INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.96 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:45812.00 km (w terenie 3026.00 km; 6.61%)
Czas w ruchu:2060:22
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:187491 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:932941 kcal
Liczba aktywności:209
Średnio na aktywność:219.20 km i 9h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
153.00 km 20.00 km teren
07:22 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:320 m
Rower:BOCAS

SZLAK KASZUBSKO-ŻUŁAWSKI

Niedziela, 24 września 2017 · | Komentarze 2

Trasa: KARTUZY-Egiertowo-Przywidz-Pręgowo-Straszyn-Pruszcz Gdański-Przejazdowo-Sobieszewo-Błotnik-Żuławki-Szkarpawa-Tujsk-Marzęcino-Kazimierzowo-Helenowo-ELBLĄG

GPS

MAPA

GALERIA ( z opisem)



Szlak Kaszubsko-Żuławski Przywidz-Sobieszewo zaplanowałem pokonać zgodnie z jego nazwą z Kaszub na Żuławy, chociaż jako że jest szlakiem dwukierunkowym można go też eksplorować z Żuław na Kaszuby.

W pociągu jadącym do Gdańska i dalej do Kartuz spotkałem Kristofera, zaś na peronie w Kartuzach z kaszubskiej mgły wyłonił się Robert. W ramach porannej promocji kilometrowej miał już 100 km w nogach, jadąc z Elbląga.

Lekko się motając na zamglonych ulicach w końcu trafiłem na drogę do Egiertowa, skąd 10 kilometrów dzieliło nas od początku szlaku w Przywidzu. Węzeł szlaków w tej miejscowości okazał się niebywale rozbudowany (patrz galeria) i kolorowy :-).
Nas interesował kolor niebieski, śladem którego po zaprowiantowaniu się w lokalnym sklepie, ruszyliśmy.

Na jednym z podjazdów po betonowych płytach zmroził nas widok potłuczonych kafli betonowych rozmieszczonych na całej szerokości drogi. Dla podjeżdżających to nic takiego, ale dla zjeżdżających z dużą prędkością rowerów mogła to być śmiertelna pułapka. Czym prędzej je więc usunęliśmy, dumając skąd biorą się u ludzi takie kretyńskie pomysły :-(.

Dalsza droga przebiegała bez takich niespodzianek, chociaż tablice o żmijach i barszczu Sosnowskiego każą się zastanowić, czy to szlak dla rodzin z dziećmi :-). Objazd w Pręgowie wyprowadził nas na wysoką skarpę nad kopalnią piasku z której mogliśmy podziwiać widoki. Dalsza jazda prowadziła doliną Raduni, ale jej  sławne elektrownie wodne tym razem nas nie zatrzymywały.
W Straszynie mijając korek samochodowy zjechaliśmy ze szlaku i otrzeźwił nas dopiero widok obwodnicy Trójmiasta. Cztery kilometry premii powiększyły w ten sposób pulę kilometrów.

Jadąc dalej płynnie wjechaliśmy do Pruszcza Gdańskiego i tym samym na Żuławy Wiślane, gdzie prowadzeni ,,za rączkę’’ dobrym oznakowaniem pokręciliśmy się po lokalnych ścieżkach rowerowych. Po chwili już wyjeżdżaliśmy z miasta i kierowaliśmy się na północ. Jak to na Żuławach drogi zaczęły być wykonane z różnego rodzaju płyt betonowych, a asfalt pojawił się dopiero za Przejazdowem.

Po drodze zatrzymaliśmy się w Krępcu u ujścia Czarnej Łachy i Raduni do Motławy przy ciekawym punkcie odpoczynku. Był już zajęty przez opalającą się parę, więc nie przeszkadzaliśmy ;-).

Ostatnie kilometry szlaku wiodły przez Bogatkę i Wiślinkę do Sobieszewa, gdzie przed mostem pontonowym dojrzałem tabliczkę kierunkową szlaku w drugą stronę. Znaku końca szlaku nie ma, pewnie został zdjęty bo to teraz plac budowy mostu zwodzonego nad Martwą Wisłą.

Dalsze kilometry wiodły południem Wyspy Sobieszewskiej przez śluzę Przegalina i wałem wiślanym do Kiezmarka, gdzie po drodze Krzysiek pokazał nam okolicznościowy obelisk na temat przekopu Wisły.

Za Wisłą omijając ruchliwą DK 7 wróciliśmy do Elbląga wariantem północnym przez Szkarpawę, Tujsk i Marzęcino.
Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie. Szkoda tylko, że trójmiejscy bikerzy nie dopisali, ale może odważą się już 15 października na drugiej ( pierwsza) części Szlaku Wzgórz Szymbarskich ;-). Szczegóły niebawem.

Podsumowanie:


- szlak jest bardzo dobrze oznakowany, dopatrzyliśmy się tylko jednego nieoznakowanego skrętu,
- na szlaku spotkamy się z wszelkiego rodzaju nawierzchniami, żadna z nich nie przypomina szutrów GreenVelo,
- szlak jest dedykowany wszystkim typom rowerów z przerzutkami, za wyjątkiem szosowych,
- szlak jest obiektywnie łatwiejszy z Kaszub na Żuławy niż odwrotnie, co dobrze widać na profilu wysokościowym,
- idealną bazą wypadową na dwudniową eksplorację 55 km szlaku jest Pruszcz Gdański (doskonały dojazd autem czy PKP), który leży na granicy Żuław i Kaszub w połowie szlaku,
- szlak łączy się w Przywidzu z kilkoma innymi rowerowymi szlakami lokalnymi, a w Sobieszewie ze szlakami pieszymi Wyspy Sobieszewskiej,
- na szlaku są sklepy, jadłodajnie różnego rodzaju, a nawet hotel Kozi Gród.



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
396.00 km 3.00 km teren
17:20 h 22.85 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:670 m
Rower:BOCAS

HEL - NA START MPP

Sobota, 16 września 2017 · | Komentarze 14

Trasa: ELBLĄG-Marzęcino-Stegna-Mikoszewo-Gdańsk-Sopot-Gdynia-Puck-Władysławowo-Jastarnia-Hel-Jastarnia-Władysławowo-Krokowa-Gniewino-Luzino-Szemud-Chwaszczyno-Gdańsk-Przejazdowo-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-Jazowa-ELBLĄG

MAPA

GALERIA

FILM (parada TIR-ów w Gdańsku)





W piątek o 19 przed Tawerną Tortuga zebrała się dość liczna grupa rowerzystów aby wyruszyć w nocną jazdę na Hel, reklamowany jako początek Polski. Może i początek, a może i koniec. Na pewno miał się tam odbyć start do II edycji ultramaratonu szosowego Maraton Północ Południe (MPP), który zamierzaliśmy obejrzeć, a nawet chwilę potowarzyszyć zawodnikom na trasie.

Po pożegnaniu z Władkiem i monitorującym wyjazd z Elbląga Dareckim oraz po zjedzeniu pysznych (podobno-takie krążą legendy :-) naleśników na trasie zostało 6 bikerów: dwóch Marków, dwóch Marcinów, Robert i Mariusz.

Jazda szła szybko i sprawnie, tak że postanowiliśmy za 5 zł przeprawić się promem przez Wisłę w Mikoszewie zamiast tłuc się darmowo w towarzystwie blachosmrodów przez Kiezmark. Po drodze jeden z Marków (nie ja :-) zepsuł sobie łańcuch zrywając go, co skutkowało tym, że oszczędził 5 zł pokonując Wisłę mostem w Kiezmarku, zyskał trochę km i stracił nieco czasu. Poczekaliśmy na niego na wjazdowym Orlenie w Gdańsku ładując akumulatory kawą, zapiekankami, hot-dogami i innym energetycznym ustrojstwem.

Dalsza jazda już zupełnie z wiatrem w plecy wiodła wzdłuż morza na opustoszałej drodze rowerowej z Brzeźna do Sopotu (tylko jeden spotkany biker). W Gdyni wspięliśmy się na Obłuże i ruszyliśmy po śladzie szlaku EV 10 w kierunku Kosakowa. Wcześniej zajrzeliśmy na stację Lotosu przy ul. Janka Wiśniewskiego tankując się wysokokalorycznie po korek.

Niebo na horyzoncie było pięknie rozświetlane przez błyski burzy, która ,,na oko’’ atakowała Półwysep Helski i Władysławowo. Czyli dokładnie tam, gdzie właśnie podążaliśmy. Nieco zwolniwszy tempo, aby dać chmurom czas na oddalenie się nad otwarte morze przemierzaliśmy Rezerwat Beka tłukąc się po korzeniach, płytach i szutrze a przez Rzucewem po łaciatym asfalcie MTB. Szczęśliwie, Mariusz dał się namówić na mijankę terenowego klifu przed Puckiem ;-).

Od Pucka jechaliśmy już ścieżką rowerową wzdłuż wybrzeża, która doprowadziła nas do Władysławowa. Była godzina 2:30 i 35 km do Helu. Nie chcąc budzić zawodników w środku nocy, ani samemu krążyć po Helu przycumowaliśmy na stacji Statoil (Circle K) na małe co nie co.

W końcu jednak trzeba było ruszyć dalej, a że wiało w plecy to na Helu zameldowaliśmy się krótko po godzinie 5 rano jadąc opustoszałym asfaltem, który już za kilka godzin miał wyglądać zupełnie inaczej.

Na Helu szybko znaleźliśmy sklep otwierany o 6 rano do którego właśnie dotarły świeże drożdżówki. Miło :-). Pierwsze śniadanie mieliśmy z głowy. Potem zajrzeliśmy na kemping HelKamp, który był bazą MPP i po ustaleniu, że żywego ducha jeszcze na nim nie ma poza nami ruszyliśmy w kierunku plaży po drewnianej promenadzie. Jak to przed wschodem słońca zrobiło się lodowato i weszliśmy do baru na plaży na kawę i herbatę.

Tutaj też koledzy zaczęli przysypiać i tak nam trochę czasu zeszło. Skuszeni reklamą jednej z knajp, że oferuje śniadania od godziny 8 rano w formie bufetu szwedzkiego udaliśmy się do niej, aby się dowiedzieć, że śniadanie to i może będzie ale od 9 :-(. Start MPP był zaplanowany na 10:00, więc było to już trochę za późno.

Zrobiliśmy więc zakupy w sklepie i z prowiantem władowaliśmy się do domku Kota i Wilka na campingu. I tak to II śniadanie zjedliśmy w maratońskim towarzystwie. Był też czas na rozmowy z innymi uczestnikami znanymi z forum podróżerowerowe.info i bikestats.pl.

Czas do 10 szybko minął i już staliśmy z zawodnikami pod latarnią morską na Helu. Pojawiła się eskorta policyjna w postaci dwóch motocykli i o czasie ruszyliśmy w drogę. Część naszej elbląskiej ekipy planowała jazdę w peletonie do Władysławowa, zaś z Robertem myśleliśmy maksymalnie o Kościerzynie.

Start ostry nastąpił w Jastarni i wtedy zaczęła się jazda bez trzymanki. Razem z Robertem trzymaliśmy się końcowej grupy rozmawiając z Wilkiem i Kotem i pędząc około 30 km/h. Władysławowo pojawiło się po 1 godzinie 15 minut jazdy pod wiatr, co dobrze pokazuje jak spokojnie jechało się w nocy :-).

Policja kręciła się przy nas do Władysławowa, a potem już samodzielnie toczyliśmy się przez Kaszuby. Szalone tempo jazdy osuszyło mi szybko litrowy bidon, do butelki w drugim koszyku nie było łatwo się dostać. Do tego robiło się gorąco, a o postoju nikt nie myślał. To znaczy Wilk pomyślał, ale z nim wolałem się nie zatrzymywać, bo kto by potem za nim zdążył :-). A Kot zatrzymywać się nie chciał :-)

Na odcinku od Władysławowa do Krokowej nauczyłem się zatem, jak rozebrać się z kurtki nie zwalniając tempa ani na moment. Cenna umiejętność :-)

Czując, że niebawem mnie odetnie bez picia wyrobiłem z Robertem 3-4 minuty przewagi nad grupą i przed podjazdem z Czymanowa do Gniewina wpadłem do sklepu po picie. Zakup bez kolejki pozwolił zdążyć na czas i kontynuować podjazd z Wilkiem i Kotem.
Z atrakcji dalszej części trasy należy wspomnieć o hałdzie piachu w poprzek drogi przed Zelewem i uspokojeniu tempa jazdy, bo i Kot zaczęła zwalniać na licznych podjazdach. W końcu :-)

Przed Luzinem minęliśmy dozorującego trasę Michussa i po przekroczeniu DK 6 wjechaliśmy do Luzina. Tutaj pożegnaliśmy się z sympatyczną parą Kot-Wilk, której towarzyszyliśmy od Helu i życząc szerokości ruszyliśmy w kierunku Chwaszczyna i dalej na Gdańsk. Jak się potem okazało wycofali się gdzieś w Polsce, przez osę która użądliła Kota w kolano jeszcze na Helu. A że jechali razem to i wycofali się wspólnie.

Kręcąc spokojnie kaszubskie podjazdy zjedliśmy z Robertem smaczny i tani obiad w Gościnnej Przystani przed Szemudem. I teraz czułem, że mogę kręcić długo i namiętnie :-)

Przez Chwaszczyno dotarliśmy do obwodnicy Trójmiasta i pięknym zjazdem zameldowaliśmy się w Gdańsku Oliwie. Stamtąd drogami dla rowerów dotarliśmy do centrum miasta, podziwiając po drodze konkurs Miss Scania (patrz film powyżej) i ruszyliśmy na Żuławy.

Bez eksperymentów topograficznych, czyli DK 7 dotarliśmy do Elbląga kończąc ponad dobową jazdę o godzinie 20:00. Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę, a na MPP w roli zawodnika wybieram się już za rok. Dobry dystans, ciekawa końcówka i kompletnie nieznane, boczne drogi to coś co mnie przyciąga :-).





Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
368.00 km 0.00 km teren
17:40 h 20.83 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:1622 m

NA METĘ MRDP

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Gdańsk-Sopot-Gdynia-Puck-Jastrzębia Góra-Rozewie-Jastrzębia Góra-Krokowa-Wejherowo-Kartuzy-Skarszewy-Tczew-Malbork-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)


Najszybsza para tegorocznego MRDP. Pierwsza w historii kobieta, która ukończyła MRDP, czyli Agata Wójcikiewicz oraz Kosma Szafraniak z nowym rekordem trasy. Gratulacje!



Dzięki Mario za wspólne kręcenie na ciekawej trasie  ;-). 

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
371.00 km 0.00 km teren
17:54 h 20.73 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:2291 m

MRDP 2017 - III etap

Wtorek, 22 sierpnia 2017 · | Komentarze 2

Trasa: WŁODAWA-Dorohusk-Zosin-Tomaszów Lubelski-Przemyśl-Arłamów-PRZEMYŚL

FOTOGALERIA (z opisem)




Motto: ,,Do trzech razy sztuka''





Dane wyjazdu:
300.00 km 0.00 km teren
13:27 h 22.30 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:1129 m

MRDP 2017 - II etap

Poniedziałek, 21 sierpnia 2017 · | Komentarze 0

Trasa: KRYNKI-Michałowo-Narewka-Hajnówka-Siemiatycze-Terespol-Kodeń-WŁODAWA

FOTOGALERIA (z opisem)




Motto: ,,Do trzech razy sztuka''





Dane wyjazdu:
190.00 km 5.00 km teren
09:15 h 20.54 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

TRÓJMIASTO

Sobota, 12 sierpnia 2017 · | Komentarze 6

Trasa: ELBLĄG-Marzęcino-Tujsk-Stegienka-Jantar-Mikoszewo-Gdańsk-Sopot-Gdynia-Rumia-Rzucewo-Żelistrzewo-Reda-Gdynia-SOPOT

MAPA

GALERIA (z opisem)






7 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
340.00 km 0.00 km teren
12:50 h 26.49 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:2189 m

KSIĘŻYCOWE MRĄGOWO

Czwartek, 10 sierpnia 2017 · | Komentarze 9

Trasa: ELBLĄG-Łęcze-Milejewo-Młynary-Orneta-Dobre Miasto-Jeziorany-Biskupiec-Mrągowo-Barczewo-Olsztyn-Jonkowo-Miłakowo-Godkowo-Pasłęk-ELBLĄG

MAPA 

Pojechałem z Robertem odnaleźć ulicę Księżycową w Mrągowie na Mazurach, zaś samemu obserwowałem pracę nowej piasty tylnej oraz docierałem napęd przed  MRDP. Cele jazdy wykonane zostały wzorowo, bo ulicę Księżycową łatwo namierzyliśmy w nocy, a w drodze powrotnej od Godkowa jechaliśmy w  raczej monsunowym deszczu, zamiast obiecanego afrykańskiego upału skutecznie docierając napęd  i sprawdzając szczelność nowej piasty przy okazji. Tym samym Cube jest już gotowy do startu. 

Kilka fotek iluminowanych kościołów na Warmii: 

1. Dobre Miasto


2. Radostowo


3. Jeziorany



4. U celu podróży w Mrągowie


9 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
180.00 km 30.00 km teren
08:56 h 20.15 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:550 m
Rower:

SZLAK KANAŁU ELBLĄSKIEGO ELBLĄG-OSTRÓDA

Wtorek, 1 sierpnia 2017 · | Komentarze 7

Trasa: ELBLĄG-Nowina-Komorowo Żuławskie-Jelonki-pochylnie Kanału Elbląskiego: Jelenie, Oleśnica, Kąty, Buczyniec- Drulity-Marzewo-Małdyty-Wilamowo-Miłomłyn-Ostróda-Miłomłyn-Winiec-Liksajny-Małdyty-Krosno-Rzeczna-Bogaczewo-Przezmark-Gronowo Górne-ELBLĄG

GPS (całość)

MAPA

FOTO (z opisem)





Szlak Kanału Elbląskiego (KE) to my już mamy od 2010 roku i prowadzi on z Elbląga (a tak naprawdę z Nowakowa) do Iławy. Do najciekawszej części kanału, czyli odcinka z pochylniami prowadzi on mocno okrężną drogą, dlatego też powstała koncepcja skrócenia i uproszczenia jego przebiegu, tak aby biegł on bliżej Kanału Elbląskiego i nie do Iławy, a do Ostródy.

Nowy szlak KE na chwilę obecną będzie się zaczynał na rondzie Kaliningrad w Elblągu, a kończył przy przystani żeglugi w Ostródzie nad Jeziorem Drwęckim. Docelowo, ma łączyć przystanie pasażerskie w Elblągu z tą w Ostródzie. Będzie oznakowany w standardzie GreenVelo.

Zapoznawszy się ze szczegółami nawigacyjnymi podczas prezentacji Krzysztofa Mieczkowskiego z PTTK postanowiłem niezwłocznie ruszyć w trasę i sprawdzić koncepcję w terenie.

Tak jak wspomniałem szlak (jest jeszcze nieoznakowany rzecz jasna) zaczyna się na rondzie Kaliningrad i do Nowiny poruszamy się zgodnie z oznakowaniami szlaku żółtego. Na zakręcie w Nowinie jedziemy prosto i zjeżdżamy do starej DK 7. W Komorowie Żuławskim skręcamy w prawo na wiadukt nad S7 i linią kolejową i jedziemy prosto przez Węzinę, Dłużynę do Klepy.

Przed mostem na Kanale Elbląskim skręcamy w prawo i docieramy na brzeg kanału. Skręcamy w lewo i drogą z płyt drogowych wzdłuż KE jedziemy do Karczowizny. Tutaj zaczyna się droga asfaltowa, która doprowadzi nas do mostu, którym przekraczamy Kanał Elbląski żegnając się z asfaltem i jadąc drogą gruntową do Jelonek.

W Jelonkach docieramy do asfaltowej ścieżki rowerowej, na której znajdują się znaki obecnego szlaku zielonego Kanału Elbląskiego i nawigując wg. nich jedziemy przez trzy z pięciu pochylni Kanału Elbląskiego (Jelenie, Oleśnica, Kąty).
Za Kątami szlak odbija od KE i prowadzi drogą wojewódzką 526 w kierunku Lepna. Aby dostać się na pochylnię Buczyniec widząc znaki kierujące na camping skręcamy w prawo i przez rozległy plac rekreacyjno-biwakowy jedziemy w kierunku widocznych urządzeń dolnej stanowiska pochylni.

Tutaj czeka na nas fatalnej jakość podjazd (sugeruję podejście) po parkingowych płytach meba, które z niewiadomej przyczyny zostały położone na ciągu pieszo-rowerowym. Jak już uporamy się z niedługim na szczęście podjazdem naszym oczom ukaże się Izba Historii KE i górne stanowisko pochylni. Za muzeum skręcamy w lewo i przez las wracamy skręcamy w prawo na drogę 526, z której na najbliższym skrzyżowaniu skręcamy w lewo kierując się asfaltem na Marzewo.

Zanim dotrzemy do Marzewa warto zatrzymać się na wspomnianym skrzyżowaniu i rzucić okiem na wiszący poniżej Most Moniera, czyli zabytkowy (1894 r.) most ż żelbetu, który jest najstarszą tego typu konstrukcją w Polsce północnej. Urokliwie wyglądają także dwa stateczki Cyranka i Cyraneczka stojące na przystani nieopodal mostu (żeby je zobaczyć, trzeba być wcześnie rano, bo potem pływają po KE).

Przed Marzewem przejeżdżamy przez Drulity, gdzie trwają prace przy zabytkowym pałacu, który niebawem będzie cieszył oczy turystów.
W Marzewie na skrzyżowaniu skręcamy w prawo i jadąc starą drogą krajową nr 7 (wzdłuż S7) docieramy do KE we wsi Karczemka. Przejeżdżamy nad kanałem i od razu skręcamy w lewo pod ogromny most w ciągu drogi S7. Chwilę potem skręcamy w prawo i do Małdyt poruszamy się teraz przez kilka kilometrów drogą techniczną wzdłuż drogi ekspresowej S7.

W Małdytach jedziemy prosto (nie wjeżdżając na starą drogę nr 7) i obok Zajazdu Kłobuk skręcamy w lewo i jedziemy do centrum miejscowości. Przekraczamy tory kolejowe i wspinając się pod górę mijamy Urząd Gminy i remizę OSP za którą skręcamy w prawo, w ulicę Leśną.

Leśna gruntówka prowadzi nas intuicyjnie (cały czas prosto) do Wilamowa, gdzie skręcamy w lewo na remontowaną obecnie drogę nr 519 i prawie od razu skręcamy w prawo, zgodnie z drogowskazem >>> Wenecja 6.
Wygodna szutrówka prowadzi nas na południe, po wjeździe do lasu pojawiają się kałuże i koleiny ale wszystko do pokonania na oponach 35 mm. Należy jednak pamiętać, że ta droga (jak i kolejne pożarowe) służy do wywozu drewna z lasu więc sytuacja nawierzchniowa jest dynamiczna.

Za Ględami należy pilnie wypatrywać znaków drogi pożarowej nr 25, bo jej przeoczenie będzie kosztowało dodatkowe kilometry i jazdę zupełnie nieefektowną drogą w kierunku Tardy.
Tak więc skręcamy w prawo na drogę pożarową nr 25 i jedziemy nią przez około 4 km w kierunku Kanału Duckiego. Po dostrzeżeniu kanału (co może być teraz trudne z uwagi na gęste listowie) skręcamy w prawo i docieramy do mostu nad tym kanałem. Za mostem zaczyna się droga pożarowa nr 21, która jest … asfaltowa. Asfalt jest oczywiście z dawnych czasów i przypomina nieco odcinek DPS Rangóry-Próchnik. Tą drogą dojedziemy do Liksajn, gdzie mostem nad KE przejedziemy na drugą stronę. Przy moście godny uwagi i fotografii jest majestatyczny dąb oraz oryginalny pomnik.

Za mostem skręcamy w lewo i zaczynam jazdę drogą pożarową nr 22, która płynnie przechodzi w drogę pożarową nr 23. Nią docieramy do skrzyżowania z drogami asfaltowymi w Majdanach Małych. Jedziemy przez skrzyżowanie prosti i za 2 km docieramy do węzła Miłomłyn Północ na S7. Na rondzie jedziemy prosto do Miłomłyna, w którym jest możliwość zrobienia solidnych zakupów (Biedronka, Lewiatan).

Z Miłomłyna wyjeżdżamy śladem starej DK 7 i skręcamy zgodnie z oznakowaniem na Samborowo. Po około 1 km dostrzeżemy przyczółki zniszczonego wiaduktu kolejowego, za którymi skręcamy z asfaltu w lewo pod górę na nasyp kolejowy.
I tym sposobem jedziemy już po dawnym torowisku linii Miłomłyn-Ostróda, które jak za rączkę doprowadzi nas do Ostródy. Torowisko nie jest zarośnięte, kilka kałuż możemy spotkać na początku trasy, naliczyłem z dwie krótkie piaskownice. Poza tym standard: płasko, delikatny szuter, długie proste i piękna zieleń dookoła.

Przed Ostródą pojawiają się znaki szlaku św. Jakuba oraz zielonego szlaku rowerowego Wielkiej pętli ostródzkiej. Po pokonaniu grobli dzielącej Jezioro Drwęckie wjeżdżamy do Ostródy. Po minięciu budynku dworca PKP Ostróda skręcamy w lewo w ulicę Sowińskiego, która doprowadzi nas do bulwaru nad Jeziorem Drwęckim. Możemy też skręcić wcześniej w lewo, w kierunku campingu wtedy ciągiem pieszo-rowerowym wzdłuż jeziora będziemy poruszać się od samego jego początku.

Mamy tam polbrukowy ciąg pieszo-rowerowy, który w pewnym momencie się kończy i dalej jedziemy formalnie po chodniku okrążając jezioro i docierając do przystani pasażerskiej Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej. Tutaj szlak będzie miał swój koniec. Po 82 km zasługujemy na regenerację w licznych lodziarniach i barach, a komu mało może ruszać w środku lata popływać na nartach wodnych :-).


Podsumowanie:


- nowy szlaku Kanału Elbląskiego jest bardziej terenowy niż jego poprzednik,
- nowy szlak prowadzi po drogach z małym lub bardzo małym ruchem samochodowym,
- na tym szlaku jest znacznie więcej możliwości podziwiania jezior wchodzących w skład KE,
- na szlaku występują wszystkie rodzaje nawierzchni, najwięcej jest asfaltu i dróg gruntowych,
- na szlaku nie ma długich podjazdów,
- nowy szlak jest krótszy, idealny na dwudniową eksplorację,
- na szlaku nie ma trudności z zaopatrzeniem, obiadami czy noclegami,
- nowy szlak nie może omijać pochylni Buczyniec,
- nowy szlak będzie pozycją obowiązkową dla rowerzysty przebywającego w krainie Kanału Elbląskiego.


Do Elbląga wróciłem też rowerem, jadąc do Miłomłyna śladem starej DK 7, która obecnie ma nawierzchnię szutrową z luźnymi kamieniami. Prawie jak GV. W Miłomłynie po raz ostatni wspiąłem się na sławną wieżę widokową bez widoków. Szkoda nóg. Potem popedałowałem przez Winiec do Liksajn i dalej starą DK 7 do Małdyt, gdzie w Kłobuku zaliczyłem żurek w chlebie w towarzystwie rojów muszek czy innych meszek. Dalej też standardowo, przez Krosno, Rzeczną i Bogaczewo gdzie w sklepie lodówki nie były podłączone do prądu. A taki był upał :-). Sytuację uratowały wesołe bogaczewskie koty.

Na podsumowanie wspiąłem się do Przezmarka, bo jak wspomniałem wyżej projekt nowego szlaku KE jest raczej płaski i brakowało mi jakiejś wspinaczki. Zjechać do Elbląga nie łamiąc ramy też mi się udało i tak to wycieczka dobiegła końca.

Dzięki Krzysztof za bardzo dobrą robotę planistyczną i dostarczenie pretekstu do wyjazdu.



18 dni do MRDP.




Dane wyjazdu:
373.00 km 4.00 km teren
17:02 h 21.90 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m
Rower:

Z DEPECHE MODE w USZACH i NA USTACH :-)

Sobota, 22 lipca 2017 · | Komentarze 3

Trasa: WARSZAWA-Palmiry-Nowy Dwór Mazowiecki-Dębe-Nasielsk-Ciechanów-Mława-Napierki-Nidzica-Olsztynek-Ostróda-Miłomłyn-Małdyty-Krosno-Bogaczewo-ELBLĄG

GPS

MAPA

GALERIA






28 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
308.00 km 20.00 km teren
13:18 h 23.16 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:

WISŁA TOUR - DZIEŃ II

Niedziela, 25 czerwca 2017 · | Komentarze 2

Trasa: WŁOCŁAWEK-Nieszawa-Ciechocinek-Toruń-Solec Kujawski-Bydgoszcz-Świecie-Nowe-Kwidzyn-Sztum-Żuławka Sztumska-Markusy-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)

Dzień I




Punkt 4 rano byliśmy już na trasie i mijając włocławską katedrę kierowaliśmy się dawną krajową ,,1’’ na północ. Po wczorajszych wrażeniach postanowiłem uprościć trasę i już nie trzymać się literalnie szlaku. Zwłaszcza, że o odcinku WTR Toruń-Solec Kujawski Internet mówił, że piachu jest w ilościach znanych nam znad morza ;-/.

Jadąc sobie znanym z BB Tour asfaltem (tyle, że teraz pod prąd) minęliśmy zakłady Anwil i w kierunku Wisły skręciliśmy w Kazimierzewie. Niebawem stanęliśmy na wysokiej skarpie wiślanej z której rozciągał się ładny widok na Królową. Byliśmy z powrotem na WTR, która niebawem doprowadziła nas do Nieszawy. Zjechaliśmy nad Wisłę, obejrzeliśmy prom bocznokołowy i naszego Wacława II wyrzuconego na brzeg niczym jakiś wieloryb, czy inna orka. Smutny to widok promu, który nieraz woził elbląską brać rowerową przez Nogat w Kępinach Wielkich. W Nieszawie podobno czeka go kariera .. kafejki .

Za Nieszawą jeden moment dzielił nas od tablicy z napisem ,, Ciechocinek’’. Szlak jednak koncertowo ominął to sławne uzdrowisko i do dotarci u w okolice rzeki jechaliśmy po płytach za wałem przeciwpowodziowym. PO wjechaniu do lasu znaki szlaku przestały się pokazywać i żeby nie tracić czasu wróciliśmy na asfalt dawnej DK 1. Szybko i sprawnie przejechaliśmy nad Autostradą Bursztynową. Tak znaleźliśmy się w Toruniu, gdzie po śniadanie w przydrożnej Żabce pokierowałem ekipę w stronę Wisły, a by poszukać znaków.
Szlak szybko się odnalazł, ale był to słaby powód do radości bo Toruń na wjeździe zafundował turystom na WTR takie ilość piachu, jakich jeszcze nie widzieliśmy. Pchania było co niemiara i w duchu myślałem, że Robert powie nam że ma tego dość i pojedzie dalej asfaltem albo wsiądzie w pociąg :-). Okazało się jednak, że już się chyba uodpornił.

W końcu doczłapaliśmy się do cywilizacji, Wisły na tym odcinku wcale nie widząc. Tylko strata czasu – trzeba w okolice dworca PKP jeździć asfaltem.
Po przejechaniu pod mostem drogowym im. Piłsudskiego naszym oczom ukazał się Zamek Dybów a zniknęły za to znaki WTR. Zamek obejrzeliśmy z zewnątrz, bo to w sumie ruina i ruszyliśmy wygodną drogą rowerową w kierunku Małej Nieszawki. Szlak jak się wydaje biegnie tutaj po wale przeciwpowodziowym, aby szybko wrócić na asfalt.

Kolejny postój urządziliśmy w Dybowie, tuż przed wjazdem na DK 10. Powodem była elegancka przepławka dla ryb na lokalnej rzeczce i jej zadbane otoczenie. Z tych miłych okoliczności przyrody zostaliśmy dość brutalnie przeniesieni do samochodowej dżungli, czyli drogi krajowej nr 10. Kilka kilometrów do zjazdu na Solec Kujawski spowodowało wzrost ciśnienia, zwłaszcza przez jednego cymbała w czarnym mercedesie, który z dużą prędkością przemknął koło nas ,,na gazetę’’.

Z zadowoleniem więc powitaliśmy zjazd w kierunku Solca, gdzie nadszedł czas na konkretne śniadanie. Trafiliśmy do ledwie co otwartego baru ,,U Adama’’, którego właściciele byli dość zmęczeni po sobotniej imprezie, ale przyszykowali nam jajecznicę z wszystkich posiadanych 11 jaj, dali zupy, której nie było nawet w menu, pieczywo i kiełbasy. Głodni nie wyjechaliśmy :-)
W drodze do Bydgoszczy mapa mówiła, że mijać będziemy dom podcieniowy. Fakt ten zainteresował głównie mnie, co miało miejsce w Łęgnowie. Okazała konstrukcja przeszła niedawno remont i cieszy oczy pasjonatów.

Chwilę potem dotarliśmy do Bydgoszczy, przekroczyliśmy Brdę i kręcąc korbami pod górę dotarliśmy do ulicy Fordońskiej. Nieco na około doprowadziła ona nas do Fordonu, gdzie zatrzymałem się przy odnowionej synagodze., która do 1988 roku była … kinem.
Dalej WTR sprowadziła nas na wał przeciwpowodziowy z równą, szybką nawierzchnią terenową, która w połączeniu z wiatrem w plecy pozwoliła nabrać szybkości. I szkoda tylko, że szpaler topoli i innych drzew szczelnie oddzielił nas od Wisły. Jak nic trzeba tutaj jechać od listopada do kwietnia, bo okien widokowych na pewno nikt dla nas nie zrobi i drzew nie wytnie.

Z wału zjechaliśmy na asfalt i tak zakończyła się dla nas jazda terenowa na WTR. Dalej do Nowego poruszaliśmy się spokojnymi drogami asfaltowymi, co pozwoliło nieco zwiększyć tempo jazdy, zwłaszcza że wiało nam w plecy.
Między Strzelcami Dolnymi a Górnymi pokonaliśmy pięknej urody 10% podjazd, aby za kilka kilometrów cieszyć się jeszcze bardziej z takiegoż zjazdu. Zanim zjechałem zrobiłem kilka fotek Królowej i kolegom też.

W Grucznie zaprowiantowaliśmy się w sklepie i do nieodległego Świecia pojechaliśmy prosto, rezygnując na chwilę z WTR. Przejechaliśmy obok ogromnej papierni w Świeciu, gdzie na placach leżało chyba z kilka lasów wyciętych w pień, a potem zaczęliśmy rozglądać się za wyszynkiem. Dostrzegłem taki o nazwie Lucky Luck i tam też zasiedliśmy do obiadu.
Po tym odpoczynku wróciliśmy na WTR, jadąc chwilę pod prąd, czyli w kierunku na Bydgoszcz. Korekta była bardzo szybka :-). Znowu jechaliśmy wzdłuż bardzo wysokiego wału Wisły, dlatego aby coś dostrzec trzeba było na niego wjeżdżać.

Im bliżej Grudziądza tym bardziej goniły nas ciemne chmury deszczowe. Zarządziłem postój, aby jedną z nich przepuścić przodem, bo szła w kierunku stycznym do naszej jazdy. Gdy ona przeszła, ruszyliśmy dalej ale kolejna – dużo już większa objęła nas swoim zasięgiem tuż przed Nowym. Początkowo obsypało nas drobnym gradem, który szybko zamienił się w deszcz. Z Robertem zatrzymaliśmy się pod drzewem, aby się ubrać stosownie do pogody, zaś Mariusz ze Sławkiem pojechali dalej. Kiedy po kilkunastu minutach przestało lać ruszyliśmy dalej pracowicie wspinając się do Nowego.

Nigdzie nie było widać chłopaków, więc w ruch poszedł telefon. Dowiedzieliśmy się, że są na stacji BP kilka km od miasta i nie chcą już wracać do Nowego aby dokręcić ostatnie kilometry WTR. Że i ja już nimi jechałem ruszyliśmy z Robertem DK 91 na północ, informując dwójkę uciekinierów, aby poczekali przy moście na Wiśle pod Kwidzynem.

Jadąc bardzo dynamicznie na północ, nie dostrzegliśmy po drodze żadnej stacji benzynowej, o BP nie wspominając. Także przy moście nikt nie czekał. Kolejny telefon rozwiał wątpliwości- Mariusz i Sławek byli za nami, a nie przed nami! Stacja BP okazała się być na POŁUDNIE od Nowego, a nie na północ. W tym gradzie i deszczu skręcili w Nowym na Świecie, a nie na Gniew.

W tej sytuacji mieli do nas dobre kilkanaście km straty i czekanie nie miało większego sensu. Zaprowiantowaliśmy się z Robertem na Lotosie przy wjeździe do Kwidzyna i ruszyliśmy na ostatnie 70 km trasy. Przez Sztum, Kalwę i Żuławkę Sztumską dobiliśmy po 22 do portu kończąc maraton Wisła Tour. Po drodze jeszcze trochę na nas padało, ale potem wyszło słońce i mogliśmy oglądać swoje piękne cienie buszujące w pszenicy i tęczę na niebie. Jak się dowiedziałem potem, zguby dotarły do domu około północy :-).

Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie, mile spędzony czas i moc wrażeń. Nad Wisłę jeszcze nieraz wrócimy. Dziękuję także włocławskiemu OSIR-owi za pomoc w zdobyciu map i ulotek WTR.

PODSUMOWANIE:


- WTR jest szlakiem średniej trudności, zwłaszcza jego część prawobrzeżna,

- na WTR spotkamy się ze wszystkimi rodzajami nawierzchni; rekomenduję rower MTB lub trekingowy z działającym amortyzatorem, 

- na WTR jest kilka wymagających podjazdów, ale generalnie jest płasko, 

- jazda rowerem z sakwami lub szosowym (przełajowym, gravel) miejscami nie jest możliwa,

- oznakowanie szlaku jest niekompletne, po 3 latach od otwarcia wypadałoby zrobić inwentaryzację,

- nie należy spodziewać się MOR-ów (Miejsc Odpoczynku Rowerzystów) w ilości i jakości znanej z GreenVelo. Są pojedyncze, skromne wiaty z jedną ławkę i tablicą informacyjną. Nie stanowią one ochrony przed większym deszczem i jest ich stanowczo za mało,

- mało z WTR widać Wisły, momentami jedziemy aż kilka km od jej koryta,

- WTR omija cenne kulturowo i turystycznie Chełmno i Ciechocinek,

- dla WTR wydana jest mapa w skali aż 1:250.000, która jednak może być przydatna w sytuacji zgubienia się oraz ulotki z opisem atrakcji,

- nawigacja na WTR jest także możliwa po zmroku dzięki odblaskowym znakom, 

- Wiślaną Trasę Rowerową w województwie kujawsko-pomorskim mimo wszystko warto zobaczyć. 



55 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150