Dane wyjazdu:
Temperatura:-1.0
Trasa: ELBLĄG-Małdyty-Ostróda-Gietrzwałd-Olsztyn-Silice-Olsztyn-Łukta-Morąg-Pasłęk-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Święto Pracy rozpoczęliśmy
awansem, dwie godziny przed północą 30 kwietnia. Podatki rozliczone, PIT-y
złożone, można ruszać w trasę ;-)
Grzegorz, Marek, Robert, Andrzej i moja skromna
osoba, która wymyśliła wyjazd ruszyliśmy z elbląskiego Placu Dworcowego na
wschód. Celem jazdy były Silice koło Olsztyna z mało znanym akweduktem.
Sprzyjający wiatr sprawił, że szybko dotarliśmy
do Małdyt, gdzie planowałem skręcić na Morąg. Taki wariant groził jednak zbyt
szybkim dotarciem do celu, a czekać godzinę na wschód słońca - na dość
lodowatym powietrzu - nikomu się nie uśmiechało. Lekko więc
zmodyfikowaliśmy trasę i postanowiliśmy do Olsztyna dotrzeć przez Ostródę. Za
dnia nigdy w życiu bym się nie zdecydował na jazdę DK 16 z Ostródy do Olsztyna,
ale w środku świątecznej nocy taka perspektywa przerażająca już nie była
:-)
W Ostródzie zatrzymaliśmy się na małe co nieco
na Orlenie, dobra kawa o 2 w nocy zrobiła robotę i już można było dalej kręcić.
Zgodnie z przewidywaniami na DK 16 spotkaliśmy kilkanaście samochodów, w tym 6
TIR-ów o których myślałem, że nie pracują 1 maja. W ramach spowalniania jazdy
zajrzeliśmy jeszcze do Gietrzwałdu, gdzie ujęliśmy fotograficznie iluminowaną
bazylikę Narodzenia NMP. Przy okazji zapoznałem się z nocnymi trybami Olympusa.
Od Gietrzwałdu do Olsztyna DK16 ma szerokie,
rowerowe pobocze i ten odcinek można rekomendować do jazdy także w normalnych
godzinach normalnego dnia. Wraz z niebieską poświatą nadchodzącego świtu
wjechaliśmy do Olsztyna i skierowaliśmy się na Stare Miasto, zobaczyć lokalne
iluminacje. W oko wpadły nam zamek, Wysoka Brama i Kopernik. Chwilę potem
minęliśmy dość futurystyczną, oryginalną bryłę hotelu Hilton, który niebawem ma
być otwarty.
Przez słynne z Talibów Klewki ;-) dotarliśmy do
Klebarka Wielkiego, skąd już tylko ,,rzut beretem" dzielił nas od Silic.
Nie mieliśmy trudności z namierzeniem hydrotechnicznej ciekawostki, jest ona
przy jedynej tam drodze. Akwedukt wygląda obecnie bardzo mizernie, widać brak
gospodarza: wyrwana tablica info, położony słupek, zarośla. No, ale jest, zatem
zrobiliśmy sesję zdjęciową, coś tam zjedliśmy, odpoczęliśmy i można było
zaczynać drogę powrotną.
Do Olsztyna tym razem wjechaliśmy przez Klebark
Mały i zajrzeliśmy pod Michelin, obejrzeć pomnik - a jakże - największej opony
świata .Takie tam 5 ton gumy w sam raz do fatbike :-). Potem był jeszcze Orlen
na Bałtyckiej i już można było rozwinąć skrzydła na trasie do Łukty. Trudy trasy
dały się we znaki Grzegorzowi i Andrzejowi, którzy zostali nieco z tyłu. Robert
z Markiem pognali do przodu, jakby jakieś psy ich goniły, a ja samodzielnie
nakręcałem km lokując się w środku stawki.
Może dzięki temu
dostrzegłem, że DW 527 na odcinku do Łukty czeka przebudowa. Wycięte pasy drzew
zaświadczają o tym dosadnie i wskazują, że inwestycja już się rozpoczęła.
Wszyscy spotkaliśmy się na Orlenie w Morągu, gdzie jednak już konsumpcji nie było; żeby za
chwilę znowu podróżować DW 527 w kierunku Pasłęka.
Sponiewierana nawierzchnia
tej drogi przestała nam się w końcu podobać i przed Pasłękiem skręciliśmy na
Gołąbki. Skręciła nasza trójka, bo pozostałych chłopaków znowu nie było widać. W Pasłęku Robert rzucił
hasło ,,pączki Rafiego”, ale że cukiernia sobie świętowała, to pączki skończyły
się lodami. Nawet stosownie do pogody, gdyż słoneczko świeciło z całkiem
przyzwoitą mocą.
Z Pasłęka już bez
eksperymentów powtórzyliśmy nocną trasę przez Węzinę, z tą różnicą, że
zafundowałem jeszcze podjazd do Nowiny, żeby spojrzeć na błyszczącą toń Jeziora
Druzno.
W Elblągu jazdę
zakończyłem z Markiem pod literami ,,ELBLĄG” na Starym Mieście, zaś Roberto
odłączył się szybciej.
Dziękuję wszystkim za
wyjazd i towarzystwo. To był uczciwie przepracowane Święto Pracy :-)