Dane wyjazdu:
Temperatura:-3.0
Niedziela, 12 grudnia 2021 ·
| Komentarze 4
Trasa: ELBLĄG-Wikrowo-Michałowo-Lubstowo-Świerki-Nowy Staw-Nowy Dwór Gdański-Kmiecin-Jazowa-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Grudniowe pączki to już dobrze osadzona w rowerowej
tradycji wycieczka do cukierni Jędruś w Nowym Stawie. Jest ona autorskim
podsumowaniem mojego sezonu rowerowego, podsumowaniem dość umownym, bo jak
wiadomo sezon kończy się 31 grudnia, a zaczyna 1 stycznia ;-)
Tym razem prognozy pogody sprzyjały, aby ruszyć
terenowym wariantem przez śluzę na Nogacie w Michałowie, gdzie mróz utwardził
tamtejsze błotko i nie było ryzyka utopienia rowerów po osie. Nie
przewidziałem, że będzie można się tam zgubić, ale nie wyprzedzajmy faktów.
Spod liter ELBLĄG na Starym Mieście ruszyło w trasę 19
osób. Trzy Śnieżynki i szesnastu Mikołajów, w tym jeden Mikołaj konkretny, z
grającym radiem RMF Kolędy w worko-plecaku.
Brawo Maro!
Śnieg i śliska nawierzchnia powitały nas już na ulicy
Nizinnej i tak już miało być przez wiele kilometrów. Trzeba było szybko się
dostosować, uważać na nierównościach i zakrętach i zwiększyć odstępy od siebie.
Mimo to kilka przyziemień się zdarzyło, ale bez groźnych konsekwencji.
Pierwszy postój zrobiliśmy w Wikrowie, przy nowej
tablicy informacyjnej poświęconej tutejszemu wiatrakowi, który dokładnie 20 lat
temu spłonął w niewyjaśnionych okolicznościach.
Dalsze kilometry prowadziły przez Kopankę do Michałowa,
odcinek z płyt ,,jumbo” okazał się tym razem bardzo wygodnym, ich dziurkowana
faktura wprowadzała tak pożądaną szorstkość pod kołami naszych rowerów.
Niebawem naszym oczom ukazała się mała elektrownia
wodna i śluza na Nogacie w Michałowie.
Tutaj zrobiliśmy drugi odpoczynek i po obejrzeniu zrzutu wody ze śluzy
ruszyliśmy dalej. Trasa teraz prowadziła po wale Nogatu z widokiem, mocno
zamglonym na koryto rzeki.
Zamrożone koleiny drogi gruntowej, lekko przykryte
śniegiem, wymagały starannego wybierania toru jazdy, żeby utrzymać równowagę i
płynność jazdy. Posiadacze szerokich opon, a jechały z nami ze trzy fatbike,
mieli łatwiej.
Niebawem dotarliśmy do skrętu na Lubstowo i po krótkim
postoju ruszyliśmy dalej. Ja tym razem zamykałem tyły, co miało za chwilę
zakończyć się małą katastrofą. Nie wiem,
kto prowadził wtedy grupę (dobra, wiem ale nie powiem :-)), ale poprowadził ją
tak, że ponownie ujrzeliśmy … zabudowania śluzy Michałowo. I tak to byliśmy kilka
km i z pół godziny w plecy. Analiza mapy wskazała, że na jednym z polnych
skrzyżowań nastąpiła skucha nawigacyjna…
Trzeba było zatem ponownie przejąć dowodzenie, bo w tej
mgle to jeszcze do Nogatu byśmy wpadli. Do Lubstowa ostatecznie dotarliśmy
wariantem sprawdzonym
podczas tej jazdy i w końcu zagościliśmy na asfalcie.
Czarnym z oblodzonym poboczem. Ruch
samochodowy jednak nie istniał, więc można było jechać środkiem drogi.
W Świerkach skręciliśmy w drogę wykonaną podczas budowy
farmy wiatrowej i eleganckim szutrem dotarliśmy do DK 55 w Dębinie. Nią
jechaliśmy króciutko i już po chwili skręciliśmy w kierunku Nowego Stawu. Dochodziło południe, kiedy po prawie 3
godzinach żuławskich peregrynacji dotarliśmy do Jędrusia. Była radość. Żeby było jeszcze milej rzuciłem hasło, że
dzisiaj bawimy się za dietę radnego , bo bycie radnym przecież zobowiązuje ;-)
Nadszedł zatem czas na degustację słodkich łakoci (są
tam też słone, jak hot-dogi czy kapuśniaczki), duże ilości kawy i herbaty, bo
taka jazda na lekkim mrozie, po nierównościach nieźle wyczerpała nasze zasoby
energetyczne. Poza tym trzeba było jeszcze do Elbląga wrócić.
W Tczewie nie było zapowiadanych gości z Gdańska, był
za to Jacek z Tczewa, który dotarł do Nowego Stawu za pomocą czterech kół.
Fajnie, że w ogóle Ci się chciało.
Prawie godzinny odpoczynek w ciepłych, dosłownie i w
przenośni, wnętrzach Jędrusia w końcu musiał dobiec końca i nadszedł czas
wyjazdu. Zrobiliśmy jeszcze okolicznościową fotkę przy Mikołaju siedzącym na
motocyklu z przyczepką – tegoroczną nowością w Nowym Stawie. Taki tam
oryginalny renifer.
Droga powrotna wiodła asfaltem do Nowego Dworu
Gdańskiego z krótkim postojem części grupy w Orłowie przy
Domu z Wąsami. Niestety, od 2019 roku nie zaszły
tam większe zmiany.
Nowy Dwór Gdański ominęliśmy bokiem, aby uniknąć jazdy
z samochodami i także opłotkami Kmiecina dotarliśmy do starej DK 7. Tędy już
bez żadnego eksperymentowanie dojechaliśmy do Elbląga, żegnając się z mocno
zredukowaną - z różnych przyczyn – grupą na skrzyżowaniu Nowodworskiej i Trasy
UE. Stąd każdy udał się w sobie wiadomym kierunku na zasłużony odpoczynek.
Dziękuję ekipie za wspólne kręcenie na teoretycznie
łatwej, a w praktyce niełatwej za sprawą pogody trasie. Dla kilku osób to nie
była łatwa przeprawa, mam nadzieję, że wyciągną z niej wnioski jak należy
przygotować rowery i siebie na zimową jazdę.
Dzięki także za wszystkie wspólne jazdy podczas
kończącego się sezonu. Fajnie że jesteście i że Wam się chce. Żeby dalej się
chciało, zapraszam do zapoznania się z
planami wycieczkowymi na rok 2022. Życzmy sobie zdrowia i do
zobaczenia.