Dane wyjazdu:
Temperatura:-3.0
Niedziela, 14 lutego 2021 ·
| Komentarze 5
Trasa: ELBLĄG-Łęcze-Suchacz-Kadyny-Przybyłowo-Zajączkowo-Ogrodniki-Piastowo-Jagodnik-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Ruszyliśmy z Andrzejem na zimowy rekonesans
Zalewu Wiślanego. Zanim tam dotarliśmy rozgrzaliśmy się na Modrzewinie totalnie
zasypanej śniegiem i o godzinie 7 rano jeszcze nieprzetartej. No, to my ją
przetarliśmy :-).
Potem to już było szybko, sprawnie i łatwo i
tak to znaleźliśmy się na lodowej tafli Zalewu Wiślanego w Suchaczu zasypanej
śniegiem skutecznie uniemożliwiającym płynną jazdę. Także Krynica Morska
została w planach, Piotruś też został w planach, a żeby tak od razu nie wracać
na asfalt ruszyliśmy na
najładniejszą plażę GreenVelo. Więcej z tego było pchania niż jechania, co
dobrze pokazuje, że nie wystarczy mróz aby po Zalewie Wiślanym można było
pokręcić korbami. Musi być też śnieg i do tego w odpowiedniej ilości i jakości.
Z Pęklewa do kadyńskiej Srebrnej Riwiery dotarliśmy po GV w promieniach przebijającego się w końcu słońca - po drodze wykonując kilka zabawnych fotek - i dojechaliśmy do słabiutko odśnieżonego asfaltu DW 503; a pewnie od piątkowych opadów nie odśnieżonego wcale. Tutaj pożegnałem się z Andrzejem, który pomknął do stęsknionej rodziny, a że za mną już nikt nie tęskni :-)) więc ruszyłem na Czarną Drogę z silnym postanowieniem wspinaczki w kierunku Pagórek.
Te ambitne plany zweryfikowałem na wysokości wejścia do rezerwatu Buki Wysoczyzny Elbląskiej, kiedy to jazda Czarną Drogą zaczęła przypominać kopanie się z koniem. Śniegu było za dużo, za miękkiego, bez założonego śladu i dalsze kręcenie było bez sensu. A spacer to już kiedyś tam
przerabiałem - pozdro Roberto! ;-)
Także szybko zjechałem do DW 503 i postanowiłem sprawdzić Białą Drogę w kierunku Białej Leśniczówki. To był strzał w 10! Było twardo a nawet ślisko w kilku miejscach wyślizganych przez samochody, czyli był też ślad po którym można było już spokojnie jechać. Koronka 22z robiła robotę ;-)
Pracowicie zdobywając metry dotarłem do zasypanego Przybyłowa i skierowałem się w kierunku Zajączkowa, chcąc sprawdzić odcinek, którym jeszcze nigdy nie jechałem. Nie sądziłem, że będzie tak fajnie odśnieżony i jechało się tam jak po autostradzie. Z Zajączkowa po równo rozjeżdżonym śniegu dotarłem do Ogrodnik, gdzie postanowiłem nie wbijać się w niewątpliwie oblężoną przez ludzi Jelenią Dolinę (dochodziło południe) a skierowałem się na Piastowo. Dramatycznej jakości asfalt tego odcinka jest obecnie wyrównany śniegiem i żadnej dziury tam się nie uświadczy :-).
Robiąc zdjęcia Wysoczyzny Elbląskiej wpadłem w całkiem konkretną zaspę (około metra głębokości) i miałem okazję poczuć się, jak śnieg betonuje nogi i jak ciężko się ruszyć.
Vide galeria. Będąc już tak blisko Góry Srebrnej, czyli najwyższego (198m n.p.m.) wzniesienia Wysoczyzny Elbląskiej nie podarowałem sobie jego kolejnego zdobycia i tak to zamknąłem klamrą wycieczkę od zera metrów n.p.m Zalewu Wiślanego do metrów 198. Wyżej w naszej okolicy się nie da :-)
Z Piastowa zajechałem jeszcze do Jagodnika i ulicą Jagodową wjechałem do Elbląga. Nie zauważyłem na niej betonowych płyt schowanych obecnie pod śniegiem, ale ludzi to i owszem. Całkiem sporo ludzi spacerujących, biegających, a nawet kilku rowerzystów. Na koniec wpadłem jeszcze na ,,genialny" pomysł, aby przecisnąć się ścieżką między działkami na Bielanach, co sprawiło, że pozbyłem się już tych resztek sił i na sprawdzenia, co się dzieje na Górze Chrobrego już ochoty nie miałem :-). Królewiecką i Moniuszki zjechałem do centrum i na miękkich nogach dotarłem do domu.
A w kuchni zaatakowałem lodówkę, chociaż nic mi nie zrobiła :-)))