym wynalazkiem. Na geokracie nie było błota, ale powstające na
niej koleiny też nie ułatwiały sprawnej jazdy. Podobno ma być na to jeszcze
wysypany szuter, więc z ostatecznymi ocenami trzeba się wstrzymać.
Po dotarciu do Elbląga-Dąbrowy świadomie pominąłem
jazdę zgodnie z przebiegiem szlaku, bo
tydzień wcześniej sprawdziłem już, że
brakuje mostka nad potokiem na czerwonym szlaku ,,kopernikowskim'' i błoto tam
jest po kolana. Po tygodniu opadów mogło być tylko jeszcze większe.
Tak więc asfaltem dotarliśmy do Jagodnika i
odpoczęliśmy na w pełni zrobionym MOR-ze, zlokalizowany w centrum wsi. Stoi
sobie ładny już od maja i cieszy oczy. Dalsza droga zgodnie z oznakowaniem wiodła w
okolice Jeleniej Doliny dobrze nam znanymi leśnymi asfaltami i tak sobie
dojechaliśmy z powrotem do Elbląga na ulicę Fromborską.
Pobyt w granicach administracyjnych miasta trwał
krótko i już mijaliśmy Łęcze. Dynamiczny zjazd do Nadbrzeża nie przeszkodził w
zauważeniu, że na dwóch skrzyżowaniach brakuje oznakowania kierunkowego
(strzałek). My wiedzieliśmy jak jechać, ale osoba spoza regionu może co nieco
ominąć. Na przykład może ominąć MOR, który buduje się w
Suchaczu obok świetlicy wiejskiej i już sobie nie odpocznie ;-). My się na
chwilę zatrzymaliśmy przy sklepie, uzupełniliśmy zapasy i dalej w drogę.
Niebawem zjechaliśmy z asfaltu i po płytach
ruszyliśmy po wale przeciwpowodziowym Zalewu Wiślanego. Wakacyjną porą będzie
to fajny odcinek i widokowo, i rekreacyjnie (plaża). Płynną jazdę zakłóciła nam
rzeczka Olszanka, nad którą dopiero powstanie mostek. Spowodowało to, że
Darecki i Marian pojechali ku plaży Srebrna Riwiera trochę na około, a ja drugą
stroną wału wróciłem na szlak po drugiej stronę Olszanki.
Za kadyńską plażą Srebrna Riwiera droga dalej
wiodła wzdłuż Zalewu Wiślanego, co skutkuje tym, że szlak GreenVelo zupełnie
mija cesarskie Kadyny. To niewybaczalny
błąd tego projektu, ale łatwy do nadrobienia samodzielnie - trzeba skręcić ze
szlaku w prawo i po około 1 km ląduje się pośród zabytkowej zabudowy uroczych
Kadyn i 700 letniego dębu. Jest to pozycja obowiązkowa w naszym regionie.
Przed Tolkmickiem jeszcze starą kładką
przekroczyliśmy potok Grabianka (też buduje się stosowny mostek rowerowy) i
wjechaliśmy do miasta. Nie zatrzymując się znowu zbliżyliśmy się do Zalewu
Wiślanego i zaczęliśmy drugą wspinaczkę na Wysoczyznę Elbląską w kierunku wsi
Chojnowo (pierwsza była w Bażantarni, jakby ktoś nie wiedział).
Szybko znaleźliśmy się na placu budowy GreenVelo i
to pracującym placu budowy (niedziela!). Lekko nie było - droga gruntowa była rozjeżdżona
przez duże samochody i sprzęt - było pchanie.
Do pozytywów zaliczę likwidację drogi brukowej na podjeździe pod
leśniczówkę Nowy Wiek i powstający MOR na rozwidleniu dróg leśnych za leśniczówką.
Cieszy też odnowienie oznakowania
niebieskiego szlaku rowerowego PKWE.
Dalsza wspinaczka była urozmaicona większym i
mniejszym błotkiem, wystającą geokratą, koleinami i piachem. Mało to wszystko
wygląda sakwiarsko ;-). W Chojnowie stoi drogowskaz informujący, że do
Fromborka jest 7 km – licznik wskazał mi w mieście Kopernika 10 (jeszcze bez
błądzenia).
W Chojnowie czekał na nas
Paweł, który towarzyszył
nam za Braniewo. Za Chojnowem byłem ciekawy jak rozwiązano kwestię bardzo
gruntowej drogi leśnej, która ma duże nachylenie i w porze deszczowej zarówno
wjazd pod górę jak i zjazd sprawiał trudności (błoto, piach, koleiny,
woda). Spotkaliśmy tam geokratę i duże
ilości szutru, który powinien poradzić sobie i z opadami i z ewentualnym ruchem
pojazdów.
Przed skrzyżowaniem z DW 504 szlak skręcił w lewo
na wykonany zupełnie nowy odcinek i
trawersując wzniesienie dotarliśmy
bezpośrednio na skrzyżowanie drogi prowadzącej do Krzyżewa. W ten sposób
powstała mijanka DW 504 co oceniam bardzo dobrze, bo w tygodniu jest to
ruchliwa droga i nie ma potrzeby aby turyści się po niej kręcili.
Po przekroczeniu drogi i dotarciu do wsi Krzyżewo
wjechaliśmy na nową drogę szutrową, gdzie żadna geokrata nie utrudniała nam
jazdy. Co najwyżej szuter mógłby być miejscami nieco drobniejszy, bo koła się
ślizgały. Ta nawierzchnia zakończyła się za Nowinami i do Fromborka, mijając
powiększony w ostatnim czasie park astronomiczny, wjechaliśmy dobrze znanym
asfaltem.
Zabytkowe wzgórze katedralne tym razem zupełnie
ominęliśmy i jadąc trochę na pamięć i trochę ,,na czuja'' (we Fromborku jeszcze
brak oznakowania) dotarliśmy pod najstarszą w Polsce Wieżę Wodną i oczyszczony
oraz zrewitalizowany w tym roku Kanał
Kopernika. Zajrzeliśmy też na nowy rynek z fontanną posadzkową oraz ławeczką z
Mikołajem Kopernikiem.
Z Fromborka wyprowadził nas nowiutki asfalt
GreenVelo i tym większe wrażenie zrobiło na nas to co czekało za nim. Znowu
znaleźliśmy się na pracującym placu budowy i to sprawiającym wrażenie że
robotnicy pojawili się dzień wcześniej. Wąska droga pomiędzy trzcinami była
jednym, głębokim błotem w którym zakopała się wywrotka (pchać nie pomagaliśmy), a my to boczkiem, to środkiem jakoś dotarliśmy w pobliże tego cuda za 5
mln PLN.
Mostek nad Baudą to jakiś niebywały
hit technologiczny, który chwilowo nie ma połączenia ze szlakiem od strony
Fromborka. Niech i tak będzie - ja się cieszę, że z Fromborka nie trzeba już
pokonywać forsownego podjazdu na DW 504 i w ogóle jest krócej. A przyjemniej, bezpiecznej, ciszej i ładniej
będzie za chwilę – na wiosnę.
Za rzeką widać już konstrukcję wiaty kolejnego
MOR-a, a dalej do Nowej Pasłęki dobrze znane płyty położone na wale Zalewu
Wiślanego. Oznakowanie jeszcze nie istnieje.
Znaki szlaku GreenVelo pojawiły się w Braniewie,
gdzie szlak z drogi asfaltowej od Nowej Pasłęki skręcił na stary ciąg
pieszo-rowerowy z polbruku wzdłuż rzeki Pasłęki. Nim dotarliśmy do centrum
miasta, oznakowanie poprowadziło nas jak za rękę przez fosę miejską koło
amfiteatru, zoo i bazyliki Św. Katarzyny. Dotarliśmy do braniewskiego MOR-a
umieszczonego nad rzeką Pasłęką obok elektrowni wodnej. Po przerwie ruszyliśmy dalej, podziwiając
rowerową drogę z asfaltu i znajdując się po chwili … obok dopiero co
opuszczonego MOR-a. I tak to moi
koledzy zrobili nawigacyjnego babola :-).
Przejąłem stery nawigacji i po chwili opuściliśmy
Braniewo kierując się oznakowaniem na Rogity. Przez Rogity dotarliśmy do
Świętochowa i dalej do DW 507
Braniewo-Pieniężno. Oznakowania szlaku nie było, mapa pokazywała żeby jechać
prosto, a na wprost był nasyp kolejowy :-). Wybrałem wariant w lewo, co okazało
się błędnym wyborem. Jadąc poza szlakiem DW 507 dotarliśmy do Piotrowca, gdzie
skręciliśmy w kierunku Wysokiej Braniewskiej aby tam ponownie znaleźć się na
trasie GV. Pominięty odcinek Szyleny-Wysoka Braniewska do obejrzenia
TUTAJ.
Oznakowanie doprowadziło nas do Pakoszy
(wydzielona droga rowerowa na odcinku może z 200 metrów) i dalej, już bez
znaków, do Brzostek i Kajnit, gdzie w zapadających ciemnościach zdołałem
jeszcze zobaczyć powstający MOR. Stąd, mijając sławne Seminarium Księży Werbistów, wjechaliśmy do Pieniężna. Nasza
jazda po szlaku i obok szlaku GV dobiegła końca.
W okolicach kościoła znaleźliśmy otwartą
restaurację, gdzie zrobiliśmy sobie długą przerwę obiadową. W międzyczasie
pogoda znacznie się pogorszyła i zaczął padać deszcz. Od Elbląga dzieliło nas
58 km, których nikt za nas nie chciał zrobić.
Na trasie niebawem deszcz połączył się ze śniegiem
i w takich to pięknych okolicznościach przyrody kręciliśmy korbami w kierunku
Elbląga. W Wilczętach grupa się rozbiła na dwie części – ja wraz z Robertem i
Marcinem (szacun za niepoddanie się warunkom pogodowym) ruszyliśmy z przodu, a
reszta grupy skutecznie reanimowała pękniętą oponę Mariusza.
W Elblągu nie byłem pewien, czy moje palce u
dłoni jeszcze istnieją, ale ciepła wanna
uświadomiła mi, że jest OK :-).
Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie i ciekawe
dyskusje. Co z GreenVelo zostanie po zimie czas pokaże.