INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.93 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:44795.00 km (w terenie 2966.00 km; 6.62%)
Czas w ruchu:2016:36
Średnia prędkość:22.21 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:182536 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:906897 kcal
Liczba aktywności:204
Średnio na aktywność:219.58 km i 9h 53m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
194.00 km 0.00 km teren
08:12 h 23.66 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy:1290 m

IŁAWA

Niedziela, 4 lutego 2024 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Rychliki-Małdyty-Zalewo-Makowo-Rudzienice-Iława-Susz-Dzierzgoń-Bągart-Nowe Dolno-Krzewsk-Raczki Elbląskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)



Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultra maratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.

Na szóstej trasie - drugiej w roku 2024 - cyklu ,,Po co spać, jak można jechać", kręciło korbami ze mną 5 osób. Na Placu Jagiellończyka o godzinie 22:00 pojawiła się Patrycja, Andrzej, Roman i Zdzisiek. Temperatura na starcie wynosiła +7 i dodam, że ani razu nie spadła poniżej stopni 5. W tym składzie ruszyliśmy na wschód, wiedząc, że gdzieś tam w okolicach Węziny będzie na nas czekał jeszcze Marek Dive jadący z okolic Pasłęka.

Tak też było i razem ruszyliśmy na podbój Krainy Kanału Elbląskiego. Z uwagi na silny wiatr trasę ułożyłem tak, żeby nie jechać cały czas z bocznym, mocno spychającym na środek drogi wiatrem, a mieć go z różnych stron.

Jak spojrzycie na trasę, to zobaczycie te meandry między Jelonkami, Małdytami i Zalewem. To niestety wiązało się z dwoma odcinkami dróg o złej nawierzchni asfaltowej, najpierw krótkim w okolicach Lepna, a potem dłuższym między Małdytami a Zalewem.

Ten pierwszy był mi znany, natomiast stan drugiego zaskoczył mnie, bo kiedyś DW 519 na tym odcinku była OK. Do tego doszedł wiatr w twarz i te 9 km pokonywaliśmy bardzo, bardzo długo.

No ale w końcu osiągnęliśmy Zalewo, gdzie pożegnaliśmy się chwilowo z Patrycją, która sygnalizowała kontuzję mięśnia i ruszyła na skróty do Dzierzgonia i nad Jezioro Kuksy. W tych okolicach mieliśmy się spotkać w drodze powrotnej i tak się stało, no ale nie wyprzedzajmy kilometrów ;-)

Z Zalewa ruszyliśmy w ślad za Markiem, który już od wielu km – chyba gdzieś tak od Rychlik – jechał samodzielnie przed nami i pędząc po ładnym asfalcie i z całkiem sensownym wiatrem zatrzymaliśmy się przy elegancko iluminowanym kościele w Borecznie.

Uwieczniliśmy go na zdjęciach i niebawem wjechaliśmy od wsi Urowo na zupełnie nowy asfalt, który pozwolił rowerom szosowym na pokazanie swoich możliwości. Dodam, że kilka razy jechaliśmy po mokrych asfaltach, wskazujących, że coś tam kropiło chwilę przed naszym przejazdem.

Iława przybliżała się w szybkim tempie, tak że o 2:30 zameldowaliśmy się na jej rogatkach, jadąc ostatnie km przed miastem na DK 16, będącej w nocy fajną, rowerową drogą krajową. I w lekko oraz bardzo krótko padającym deszczyku.

Tutaj był zaplanowany jedyny dłuższy postój na Orlenie, gdzie pojawiliśmy się 2:40. Konsumpcji za dużej nie było, bo piec był akurat wyłączony. To dość częsta niestety przypadłość na tych stacjach w środku nocy. Hot dogi nie wymagają pieca, ale był tylko jeden. Na tego samotnika załapał się Andrzej, ale nie wiem czy było losowanie czy wszyscy dobrowolnie mu go oddali :-). Reszta ruszyła w każdym bądź razie po swoje zapasy. Tutaj wyróżniał się Roman, mający w plecaczku banany i bułki. Normalnie Małysz :-))) Reszta zjadła słodycze, wypiła herbaty i kawy i to też było dobre.

Odpoczynek i jedzenie nieco się przeciągnęły i ze stacji ruszyliśmy około 3:20. Przelecieliśmy przez uśpione miasto i skierowaliśmy się na Susz. Wiatr wiał z boku, trochę w twarz, ale wyraźnie słabiej. Jednak powoli dojrzewała we mnie myśl, aby z Susza ruszyć razem z Andrzejem, który około 8 rano chciał być w Elblągu i nie pchać się już na wojnę z wiatrem między Suszem, Prabutami i Sztumem.

A że ja rządziłem tym peletonikiem, no to i tak zrobiliśmy ;-) Dobrze znaną drogą pojechaliśmy na Kamieniec Suski, Stary Dzierzgoń i w końcu byliśmy w samym Dzierzgoniu.

Tutaj ustaliłem losy Patrycji, która już dawno dotarła sobie na spokojnie z Zalewa i była po śniadaniu u znajomych lokalsów. Nie wiedziałem, gdzie odjechał Zdzisiek, był ze mną Roman i Andrzej, a za chwilę dojechał Marek.

Tutaj pożegnaliśmy się z tą ostatnią dwójką, która ruszyła do swoich domków, a z Romanem ruszyłem nad Jezioro Kuksy, które za 6 godzin miało stać się lodową areną kąpieli morsów z okolic bliższych i dalszych koordynowanej w ramach imprezy charytatywnej o nazwie V Zlot Morsów przez ekipę DzierzgońTeam.
Patrycja postanowiła czekać na nas w mieście do którego z Kuks musieliśmy i tak wrócić.

Ja tymczasem przeprowadziłem nad jeziorem szybką, konstruktywną i zakończoną porozumieniem rozmowę z Adamem Leoniakiem, szefem Stowarzyszenia Dzierzgoń Team w kontekście współpracy przy tegorocznym Maratonie Elbląskim. I to na razie tyle, co napiszę ;-)

Nad Kuksami był już także Zdzisiek, który dotarł tutaj przed nami i już w trójkę zawróciliśmy do Dzierzgonia.

Tam pojawiła się Patrycja i tak to w 4 osoby ruszyliśmy do Elbląga. Wiatr na ostatnim odcinku generalnie nam sprzyjał, także szybko jadąc przez Święty Gaj, Stare Dolno, Krzewsk i Raczki Elbląskie przed godziną 8 byliśmy na miejscu.

Patrycja ze Zdziśkiem pojechali sobie jeszcze na Władysławowo – to koło Elbląga oczywiście :-)) – dokręcić do 200 km, a ja z Romanem udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Z dokręcania wyleczyłem się dość dawno temu …

Dzięki za wspólne kręcenie kilometrów w tych ciekawych okolicznościach przyrody. Chyba jednak nie było tak trudno, jak to prognozy straszyły.

Zobaczymy, czy za tydzień też będzie wiosna czy jednak opony z kolcami jeszcze sobie popracują na lodzie ;-)










Dane wyjazdu:
166.00 km 0.00 km teren
06:57 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy:1083 m

OSTRÓDA

Sobota, 30 grudnia 2023 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Bogaczewo-Rzeczna-Pasłęk-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Morąg-Małdyty-Pasłęk-Rzeczna-Bogaczewo-ELBLĄG

MAPA







Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultramaratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.

Na czwartej trasie - po 5 tygodniowej przerwie zimowej - cyklu ,,Po co spać, jak można jechać", który będzie zapewne kontynuowany w roku 2024 kręciły korbami ze mną 4 osoby. Na Placu Jagiellończyka pojawiła się Patrycja oraz Roman, Zdzisiek i Tomek.

Okrężna trasa do Ostródy i z powrotem miała dwa oblicza. Suche i mokre. Tam jechaliśmy generalnie pod wiatr i mogliśmy podziwiać księżyc i gwiazdy, czyli bezchmurne niebo, natomiast od ruszenia z Ostródy zaczął na nas - zgodnie z prognozami - padać deszcz i w różnym natężeniu padał na nas do rogatek Elbląga. Czyli tak z 80 km. 

To był dobry sprawdzian dla uczestników nocnej jazdy, zwłaszcza że temperatura nie rozpieszczała i nad ranem pojawiło mi się na termometrze +4 stopnie. Przez większość trasy było 6-7 stopni. 

Przez małą skuchę nawigacyjną - oczy mi zachlapało ;-) - w miejscowości Szeląg ominęliśmy Łuktę, ale km się zgadzają, gdyż jeden z dwóch ostródzkich Orlenów był zamknięty i musieliśmy nadrobić dobre 10 km po mieście. 

Ekipa po starcie dość szybko się podzieliła na dwie podgrupy i ja kręciłem z Romanem i Tomkiem a Patrycja ze Zdziśkiem. Jechaliśmy generalnie w polu widzenia, chociaż były momenty czekania. Ostatni postój to była stacja MOL w Pasłęku, gdzie jednak się ich nie doczekaliśmy i żeby nadmiernie nie marznąć samodzielnie dotarliśmy do Elbląga. 

Tutaj wykorzystując tajne informacje odwiedziliśmy Sylwię w pracy, co skutkowało nabyciem słodkich bułeczek, że o chałce nie wspomnę :-))

Dzięki za wspólne kręcenie i fajne spędzenie ostatniej w tym roku rowerowej nocki. Galerii nie ma, sami rozumiecie dlaczego - to nie była nocka na focenie ;-)


Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
186.00 km 0.00 km teren
07:33 h 24.64 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy:1056 m

ROWEROWA NOCKA

Sobota, 18 listopada 2023 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański (NDG)-Malbork-Sztum-Kwidzyn-Prabuty-Susz-Stary Dzierzgoń-Przezmark-Rychliki-Jelonki-Węzina-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA




Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana jesień i zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultramaratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.

Na trzeciej trasie z zaplanowanego na razie do końca roku cyklu ,,Po co spać, jak można jechać" przez Malbork, Sztum i Kwidzyn kręciły korbami ze mną 4 osoby. Na Placu Jagiellończyka pojawiła się Patrycja oraz Robert, Zdzisiek i Tomek.

Już dawno żaden z wyjazdów nie stał pod takim znakiem zapytania, jak ten.  Wróże pogodowi zapowiadali albo śnieg, albo deszcz i mróz co w żaden sposób nie korespondowało z planem wielogodzinnej jazdy na rowerach szosowych. Treningów na rowerach górskich z szerokimi oponami nie zamierzam bowiem praktykować, gdyż jeździć trzeba na rowerze, na którym będzie jechało się maraton. 

Ciężka praca u podstaw organizatora przyniosła jednak wyśmienite efekty i ostatecznie nie było śniegu, nie było deszczu ani nie było mrozu - byliśmy tylko my, mokre albo suche asfalty i ciemna, listopadowa noc :-))

Do tego doszła wzorcowa współpraca z wiatrem, który napędzał nas do NDG a po zmianie kierunku jazdy ... dalej nas napędzał do Kwidzyna. No, tak to można podróżować, chociaż tego akurat organizator nie załatwił ;-) 

Pierwszy postój zrobiliśmy w Malborku na punkcie widokowym na zamek.  Potem w Sztumie zgodnie z wcześniejszym planem odłączyła się od nas Patrycja, która przez Kalwę i Stare Pole wróciła do Elbląga. A my popędziliśmy dalej. 

Główny postój zaplanowałem na jednym z kwidzyńskich Orlenów, gdzie zadebiutował w moim menu gulasz warzywny z ciecierzycą - vide galeria. Chłopaki zaatakowali się pierogami i to wszystko było dobre. 

Po odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Spodziewałem się, że ten przyjemny wiatr teraz będzie nieco nas spowalniał, ale okazało się, że ... przestał wiać. Takie cuda rzadko się zdarzają, ale skoro już wystąpiły to należało to wykorzystać. Energetyczne menu było bardzo w tym pomocne i dalsza jazda to także był ogień na trasie. 

Przez Prabuty i Susz dotarliśmy do Kamieńca Suskiego gdzie przed dawnym pruskim Wersalem na chwilę się zatrzymaliśmy.  W Rychlikach przejechaliśmy obok otwartej 2 dni temu Biedronki i za chwilę byliśmy w Jelonkach. Pojawił się pomysł nadmiarowego odwiedzenia Pasłęka i konsumpcji 
pączków Rafiego, ale pora była za wczesna. 

W Komorowie Żuławskim na wiadukcie nad S7 zatrzymałem grupę na wykonanie tradycyjnego zdjęcia wschodu Słońca, znaku firmowego  wycieczek ,,Po co spać, jak można jechać". Przez doskonałe warunki jazdy do wschodu było oczywiście daleko, ale niebo o 6 rano już robiło się niebieskie. I to dzisiaj musiało wystarczyć, bo w Elblągu byliśmy o 6:25! Bardzo, bardzo szybko.

Pożegnaliśmy się na rondzie Bitwy pod Grunwaldem i każdy oddalił się na zasłużony odpoczynek. Zdzisiek z tego co mówił, ruszył jeszcze dokręcić do 200 km.
Postaram się, abyś za tydzień nie musiał ;-)

Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie i nie ulegnięcie panice pogodowej :-)) 

Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
160.00 km 0.00 km teren
06:18 h 25.40 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:843 m

SZTUM, KWIDZYN

Wtorek, 14 listopada 2023 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Markusy-Żuławka Sztumska-Kalwa-Sztum-Straszewo-Kwidzyn-Ryjewo-Sztum-Dąbrówka Malborska-Bukowo-Krzyżanowo-Gronowo Elbląskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA

Motto: ,,Nie ma pogody? Tym gorzej dla pogody" :-))



Tradycyjnie, jak co roku w listopadzie, wybrałem się na groby najbliższych w Sztumie i Kwidzynie. Wolny dzień trzeba było wykorzystać nie oglądając się na pogodę, a ta wpasowała się idealnie w listopadowy klimat. Nisko wiszące chmury, jednoznaczna prognoza pogody i padający/lejący przez prawie cały dzień - dość ciepły dzień od +3 do +8 - deszcz wykorzystałem do przetestowania kilku ciuchów i plecaka. 

Bocznymi drogami jechało się dość dobrze, tam gdzie pobocze było słabe lub zalane jechałem sobie środkiem, a że oświetlony byłem jak choinka to kierowcy zachowywali się jak należy. 

Samochodów nie było jednak zbyt dużo, chwilami myślałem, że to niedziela. Odmienne od niedzieli były tylko tiry z burakami, bo kampania buraczana trwa w najlepsze.

Minąłem wiele pryzm tych słodkich roślin a także kombajny Ropa pracujące w polach. Zwłaszcza ten w Karczowiskach Górnych, widziany już po zmroku, robił fajne wrażenie. Rozlożony przypominał figurkę z serii Transformers  :-) Vide galeria.

Do Kwidzyna jechałem pod słaby, ale jednak wiatr, który po zmianie kierunku jazdy okazał się całkiem przyjemny i 30 km/h nie schodziło z licznika. Zeszło dopiero, gdy zapadły ciemności bo jeszcze nie wszystkie żuławskie drogi są całe, a dziury zalane wodą to calkiem zgrabna pułapka dla szosowych opon 28 mm.

Do tego błoto naniesione przez rolników z pól także wymagało wzmożonej uwagi podczas jazdy na slickach. 

Na obiad zatrzymałem się w drodze powrotnej w Sztumie i nie był to Orlen. Te odwiedzam na ogół w nocy.  Teraz to była znana już mi pizzeria Fantazja, gdzie zjadłem makaron zapiekany z kalafiorem i serem. I to w połączeniu z kawą było dobre :-))






Dane wyjazdu:
172.00 km 0.00 km teren
08:02 h 21.41 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy:954 m

ROWEROWA NOCKA

Niedziela, 12 listopada 2023 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Gdańsk-Kartuzy-Wejherowo-Rumia-GDYNIA>>>PKP>>>ELBLĄG

MAPA

GALERIA




Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana jesień i zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultramaratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach.

Na drugiej trasie z zaplanowanego na razie do końca roku cyklu ,,Po co spać, jak można jechać" przez Gdańsk, Kartuzy, Wejherowo i Gdynię kręciły korbami 4 osoby. Na Placu Jagiellończyka pojawiły się Sylwia oraz Patrycja a także Marek i Tomek.

Rześka, mglista do Nowego Dworu Gdańskiego oraz w okolicach Żukowa,  noc na minimalnym poziomie +1 a maksymalnym +4 sprzyjała raźnemu pedałowaniu i postoje były ograniczone do trzech dłuższych przerw na Orlenach w Gdańsku, Kartuzach i Wejherowie oraz kilku przerw technicznych.

Dzisiaj jechała ekipa, która ma już pewne doświadczenie długodystansowe, ale jak wiadomo, tego nigdy dość. Bolesnym doświadczeniem był zjazd do Wejherowa, kiedy to właśnie wtedy - jak na złość - zrobiło się najzimniej. W czasie nocy deszcz na nas generalnie nie padał, ale mokre asfalty wskazywały, że po prostu szczęście nam sprzyjało :-) 

W wycieczke o charakterze treningowym udało mi się wpleść mały gratis turystyczny w postaci wieży widokowej na Górze Markowca w Rumii. Nieprzeciętnie okazała konstrukcja ze schodami na szczyt - przy których te w Kadynach do klasztoru, to jest maleństwo - robi wrażenie. Widoki z niej rozciągają się industrialno-urbanistyczne, ale i kolorowe lasy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego też widać. My jeszcze dostrzegliśmy elementy wschodu Słońca, co widać w galerii. 

Na trasie przebywaliśmy od godziny 22 do 8 rano pokonując w tym czasie 170 km. Nocki są zaplanowane co sobotę, ale już widać, że będą korekty tego grafiku a wszystkie najświeższe informacje będą publikowane na powyższej stronie wydarzenia na FB. Jazdy są otwarte dla wszystkich chętnych i bezpłatne.



Kategoria WYCIECZKI >150, TR


Dane wyjazdu:
174.00 km 10.00 km teren
07:37 h 22.84 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy:1077 m
Rower:BOCAS

OSTRÓDA

Wtorek, 7 listopada 2023 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Jelonki-Drulity-Marzewo-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Miłomłyn-Zalewo-Myślice-Dzierzgoń-Kwietniewo-Święty Gaj-Krzewsk-Raczki Elbląskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA



Służbowy wyjazd do Ostródy stał się przyczynkiem do zrobienia paru kilometrów. Poza kilometrami była walka z południowo-zachodnim wiatrem, który szczególnie na odkrytych przestrzeniach starej DK 7 od Małdyt był mocno upierdliwy. No, ale ostatecznie zdążyłem dojechać na czas do Ostródy i nawet zdążyłem założyć oficjalną odzież ;-) Spotkanie nie trwało zbyt długo i dość szybko wróciły na mnie rowerowe ciuchy. Zanim opuściłem Ostródę zjadłem obiad. Bulwarowe wyszynki były jeszcze nieczynne, ale ...

Strzałem w 10 okazała się pizzeria Retro w centrum Ostródy, przy Fontannie Rybaka. Dałem się namowić na pizzę z gruszką, orzechami włoskimi i serem pleśniowym posypaną rukolą. Lekko słodki smak okazał się przebojowy, sto razy lepszy od ananasa z puszki, który jest na ogół za słodki. Pizzę pochłonąłem całą, bez jakiegokolwiek sosu pomidorowego czy ketchupu!  Przy okazji porozmawiałem o pizzach, gruszkach i ostrych nożach z pełną pasji właścicielką lokalu. Polecam, w Ostródzie dobre jedzenie jest nie tylko na bulwarze!

Droga powrotna to już czysta turystyka w Krainie Kanału Elbląskiego, zaliczony odcinek Ostróda-Miłomłyn szlaku Kanału Elbląskiego, trochę szlaku niebieskiego do Zalewa a potem transfer przez dawno niewidziany Pudłowiec do Dzierzgonia, gdzie wjechałem na remontowaną drogę wojewódzką 527 Dzierzgoń-Olsztyn. Remont trwa na odcinku granica województwa - Krupin i rowerami szosowymi jeszcze się tam nie pokazujcie!

Z Kwietniewa rozwinąłem skrzydła i z wiatrem popędziłem do Elbląga. Mimo wszystko Bocas to nie jest rower do szybkiego pokonywania kilometrów :-)




Dane wyjazdu:
203.00 km 0.00 km teren
09:02 h 22.47 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy:832 m

ROWEROWA NOCKA

Niedziela, 5 listopada 2023 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Gdańsk-Pruszcz Gdański-Tczew-Malbork-Dzierzgoń-Święty Gaj-Wysoka-Jelonki-Węzina-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA




Sporo osób szykuje się do sezonu ultra 2024, w tym między innymi do Maratonu Elbląskiego. A wiecie, że dobrze przepracowana jesień i zima będzie procentowała podczas wiosennych i letnich ultramaratonów.

Jednym z aspektów jazdy ultra jest jazda po zachodzie słońca i z nią będziemy zaznajamiać się najbardziej podczas tych wycieczek. Poza tym będzie okazja do testów swojego sprzętu i odzieży oraz menu na Orlenach. 

Na pierwszej trasie z zaplanowanego na razie do końca roku cyklu ,,Po co spać, jak można jechać"  przez Gdańsk, Tczew, Malbork i Dzierzgoń kręciło korbami 5 osób. Rześka noc na minimalnym poziomie +4 a maksymalnym +7 sprzyjała raźnemu pedałowaniu i postoje były ograniczone do dwóch dłuższych przerw na Orlenach w Gdańsku i Malborku oraz kilku przerw technicznych. Ekipa była doświadczona na różnych długich dystansach, a debiutantką w tym gronie była Patrycja, która wynikiem 202 km poprawiła swoją życiówkę i weszła do grona dwusetek. Gratulacje!

Na trasie przebywaliśmy od godziny 22 do 8 rano z minutami, pokonując w tym czasie prawie 200 km. Nocki są zaplanowane co sobotę, ale już widać, że będą korekty tego grafiku a wszystkie najświeższe informacje będą publikowane na powyższej stronie wydarzenia na FB. Jazdy są otwarte dla wszystkich chętnych i bezpłatne. 


Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
156.00 km 0.00 km teren
07:19 h 21.32 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:529 m

DZIKI KRYNICY MORSKIEJ

Niedziela, 29 października 2023 · | Komentarze 3

Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Nowy Dwór Gdański-Żelichowo-Tujsk-Stegna-Kąty Rybackie-Krynica Morska-Kąty Rybackie-Stegna-Mikoszewo-Żuławski-Dworek-Nowy Dwór Gdański-Marzęcino-Kępki-Kazimierzowo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA





Długa, październikowa przerwa od większego rowerowania i jeszcze dłuższa od starego cyklu ,,Po co spać, jak można jechać" wskazywały, że lekko może nie być. Bo trzeba też było pamiętać o zeszłotygodniowym choróbsku, którego ślady jeszcze w formie widać. I faktycznie, lekko dla mnie nie było. Zobaczcie na średnią, która dobrze pokazuje nierówną walkę z wiatrem od Wisły do Elbląga, wiatrem wcale nie jakimś dramatycznym. 

Pomysł wycieczki zarzucił Andrzej, ja dałem cynk Robertowi i tak to trzech muszkieterów  ruszyło w blasku księżyca, chwilę po jego zaćmieniu i w czasie pełni, do Krynicy Morskiej. Chciałem tam zobaczyć pomnik dzików, zwierząt które kiedyś masowo chodziły sobie po tym miasteczku, a teraz doczekały się upamiętnienia z brązu. 

W drodze do Kryni zajrzeliśmy na Cmentarz 11 Wsi w Żelichowie oraz na przekop, a konkretnie falochron wschodni, który jeszcze niedawno nie był dostępny. Na całej trasie jechaliśmy w towarzystwie saren, jeleni, sów, psów, kotów i oczywiście dzików. Obyło się bez ekstremalnych wydarzeń. 

Drogę powrotną wydłużyliśmy o Mikoszewo i jazdę wzdłuż Wisły, ale nie po wale. To nie był dobry pomysł dla mnie, bo bez Orlenu w NDG słabiutko by ten powrót wyglądał.  A tak wyglądał tylko słabo, bo dwie pomidorowe z makaronem postawiły mnie na nogi :-)

I tak to wykorzystując cały limit czasu +1h dotarliśmy w końcu do Elbląga. W listopadzie dużo pracy przede mną, szczegóły niebawem ;-)

Dzięki Panowie za wspólne kręcenie i pogaduchy.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
274.00 km 2.00 km teren
11:14 h 24.39 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:1544 m

KOCIEWIE

Czwartek, 14 września 2023 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Nowy Staw-Kończewice-Pelplin-Ocypel-Mermet-Skórcz-Rakowiec-Korzeniewo-Ryjewo-Mikołajki Pomorskie-Dzierzgoń-Kwietniewo-Jelonki-Komorowo Żuławskie-Kamiennik Wielki-Milejewo-ELBLĄG

MAPA

Upały się skończyły więc wykorzystałem chłodny dzień wolnego i już w nocy ruszyłem sobie na dawno nie widziane Kociewie. A Ocypel to nawet bardzo dawno.

Na trasie nic nie utrudniało fajnego resetu, wsłuchiwania się w szum opon na asflacie i swobodnego przepływu myśli. Brak aparatu - bo to coś w telefonie nie zasługuje na tą nazwę - też ma swój urok - chociaż wiem, że dla Was nie ;-)

Ale tak będzie na MRDP 2025, więc zacznijcie się już przyzwyczajać ...






Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
383.00 km 0.00 km teren
15:19 h 25.01 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:2360 m

SUWALSKA FUDŻIJAMA

Piątek, 28 lipca 2023 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Młynary-Pakosze-Pieniężno-Górowo Iławeckie-Bartoszyce-Kętrzyn-Giżycko-Wydminy-Olecko-Suwałki-Gulbieniszki-Suwałki-Raczki-Wieliczki-EŁK

MAPA

GALERIA



Różne już były wyjazdy na wschody słońca. Na to klimatyczne i jakże optymistyczne zjawisko przyrody, które wymaga wczesnego wstania, albo i nie spania w ogóle ;-) Kręciło się korbami na Hel, nad morze do Stegny, nad jeziora czy na wieże widokowe.

Tym razem poprzeczka została ustawiona przez pomysłodawczynię celu wycieczki, pochodzącą z Suwałk Dorotę, bardzo, bardzo wysoko. Dosłownie i w przenośni – Cisowa Góra nad Suwałkami w tamtejszym parku krajobrazowym, zwana Suwalską Fudżijamą, ma całkiem konkretną wysokość 256 metrów n.p.m i jest oddalona od Elbląga o … 300 km!

Nikt tak daleko na wschód naszej gwiazdy jeszcze od nas nie jechał :-)

To oczywiście był główny motyw, aby zabrać się za organizowanie tego lekko szalonego pomysłu, który Dorota ,,sprzedała” mi jeszcze w zeszłym roku. Dodatkowym motywem był fakt, że jego autorka w ten sposób chciała poprawić swoją życiówkę w rowerowej jeździe non stop i przekroczyć próg 300 km pokonanych za jednym razem, bez spania.

A wiecie, że ja takim prośbom nie odmawiam :-)))

I tak to doszło do ustalania szczegółów wyjazdu. Zgrania terminów i pogody, która w tym przypadku była zdecydowanie najważniejsza. Nie widziałem bowiem sensu jechać w super warunkach, aby na Suwalszczyźnie obejrzeć stalowe chmury, deszcz i ani centymetra słońca. Na odwrót mogło być.

Dodatkowo, należało dotrzeć tam na określoną godzinę wschodu, którą była tego dnia godzina 4:35 dla Suwałk. To naprawdę niełatwe na takim dystansie, przy ruszeniu ponad 12 godzin wcześniej. I ostatecznie tak właśnie było. Prognozy dla Suwałk były lepsze niż dla Elbląga.

W trasę wybrało się 5 osób (Dorota, Marciny dwa, Sławek i ja) i po prowadzonych do ostatnich chwil analizach serwisów pogodowych o godzinie 15:11 ruszyliśmy z ronda Pionierów Oświaty w kierunku Milejewa.

Szybko wspięliśmy się na szczyt Wysoczyzny Elbląskiej i jeszcze szybciej zaczęliśmy zjazd w kierunku Młynar. Po zaliczeniu odcinka specjalnego w postaci bruku w Długoborze pod naszymi kołami zagościły dobre i bardzo dobre asfalty warmińsko-mazurskich dróg.

Pierwszy postój zrobiliśmy w Pieniężnie na stacji Avia. Tutaj też z lekkim niepokojem obserwowaliśmy Dorotę, która na początkowych km poddała w wątpliwość czy dobrze robi, porywając się na taką jazdę. Wątpliwościami nie byłem zaskoczony, zdziwiłem się że pojawiły się na tak wczesnym etapie wycieczki. Dorota jechała jednak obstawiona ultrasami z każdej strony, także wątpliwości zostały rozwiane, a – jak się okazało potem – decydująca była uwaga Marcina Bąka o żalu z niepodjęcia wyzwania.

Za Pieniężnem wjechaliśmy na pięknie wyremontowaną DW 512 do Bartoszyc. Do stanu drogi nie dopasował się kierowca osobówki z Tychów, któremu na pustej drodze nie przypadła do gustu nasza jazda parami.

Trąbił długo i zawzięcie na przestrzeni – sic! – kilku kilometrów, zrobił za sobą korek z kilku samochodów, zapewne nas sfilmował, a ja sfociłem jego, bo taki oryginał zdarzył mi się po raz pierwszy :-)

W końcu przypomniał sobie jak się wyprzedza wolno jadące pojazdy – co on by zrobił, jakby przed nim jechał traktor czy koparka??? :-)))) – i udało mu się dotrzeć do Bartoszyc przed nami.

My natomiast w Bartoszycach na około setnym km odwiedziliśmy Orlen, bo godzina była dobra na kolację. Potraktowałem się dwoma pomidorowymi zupami z makaronem i byłem gotowy do dalszego kręcenia. Inni też sobie nie żałowali, Dorota na tę okoliczność miała kabanosy i chleb razowy.

Za Bartoszycami wiatr w dalszym ciągu sprzyjał dynamicznej jeździe i tak to osiągnęliśmy Kętrzyn. Tutaj skończył się całkowicie dzień i zaczęła mazurska nocka.

W Giżycku Dorota przeżyła mały kryzys energetyczny ale niezawodne żelki oraz chwila przerwy na przystanku z nogami w górze kryzys opanowały. Dla pewności zajechaliśmy jeszcze na stację MOL (dawny Lotos), żeby przed mazurskimi wzniesieniami coś zjeść.

Byliśmy na 190 km. Do celu było 100 km i 4,5 godziny czasu. Raczej nie było już szans na dłuższe postoje . Nie było też szans negocjować godziny wschodu słońca ;-)
I tak to bez odpoczynku cała ekipa przeleciała nockę, żeby o 4 rano zameldować się na rogatkach Suwałk. Niebo było mocno zachmurzone, nic jednak nie padało, ale wyglądało na to, że nie musimy się spieszyć, aby w punkt być na szczycie Cisowej Góry.

I tak też zrobiliśmy. Na szczycie suwalskiej Fudżijamy zameldowaliśmy się 8 minut po formalnym wschodzie słońca. Już będąc na górze zauważyliśmy, że robią się dziury w chmurach i w taki sposób powstała ta słoneczna galeria zdjęć. Plan został zrealizowany, szczęście mieliśmy niezwykłe.

Na Cisowej Górze przebywaliśmy dość długo, napawając oczy wspaniałą panoramą Suwalszczyzny na terenie Suwalskiego Parku Krajobrazowego. W końcu jednak trzeba było opuścić to niezwykłe miejsce i zacząć drogę powrotną do Ełku, skąd był plan wracać pociągiem do Elbląga.

To był plan dla męskiej części grupy, bo Dorota zakończyła swoją jazdę za kilkanaście km, w swoich rodzinnych Suwałkach, gdzie czekało na nią śniadanie u rodziców. My na śniadanie udaliśmy się na Orlen i to też było dobre ;-)

Posileni ruszyliśmy na ostatni etap warmińsko-mazurskich peregrynacji, czyli około 70 km etap do Ełku. Trasą nieco znaną z jednej z edycji maratonu P1000J przejechaliśmy przez Raczki i Wieliczki, oglądając z zewnątrz w tej drugiej miejscowości stylowy modrzewiowy kościół z XVII wieku, uznawany za najstarszy drewniany kościół na Mazurach.

Z innych ciekawostek należy przywołać fakt, że po dotarciu do DK 16, oblężonej samochodami z każdej strony, udało nam się przedostać na biegnącą obok drogę S61 Via Baltica, gotową ale jeszcze nie oddaną do użytku. I tak to sobie na luzie i w komforcie dotarliśmy do Ełku.

Tutaj rozpoczęliśmy akcję ,,Kup bilet”, która oczywiście w taki dzień, w wakacje i w tak wakacyjnych okolicach nie mogła się udać. Pozostały negocjacje w pociągu.
Przed nimi zajrzeliśmy na drugie śniadanie do lokalnej cukierni i tak wzmocnieni zajęliśmy miejsca w szynobusie Regio z Ełku do Olsztyna przez Pisz. Pani kierownik pociągu ze zrozumieniem podeszła do naszego kłopotu i nie musieliśmy zaraz za Ełkiem opuszczać pociągu.

W Olsztynie przesiedliśmy się do pociągu do Elbląga i po łącznie 6 godzinach podróży dotarliśmy do domu. Cały wyjazd trwał ponad dobę i była to bardzo przyjemna, wakacyjna podróż.

Dziękuję całej ekipie za wspólne kręcenie kilometrów i pomoc przy wspieraniu Doroty, a jej samej bardzo gratuluję poprawienia życiówki o dobre 100 km.


Kategoria 50/50, WYCIECZKI >150