Dane wyjazdu:
Temperatura:-12.0
LODOWY ŚWIĘTY KAMIEŃ
Środa, 28 lutego 2018 ·
| Komentarze 6
Trasa: ELBLĄG-Łęcze-Kadyny-Tolkmicko-Nowy Wiek-Zalew Wiślany-Tolkmicko-Kadyny-Pagórki-Ogrodniki-Jelenia Dolina-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Rzeźnickie zimno poczułem już na ulicy Fromborskiej, kiedy
to kręciłem pod północno-wschodni wiatr i gdyby nieposmarowana mrozoodpornym
kremem twarz, wycieczka by się tutaj zakończyła. A tak to jakoś przetrwałem ten
atak, a potem już między drzewami było lepiej. Szybko i sprawnie zjechałem do
Kadyn, ponownie przywitałem się z wiatrem na prostych przed Tolkmickiem, który
pożegnałem ostatecznie za miasteczkiem jadąc GreenVelo wzdłuż Zalewu Wiślanego.
Dłuższy odpoczynek zrobiłem sobie na MOR-ze GreenVelo przy Leśnictwie Nowy Wiek,
gdzie szybko zniknął pierwszy termos z herbatą i porcja kalorycznych sezamków.
400 metrów dalej rozpocząłem zjazdo-schodzenie do brzegu
Zalewu Wiślanego, przez mocno przeobrażony las, pełen wykrotów, gałęzi, dziur i
nierówności. Po pokonaniu tych trudności
czekała na mnie nagroda w postaci otoczonego lodem Świętego Kamienia. W końcu
było łatwo wejść na jego, bo z wody, ,,na mokro’’, nie jest to takie łatwe.
Kilka fotek było w tej sytuacji obowiązkowe i odwróciwszy kierunek
jazdy w stronę Tolkmicka poczułem piękne popchnięcia wiatru w plecy. Zdecydowanie,
dzisiaj to nie był dzień na jazdę rowerami w stronę
Krynicy Morskiej ;-)
Urozmaicona powierzchnia lodowej pustyni w jaką zamienił się
obecnie Zalew Wiślany nie pozwalała się nudzić.
Odcinki śnieżne, pozwalające na szybką, nawet 24-26 km/h, jazdę
przeplatały się z miejscami gdzie wiatr przewiał śnieg i było czyste lodowisko.
Tam schodziłem z roweru unikając kontaktu z lodową ,,matką wodą’’. Liczne ślady nart, quadów i przy Tolkmicku
samochodów upewniły mnie, że jazda jest bezpieczna. Śladów opon rowerowych nie widziałem.
Podziwiając piękno zimowej natury, które Wy możecie
podejrzeć w galerii wjechałem do Tolkmicka przez plażę i podziwiając drewniane
rzeźby Szlaku Kardanowskiego ufundowane przez motocyklistów z klubu ,,Kardan’’(jest
nawet drewniany totem z rybą na rondzie) opuściłem miasteczko.
Dalszy plan zakładał podjazd Czarną Drogą, dlatego też przed
Kadynami skręciłem w lewo i rozpocząłem wspinaczkę na Wysoczyznę Elbląską. Pierwsze 3 km poszły w miarę sprawnie,
chociaż założony pojedynczy ślad samochodowy wymagał skupienia uwagi na utrzymaniu
się w koleinie. Tak gdzieś w okolicach
wejścia do Rezerwatu Buki Wysoczyzny Elbląskiej śniegu było już tyle, ze
zaczęła się powtórka z
tej rozrywki. Dobrze, że teraz byłem sam :-)).
Nieźle zasapany, na granicy odwodnienia i odcięcia energetycznego
dotarłem do sklepu w Ogrodnikach , gdzie zaatakowałem osłabiony organizm pepsi
i pączkami. Wtedy szybko wróciłem do żywych i przez Jelenią Dolinę, Krasny Las
(jaki krasny, jak obecnie wykarczowany) i Modrzewinę wjechałem do elbląskiej
rzeczywistości.